Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Masło Maślane ~Dominic

Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Karty Postaci / Wataha Wiatru / Karty Zaakceptowane [WWi]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Dominic
Dorosły


Dołączył: 31 Maj 2013
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 17:59, 03 Cze 2013 Temat postu: Masło Maślane ~Dominic

Ziemia może czuć się zaszczycona, że Dominic posadził na niej swój zacny zadek, więc TY, drogi czytelniku, bądź zaszczycony że to czytasz.

Imię:
    Ongiś nosił inne miano, typowe dla regionu z którego się wywodzi, jednak gdy opuścił swoje rodzinne strony, musiał przyjąć imię, którym się teraz obnosi. Zapytasz, jakie? Zowie on się niezbyt oryginalnie, bo zwykł przedstawiać się jako Dominic. Większość napotkanych przezeń osób zwraca się do niego jednak per Domin, Domino, Do, Du, czy też Mr. Do. Za żadne skróty i ksywki się nie obrazi, zatem śmiało możesz przekręcać jego miano, nie obawiając się, że zje Ci twarz.


Wiek:
    Z biegiem czasu zaczął rozumieć pewne kwestie, w inny sposób analizować zdarzenia i sytuacje. Wiele rzeczy stało się dla niego jasnych, kiedy w końcu osiągnął wiek dorosły. Tak, Dominic jest wilkiem, że to tak ujmę, pełnoletnim. Zatem, ile też on może mieć... Cztery i pół roku. To w cale nie tak dużo, na kiju jeszcze nie musi się opierać, ale jednak wyszedł już z wieku podrostka i walczy ze światem.


Proponowana ranga:
    W swoich rodzinnych stronach dzierżył rangę wojownika, w czym był na prawdę dobry, zatem czemu nie miał by dążyć do tego znów? Trenował od najmłodszych lat doskonaląc taktyki - wobec tego nie ma dla niego lepszej pozycji w watasze, niźli właśnie wojak. Nawet, jeśli jest to nieco sprzeczne z charakterystyką grupy, do której ma zamiar przynależeć. Ale przecież każdemu stada potrzebny jest ktoś, kto w razie czego będzie ich bronił, prawda? Prawda. Więc bez dyskusji.


Ranga:
    Jak widać jest bezrobotny. Bo ni to uczeń, ni przydupas, nawet questów pobocznych nie opyla za dwa złote. Więc pełnio rolę darmozjada, który wgryza ci się boleśnie w dupę. Ale już nie długo.


Historia:
    Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... Nie, stop. To nie jest bajka o Śpiącej Królewnie albo o Śnieżce i siedmiu krasnoludkach. Więc...
    Nie tak dawno temu, i wcale nie tak daleko jakby się mogło zdawać, narodził się on - ot, zwykły wilk, jeden z wielu, przeciętny, i choć pozornie nic nie znaczący, to jednak jak każdy, bardzo ważny. Przyszedł on bowiem na świat w takim miejscu, i w takim stadzie, gdzie każdy osobnik był na wagę złota. Tam liczyła się współpraca i zgranie, zakorzeniane w psychice każdego wilka Indiańskiego przez setki, ba, może nawet tysiące lat.
    W takim właśnie stadzie, jak to już było wspomniane, swój żywot rozpoczął Dominic, a raczej Sokoli Wzrok, jak go wkrótce nazwano. W trudnych warunkach przyszło mu żyć, suche stepy nie były miejscem przyjaznym do rozwoju szczeniąt. Ale co go nie zabije, to go wzmocni, a co równie dobrze hartuje wilka jak nie walka o przetrwanie?
    Szczegółów z pierwszych tygodni życia oszczędzimy, gdyż po prostu nie ma o czym gadać. Chyba, że kogoś obchodzi czas, w którym nasz bohater dopiero się rozwijał.
    Kiedy miał cztery miesiące, czyli stosunkowo wcześnie, rozpoczął swoją naukę. Pod czujnym okiem swego ojca, Rwącego Potoku, uczył się wszystkiego, co mu się mogło w życiu przydać: jakie zwierzęta żyły na stepach, na które wolno było polować, a na które nie, taktyk, metod skradania i ataku, zatem wszystkich umiejętności fizycznych. Zaś od matki, Porannego Wichru, uczył się jak odczytywać drogę z gwiazd, jak przeżyć długo bez wody, i przede wszystkim szacunku do wszystkich mieszkańców stepów: zarówno samych wilków, jak i innych drapieżników i zwierzyny łownej. Przesiąkał tą wiedzą jak gąbka, studiując coraz to nowe doświadczenie. Na razie była to jednak tylko teoria, na praktykę czas miał dopiero nadejść.
    Przed sobą miał swoje pierwsze polowanie. Wprawdzie jego ofiara nie była zbyt duża czy silna, jednak napięcie trzymało się go kurczowo. Skoczył mu poziom adrenaliny, przydatny w takich sytuacjach. Uda mu się, czy też zawali? Teraz pojawia się pytanie, który nieszczęśnik miał zostać jego "żarciem"... Miał upolować susła, co wbrew pozorom nie jest takie łatwe, jak się wydaje. Mimo wszystko był jednak dobrze przygotowany do tego zadania, i udało mu się schwytać to niewielkie zwierzę. Misja zakończona sukcesem.
    Dorastał. Był raptem podrostkiem, nastolatkiem, ale już miał wiedzę, której pozazdrościłby mu niejeden dorosły osobnik. W końcu, w takich warunkach każda umiejętność była na wagę złota. Im więcej potrafiłeś, im byłeś mądrzejszy, tym lepiej Ci się tam żyło. Zaś on stopniowo zbliżał się do testy ostatecznego, który miał oficjalnie potwierdzić, że jest godzien bycia członkiem stada.
    W końcu nadszedł ten dzień. Wraz z grupą czterech pozostałych młodzików, ruszył na stepy, żeby upolować jedno z groźniejszych jego zwierząt - bizona. Skoczyło mu ciśnienie, wiedział bowiem, że jeśli coś pójdzie nie tak, może zakończyć swój żywot. Wiedział o tych zwierzętach dużo, jednak wiedza teoretyczna nie zdała się w starciu z tym kopytnym na wiele. Musiał mieć również umiejętności fizyczne. Długo przemierzał wraz z grupą stepy, w poszukiwaniu przeciwnika - wreszcie znalazł stado, niezbyt duże. Najpierw należało wybrać najsłabszego osobnika i oddzielić go od reszty. Do tej pory wszystko szło zgodnie z planem - chora samica oddaliła się już wystarczająco daleko. Wilki rzuciły się na zdobycz. Po długich zmaganiach w końcu udało im się zabić zwierzynę.
    Niestety mięso zwabiło również innego drapieżnika - kuguara. Zaś te nie pogardzą łatwym, darmowym posiłkiem. Nawet jeśli wilki miały przewagę liczebną, to nie były na tyle doświadczone, żeby wygrać z dzikim kotem. Szczególnie, że przyprowadził towarzysza - innego kuguara. Nie trzeba było długo czekać na reakcję. Głodne drapieżniki rzuciły się na znacznie osłabioną po polowaniu grupkę, za główną ofiarę upatrzywszy sobie Pieśń Wiatru, czyli towarzyszkę Dominica. Podczas gdy inni, zdroworozsądkowo, uciekali już gdzie pieprz rośnie, ona została przyszpilona do ziemi przez wielkiego kota. Basior nie mógł jej zostawić na pastwę losu, zatem rzucił się na drapieżnika, nie zastanawiając się nad tym długo. Teraz zwierze skupiło się właśnie na nim, dając samicy szansę na ucieczkę. Reszta, która właśnie toczyła zaciekły bój z drugim kotem, nie zauważyła zmagań Dominica, który przegrywał tą walkę. Wtedy dało się słyszeć wycie, i zza traw wyłoniło się sześć rosłych wilków, członków stada. W starciu z tak liczna grupą kuguary nie miałyby szans, więc czmychnęły czym prędzej. I choć wszystko dobrze się skończyło, to potyczka pozostawiła na brązowym piętno niezmywalne, i to dosłowne - przez jego prawe oko biegł długi ślad pazurów.
    W zamian za swą odwagę zyskał nowe miano - Waleczny Orzeł. Tak go od tamtej pory nazywano, i tak miało zostać.
    Właśnie, miało.
    Wilk postanowił opuścić rodzinne strony, by poszukać szczęścia również gdzie indziej. Pożegnał się ze swą matką i ojcem, i jako doświadczony trzylatek, jeden z młodszych wojowników w stadzie, ruszył w świat. Wędrował na prawdę bardzo długo, zbierając coraz to nowe doświadczenia, zarówno w boju, jak i w sprawach mniejszej wagi. Po półtora roku samotnej tułaczki dotarł w końcu tutaj. Czy zostanie - tego nie wiadomo.

    A przynajmniej taką wersję słyszałam...


Charakter:
    Dominic jest optymistą, choć nie jakimś przesadnym, bo nie lata po łące i nie drze ryja "I am Barbie girl, in a Barbie world!". Bliżej mu już raczej do realisty. Dlaczego? Bo dorósł. Zrozumiał kilka spraw, których jeszcze jako młodzik nie pojmował . Wobec tego, świat nie wydaje mu się już taki piękny jak za szczenięcych lat, kiedy zawsze patrzył na wszystko przez pryzmat różowych okularów.
    Okrutny z niego uparciuch. Jeśli coś sobie postanowi, to się tego trzyma, i za żadne skarby świata nie odpuści, nawet jeśli miałby komuś porządnie dać po mordzie (Demoralizacja dzieci, oh mein god). Zatem, czasami lepiej nie wchodzić mu w paradę. Walki nie zrzeknie się nawet wówczas, gdy ma do czynienia z silniejszym od siebie przeciwnikiem. Ceni sobie honor, odwagę i determinację. To jego atuty.
    Nie przejdzie obojętnie obok cudzej krzywdy. Jeżeli ktoś znęca się nad słabszym od siebie osobnikiem bądź robi inne (Kolejne dwuznaczne zdanie), niehonorowe rzeczy, nie ucieka, nie omija problemu, tylko wstawia się za nękanym. Wówczas najczęściej obrywa po pysku, ale ma poczucie spełnionego obowiązku. Nawet, jeśli owa ofiara pomocy przyjąć nie chce, to od Dominica ją dostanie. Nawet, jeśli jej zupełnie nie zna, to i tak w jakiś sposób dopomoże jej się podnieść. Nawet wrogowi śpieszy w razie potrzeby. Po walce zawsze podchodzi do przeciwnika i dziękuję mu za wspaniały pojedynek, nawet wówczas, gdy wyszedł z niego jako przegrany.
    Nie jest wprawdzie jakoś wybitnie inteligenty, ale potrafi trzeźwo myśleć. Wobec tego, nie można nazwać go idiotą, nawet jeżeli jego zachowanie czasami o tym świadczy.
    Co jest dla niego najważniejsze? Stado. Będzie go bronił do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi. Zasłoni słabszego własnym ciałem, jeśli tylko będzie miał przeświadczenie, że owy przeżyje. Świetnie się z nim współpracuje, ufa swemu wspólnikowi, potrafi się dostosować do obowiązujących zasad. W końcu w jego żyłach płynie krew Indian. A u nich, to właśnie to było atutem.


Ekwipunek:
    Lniany bandaż i nic poza tym, oprócz 50 kości które każdy user otrzymuje na start. Można więc śmiało uznać, że ma za sobą spory bagaż doświadczeń, ale nie przedmiotów. Nie potrzebuje tego po prostu.


Coś więcej:
    - Towarzyszy mu sokół wędrowny o imieniu Phla, które znalazł podczas swej długiej podróży przez stepy. Jest z nim bardzo związany.
    - Jest to wilk Indiański, stąd też wzięły się charakterystyczne cechy jego wyglądu i wytrzymałość na różne czynniki.
    - Przedtem nazywał się Sokoli Wzrok, później przyjął miano Walecznego Orła. Teraz jak widać zwie się Dominic, i tym tylko imieniem się wszystkim przedstawia.
    - W lewe ucho ma wpięte pióro. Kilka takich jest też zaplątanych w jego sierści na karku i zawiązanych na nasadzie ogona. Na lewej łapie ma też coś w rodzaju opaski, na której również są umocowane pióra.


Atrybut:
    To jest maczo, jemu kobiety wszystko wybaczą! Atrybut wytrzymałości mu się należy jak nikomu, toć on się wychowywał w takich warunkach, że nawet Chuck Norris nie pogardzi. Wiec nie zaprzeczaj, to jest odporny bydlak. I tak będzie gansterem, n00bie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dominic dnia Nie 13:10, 14 Lip 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Noisette
Dorosły


Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 641
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 14:00, 14 Lip 2013 Temat postu:

Em, a te pióra i wszystko nie powinno być w ekwipunku? Nevermind, w sumie różnie to ludzie robią.

Nie, nie musi być. Zluzuj porcięta i daj ludziom żyć, Noi.
~Kalina, wiernie broni userów.


Akceptam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Karty Postaci / Wataha Wiatru / Karty Zaakceptowane [WWi] Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin