Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Noah.

Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Karty Postaci / Samotnicy / Karty Zaakceptowane [s]
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Noah
Dorosły


Dołączył: 19 Lut 2014
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 20:46, 28 Lut 2014 Temat postu: Noah.

<center>Imię:</center>
Wilk już od najmłodszych lat był dosyć ruchliwy, a raczej - lubił wędrować. Z początku łazikował po całej jaskini, a później przeniósł się na jeszcze bardziej rozległe tereny. Z tego względu jego matka postanowiła ochrzcić go Noah od hebrajskiego słowa, oznaczającego ruch.
<center>Rasa:</center>
Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj jego pochodzenie. Urodził się i wychował w północnych częściach Skandynawii, a więc bez problemu można by go nazwać wilkiem syberyjskim. Nie jest to jeszcze jednak koniec, gdyż od zwykłych, śnieżnych wilków, żyjących na terenach Rosji i Skandynawii, oddziela go również jeden, niezwykle ważny fakt... Ma o wiele mniej pigmentu w skórze, futrze i oczach, niż zwykli przedstawiciele. Oni są zazwyczaj w kolorach szarych, rzadziej czarnych... Futro Noaha natomiast jest nieskazitelnie białe, a oko czerwone, niczym krew. Można bez problemu zatem powiedzieć, iż jest on albinosem. Cóż... Z tego względu słońca raczej powinien unikać.
<center>Wiek:</center>
Pomimo młodego wieku, w swoim życiu przeszedł już dosyć wiele. Większość z tego nie była jednak dla niego przyjemna. Można go uznać jednak za typowego młodego-dorosłego, gdyż liczy sobie dopiero cztery lata. W życiu nie mógłby się równać doświadczeniem życiowym ze swoim mistrzem lub jakimś innym, starszym wilkiem.
<center>Ranga:</center>
Zwyczajny dorosły. I póki co, nie zamierza tego zmieniać. Szczególnie, że będąc samotnikiem raczej nie ma zbyt wielkiego wyboru. Tak czy inaczej - nie ma raczej żadnych olbrzymich ambicji, dotyczących profesji, niestety.
<center>Historia:</center>
Czy znacie skandynawskie mity o wilkach? O potężnym wilku-demonie Fenrirze i jego straszliwych braciach - Sköllu i Hati? W pradawnej kulturze nordyckiej wilk nigdy nie był postrzegany jako coś dobrego. Ludzie bali się go, szczególnie ze względu na jego ogromne znaczenie w dniu Ragnaröku (dzień końca świata, walka pomiędzy Bogami, a sprzymierzeńcami Lokiego), ludożerstwo i sam fakt, że był sprzymierzony z Lokim – najokrutniejszym, największym tricksterem, zaliczonym w poczet bogów, który to stworzył największe potwory. W obecnych czasach bardzo mały odsetek Skandynawskich Wilków wierzy w tę legendę… Aczkolwiek zdarzają się wyjątki.
Ród wilków o nieznanej dotąd godności, nazywani również „watahą chaosu”, „watahą ognia”, „ziemi”, „zniszczenia”… Słynęli ze swojej siły i zagłady, każdy z nich był idealnym uosobieniem Fenrira. Ogromne wilki, silne jak nigdy, agresywne i drapieżne. Zdecydowana większość to wojownicy, przez lata określani, jako „szara śmierć”. Byli nieokiełznani, z każdą watahą, z którą toczyli walkę – wygrywali. Aczkolwiek to nie wszystko. Napadali także na inne stada i mordowali, z użyciem magii, ognia i swej wszechpotężnej siły. Ten skandynawski ród z pewnością był jednym z silniejszych na świecie. Możliwe, iż było to spowodowane tym, iż oseski od małego były szkolone na niepokonanych wojowników. W dodatku zaparcie wierzyli w legendy, a więc mieli również bogatą sferę duchową. Szkoda tylko, że nie pozytywną. Tak czy inaczej – od najmłodszego nauczano również kultury (rzecz jasna, mam na myśli – religii i obyczajów, kultura osobistej nie należy szukać wśród tamtejszych). Przejdźmy jednak do rzeczy…
Czarna, polarna noc. W którejś grocie, gdzieś na północy Norwegii, zebrała się cała chmara wilków, w tym para Alf Chaosu. Jedna z ich córek właśnie urodziła pięć pięknych, ciemnoszarych szczeniąt i jedno… jakieś dziwaczne. Było całe idealnie śnieżnobiałe, a w dodatku jakieś takie małe. Wszyscy byli zszokowani, oburzeni i już od samego początku krążyły pogłoski, że może wyrosnąć na niedojdę, nieudacznika i łamagę, lecz Alfa zadecydował, by jeszcze go nie uśmiercać dopóki nie okaże się, czy faktycznie jest taki słaby, na jakiego wygląda. Matka, niezbyt szczęśliwa z tak haniebnie wyróżniającego się potomka, nazwała go Noah od hebrajskiego słowa „ruch”, jako że szczenię było bardzo ruchliwe. Dni, tygodnie i miesiące mijały, wilczki dorastały. Noah stał się małym pośmiewiskiem wśród rodzeństwa i innych osesków, lecz niektórzy zaczęli traktować go bardziej z szacunkiem, kiedy okazało się, że śnieżny wilk ów ma… krwawoczerwone oczy. Wśród wielu dorosłych, a także tych młodszych zaczęły krążyć pogłoski, jako że mogły to być „demoniczne ślepia”. Niektórzy z tego powodu się go bali, niektórzy zaczęli gardzić jeszcze bardziej, a część zaczęła się nim interesować. Przeważającą częścią byli jednak ci drudzy.
Wkrótce, gdy Noah osiągnął już wiek 2 lat – wysłano go do szkółki. Chyba nie muszę mówić, że radził sobie tam wręcz beznadziejnie? Wciąż był mniejszy od swoich rówieśników, w dodatku miał mniej mięśni i był bardziej kruchy. Patykowate łapy, chudy, zupełnie nie nadawał się do walki. Wszyscy za nim nie przepadali, oprócz jednego wilka – mistrza Svena. Mistrz ów nauczał duchowieństwa w szkółce, lecz równocześnie był wspaniałym byłym wojownikiem i znachorem. W zasadzie nie wiadomo za cóż polubił tegoż śnieżnego wilczka, lecz postanowił mu pomóc, choć doskonale wiedział, iż żadnego wojownika z niego nie będzie. Szkolił go pod swoim czujnym okiem prawie półtora roku, dopóki na powrót nie zainteresował się nim [Noahem] Alfa…
Pewnego dnia przyszedł on na zajęcia do szkoły, by porozmawiać z nauczycielką. Noah chyba już wiedział, co się święci, gdyż w tym dniu postanowił trenować więcej, niż zwykle. Pod koniec dnia w końcu dotarły do niego wieści – nazajutrz miał się zmierzyć z niejakim Maxem, najsilniejszym wilkiem w szkole. Przeraziło go to, ponieważ pojedynki miały się odbyć dopiero za trzy miesiące, kiedy już wszyscy będą na to gotowi. On na pewno nie był gotowy. Nie dziś, nie teraz, nie było mowy, żeby wygrał tę walkę. Bał się, gdyż nie wiedział, co jest stawką. Jego życie zdawało mu się teraz kroczyć tuż nad głęboką przepaścią, od której nie może odejść. Spojrzał na wieczorne niebo, pokrywające się fioletem. „Będzie burza” – stwierdził mimowolnie w myślach, jakby chcąc odsunąć od siebie przekonanie o rychłej śmierci. Nie pomagało. Wciąż i wciąż o tym myślał, w kółko i na nowo, przez cały czas o tym samym. Nie miał już czasu, by wykorzystać resztkę swojego życia. W zasadzie… Dotąd nic wspaniałego w jego życiu się nie wydarzyło. Dopiero teraz zorientował się, że był typowym samotnikiem – nie miał przyjaciół, a nawet bliższych znajomych… Każdy dzień, który spędzał poświęcając się temu, co faktycznie chciał robić – spędzał samotnie.
Nazajutrz miał stawić się na arenie o świcie, więc specjalnie w tym celu wstał zanim jeszcze zaczęło świtać. Postanowił jeszcze potrenować, zanim odbędzie się jego sąd ostateczny.
Nie miał jednak zbyt wiele czasu, by wzbogacić swoje umiejętności. Słońce powoli zaczynało wstawać zza horyzontu, a to oznaczało tylko jedno – nadszedł czas, by wyruszyć ku arenie, by tam wejść z wir walki z najsilniejszym ze wszystkich, zapewne przyszłym dowódcą wojowników. Miał jeden cel – nie dać się zabić tak szybko, jak by się tego spodziewali. Musiał wytrwać tyle, ile mógł, a jego bronią powinien być atak, a nie ucieczka. Tego właśnie nauczył go mistrz, więc zamierzał to wykorzystać jak najlepiej.
Kiedy przyszedł – okazało się, że jego przeciwnik już tam był, co jeszcze bardziej speszyło Noaha. Biały wilk na niego ukradkiem, a ten posłał mu szyderczy uśmieszek, przez który przeszły mu ciarki po karku. Oh, gdybyście wy wiedzieli, co się właśnie działo w jego młodzieńczej głowie. Przeklinał ten dzień, ten pojedynek, tą watahę, siebie, Maxa, Alfę i wszystko tysiące razy we wszystkich znanych sobie sposobach i językach, lecz trudno byłoby to nazwać czystą wściekłością. Na samą myśl o tym, co się odbędzie lada chwila przechodziły mu ciarki po plecach, kościste łapy miękły, co wywoływało u niego to paskudne uczucie zdenerwowania.
Nawet nie zauważył, kiedy zebrał się tłum złożony z nauczycieli, jego rówieśników, rodziców i pozostałych, bliżej nieznanych mu wilków, którzy to przyszli zobaczyć widowisko. W tym momencie nienawidził ich wszystkich… W myślach porównywał ich do hien, czerpiących radość z cudzego cierpienia. Tak, dokładnie takie było jego stado. Cieszyło się z cudzego nieszczęścia. Na jego kufie malowało się nieszczęście. Nie docierały do niego nawet słowa przywódcy. W uszach dudniły mu tylko jego własne myśli i ta wewnętrzna złość i rozpacz.
Z całego wywodu zrozumiał tylko końcówkę, w której zawarte było polecenie, aby przeciwnicy ustawili się naprzeciw siebie, a następnie słowa sygnalizujące rozpoczęcie walki.
Max rzucił się na niego jako pierwszy, tuż po wydaniu rozkazu o rozpoczęciu, jak Noah nie zdążył nawet zareagować. „Niech atak będzie twoją obroną” – tylko to teraz tkwiło mu w myślach, prócz dzikiej rządzy zwycięstwa. Ataki czarnego wilka były precyzyjne i bardzo silne. Części z nich nie dało się nawet odeprzeć.
Cios w klatkę piersiową. Pierwszy upadek Noaha. Próbował wstać, lecz na próżno, jego rywal przyszpilił go swoją masywną łapą do podłoża, a drugą jak gdyby nigdy nic przejechał po prawej stronie jego pyska.
Ból. Okrutny, przeszywający ból opanował jego prawy oczodół. Mimowolnie zamknął powiekę. Cholera, nawet nie potrafię opisać w słowach tego, co czuł. Możecie sobie tylko wyobrazić ból, jaki może towarzyszyć zerwaniu nerwu wzrokowego oraz naczyń krwionośnych w nim zawartych. Jęknął żałośnie, a publika zaczęła szaleć. On nie zamierzał jednak tak leżeć w nieskończoność, oczekując aż w końcu go zamorduje. Wyszarpnął się spod łap przeciwnika, pozostawiając na swoim prawym boku lekki, krwawy ślad po zaostrzonych pazurach. Już doskonale wiedział, że stracił oko, aczkolwiek walka trwała.
Z każdym kolejnym ciosem zarówno Noah, jak i Max stawali się coraz słabsi. Można powiedzieć, że w śnieżnego wilka od utraty oka wstąpiło coś w rodzaju furii. Nie był ani trochę litościwy dla kruczoczarnego psowatego, z wzajemnością.
Nie dane mu było jednak wygrać, gdyż nim się obejrzał – znowu został powalony przez giganta. Tracił coraz więcej krwi, a świat rozmazywał mu się przed oczami. Jednak mimo wszystko widział, jak jego oprawca pochyla się nad nim, odsłaniając potężne, białe zębiska, by zadać mu ostateczny cios, by przegryźć jego tętnicę, wywołując fontannę krwi i nieubłaganie szybką śmierć. Niechybnie cieszył się z tego, że jego śmierć nie będzie powolna i bolesna. Słyszał łkanie swojej matki, jakieś kilkanaście metrów od niego. Niemalże już się oddawał w ręce Śmierci, kiedy nagle usłyszał donośne „STOP!”, wypowiedziane poważnym głosem Alfy. Dlaczego…?
Nim zdążył się zorientować w sytuacji – stracił przytomność. Obudził się dopiero gdzieś pod wieczór, jak sądził. W każdym razie było cholernie ciemno. I coś go uwierało w prawym oczodole. Tak, jakby ktoś mu tam wsadził jakąś gigantyczną, twardą kulę. Jęknął, mrugając lewym okiem, po czym poczuł na sobie czyjeś spojrzenie. Odwrócił łeb i napotkał wzrok swego mistrza – Svena.
- Długo spałeś, dzieciaku – powiedział, uśmiechając się do niego nieznacznie. – Czy już lepiej się czujesz?
- S-Sven? – Zająknął się, wpatrując się w niego wzrokiem zbitym z tropu. – To ja nie umarłem? Och… No tak. Proszę, wyjaśnij mi, dlaczego Alfa-- – zaczął mówić, lecz wtem mu przerwano.
- Darował ci życie, uznając iż grzechem byłoby wydawać na ciebie karę śmierci… Rozkazał również, bym opatrzył rany zarówno Maxa, jak i twoje, oraz abym twe wybrakowanie w oczodole uzupełnił sztucznym okiem. Jednakże jeszcze przed świtem musisz stąd zniknąć, udać się w nieznane sobie krainy – zostałeś wygnany, lecz władca okazał się na tyle dobry, by pozwolić ci w przyszłości dołączyć do innych zgrupowań i nie naznaczył cię wygnańcem… Mam wrażenie, że może to być chwalebna zasługa twojej matki. Proszę, bądź jej wdzięczny za to, co dla ciebie zrobiła w życiu - mówił, a Noah słuchał go uważnie, z dozą szoku i wzruszenia. A więc musiał odejść, dokładnie tak jak przeczuwał.
- Oczywiście mistrzu, będę… - powiedział, pochylając łeb, a Sven go pogłaskał, jakby chciał dodać mu otuchy.
- Zaśnij, młody wilku. Możesz przebywać tu jeszcze niespełna dwie godziny. Zaśnij… - mruknął, a Noah jak zaklęty oddał się w ręce Morfeusza.
Gdy się obudził, stary mędrzec nadal przy nim czuwał. Miał jeszcze dwa kwadranse, które poświęcił na wzruszające pożegnanie z tym bliskim mu wilkiem. Później po prostu odszedł, mając w pamięci swoją matkę, ojca i Alfę, który chyba po raz pierwszy w historii tej watahy obdarzył kogoś tak wielką litościwością.
Przez całe miesiące tułał się po świecie. Nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić. Był zagubiony i chodził tam, gdzie poniosły go łapy. I wtem trafił tutaj, do krainy wilków, zrzeszającej cztery watahy. Ale nie, póki co dołączyć do żadnej z nich. Uważa, że wciąż leży na nim plugastwo, które otrzymał w swojej rodzinnej watasze, więc po prostu zatrzymał się tu na dłużej, jako wilk niezrzeszony – zwykły samotnik.

<center>Charakter:</center>
Przede wszystkim – Noah to bardzo skryty wilczek. Niewiele mówi, nie otwiera się zbytnio na nowe znajomości. Zdecydowanie ciężko powiedzieć, że jest towarzyski. Cóż, bardzo trudno jest być towarzyskim, jeśli boi się większej ilości wilków, prawda? No właśnie. To taki typowy samotnik, który lubi chodzić własnymi ścieżkami i robić wszystko według własnego uznania. Tak, dokładnie, kocha być niezależny. Nie lubi, jak ktoś, komu nie ufa, ma nad nim kontrolę. Nie ma również zbyt wysokiej samooceny. Pomimo niezależności, to jednak wmawia sobie, iż jest gorszy od innych. Trudno, żeby było inaczej, skoro od dzieciństwa wmawiano mu jego beznadziejność, z tego powodu, że jest inny i słabszy. No właśnie – jest takim trochę niezdarą. Nie potrafi zbytnio walczyć (o ile nie wpadnie w furię), ani się bronić. Jego najlepszą obroną jest ucieczka, a jak wiadomo – nie przed wszystkim można uciec. Jego „słabość” nie tyczy się jedynie strefy fizycznej, ale i psychicznej. Dosyć łatwo go okłamać, więc jest naiwny, aczkolwiek żeby trafić w jego czuły punkt i zacząć maltretować psychicznie – trzeba mieć już odrobinę zdolności. Prócz tego nie zalicza się ani do osób altruistycznych, ani również egoistycznych. To już totalnie zależy od jego widzimisię i jakichś innych, pozostałych czynników. W rozmowie jest zwykle uprzejmy i stara się nie naprzykrzać. Nie uśmiecha się zbyt często bez powodu. Jest dosyć wrażliwy, ale nie przewrażliwiony.
Prócz tego musicie wiedzieć, iż nie jest łatwo go wkurzyć, aczkolwiek jest to możliwe. Staje się wtedy wredny, chamski, również niewiele mówi, aczkolwiek jeśli już się odzywa – nie szczędzi sobie plugastw rzucanych na drugą osobę. Ogólnie rzecz biorąc – staje się trochę przeciwieństwem siebie.

<center>Ekwipunek:</center>
Nie dostąpił zaszczytu zabrania ze swojej watahy niczego. Tylko podczas tułaczki do tejże krainy polował, dzięki czemu uzyskał pięćdziesiąt kości.
<center>Coś więcej:</center>
x Nie ma prawego oka. Zostało ono zastąpione sztucznym, w kolorze szarym, co wygląda naprawdę dziwnie, ponieważ w tym wypadku jego lewa patrzałka jest czerwona, a prawa szara. W dodatku czasem, gdy wilk się zdenerwuje, to z jego prawego oka wypływa krew. Jest to u niego całkowicie naturalne.

<center>Atrybut:</center>
Choć w walce nigdy nie był zbyt dobry, to matka natura jednak nie zabrała mu kompletnie żadnych zdolności, w wyniku czego otrzymał atrybut Zręczności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alastair
Latająca Alfa Ognia


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 3212
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 21:07, 28 Lut 2014 Temat postu:

Wspaniała Karta! Akceptuję z najwyższą przyjemnością i życzę udanej zabawy.

Ps. 'żądza', poza żądzą pieniądza z rządem ma niewiele wspólnego ; ))

+ samotnicy mogą zdawać na większosć rang pofesyjnych i np.pracować dla watah - jakby co . ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alastair dnia Pią 21:10, 28 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Karty Postaci / Samotnicy / Karty Zaakceptowane [s] Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin