Mc Donald's

Angel

Przy pewnej drodze stoi stary budynek. Niby jest stary, ale trwały i bardzo przydatny dla Angel. Samiczka wyremontowała budynek i postawiła bardzo słynną restaurację:

Był to budynek dwupiętrowy. Wewnątrz było bardzo ładnie i stylowo, lecz z nutką szaleństwa. Były stoliki z drewna, i także drewniane, ale blaty były pomalowane na wszystkie kolory tęczy. Krzesła i kilkoosobowe siedzenia były drewniane, a kasa była zapełniona różnymi pojemnikami na napiwki, na pieniądze dla chorych szczeniąt, kasy fiskalne, tace i te inne pierdółki. Oczywiście za kasą była spora kuchnia a w tle grała muzyka. Na górze był telewizor, w którym były odtwarzane filmy animowane dla szczeniąt oraz plac zabaw w pomieszczeniu.

_________________
Samiczka przyszła do pracy. Stanęła za ladą i obserwowała drzwi wejściowe.

Lea

Co robi tutaj miss Kleikzawszedobry? Trudno stwierdzić. Jednak, wyjątkowo, zdecydowała się odpuścić sobie zdrowe żywienie i wpaść do Maka na kurczaka. Bo się kurzy, w fabule jej tyle, co nic, Dominic się zmył a ona się nudzi. Chciała choć na chwilkę wyrwać się z atmosfery Lecznicy, przemyśleć wszystko nad truskawkowym shake'em, zebrać energię. Bo chyba każdy tego potrzebuje, prawda? Nie można 24 na dobę pracować.
No, dobra, można. Ale kurczaka nie odmówi.
Stanęła przed ladą, przyglądając się bogatej ofercie i czekając, aż ktoś ją obsłuży.

Angel

Gdy samica zauważyła stojącą przy kasie Leę, szybko podleciała, żeby ją obsłużyć. Tak, pierwszy klient... Te uczucie jest warte wszystkiego. Oczywiście jednorazowe, bo po tym kliencie będą inne stworzenia lub nie będzie ich wcale. No, dobra. Koniec gadania o pierwszym kliencie, czas go obsłużyć
- Witam w Mc Donald's, co Pani podać? - spytała grzecznie.
Czekając na reakcję przygotowała tacę dla Lei.
/sorki, ze krotki ale brak weny/

Lea

Tyle opcji, tyle możliwych wersji zamówienia...
- Chicken Strips, sałatka z sosem i mała kawa. - stwierdziła w końcu.
Wygrzebała skądś dwadzieścia kości, po czym położyła na ladzie. Z tego, co policzyła wychodziły dwie kości napiwku, ale poprawcie, jeśli się mylę.
Uśmiechnęła się do sprzedawczyni.
Dojrzewająca? Nie za wcześnie na pracę? Hmm... A może praca wakacyjna?
Nie... Jeszcze za wcześnie na wakacje.
Z resztą mniejsza. Jej sprawa, w jakim wieku chce rozpocząć pracę, póki na stanowiska ważniejsze wciąż można zdawać po czwartym roku życia.

Angel

Wpisała do kasy kilka numerków, po czym wyszedł paragonik. Z tyłu paragonu widniał spory numerek '01'. To był numerek Lei. Chociaż nie było wielu wilków, jednak takie coś sporo pomaga
- Dziękuję, proszę czekać. - powiedziała biorąc kości do łapy.
Wrzuciła kostki do kasy, a napiwek do słoika.
Wzięła szczypce i wrzuciła do kubełka osiem sztuk 'Chicken Stripsów' i postawiła kubełek na tacę, po czym zaczęła robić sałatkę. Umyła wszystkie warzywa, po czym zaczęła je ćwiartować. Wsypała pokrojone warzywa do pojemnika i polała sosem. Postawiła sałatkę na tacę i nalała świeżej czarnej kawy. Postawiła na tackę i wrzuciła kupon na darmową kanapkę. Postawiła na ladzie przed Leą i wcisnęła guziczek 'gotowe'. Napis pojawił się przy zamówieniu nr. 01 na plazmie wiszącej nad blatem.

Lea

- Dziękuję.
Wzięła tackę, po czym udała się do najbliższego stolika. Pojedynczych w Maku nie ma, o czym userka się nie raz przekonała. Usiadła więc przy podwójnym, gdzieś tam w kącie, by nie przeszkadzać. Następnie posłodziła kawę, zamieszała i napiła się. Potem rozerwała opakowanie z widelcem i zabrała się za sałatkę, kurczaka zostawiając na koniec.
I będzie tu siedzieć, póki coś się nie wydarzy, ot klient na rozmnożenie. Może ktoś przyjdzie, zagada...?
A może nie. W każdym razie posiedzi sobie i zje.

Arthas Merethil

A tutaj zjawi się również szara straż, ale w celach czysto osobistych. Arthasowi po całym tym pijackim spotkaniu z przyjacielem, burczało w brzuchu. Szczęście że znak niwelował kaca gdyż mogłoby być bardzo źle. Powoli i płynnie podszedł do kasy, usłyszeć można dźwięk obijającej się broni o metalową apteczkę. Zatrzymał się na chwilę aby spojrzeć na menu, dość ciekawe mają tutaj potrawy. Skoro Tsuku uwielbia kła, to czemu AM ma nie polubić maca? Oczywiście bez przesady, nie zrobimy z niego kolejnego tłustego Amerykanina.

Angel

Uuu! Następny klient! Uradowana Angel podleciała do kasy
- Witam w Mc Donald's, co podać? - spytała.
No to może biznes się rozkręci? Angel bardzo w to wierzyła. uśmiechnęła się zachęcająco (do jedzenia) samca. Jej nie chodzi o pieniądze, tylko o to, co osiągnie. Ech... Angel nie da za wygraną. Ona wszystko musi robić dobrze! Oczywiście to tylko i wyłącznie jej zdanie. Spojrzała na swoje dania. Sporo tego. Dużo miejsca na neonowej tablicy zajęło. Czekała aż samiec coś wybierze, patrząc jak Lea zajada się frytkami popijając kawą.

Lea

Frytkami, powiadasz? Kiedy Lea żadnych frytek nie posiada, nie zamawiała i nie otrzymała. Aktualnie kończyła sałatkę. Potem, skończywszy już, przeszła do kurczaka. O frytkach ani słóweczka.
Znad posiłku obserwowała otoczenie, a konkretnie, następnego klienta. Widać Mak jest popularny.
Chociaż... Który nie jest? Chyba każdy więcej niż raz w życiu w Maku był, fryty jadł... Wiec czemu tu ma być inaczej?
Znów upiła łyczek kawy, wgryzając się jednocześnie w kurczaka.

Arthas Merethil

Wilk spojrzał ponownie na menu, taki duży wybór. Po chwili zastanowienia udało mu się stwierdzić co będzie odpowiednie.

- Poproszę sałatkę kurczak premium oraz herbatę.

Skromnie i zdrowo. O formę należy dbać i nie przesadzać zbytnio z jedzeniem. Cóż w zakonie mówili że wiara nawet jedzenie potrafi zastąpić. On jednak wolał tego nie sprawdzać. Po chwili jednak przypomniał sobie coś bardzo ważnego.

- Proszę mi wybaczyć, ale zapomniałem coś zrobić, zaraz tu wrócę.

Po czym wybiegł w pośpiechu.

Zt.