Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Mgliste Doliny - Wyprawa Abbey

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Ziemie neutralne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 20:40, 07 Mar 2014 Temat postu: Mgliste Doliny - Wyprawa Abbey

Moja pierwsza wyprawa... Trzymam za siebie kciuki^^

Otwierasz oczy i widzisz biel. Przesłania widok, osacza, oślepia. Wydaje się wciskać do uszu, izolując dźwięki. Słyszysz tylko własny, przyśpieszony oddech. To jednak złudzenie - okolica po prostu jest cicha, spokojna, nieruchoma. Póki co zatrzymać możesz swoje uszy i dalej pokładać w nich wiarę. Jest cicho... Ale czy pusto?
Mgła wciska się też do twojego nosa. Pachnie wilgocią, stęchlizną. Skutecznie maskuje wszystko inne. A może nie ma tu nic innego?
Leżysz na ziemi. Póki to robisz, możesz ją jeszcze dojrzeć. Jest czarna, martwa i popękana. Pokrywa ją cienka warstewka starego popiołu. Ciemnoszare drobinki unoszą się, zdmuchnięte twoim oddechem i znikają w bieli.
Czerń i biel... Nic więcej. Cisza, czerń i biel. I ty. Leżysz gdzieś tam, nie wiadomo jak i skąd. Co ty tu robisz? Skąd wzięłaś się na tym pustkowiu? Jaka złośliwa siła przeniosła cię tu z twojego ciepłego legowiska?
I przede wszystkim pytanie najważniejsze: co zamierzasz z tym zrobić? Możesz wstać i postarać się dowiedzieć czegoś jeszcze. Możesz leżeć dalej, liczyć, że za chwilkę się obudzisz. Możesz... Możesz wszystko. Masz tyle możliwości, taki potencjał...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 23:58, 08 Mar 2014 Temat postu:

Taki potencjał... a jednak wszystko trzeba czynić małymi kroczkami, do jakich należało uchylenie powiek, ledwie sekunda patrzenia na świat, właściwie bardziej potworny niż zwykle, ach, to możliwe. Kilka chwil nic nie byłoby zdolne wyrwać jej źrenic spod powiek, nie zanim mozolnie nie odliczyła kilku leniwych oddechów, jakimi można by się rozkoszować w wymarzonej sytuacji, w raju.
Jasno. Zajęczały jej zmysły, głosem nienaoliwionej maszyny i rozesłały jej podobny ból, jak gdyby to porównanie dotyczyło jej bardziej, niż by chciała. Stara, zużyta, w tym momencie nie potrafiła nawet pocieszyć się myślą, że jest cała. To przekonanie czasem też znikało z pola widzenia, tak jak z listy jej kończyn - jak czuła - zniknął ogon. Końcówki palców. Także brak. Żeby jeszcze zostało po tym nic, ale w miejsce ewentualnego bólu było mrowienie strachu. Dźwignęła się na łapy. Więc znajdowały się tam jeszcze, choć fałszywie i przewaliła się znowu na ziemię, warcząc pod nosem. Tylko teraz, wyjątkowo, gdy może nikt nie słyszy. To możliwe, że nikt. Może być. Jeszcze się przekona, wszystko przed nią, tak, każda lawina.
Odezwał się do niej nieśmiało zmysł dotyku, który był porzucony w większości za młodych lat, a dziś wiernie podszeptywał, że coś jej ciąży, zatem powinna się otrzepać. Usłuchała, rozrywając ciemność pod powiekami, długo, mozolnie, boleśnie przygotowała się się z zewnątrz i wewnątrz, nie pomijając najdrobniejszego szczegółu - od otworzenia oczu, przez nastroszenie właśnie odkrytego ogona, po przywarowanie nerwowo do ziemi, co uchroniłoby przed pociskiem, gdyby miał ją roztrzaskać właśnie w momencie rzucenia cielskiem na glebę. Nigdy nic nie wiadomo. Paranoja zawsze może być życiem, tak samo jak życie paranoją. Od jednego bez straty drugiego ciężko się uwolnić.

Rozstawiła przednie łapy szeroko, pochyliła się nieufanie ku ziemi, zapoznała z nią nawet swój nos, swego ostatniego przyjaciela, nie najlepszego. Pochłonęła nozdrzami pył, łapą badała szczeliny, niby to ostrożna. Choć zaraz potem wystrzeliła na kierunek, który przeważnie określiłaby wschodem, wyhamowała po pierwszym skoku panicznej ucieczki, by zamrzeć na chwile w miejscu, zawróciła resztką impetu w przeciwną stronę. Powtórzyła manewr sprzed chwili i szał niósł ją kawałek w stronę południa, zadyszaną, a do tego spienioną, jak oszalałą.
Ani na moment zresztą nie wykluczyła opcji "szaleństwo", kiedy szukała rozwiązania. Los na złej loterii i istniała szansa, że tak skończy. Tkwi we własnej głowie, tam zostanie do samego końca.
Przecież nie chce. Skręciwszy się po raz ostatni - a końce to złe rzeczy - w miejscu, odebrała mięśniom siłę i chciała z pełną godnością legnąć na ziemi. Tam pośpiesznie zabrała się za wpijanie kłów w swą łapę, mruganie zielonymi ślepiami, wytrwałe dążenie do rozwiania mgiełki. Tej, którą tworzyła ta wyimaginowana przez nią sytuacja. Na pewno. Ból jednak rozwiał tylko jej siły, nic innego nie było do zniweczenia; wydała z siebie skomlenie, płacz z głębi ducha; wreszcie chwila skowytu i cisza. Pomoc czy śmierć, na coś chyba już zawołała. W kilku skokach zmierzyła kawałek przed siebie, przysiadła na zadzie, uniosła łeb, potoczyła nerwowymi łypnięciami wkoło. I podążyła kolejny kawałek. Tyle chyba może...

Zdaje się, że pleść głupoty już umiem. W gruncie rzeczy liczy się jedynie ostatnia część, mniej psychiczna, huuh. Porażeczka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 14:03, 09 Mar 2014 Temat postu:

Twoje skomlenie odbija się echem, po czym zamiera. A potem powraca, głośniejsze, bardziej rozpaczliwe. Wydaje się dobiegać z mgły na lewo od ciebie. Ono jednak nie wywołuje echa. Czyżby odwieczny mieszkaniec tej doliny, tak chętnie bawiący się twoim głosem, bał się powtórzyć płaczliwe zawołanie?
Skomlenie odzywa się ponownie. Z pewnością nie jest twoje. A skoro nie twoje, to czyje?
Jest wysokie, szczenięce. Nabrzmiałe przerażeniem i bólem, głodem, samotnością. A jednak też przerażające samo w sobie. Co by na tym pustkowiu robiło szczenię?
Zastanówmy się. Co można z tą sytuacją uczynić?
Możesz podążyć za dźwiękiem, w nieznane, w mgłę sprawiającą, że nie widzisz własnych łap. Wykazać się odwagą, empatią i tak dalej zmierzając na pomoc słabej i bezbronnej istocie, która popłakuje tak niedaleko.
Możesz zawrócić. Iść przed siebie, licząc, że gdzieś dojdziesz. Uciekać w stronę przeciwną do tej, z której dochodzi dźwięk. Możesz go zignorować. Możesz... Możesz zrobić całą masę rzeczy. Ale co zrobisz?
Płaczliwe skomlenie ucichło. Umilkło stopniowo, jakby wydające je stworzenie nie miało sił lub uznało bezsensowność swych działań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 17:46, 09 Mar 2014 Temat postu:

Jej sumienie miało też swoje ciche założenie. Zdycha. Chciało bez bólu tak założyć, zresztą miało to wielkie szanse się ziścić, prawda? Każdy miał możliwość tutaj zdechnąć. Jednak, miała nadzieję, jedna istotka, inna niż ona. Tak, najlepiej to szczenię.
Jednak był drugi obciążnik, który równoważył, a skutkiem tej równowagi trzymał ją ściśle w miejscu. Życie to także prawdopodobny wybór, szansa, coś w ten deseń. To się czasem zdarza. A czyjeś przetrwanie... czyjeś trwanie u boku, chyba ciepło jakiegoś bytu, mogłoby wspierać. Lub robić za mięso armatnie. W każdym razie pomóc... Jęknęła cicho, pokazując całemu opustoszałemu światu, że cierpi. Dzisiaj ona, jutro ktoś inny, kolejni wczoraj. Nieprzyjemnie, żniwo wciąż nazbyt dobre.
Z trzaskiem w karku wyprostowała łeb, zaskowyczała cichutko, podźwignęła swój głos na najgłośniejszy z tonów, jaki potrafiła wydobyć. Ucho chciało znaleźć rekompensatę cudzego gardło. Z drugiej strony nie czekało na nią i bezmyślnie uszy, z nimi działo, podążyły w kierunku, z którego wcześniej dochodził głos. Krok wydłużała, dążyła w pośpiechu, z pośpiechem, przez pośpiech. Przymknęła ślepia i zwiększyła zużycie sił, byle jak najszybciej. Cokolwiek. Gdziekolwiek. Jakkolwiek. Tylko trafić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 18:09, 09 Mar 2014 Temat postu:

Płaczliwy głos odzywa się nagle tuż przed tobą. Gdybyś schyliła się dość, by przeniknąć wzrokiem mgłę, zobaczyłabyś poszukiwane stworzenie.
Nie było szczenięciem. Zaskoczenie, prawda? A może kiedyś było...? Na wpół zwęglony potworek wpatrywał się w ciebie czerwonymi, zapłakanymi oczami. Wyglądem od pasa w dół przypominał kiełbaskę z grilla. Cały pokryty popiołem, nieruszany od lat z tego miejsca. A jednak żył. Płakał. Chciał pomocy. Czego, właściwie? Czego półmartwe szczenię od ciebie oczekiwało? Dobicia? Ratunku? Trudno orzec.
Na pyszczku brakowało sierści - spaliła się ona. Jednak skóra wydawała się ledwo poparzona. Dodatkowo stworzenie miało widocznie za dużo skóry; była ona pomarszczona i spękana w miejscach, gdzie się jeszcze ostała.
Na szyi szczenięcia, niemalże wtopiony w jego ciało spoczywał złoty medalion. Stopił się jednak, nie pozwalając dostrzec zdobień i symboli.
Schylasz się, by to ujrzeć? Ignorujesz dźwięk? W przypadku pierwszej opcji, co czynisz?
Szczenię płacze, rozpaczliwie, jakby w wielkim bólu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 19:38, 11 Mar 2014 Temat postu:

Czułaby litość, jak każda normalna istota. Gdyby w pewnym sensie nie była zaślepiona, rasowo zaślepiona, co pozwolił jej nawet z okrutnym obrzydzeniem zmarszczyć nos. Matko boska. Nie takiego kompana poszukiwała, prawda? (Sama nie wiedziała, gdy jej poglądy przeszły w formę większej niż normalnie troski o siebie, któregoś dnia widocznie obudziła się z takim poglądem, po prostu - i takie przypadki medycyna zna.)
Pociągnęła owym zmarszczonym nosem, oceniając, na ile warto byłoby się mieszać, bo gdyby w ogóle o tym nie pomyślała, pewnie ktoś mógłby ją wyklinać zrozpaczonymi usty, prawda? Nie lubiła być wyrzucana na margines prawda, mimo wszystko. Jako że: kto by lubił?
Wyciągnęła łapę przed siebie, zdecydowana już zbliżyć się do małej kreaturki, by w końcu trącić medalion. Budziła się w niej ciekawość, czy rzecz zechce się w jakiś niesamowity sposób, żywy zbieg okoliczności, odczepić od nieszczęsnego ciałka. A jeszcze większa była nadzieja, że coś to pomoże.
- Co ty jesteś? Czego? - rzekła z generalską manierą głosu, jak rozkaz, ale tu przede wszystkim kierował strach, dyktował ten wybór; lepiej zastraszyć, póki własnego strachu nie widać. Dodało jej to animuszu, ponadto spróbowała uchwycić medalion, już odważniej, pewniej. Chciała po prostu zerwać. Robiła to, co było logiczne. Co było logiczne w jej świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 19:55, 11 Mar 2014 Temat postu:

Rozległ się zaskakująco głośny odgłos darcia tkanek, zaś medalion oddzielił się od ciała szczenięcia.
Pomimo bólu potworek przestał płakać. Spojrzał na nią.
- Kuję ani. - odparł szczenięcym głosikiem. - Ulatowała ani. Mama gdzie?
Szczenię zamknęło oczka, zaś jego ciało zaczęło się rozsypywać. Nie ulegało wątpliwości, brak medalionu miał z tym coś wspólnego. Ale... Kupka popiołu nie wydawała się mieć za złe Abbey tego gestu. Wręcz przeciwnie.
Strzępki ciała, dotychczas zespojone z medalionem rozsypały się również. Po upiornym szczenięciu nie było już prawie śladu. Tylko w miejscu, gdzie leżało widać było ziemię. Popiół z ciała odleciał z wiatrem, zniknął. Jednak ten pokrywający ziemię trwał uparcie, wydawał się pozostawać tu specjalnie. Pokrywał ziemię kilkucentymetrową warstwą, szary, tłusty...
Przed tobą pojawia się nagle niewielka, jasna iskierka. Nie daje wiele światła, ot, tyle tylko, by być widoczną. Unosi się w powietrzu, jest blisko, kilka metrów przed tobą.
Co robisz? W łapie trzymasz medalion szczenięcia. Przed tobą błyszczy iskierka. Możesz spróbować do niej podejść, możesz odejść. Możesz wyrzucić medalion. Możesz go zatrzymać. Możesz zawrócić, spróbować uciec. Możesz pozostać, spróbować zrozumieć to dziwne miejsce. Ale co zrobisz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 21:29, 12 Mar 2014 Temat postu:

Nie była pewna, który z bogów wysłucha, jeśli wyrazi swój żal. Naturalnie jednak wolała przyjąć, że żaden. A i żal pewnie nie opuści myśli, lepiej właśnie, żeby pozostał tam, z nim wszystko pozostałe. Poprosiła jednak w duchu, by ta zmora, którą oglądały jej oczy, dostała się pod czyjeś skrzydła. Ale i to z cicha, nawet duszka szeptała.
Medalion, czy też raczej sytuacja, w jakiej ów przedmiot poznała, wprawił czarną łapę w drżenie, mniej więcej takie, jakie oddziaływało na serce. Wpierw zechciała najbliższy uwadze obiekt obejrzeć, przysunąć przed oczy, nim zorientowała się, że jest jeszcze coś, na co warto spozierać. A raczej trzeba by, tak na logikę.
Podążyła więc za tą potrzebą, oprócz tego poczuła sporą ciekawość, prącą na ścianki umysłu, ocierającą się o każdy gest. Przysunąwszy w tej myśli medalion do siebie, w pobliże piersi - niemal z czułym sentymentem - przysiadła na tylnych łapach i spróbowała uchwycić drugą łapą iskierkę, a przynajmniej zagarnąć ją do siebie. Dzisiaj dzień Abbey pełen nowych przedsięwzięć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 16:57, 13 Mar 2014 Temat postu:

No cóż, nie był to idealny materiał na towarzysza w tej dziwnej przygodzie. Można mieć tylko nadzieję, że tam, po drugiej stronie, szczenię będzie szczęśliwsze. Niestety tam nie sięga władza żadnego MG. A może sięga? Nie wiem.
Iskierka zamigotała, po czym rozjarzyła się wyraźniejszym światłem. Przysiadła na chwilkę na twoim nosie, po czym z powrotem wzniosła się w powietrze. Przeleciała może metr, po czym zatrzymała się. Nie sposób określić, czy poleciała na wschód, zachód, północ czy południe. W tej mlecznej zupie wszystko to było tak samo prawdopodobne. Nikłe światełko nie pozwalało jednak jej zgubić, póki zbytnio się nie oddali. Przydatne, skoro własnych, nieoświetlonych łapek zauważyć nie jesteś już w stanie.
Co ciekawe, złoty, nadtopiony medalion wydawał się ciepły. Cieplejszy, niż gdyby rozgrzało go ciało szczenięcia. Lśnił też, jakby oświetlało go słońce. Ciekawe znalezisko, prawda?
Cóż teraz uczynisz? Zwłaszcza, że zerwał się lekki, zimny wiatr. Czy to on tak zawodzi? Dźwięk wydaje się otaczać cię ze wszystkich stron. Iskierka raz za razem rozbłyskuje ponaglająco, jakby chciała, byś za nią podążyła.
Co robisz? Czasu coraz mniej... A może jest go nieograniczona ilość? W tym dziwnym miejscu wszystko wydaje się być równie prawdopodobne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 14:35, 14 Mar 2014 Temat postu:

Oby i tutaj czas miał granice - w końcu ile można się męczyć jednym światem? No... do znudzenia, a czasem w tym mieściło się "do śmierci". Jak rozsądnemu wilczakowi przystało, wróciła na swoje regulaminowe cztery łapy i miękkie opuszki, na których to przecież powinna stać, nie będąc eksperymentem naukowym, cudem naturowym, niczym takim.
Poczuła, że żołądek jej się nieco ściska, bo wspominanie, czym nie była, gdy lista jest taka długa i groźna - od misi polarnych po duchy - zaś czym jest świat w koło, nie wiadomo, wiało grozą. Badawczo wysuwając unoszone w chodzie łapy przed siebie, pragnąc nimi odszukać zagrożenie, zanim owo nie odnajdzie choćby wnętrzności, ruszyła w ślad za światełkiem. Oprócz tego dołączyła środki ostrożności pokroju energicznego węszenia, aż pociąganie nochalem było dobrze słyszalne, ale to dla niej samej miało bardziej wymiar odruchu niż rozsądnego poczynania.
- Hej? Wielki, straszny świecie? - spytała cichutko. To, zdaje się, jeszcze nie monolog. Jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 18:43, 14 Mar 2014 Temat postu:

Cóż dzieje się z medalionem? Jest to kwestia nierozstrzygnięta bo nieporuszona. Trzymasz go dalej w łapie, czy też dynda ci on na szyi? A może zostawiłaś go tam, przerażona losem szczenięcia? Oby przyszłość przyniosła odpowiedzi na te pytania.
A tymczasem iskierka przemieszczała się wciąż, utrzymując równą odległość. Prowadziła cię prosto w obranym kierunku. Podłoże zdawało się unosić nieco, zwiększało się nachylenie. Jakbyś zaczynała się wspinać na niezbyt wysokie wzgórze. Mleczna zupka ciemnieje. Zaczyna rzednąć, jednak wciąż niewiele widać. Powietrze robi się ciepłe, dmucha ci prosto w pyszczek.
Gdybyś miała przy sobie medalion, zacząłby on zapewne lekko pulsować, zaś jego lśnienie robiłoby się wyraźniejsze, przechodziło wręcz w światło.
Iskierka nie zamierzała bynajmniej zwalniać, podążała przed siebie w jednostajnym, zgodnym z twoim, tempie. Raczej jej nie zgubisz, jeśli nie zwolnisz.
Co robisz? Kontynuujesz wędrówkę? Zawracasz i uciekasz? Przyśpieszasz? Zwalniasz? Zatrzymujesz się?
Wielki świat nie raczył ci odpowiedzieć, dodam jeszcze. Wielki, straszny świat nie zniżał się do rozmów z tymi, którymi się bawił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 14:59, 15 Mar 2014 Temat postu:

A więc tak, zameldować można, że medalion spoczął w łapie, przez co była ona stawiana nieco ryzykownie. W sposób grożący upadkiem, generalnie rzecz biorąc, no i bolała od tego nielekko. No ale, ale.
Dotąd patrząc uparcie przed siebie, bo jednak nie ufała, czy iskierka nie zechce jej gdzieś porzucić, w czym mogłaby odnaleźć zgubę, przesunęła wreszcie wzrok na swe łapsko i jego gadżecik, uniosła ten nad łebek, przyjrzała mu się, zatrzymując na chwilkę. Średnio podzielna uwaga. Zaraz nadrobiła to nieuważnym kawałkiem sprintem, by stanąć znów, spojrzeć wyczekująco na medalik. Jeśli chcesz mi coś powiedzieć, to to zrób - przynaglało jej wejrzenie. Aż zaparło jej dech przy wyczekiwaniu. W końcu chciała wiedzieć, gdzie tkwi, nie zadziwi to chyba nikogo. Nieufność jej jednak się wzmagała i postanowiła twardo, że nogi z nią całą podrepczą gdzie indziej, w przypadku gdyby któryś z jej towarzyszy nie miał w zanadrzu wyjaśnień.
Potrząsnęła wymownie medalikiem, nie chcąc dawać mu wątpliwości, czego chce, wyczekuje ze zniecierpliwieniem, na zachętę leciutko trzepnęła nim o ziemię, potem znów przedreptała kawałek za światełkiem. Nie da się wystawić do wiatru, choć może jakiś wiatr rozwiałby, rozjaśnił otoczenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 21:05, 15 Mar 2014 Temat postu:

Czego wymagać można od przedmiotu nieożywionego, nie dysponującego przecież własnym umysłem? Czego ty od niego chcesz? Czy nie wystarczy ci, że tak ładnie świeci, pulsuje...? Nie? I słusznie. Zawsze trzeba oczekiwać więcej, niż jest ci dane. W każdym razie tak twierdzi South Blunt System. Ale w tym przypadku nic to nie pomogło. Tyle tylko, że wszystkie wyżej wymienione objawy się nasiliły. Szybciej i mocniej pulsował, zaś jego światło z wolna przenikało przez mgłę, oświetlając... Ta dam! Ściany. W końcu wydostałaś się z tej zupy. Jesteś w jaskini. Długiej, wyglądającej na wyrzeźbioną metodami sztucznymi. Na ścianach widnieją prymitywne obrazy przedstawiające pożar lasu i smoki. Ale... Te smoki były jakieś dziwne. Czarne, bezskrzydłe, o zbyt dużych głowach i nadmiarze skóry, sześciołape. Gdyby tego nie było dość, całe pokryte były żółtymi plamami.
Rozejrzyj się. Na drugiej ścianie również jest malowidło. Przedstawia wilki. Wspaniałą watahę, ginącą w walce ze smokami. Jeśli przejdziesz kawałek dalej, zobaczysz zakończenie tej walki, pokój między dwoma rasami. Smok i wilk trzymają duży, skrzący się kamień. To póki co wszystko, co widzisz. Ciąg dalszy korytarza tonie w mroku, rozjaśniany jedynie przez niestrudzoną przewodniczkę, gasnącą z wolna w świetle medalionu iskierkę. Cóż więc zamierzasz zrobić? Zostajesz, podziwiasz obrazy? Zawracasz, uciekasz, szukasz wyjścia? Idziesz dalej, za iskierką, pozwalając mi opisywać kolejne malowidła?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 11:09, 16 Mar 2014 Temat postu:

Nad tym chyba powinna się głębiej zastanowić. Ale nie, jednak nie. Co prawda zachwyciła się odrobinę mimo woli, oblizała pysk na myśl o smaczku tajemnicy, ale jeszcze myśleć o tym, co widzi? Nie, nie, weto.
Z wyżej wymienionymi uczuciami, z zachwytem na czele, przysunęła się z wolna do ścian, tocząc pośpiesznie oczyma, a uważniej chcąc przypatrzyć się dopiero z odległości kilku centymetrów. Pochyliła więc łeb, a jej pasja nieomal doprowadziła do zetknięcia się nosa ze ścianą, skupiła ślepia w jednym punkcie, tak powoli badając je oczami, jeden po drugim fragment.
Nie mogę tu chyba dodać nic oryginalnego, poza tym, że w waderze najwyraźniej obudził się archeolog, miłośnik sztuki lub łowca przygód, ostatecznie każdy po trochu, i ta wewnętrzna cząstka wyruszyła szukać zakończenia, kiwając z pewnym uznaniem dla dziejów głową. Medalion cierpliwie taszczyła ze sobą i wciąż miała do niego kapkę zaufania oraz resztki nie do końca sprecyzowanego uczucia. Widoki chłonęła jak wzorowy żaczek, stary, dobry. Może miała bardziej typową dla dzisiejszych uczniaków nadzieję, że nawet coś wybuchnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 11:22, 16 Mar 2014 Temat postu:

Ruszyłaś więc dalej, jeśli dobrze wywnioskowałam. Wyjątkowo dziwny zwyczaj - nie pisanie nic wprost. Ale może to i lepiej... Posty są wtedy ciekawsze, bardziej oryginalne. Przeczytawszy z pięć razy uznałam, że ruszyłaś dalej.
Medalion rozjarzył się jeszcze bardziej, iskierka zaś zniknęła. Kolejne malowidła wydawały się kontynuacją tej historii. Wilk i smok, ci sami, którzy trzymali kamień, przetapiają coś. Na dużym kawałku skały leży ta sama bryła, zaś ziejący na nią smok z wolna ją rozpuszcza. Wilk przygląda się temu, trzymając w łapie coś na kształt młotka.
Następne malowidło, znów na przeciwległej ścianie przedstawia płonącego wilka. Na jego szyi wisi medalion, taki samiusieńki, jak ten w twej łapie. Malunek jest tak dokładny, że widać nawet zdobienia, których obecnie na trzymanym przedmiocie dostrzec nie możesz - jest to rzeźbiony smok o sześciu łapach i zbyt dużej głowie, bezskrzydły.
Płonący wilk wydaje się wcale nie cierpieć przez ogień. Wręcz przeciwnie, uśmiecha się.
Następne malowidło jednak temu przeczy. Coś poszło nie tak... Na miejscu wilka stoi okropne, złote monstrum. Trzyma w łapach medaliony, rozdaje innym wilkom.
Dalsza część tonie w mroku.
Wiatr zmienia kierunek. Teraz jest zimny, dmucha ci w plecy.
Co robisz? Opcje już znasz, ani trochę się nie zmieniły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 15:40, 16 Mar 2014 Temat postu:

Dziwny, ba, okropny. Niektóre głupie młode gęsi tak mają. Chyba w gronie pedagogów nazywa się to pisaniem, o czym się pisze, zamiast napisania tego, co się pisze i traktuje jako smutną przypadłość.
Skręciła odrobinę łebek, by jej oszczędzone przez los lewe ślepie taksowało wszystko najlepiej, jak można, szczególnie przy sprawie, z którą warto by usiąść w gronie filozofów i czochrając bródkę rozważyć. Bardzo poważnie, niczym profesor. Będąc profesorem posiedziałaby teraz przy kominku, a że nie miała dyplomu, to teraz marznie. Ach, życie. Patrzyła więc na te obrazy i szła wzdłuż nich jeszcze dalej, cierpliwie przed siebie, ot, uparta. W dodatku medalion zmienił raptem miejsce, bo zatrzymując się na chwilę zarzuciła go na szyję niedbale, ułożyła już z większą starannością, zadrżała jak zmarźluch i poszła, wydająca pod nosem niedźwiedzie niemal pomruki i chwiejąca ogonem na boki, tą swoją pechową partią czerni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 16:40, 16 Mar 2014 Temat postu:

Docierasz do ostatnich już malowideł. Pierwsze przedstawia wilki z medalionami. Przedstawia również smoka. Złote smoczysko, to samo, które rozdawało medaliony. Leży na brzuchu, a z jego otwartej bezzębnej paszczy wylewają się strumienie płomieni. Ogień niszczy wszystko, zaś złote medaliony nie pozwalają cierpiącym wilkom odejść. Spala tkanki żywych istot. Trochę to upiorne, nie? Wilki, trawione przez płomienie, próbujące zerwać rozgrzane do czerwoności medaliony, jednak nie udaje się im.
Drugie pozbawione jest już płomieni. Na nim smok jest szary. Leży dalej tam, gdzie leżał. Spalone wilki wiją się w niekończącej się agonii. Smok ma zamknięte oczy, jednak ulatujący z jego nozdrzy dym pokazuje, że bestia żyje. Pobojowisko z wolna zasnuwa mgła...
To już koniec malowideł. Nie ma następnych.
Wiatr ponownie się zmienia z zimnego wiejącego od tyłu na ciepły, dmuchający ci w pyszczek. Medalion rozbłyskuje jaśniej, ukazując ci jaskini cześć dalszą. Krajobraz korytarza zmienia się. Dalej jest wąski, z trudem można by przejść. Wiedzie dalej w głąb.
Opcje się nie zmieniły. Naprzód, wstecz, stoisz? Wybieraj.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sergey dnia Nie 16:42, 16 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 20:23, 19 Mar 2014 Temat postu:

Cóż, dla pewnego gatunku istot opcja jest tylko jedna: naprzód. A że reprezentant tego gatunku nosi imię zaczynające się na A, nosi się w czerni, postępuje mniej lub bardziej sensownie, czemu się przyglądamy, ta odpowiedź się zgadza. I to naprzód w najbardziej ślepej odsłonie, bo teraz nie zatrzymywała się już w żadnym razie - pewnie zwyczajny straszek, że po zatrzymaniu się nie ruszy dalej - ot, dla różnorodności w gestach popędziła przed siebie, starając się całą torpedową siłą wbić w korytarzyk, stratować na nim jakiekolwiek zagrożenie i wyjść bezpiecznie. Jeśli faktycznie kiedyś trafi do wyjścia. Właśnie byliśmy świadkiem, jak umarły sensowne posty, oczekuje się wskrzeszenia ich w najbliższym czasie. Amen.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sergey
Dorosły


Dołączył: 15 Lut 2014
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 21:34, 19 Mar 2014 Temat postu:

Słyszysz to? Dźwięk głuchych, miarowych uderzeń, słyszalny coraz lepiej w miarę zagłębiania się w korytarz. Rytm niemal identyczny z tym, który cichutko wybija medalion. Stały, niezmienny.
Dochodzisz do czegoś na kształt nietypowego skrzyżowania. Widzisz trzy tunele, do wyboru. Jeden znajduje się tuż nad tym, z którego wyszłaś. Wleziesz tam bez problemu, w końcu wysokość niewielka. Drugi jest bezpośrednio przed tobą, trzeci nad drugim.
Wiatr zmienia się ponownie, wracając do stanu poprzedniego.
Krótko, zwięźle i na temat: co teraz? Dzisiaj krótko, bo z telefonu. Obiecuję jednak, że się wkrótce poprawię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 17:32, 20 Mar 2014 Temat postu:

No proszę, czyli aż jedna trzecia wskazuje, że trafi. Spozierała moment na wszystkie nowe drogi, oczami wyobraźni snuła sobie, jak ją zabijają, jak ją ukatrupiają na wszelkie możliwe sposoby, słowem - tradycyjne wizję bardzo optymistycznych ludzi, czujących na każdym kroku wzrok jakiegoś mordercy.
Zdecydowała, że cokolwiek jest sensownie większe od niczego, a za ciosem tej myśli zaczęła kombinować, czy by nie udało się wgramolić swojej osoby do trzeciego z tuneli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Ziemie neutralne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin