Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Niemagiczne KP Charllie'go

Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Karty Postaci / Samotnicy / Karty Zaakceptowane [s]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Charllie
Mag


Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 13:46, 27 Sty 2013 Temat postu: Niemagiczne KP Charllie'go

<center>Imię: Charllie

Rasa: Wilk x.x

Wiek: 2 lata?

Proponowana ranga: Nie mam pojęcia.

Ranga: Dojrzewający

Historia: Gdzieś w najciemniejszym zakątku kraju, przy niewielkiej ludzkiej wiosce, jakaś wilczyca się oszczeniła... Wydała na świat kilka szczeniąt, w tym między innymi Charllie'go.
Przez jakieś sześć miesięcy, żyli słodko i szczęśliwie. Tata wilk, dbał o to by jedzenia zawsze było pod dostatkiem, zaś mama wilk zajmowała się szczeniakami. I tak im upływał czas, aż w końcu nadszedł ten dzień, który stawił cały niepoznany świat Charllie'go do góry nogami...
Wioska, przy której granicy był gęsty las, w którym to mieszkało małe stadko wilków (w tym głupi Charllie), stanęła w ogniu! Co się stało? Jakieś nastolatki bawiły się ogniem, bo próbowały zapalić papierosa, robiąc z siebie takich ''królów'', że co oni to nie robią.. Żałosne i przykre. Ale mniejsza, powracając do płonącej wioski. Niestety, była ona mała, niezaopatrzona w straż. Ludzie pouciekali i patrzyli jak ogień się rozprzestrzenia. Drzewa też zaczęły ginąć w ogniu.
W tej chwili, do wilczych nozdrzy dostał się swąd dymu. Wyszły przed swoją jaskinię, lecz Charllie spał gdzieś w ciemnym i przytulnym kącie.
Nim wilki się spostrzegły, ogień był wszędzie i nie było czasu by szukać wszystkich szczeniąt. Te co były pod łapą, zostały ocalone, lecz Charllie... Został w legowisku, sam.
Żywioł niszczył wszystko, co było w jego zasięgu. W końcu nasz niekochany śpioch się obudził, lekko zdezorientowany, co się dzieje. Jaskinia była pusta, tylko on. Na dworze było jakoś dziwnie jasno i co jakiś czas coś trzaskało i skwierczało.
Charllie, nie miał pojęcia co to ogień i co może wyrządzi takiemu młodzieńcowi jak on. Postanowił więc wyjść i się przekonać, co się dzieje. Kiedy już tego dokonał, o mało nie udusił się w tym okropnym swądzie dymu.
Jego ślepia zaczęły strasznie łzawić, a łapy odmawiały posłuszeństwa. Rozglądnął się dookoła i zaczął błagalnie nawoływać swej rodziny. Szkoda tylko, że nic to nie dało, nikt się nie zjawił. Sam jednak zdał sobie sprawę, że nie nadejdą i nie pomogą mu. Nie zwlekał więcej, tyko ruszył w stronę płonącej wioski, co było wielkim błędem.
Miał lekko poparzone łapy i ogon. Niestety, o pysku lepiej nie wspominać. Dostał jakimś rozżarzonym odłamki w mordkę, tuż przy jednym ze ślepi. Miał jednak szczęście, że nie uszkodziło to jego oczka, biedaczek.
Biegł tak, pomiędzy płonącymi budynkami, samotnie, nikogo już tam nie było. Tylko on, rany i ogień.
Tak, czy siak, można go nazwać szczęściarzem, bo przeżył. Ledwo, na prawdę ledwo, bo uniknął zmiażdżenia przez walące się ściany domów.
Wyczołgał się po drugiej stronie wioski, gdzie stali ludzie. Nikt go na szczęście nie zauważył, bo leżał jak martwy.
W końcu nadjechała pomoc, która po wielkich wzmaganiach z żywiołem, w końcu go ugasili. Ludzie trafili do szpitali i innych schronisk.
Zapadł zmrok, a Charllie leżał bezwładnie na wilgnej trawie. Jakieś dziwne szmery i chichoty, trafiały do jego uszów, lecz nic nie mógł z tym zrobić, bo nie wiedział co się dzieje. Nawet nie mógł się poruszyć! Tylko zmysł słuchu jako tako działał i nie został uśpiony.
Dziwne głosy coraz bardziej zbliżały się w jego stronę, aż w końcu jeden z nich przystanął nad jego małym ciałkiem.
Jak się okazało, byli to ludzie, bardzo młodzi. Zapewne w przedziale wiekowym 17-21. Jeden z nich już zamierzał się do kopnięcia szczeniaka. Nie zrobił tego, a jedynie podniósł go do góry, trzymając za poparzoną łapę. Przez ciało wilczka przebiegł niewyobrażalny bolesny dreszcz! Zaskomlał cicho, jednak nadal nie otwierał ślepi.
Dwunogi popatrzyły po sobie i nastąpiła jakaś wymiana zdań.
- Ey! Fajnie by było mieć takiego jak dorośnie. Wiesz, nastraszać innych takim wilkiem i od razu wyskakują z kasy. - Burknął jeden z entuzjazmem. Reszta coś tam szeptała, jednak Charllie nie wiedział co.
I stało się, zabrali go ze sobą...
Wreszcie był w pełni wypoczęty i otworzył ślepia. Ku jego zdziwieniu siedział w jakimś drucianym pudle, nie wiedział iż to ''pudło'' było klatką. Mruknął kilka słów pod nosem i zobaczył brudną miskę, jednak coś w niej było. Woda? Tak, nie mylił się! Rzucił się w jej stronę i łapczywie zaczął pić. Kiedy ugasił pragnienie, usiadł, rozglądając się po otoczeniu. Nie było tu nikogo. Bardo dziwne... Jeszcze raz przyglądnął się wnętrzu. Ciemne pomieszczenie, małe okienko, które było zakratowane, wilgoć, okropny odór i wiele butelek z jakimś trunkiem, biały proszek w saszetkach, choć gdzieniegdzie był on rozsypany i małe prostokątne pudełeczka, z których wystawały takie dziwne patyczki. Na nalepce tego pudełeczka widniał napis: Papierosy.. I coś dalej, ale nie wnikajmy już w to. W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze wieża, kilka płyt.
Do uszu Charllie'go doszedł dziwny łomot, a później skrzypienie, jakby ktoś schodził po schodach. Warknął cicho i najeżył się. Nastała chwila ciszy i znów jakieś szepty, oraz chichoty. Wilk był trzymany w napięciu, bo nie wiedział co wyskoczy zza winkla i jak to się da niego skończy... Warknął głośniej, tak, że rozległo się echo. I znów ta cisza.
- Ooo, któż to się obudził? - Syknęła wysoka, zakapturzona i ubrana na czarno postać, która weszła do pomieszczenia i podeszła do klatki. Za dziwnym dwunogiem stało jeszcze sześciu, podobnie ubranych.
- Nie masz się czego bać... Będziesz po prostu od dzisiaj naszym sojusznikiem i tyle. - Dodał jadowicie i odwrócił się do reszty chłopaków.
Wilczek popatrzył na niego pytająco. Było to dziwne, ale w pewnym sensie go zrozumiał. Bacznie lustrował dziwną postać, która do niego mówiła. Zaczęła podchodzić do wieży (choć on nie miał zielonego pojęcia co to jest) i włożył do niej jedną z płyt. Podkręcił na max'a. Chwilę trwała cisza, aż nagle z głośników wydobyła się dziwna melodia, aż ciarki przeszły po grzbiecie Charllie'go. Tekst piosenki był dziwny, dopóki reszta dwunogów nie zaczęła śpiewać tego w normalnym języku (polskim). I w końcu refren, na który inni umilkli. A brzmiał on tak:

Don't even try to take this weapon from me,
I like you more and more the less that you breathe.

I've come undone, I think I'll kill everyone,
My, what have I done? F*** it, let's kill everyone!
I've come undone, I think I'll kill everyone,
My, what have I done? F*** it, let's kill everyone!

W sumie, wilk nie wiedziałby co to znaczy, gdyby tamci znów tego nie przetłumaczyli. Jakoś mu się to spodobało, dziwne..
- Hollywood Undead, jeah! - Wrzasnął jeden z nich, gdy piosenka się skończyła.
I tak się wszystko potoczyło... Charllie miał już półtorej roku, a wyglądał na starszego. Miał wiele blizn, najwięcej na pysku, zapewne przez te wszystkie walki jakie stoczył i po wypadku z ogniem. Był również bardzo smukły i wysoki. Na nieszczęście, tamte dwunogi go lekko oswoiły. No i chyba co gorsze był ich królikiem doświadczalnym. Testowali na nim alkohol, papierosy, czasem nawet trzymali jego nos przy jakiś białych proszkach, a on nie mogąc zaczerpnąć powietrze po prostu je wciągał. Wtedy w jego łepetynie roiły się dziwne wizje.
Nie był już przetrzymywany w klatce, a normalnie siedział na otwartej przestrzeni. Przyglądał się swoim ''wybawcom'' jak tną sobie ręce, nogi, szyję. Raz nawet zaczęli ciąć Charllie'go, jednak on im nie przeszkodził, był przyzwyczajony do bólu, niestety nikt nie wiedział, że to wszystko odzwierciedli się na jego psychice.
Podczas jednej z walk, z jakimś tam psem, wilk oberwał tam mocno, że ciężko to opisać. Kolejna rana na mordzie. Była tak paskudna, że po oczywiście zwyciężonej walce, dwunogi zaczęły się zastanawiać co z tym zrobić. Doszli do wniosku, że Charllie będzie nosić maski, które osłonią i przed ciosami, jak i kolejnymi ranami. Na początku nie mieli pomysłu jaką można dopasować do takiego pyska, ale wkrótce znaleźli odpowiednią. Czaszka, oj tak! Basiorowi spodobał się w sumie ten pomysł i nie miał nic przeciw temu.
No i mijały kolejne dni i kiedy słuchali kolejnej piosenki HU, wygolili mu taki skrót na lewej tylnej łapie.
Jednak z upływem tygodniu, wilkowi coraz bardziej odwalało. Przez walki, przez to czym go faszerowali, przez wszystko! Kiedy jeden z dwunogów został z nim sami i zaczął się z nim droczyć, kopiąc go lekko w bok, Charllie nie wytrzymał i rzucił mu się do gardzieli. Tamten tylko krzyknął, nie zdążył nic innego zrobić, bo tętnica była poszarpana na kawałki. Wilk stał nad truchłem, pysk i maska było we krwi. W sumie to nawet go to cieszyło i to tak konkretnie.
Kiedy reszta chłopaków zjawiła się w pomieszczeniu, oniemieli. Stali tak i patrzyli na Charllie'go siedzącego na zimnym ciałem przyjaciela. Pierwszy raz w życiu się tak przestraszyli. Wilk zaczął iść w ich kierunku, całkiem spokojnie, lecz oni wyciągnęli noże i zaczęli się cofać. Basior przystał, przekręcając lekko łeb w bok, jakby nie wiedział o co chodzi, jednak bardzo dobrze rozumiał ich gesty. Zwyczajnie napiął się jak podczas walk z psami i ile sił w łapach, rzucił się do przodu, przebiegając pomiędzy ich nogami, jednak któremuś udało się go lekko zranić. W tej chwil Charllie nie zwracał uwagi na piekielny ból, zwyczajnie czmychnął w las, a tamci nawet nie zamierzali go gonić.
I plątał się bez sensu po lesie, dniem i nocą, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wiedział tyle, że bez jego przyjaciela alko (alkoholu) nigdzie nie zajdzie. Trudno, będzie próbował. Raz w akcie desperacji zaczął zakradać się do jakiegoś miasteczka nocą, bo zauważył coś na rodzaj menela leżącego na ziemi, a obok było kilka flaszek. Pusta, pusta, pusta, półpełna, pusta i... Zaraz! Półpełna? Porwał ją w pysk i czmychnął. Biegł bardzo długo i lekko się pogubił, gdzie las? Wszędzie budynki i budynki. Podrapał się za uchem i przechylił łeb w tył, biorąc łyk trunku i tym samym go kończąc.
Zaczął iść w jakiś zaułek i spotkał tam zgraję psów i suń. Uśmiechnął się krzywo i wtopił się w tłum. Później wszystko potoczyło się bardzo łatwo...
Obudził się, sam nie wiedział gdzie. Ważne, że w jakimś polu, a w oddali było widać las! I kiedy stanął na granicy, ujrzał iż było tam wiele wilków!
I tym dziwnym sposobem dotarł do tej krainy, śpiewając sobie:

My legs are dangling off the edge
The bottom of a bottle is my only friend
I think I'll slit my wrists again and I'm
Gone, gone, gone, gone

My legs are dangling off the edge
A stomach full of pills didn't work again
I'll put a bullet in my head and I'm
Gone, gone, gone, gone

Charakter: Dziwak, psychol, szaleniec? Ta, zapewne te słowa nasuwają się innym gdy go widzą... Teoretycznie, jest to najprawdziwsza prawda.
Charllie nie jest towarzyski, wręcz przeciwnie, woli przebywać sam, jednak nie bez powodu. Ma bardzo zaburzoną psychikę. Często mówi sam do siebie. Czasem ma ataki i wtedy chce się zabić, podcinając bądź podgryzając (o ile jest to wykonalne) sobie żyły, upijając się do nieprzytomności, albo po prostu ćpając.
Właśnie, ma on swój własny charakter, własny styl życia. Np. zawsze nosi maskę i lubi śpiewać dziwne piosenki.
Jak na takiego przystało, czasem chodzi na ''panienki'', czy jak to tam teraz mówią. To jedynie chwile jego życia, gdy stara się nie zabić, albo nie ukrywać przed całym światem.
No i lubi kłamać, to przede wszystkim! Często podaje się za kogoś innego, rzadko co zdradza swoje prawdziwe imię.
Cóż tu dużo mówić? Wulgarny, nieprzyjazny, psychopatyczny, dziwny i chory wilk...

Ekwipunek: Kilka masek oraz czarna sakiewka, przywiązana do łapy (nie biorę kości)

Coś więcej: Charllie nigdy, ale to przenigdy nie ściąga swej maski w miejscach publicznych. W sumie, to on tylko wie, jak ją ściągnąć z łba, więc nikt inny nie posiada takiej błahej zdolności. Poza tym, wilk jest nałogowcem i czasem ma dziwne napady.

Atrybut: Wytrzymałość
</center>


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Burak
Dorosły


Dołączył: 30 Gru 2012
Posty: 416
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pola.
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 15:36, 28 Sty 2013 Temat postu:

Hmmm. Na tę chwilę dam Ci akcept, mamy ferie, ludzie!, niemniej jeżeli Kalina mnie zabije to Twoja wina. x3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Karty Postaci / Samotnicy / Karty Zaakceptowane [s] Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin