Przepaść

Athoria

No tak. Czasami ta niezauważalność jej irytująca... Położyła się na grzbiecie i przymrużyła oczy patrząc w niebo. Zamachała ogonem. Jej grzywka znów opadała jej na oczy. Dmuchnęła w nią, lecz to nie przyniosło żadnych rezultatów.

Sherii

- Trochę tu nudno - wymamrotała.
- Może byś się ze mną powygłupiała? - zapytała nie pewnie Athori. Nie wiedziała, czy takiej waderze przystoji się bawić.

Aron

-Rodzice nie żyją,mam jedynie brata Szastę-.odparł po chwili dodał.
-Pewnie go znasz-.odparł i spojrzał na swoje łapy.

Desmond

Zamyslił sie.
- nie za bardzo- powiedział, spojrzał na szczeniaka.
- rozumiem Cie- dodał.
- moi rodzice tez zgineli gdy byłem mały- powiedział, nie wiedział dlaczego to mówi. zeby sobie ulzyc? Zastrzygł uchem.

Athoria

Przez chwilę patrzyła na Sherii trochę niepewnie... W tej postaci nikt jej o to nie zapytał. Uśmiechnęła się. Wyczuła w głosie Sherii niepewność. Czyżbym była aż taka straszna? o.O Pomyślała. -Jasne -Mruknęła, a jej pysk przybrał dzkwny wyraz.

Sherii

Zaczeła okrożać Athorię z prostego powodu nie wiedziała jak zacząć zabawę z nowo poznaną waderą. Krążyła tak, aż w końcu podbiegła do niej klepła ją łapą w bark.
- Berek - krzykneła i zaczeła uciekać.

Athoria

Berek? No dobra... Wstała i zwinnie odbiła się od pnia drzewa. Zaczeła biec za Sherii. Uśmiechnęła się wystawiając swoje perłowe kły. Jako łowca była nieco szybsza od wilczycy więc z łatwością ja dogoniła. Klepnęła ją łapą w bok.- Berek? Serek! Krzyknęła i zaczeła uciekać.

//Ja już idę, może potem będę ;)//

Desmond

Des patrzył na bawiące sie Wadery. nastawił uszy, patrząc na nie. Przypomniały mu sie te beskroskie zabawy, westchnał. Tak chciałby sobie pobrykac jak szczeniak .Ale był juz dośc stary i szybko sie męczył. xD

Lotus

wszedł, wręcz bezszelestnie. odziedziczył to po matce. a po ojcu dość długie łapy. te łapy były dłuższe niż on cały! tak samo ogon, długi i puszysty. poruszył uchem.

Aron

Westchnął ciężko,zastrzygł uchem,spojrzał na dwie wadery,uśmiechnął się pod nosem.

Desmond

Des spojrzał na nowo przybyłego wilka. Odrazu poznał że jest z Watahy Ognia. Znał ten zapach i zachowanie. Machnął ogonem. Spojrzał na szczeniaka, położył swoją wielką łape na jego grzbiecie.

Lotus

zatrzymał się, marszcząc nos. Woda, Noc i? nikt z jego watahy! westchnął, siadając. poruszył uchem. spojrzał znów na wilka z Wody. - hm? - wymamrotał coś, odsuwając się od niego.

Sherii

Biegła za Athorią chciała za wszelką cenę ją dogonić niestety wadera była szybsza. Zatrzymała się na chwilę, żeby obmyślić plan jak by ją tu złapać. Po chwili wymyśliła. Usiadła i zaczęła udawać zmęczoną, miała nadzieję, że w ten jakże prosty sposób wilczyca podejdzie bliżej i wtedy się na niej odegra. xD

// Ok. To nara, ale wróć do mnie :D kiedyś //

Desmond

- nie bój sie nie zjem Cie- powiedział, kierując swoje słowa do Edwarda. Zastrzygł uchem, trzymajać łape na Aronie.

Lotus

- a kto powiedział, że niby masz mnie zjeść? - prychnął. już od urodzenia był pyskaty. zamachał ogonem, po chwili jednak owijając nim łapy.

Desmond

- pyskaty, zapewne po rodzicach- powiedział, patrzac na niego.
Ogonem otulił łapy.

Lotus

poruszył tylko uchem w jego stronę, obracając coś w łapach. wpatrywał się w to coś, jakby było naprawdę interesujące. nagle zmarszczył nos i prychnął.

Desmond

Przeciął ze świstem powietrze, patrząc na niego. Po chwili odwrócił wzrok w inną strone. Znudziło mu sie gadanie z nim. Ziewnął.

Lotus

gadanie? to była tylko wymowa kilku słów.
zamachał ogonem. - no dooobrze, Lost - uśmiechnął się łobuziersko. najwyraźniej znalazł sobie dajmona.

Aron

Spojrzał na Desmonda.
-Ja już idę nudzi mi się a nudy nie lubię do zobaczyska!-.powiedział i wybiegł szybki był xD.