Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Coś co niedawno Setha zaczęła tworzyć...

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Setha
Dorosły


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina zimna i śmierci
Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 17:00, 06 Maj 2011 Temat postu: Coś co niedawno Setha zaczęła tworzyć...

Niedawno coś takiego napisałam... Jeszcze nie jest to skończone, ale mam nadzieję, że skończę. To jest jedna z moich licznych opowiadań, ale dopiero to chciałabym tutaj pokazać. Więc bądźcie dla mnie wyrozumiali...



Podniosłam głowę słysząc znajomy ryk. Mym oczom ukazał się piękny widok. To złota smoczyca wreszcie znalazła dla siebie godnego samca. I teraz oboje tańczyli podniebny, godowy taniec. Byłam z jednej strony zadowolona, ale z drugiej wiedziałam, że niedługo jej nowy partner nie dopuści mnie do niej. Czułam, że za jakiś czas Samira będzie w smoczej ciąży. Jeśli przekonam tego zielonego smoka to może pozwoli mi zająć się nią w tym okresie.
- Araqiel! - Usłyszałam za sobą głos mego młodego przyjaciela.
Odwróciłam się i widok przesłoniły mi me brązowe włosy. Byłam z nich bardzo dumna, bo sięgały mi aż do pasa. Ale w takich chwilach miałam ochotę je ściąć. Szybkim ruchem odgarnęłam je i przerzuciłam do tyłu, na prawe ramię.
- Wreszcie się nauczyłeś. - Powiedziałam do niego z uśmiechem ukazując przy tym swe długie, jak u jakiegoś zwierzęcia, kły.
- Miałem świetnego mentora. - Odparł odwzajemniając uśmiech i ukłonił się przede mną. Nigdy czegoś takiego nie robił… Nigdy? Nie… Na samym początku znajomości tak robił.
Zmarszczyłam delikatnie brwi i przybrałam zamyślony wyraz twarzy. Podeszłam do niego energicznym krokiem, chwyciłam jego brodę swoimi przydługimi palcami z ostrymi paznokciami. Chłopak skrzywił się, ale poddawał się moim oględzinom. Prawą dłonią rozszerzyłam jego oko i zajrzałam do jego źrenic. Później otworzyłam jego szczękę i spojrzałam na jego kły. Z niesmakiem odsunęłam się od niego i wróciłam na swoje poprzednie miejsce. Czyli przed głaz.
- Czemu chcesz się do mnie upodobnić? - Spytałam wciąż marszcząc brwi i z gracją usiadłam na głazie.
Ciągle patrzyłam na młodego mężczyznę, lecz nagle wiatr zmienił kierunek i mój delikatny nos wyczuł dwa dziwne zapachy. Dopiero później me nad wyraz wyczulone uszy wyłapały ciche szelesty. Normalny elf uznałby, że to wiatr robi te szelesty. Lecz nie ja. Ja byłam inna. Te szelesty i dwa inne zapachy wystarczyły bym uznała, że mój młody przyjaciel nie przyszedł sam. Szybko spojrzałam na krzaki po mojej prawej stronie a później na drzewa po lewej stronie. Z gniewem w oczach powróciłam spojrzeniem do „przyjaciela”.
- Zdradziłeś mnie Carlosie. - Syknęłam z wściekłości.
Szybko skoczyłam i po chwili już kucałam na kamieniu przygotowana do ataku. W lewej dłoni, którą opierałam na siedzisku, trzymałam sztylet. Drugą dłoń miałam "wyrzuconą" do tyłu, a zęby miałam wyszczerzone gotowe by wgryźć się w grdykę i ją wyrwać. Z mego gardła wydobył się warkot dzikiego zwierzęcia zagonionego w tzw. "kozi róg". Zaczęłam delikatnie ruszać wargami tworząc zaklęcie "Przyzwania" i "Odgrodzenia". W mej prawej dłoni zaczęła formować się niebieska kula energii.
Carlos chciał zrobić krok w moją stronę, ale z moje gardła wydobyło się głośniejsze warczenie. Chłopak zrezygnował z podejścia do mnie i wycofał się.
- Araqiel. - Powiedział do mnie. - Nie chcemy cię skrzywdzić. - Dodał i podniósł obie dłonie do góry bym mogła zobaczyć, że są puste.
- Odejdźcie. - Warknęłam do niego i jego tajemniczych "przyjaciół", a "Przyzwanie" zaczęło działać.
Czułam, że wiatr się nasilił a w oczach Carlosa mogłam ujrzeć strach. To w końcu Samira raczyła przylecieć po mnie i teraz zaczęła się zniżać bym mogła wskoczyć na nią.
Gdy smoczyca wisiała w powietrzu na wysokości 50 metrów, wiatr targał me włosy z taką siłą, jakby chciał mi je wyrwać. A Carlos musiał wycofać się ku drzewom by uchwycić się czegoś. Wyczułam jak i usłyszałam, że jego "przyjaciele" wstali i zasłaniając twarze wycofali się głębiej w las.
Rzuciłam jeszcze "Odgrodzenie" na nich, napięłam mięśnie nóg, chwyciłam sztylet i wyskoczyłam do góry. Mocno złapałam się jej pazura u tylnej łapy i szybko wdrapałam się na jej "stopę". A przy jej skrzydłach i przy tym wietrze, który wywoływała to ten wyczyn nie był łatwy. Mocno chwyciłam się jej ciała lewą ręką a prawą szybko schowałam sztylet do pochwy na lewym udzie. Powoli zaczęłam wdrapywać się po jej nodze do góry. Minęło 15 minut, gdy dotarłam na jej grzbiet. Samira zaczęła już wznosić się do góry i lecieć w stronę gór.
Gdy byłam już usadowiona między jej kolcami na grzbiecie, wyczułam, że smoczyca nie jest zadowolona z takiego obrotu sprawy. Poklepałam ją mocno po łuskach, że przepraszam ją za to i, że jak tylko gdzieś mnie odstawi to będzie mogła wracać do tej zielonej jaszczurki. Samira głośno ryknęła z dezaprobatą. Zaśmiałam się na cały głos i poprawiłam się w myślach.
Wiedziałam, że Samira potrafi czytać mi w głowie, ale ja musiałam zgadywać, co ona czuje i myśli. Nie byłam Smoczym Jeźdźcem a Samira nie była moim smokiem. Chociaż czasami tak się zachowywałyśmy. Ale nie połączyło nas Przeznaczenie tylko wypadek, który sprawił, że poczułam się za nią odpowiedzialna.
Ten wypadek wydarzył się z jakieś 500 lat temu. Miałam wtedy tylko 103 lata i byłam wyjątkowa... A tak naprawdę to byłam wyrzutkiem z elfiej społeczności. Niby byłam taka sama jak wszystkie inne elfy, ale w palcach miałam dodatkowy staw kostny, moje uszy były większe i dłuższe a kły były dużo, dużo dłuższe. Oczy me są ciemniejsze i groźniejsze. Zawsze otaczała mnie aura nienawiści i rządzy krwi… Moja matka porzuciła mnie w lesie od razu po urodzeniu, myśląc, że umrę z głodu, ale tak się nie stało. Szybko rosłam i nawet teraz czuje się lepiej w lesie niż taki rodzony elf.
Lecz wracając do "wypadku"... Byłam wtedy w górach... Nagle usłyszałam ryk nienawiści, strachu i żądzy zemsty. Skierowałam się w tamtym kierunku i ujrzałam złotą smoczycę zamkniętą w klatce. Chciałam już do niej podejść, ale zauważyłam jakieś bardzo małe istoty. Kolorystyką ciała przypominały glebę, ale gdy skupiłam na nich swój wzrok to zobaczyłam, co to są za stworzenia. Gobliny... Na sam ich widok dostawałam mdłości. Jednak nie mogłam odejść i pozwolić im zabić tę biedną smoczycę. Warknęłam cicho i wolno wyjęłam sztylet z pochwy na udzie. Za nim ruszyłam na nich, umysłem poczułam czyjąś obecność. Nie zastanawiałam się nad tym i pozwoliłam temu komuś, a dokładniej złości i furii tego kogoś, wniknąć we mnie. Wtedy zawładnęła mną żądza zemsty na tych goblinach...
Nie pamiętam jak ich zabiłam, ale jak tylko stanęłam rozglądając się za następnymi przeciwnikami, to poczułam jak ta czyjaś obecność powoli się wycofuje. Ale jak tylko usłyszałam niewyraźne głosy następnych gobelinów to to cudze uczucie się we mnie spotęgowało i przyczaiłam się przy wejściu do jaskini. Wtedy usłyszałam, jak te stworzenia coś turlają. Nie wiedziałam, co to jest, ale wtedy ten ktoś podsunął moim myślom obraz smoczych jaj. Przestraszyłam się, a ten ktoś się jeszcze bardziej zdenerwował i wpadł w jeszcze większą furię. Poczekałam aż wszystkie te stworzenia wyjdą. Nie wiedziałam, po co im te jaja, ale gdy wyszły to podeszły blisko, ale w bezpiecznej odległości od jej pyska i zaczęły rozbijać te jaja. Ten widok zmroził mi krew w żyłach. Nie mogłam się ruszyć i patrzyłam jak gobliny mordują te biedne, małe smoczki, które nie dostały szansy na dalsze życie. Po chwili zorientowałam się, że słyszę głośny ryk bólu. Spojrzałam na smoczycę. Teraz patrzyła tylko na jaja. Rozbite i te, które miały spotkać ten sam los. Przeniosłam mój wzrok ze smoczycy na diabelskie istoty. Gdy już każde jajo było rozbite, a smoczyca leżała na dnie klatki potulna jak baranek, zawrzała we mnie moja własna furia i nienawiść do tych zwierząt. Wyskoczyłam z ukrycia i z głośnym okrzykiem gniewu i nienawiści zaatakowałam je...
I znów nie pamiętam jak ich pokonałam i zabiłam. Po chwili stałam pomiędzy trupami. A gleba była umazana ich krwią. Szybkim ruchem wytarłam policzek i spojrzałam na swoje przedramię. Była na nim delikatna smuga krwi. Dotknęłam palcami policzka i spojrzałam na nie. Najwidoczniej kilka kropelek rozprysło się na nim. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na uwięzioną smoczycę. Powoli podeszłam do niej i uwolniłam ją...
I tak nasze losy się złączyły... I tak Samira stała się moim przyjacielem. Jesteśmy razem już 500 lat. Raz to przez całe lata podróżowałyśmy razem, a kiedyś indziej przebywałyśmy w różnych miejscach nie bacząc na to, co drugie robi. Byłyśmy takie, że jak byłyśmy razem, to żyłyśmy w wielkiej zgodzie i przyjaźni. A jak byłyśmy oddzielone od siebie o wiele tysięcy lanierów to również dawałyśmy sobie radę. Żadna z nas nie była od drugiej uzależniona. Jednak przez cały czas swoim umysłem czułam, że niezależnie, jaka dzieliła nas odległość, to zawsze byłyśmy w jakiś sposób połączone.
Teraz Samira niosła mnie do swego gniazda. Było ono wydrążone w skale, więc trudno jej było się tam dostać. W dodatku wejście było tak małe, że smoczyca najpierw musiała chwycić się skał swymi pazurami i doczłapać się do niego. Dopiero wtedy mogła na spokojnie i powoli wejść do środka. Jednak Samira musiała jeszcze przyciskać skrzydła do tułowia by nie zahaczyć nimi o ścianę tunelu. Ja, by jej ułatwić, podniosłam nogi zgięte w kolanach najwyżej jak tylko mogłam.
Gdy tylko znalazłyśmy się w jaskini, to smoczyca się zatrzymała i częściowo wyprostowała skrzydło, tak bym mogła swobodnie z niej zejść. Jednak zamiast tego to ja zjechałam po nim. Przed wylądowaniem tyłkiem na twardym kamieniu, wybiłam się z jej skrzydła i z gracją upadłam na lekko ugiętych nogach. Samira cicho prychnęła w moim kierunku. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się. W jej wykonaniu to prychnięcie oznaczało "Przede mną nie musisz się popisywać". Cicho się zaśmiałam. Ta złota smoczyca przez 500 lat potrafiła zrobić coś, czego ja sama nie potrafiłam dokonać. Ona nauczyła mnie śmiać się i cieszyć z danej chwili.
- Oj, przestań. - Powiedziałam do niej, podeszłam do jej przedniej lewej łapy i mocno ją poklepałam po łuskach. - Wiesz, że PRZEZ CIEBIE lubię się bawić. - Dodałam podkreślając, przez kogo to lubię. Po tych słowach przytuliłam się do jej łapy.
Samira wypuściła dymek z nozdrzy. To oznaczało, że jest lekko speszona moim zachowaniem. Znów głośno się zaśmiałam. Kolejny raz poklepałam ją po nodze i skierowałam się do swojej mini jaskinki. Nie musiałam się odwracać by wiedzieć, że smoczyca odebrała to jako pozwolenie jej na powrót do zielonej "jaszczurki".
Gdy tylko weszłam już do mojej "sypialni" usłyszałam, jak Samira głośno ryczy bym przestała o nim tak mówić. Cicho się zaśmiałam i położyłam na własnoręcznie robionym łóżku. Za nim zasnęłam poprawiłam się w myślach, co do określenia tego zielonego smoka. Z uśmiechem na twarzy zasnęłam...

***


To jest dopiero początek mojego opowiadania... :)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Setha dnia Sob 17:34, 07 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siomha Lorcan
Dorosły


Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lodowa Pustynia
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 11:06, 16 Maj 2011 Temat postu:

Setho... co, gdzie i jak? Zaczynasz od złej strony. Owszem, bohaterki nie musisz przedstawiać. Nie ma takich wymogów, ale czytelnik chciałby wiedzieć, o co Ci właściwie chodzi. Kim jest ten chłopak na początku? I tamci inni? Dziewczyno. Masz dobre pomysły, tylko może zanim zaczniesz się rozwodzić nad tym, jak bohaterka poznała smoczycę, zaczniesz pisać o tym, kim byli ci ludzie? To jest całkiem ważne.
Nie wiem, może się czepiam, ale chciałabym wiedzieć o czym czytam. Dobrze Ci radzę, zmień ten fragment o poznaniu Samiry na coś o tym, jak to bohaterka jest wściekła, na kogo jest wściekła, kto ją chciał zaatakować i czemu. To jest moim zdaniem ważniejsze. Z resztą znamy się całkiem długo, a przynajmniej na tyle, żebyś potrafiła odgadnąć o co mi chodzi ^^
Nie czepiam się. Żeby to było jasne. Sama poprosiłaś o komentarz, a wiesz, że jak zacznę, to ciężko mi skończyć...( dziwnie to brzmi :P ). Tak więc, zrób coś z tym i zobaczymy, jak wygląda tekst po zmianach.
I jeszcze jedna uwaga. Nie rób łańcuszków myślowych. Po prostu z jednej myśli, przechodzisz skojarzeniami do innej. a my nie mamy pojęcia, co Ci siedzi w główce. Szary czytelnik powinien wiedzieć o co chodzi i czemu z myśli A przeszłaś do myśli T, pomijając logiczną dla niego część tekstu. Jeśli już musisz robić łańcuszki, to daj o tym znać. Coś w stylu: ,,Jak zwykle zbaczam myślami na dalszy tor..." i wracasz do myśli przewodniej itp. To będzie o niebo lepsze, niż pisanie o wszystkim i o niczym konkretnym.
Dziękuję za uwagę i miłego czytania życzę...

Złośliwie masz taki długi komentarz, bo mi dupsko trułaś :P


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Siomha Lorcan dnia Pon 11:08, 16 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wheat
Beta Ognia, Artysta Malarz


Dołączył: 15 Wrz 2010
Posty: 4304
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z probówki.
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 13:10, 16 Maj 2011 Temat postu:

Moim zdaniem historia jest sama z siebie ładna. Ciekawie pisana. Muszę przyznać, iż z braku czasu nie dogrzebałam się do końca, aczkolwiek większość tego, co przeczytałam, wystarcza mi, by dopingować przy pisaniu dalszych historii bohaterki. ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 10:02, 17 Maj 2011 Temat postu:

Ja przychylam się do słów Siom i chciałam jeszcze dodać, iż masz sporo błędów. Zwłaszcza konstrukcja dialogów u Ciebie leży i widowiskowo kwiczy. Radzę poczytać na ten temat jakieś poradniki, albo zwyczajnie wziąć do ręki dobrą książkę x]
Zjadasz też sporo przecinków lub stawiasz je w złych miejscach...
Ludu! Książki czytać i uczyć się! x]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Setha
Dorosły


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina zimna i śmierci
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 10:24, 17 Maj 2011 Temat postu:

Czytam bardzo dużo. I nie rozumiem, czemu, Atrito, mówisz, że konstrukcja dialogów jest u mnie zła, i że "widowisko kwiczy". Ale o przecinkach zgadzam się. Mogę je zjadać lub stawiać po prostu w złych miejscach. Nawet, jeśli piszę na komputerze to on mi nie wskaże wszystkich błędów. A robię je bardzo dużo. Staram się ich nie popełniać, ale dla dysortografika jest to bardzo trudne. Ale dziękuję bardzo za te komentarze, bo już wiem, co jest nie tak w moim opowiadaniu. :)

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Setha dnia Wto 10:25, 17 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Siomha Lorcan
Dorosły


Dołączył: 10 Gru 2009
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lodowa Pustynia
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 10:45, 17 Maj 2011 Temat postu:

Konstrukcja zdań, owszem, leży i kwiczy. Też to zauważyłam, Setho. Dobrze wiem, że dla Ciebie jest ona normalna, ale daj sobie raz przetłumaczyć, że nie wygląda to ładnie. Jeszcze jedna uwaga. Unikaj powtórzeń w dwóch, a nawet trzech sąsiednich zdaniach. Jak na razie to tyle.

Nie zrażaj się tym, Setho. Masz mnóstwo fajnych pomysłów, tylko powinnaś popracować nad stylem, ponieważ ogół historii jest ciekawy, jak powiedziała to Wheat :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Inna
Dusza Watahy Nocy


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 5885
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 3/5
Skąd: Z Watahy Gwiazdy Polarnej
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 12:36, 17 Maj 2011 Temat postu:

I nie "widowisko kwiczy", lecz 'widowiskowo kwiczy' (;
"A robię je bardzo dużo." -> A robię ich bardzo dużo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Setha
Dorosły


Dołączył: 08 Sty 2010
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: kraina zimna i śmierci
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 13:08, 17 Maj 2011 Temat postu:

No i Inna pokazała, że na prawdę robię tych błędów bardzo dużo... xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 12:08, 18 Maj 2011 Temat postu:

Chodzi mi głównie o to:
"- Odejdźcie. - Warknęłam do niego..."
Kiedy część po myślniku jest kontynuacją wypowiedzi, nie dajemy kropki i nie zaczynamy z wielkiej litery. Powinno być więc:
"- Odejdźcie - warknęła do niego..."
Kiedy natomiast część po myślniku nie jest związana z wypowiedzią ściśle, konstruujemy to tak, jak to to robisz. Przykład:
"- No, odejdźcie stąd. - Zmarszczyła nos..."
Więc, kiedy po myślniku są:
Powiedziała, warknęła, syknęła, rzuciła... itp.
Piszemy to z małej litery i bez kropki po wypowiedzi.
Czytaj, czytaj x]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin