Szasta vs Shauni

Szasta

- Kończmy to - mruknął i chwycił ją za kark, zacisnął i wyrzucał agresywnie całe jej bezradne ciało w powietrze. Tymi ruchami mógł jej zrobić krzywdę lecz tego nie chciał. Trzaskał nią w górę i w dół aż w końcu rzucił ją w bajoro błotne. Lekko dyszał...patrzył jak błoto miesza sie z krwią a na karku miała wyszarpaną sporą ranę.

Shauni

Leżała w bajorku, nie czując kompletnie nic. Odpłynęła... Obrazy przeszłości przesuwały jej się przed zamkniętymi oczami. Jej myśli zatrzymały się na chwilę na jej bracie. Jej ciało nagle drgnęło. Ślepia powoli się otworzyły. Syknęła cicho gdy spróbowała się podnieś na cztery łapy. Czuła niemiłe mrowienie na karku. Po czwartej próbie wstała. Obejrzała się dokładnie, po czym przeniosła czarne oczy na Szastę. Wzrok miała pusty, jak porcelanowa lalka.
- Jestem cała w błocie - mruknęła ze złością, patrząc w jego oczy, mrużąc swoje delikatnie.

Szasta

- Uparta bestia - syknął i wyskoczył do góry, przewrócił ją i przydusił kłami do błota. Jej pysk był wduszony w błotną papę tak, że nie mogła oddychać chyba, że zjadłaby błoto. Z bagna wystawały tylko jej uszy...przydusił ją całym ciałem, że nie miała możliwości się ruszyć. - No kończmy to - mruczał .

Chiyo

Pojawiła się w oddali. Obserwowanie walk to jej ulubione zajęcie. Dodatkowo nie tylko ona chciała to zobaczyć. Najpierw ślepia wilczycy zrobiły się jak u kota, a po chwili przybrały krwisty kolor.

Shauni

Na powierzchni błota pojawiły się bąbelki. Trzeba jednak pamiętać, że błoto jest śliskie, a ona cała była już uwalana błotem. Odpychając się tylnymi łapami, przejechała na brzuchu spory kawałek. Rozerwała ciało tam gdzie Szasta wpił się kłami, ale i tak już była poturbowana, a niedługo i tak się wszystko zagoi. Szybko wstała na cztery łapy. Wyskoczyła na suchy teren. Wtedy miała lepszą siłę odpicia. Wyskoczyła w górę. Zarzuciła łbem tak, że jej czarna krew spadła prosto na oczy wilka, na chwilę go oślepiając. wylądowała na jego grzbiecie. Ugryzła go w ucho, rozrywając je. Ogonem podcięła mu łapy, które rozjechały się na błocie. Zablokowała jego łapy swoimi i wgryzła się w bok szyi. Umiejętnie omijając tętnice. Nie chciała go przecież zabić.

Szasta

- Tęskniłem wiesz - zaśmiał się z jej wyczynów i wyskoczył na suchy teren. Pomimo jej blokady własnymi łapami i tak udało mu się ruszać swoimi. Teraz wisiała na jego szyi - Mojej tętnicy nie przerwiesz tak łatwo a przebiłaś jedynie skórę, która i tak jest bardzo twarda. - rozpędził się i był tak szybki, że nie mal nie było go widać. Odbijał się od drzewa i nadział jej bark na gałąź tak wysoko, że nie zeskoczy stamtąd jedynie może rozerwać swój bark co spowoduje, że nie będzie mogła walczyć w domniemanej wojnie - pomyślał. Stanął pod nią - Koniec - patrzył na jej poturbowane ciało.

Shauni

Przewróciła teatralnie oczami.
- Ty jesteś jakiś niezniszczalny - myknęła cicho ze spokojem w głosie. Westchnęła głęboko. Powierciła się i spadła na ziemię rozrywając bark. Sporo kropel czarnej krwi spadło na pysk basiora. Stanęła na trzy łapy. W jednej coś chrupnęło przy lądowaniu. Ciało miała umazane błotem i swoja krwią.
- Czy chociaż raz coś Cię zabolało? - zapytała z ironia w głosie.

Chiyo

Prychnęła. - Widzisz, to młoda? - warknęła nagle. Nie jej głos. Ten bardziej mocny, bardziej ochrypły. - Widzę. - mruknęła.

Szasta

- Owszem i to bardzo - spuścił łeb i westchnął, uspokoił się i podniósł łeb.
Zamiótł ogonem po glebie i dodał po pauzie - To, że ciebie to bolało...- podszedł do niej i wziął ją na grzbiet. - Pomogę ci...- uniósł wzrok ku jej oczom. Nie zwrócił uwagi na inną waderę ponieważ był skoncentrowany najpierw na walce a następnie na wygojeniu ran przyjaciółki. - Nie sprzeciwiaj się...nie po to cię zaciągnąłem do wojska - dodał.

Chiyo

- Nie lubię dzielić ciała z kimś innym. - mruknęła. Potrząsnęła łbem. Oczy wróciły do poprzedniego stanu.

Shauni

znowu w charakterystyczny dla siebie sposób przewróciła oczami.
- tak z Tobą nie wygram, nawet jeśli chodzi tylko o to czy dam rade dojść czy nie - powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Chociaż była ostro poturbowana i chyba znowu złamała żebro i tak chciało jej się śmiać. Wiatr poruszył gałęziami drzew i przygnał do nozdrzy wadery zapach nowo przybyłej wilczycy. Przeniosła czarne ślepia z przyjaciela na nieznajomą mrużąc lekko ślepia.

Szasta

Przeniósł ją pod drzewo i uniósł łeb, nastawił długie i czułe na każdy szmer uszy. Spojrzał na błękitne niebo...- Zaraz wracam - teraz dopiero zauważył nową waderę. Skinął łbem lecz jego nie ufny wzrok prześwietlał jej ciało. Odszedł w krzaki w poszukiwaniu ziół...

Chiyo

Zmarszczyła nos. Skóra na brzuchu wciąż ją piekła. Zamachała ogonem, siadając. Wolała nie wtrącać się, aż przestaną ją ignorować.

Szasta

Wrócił z pękiem ziół w pysku i położył je obok, ale cały czas miał na oku tajemniczą waderę. Przyniósł wodę ze strumienia i zaczął opłukiwać jej ciało...z krwi i błota - Wybacz - zastrzygł uchem.

Shauni

Rana na karku zaczęła się goić, ale na żebro potrzeba czasu.
- Za co przepraszasz? - zapytała ze spokojem w głosie. Zastawiała się czy może uda jej się czmychnąć przed dr Szastą ( xD), ale spojrzała z ironią w oczach na swoja kontuzjowana łapę. " Z tym to daleko nie ucieknę" pomyślała i westchnęła cicho. Katem oka zerkała na nieznajomą.

Chiyo

Przejechała łapą po pieczęci. Była gorąca, o krwistym kolorze. Dodatkowo była widoczna z daleka i było ją czuć. Westchnęła.

Szasta

Następnie wtarł jej zioła w rany i usiadł obok - Złamanie...- zerwał kilka długich liści i owinął wokół jej brzucha i zacisnął, to samo zrobił z łapą - zagoi się szybko - ...zastrzygł uchem - za to -...

Chiyo

- Mogę jej pomóc..to będzie jeszcze szybsze. Natychmiastowe. - powiedziała. Umiała posługiwać się siłą demona.

Shauni

- Nie masz za co - powiedziała denerwująco spokojnym głosem, nie pasującym do sytuacji - To była walka i to, że jestem tak poturbowana - uśmiechnęła się nikle - to jedynie moja wina, a właściwie wina moich marnych umiejętności bitewnych - westchnęła głęboko i cicho syknęła " żebro".
- I nie musisz tu siedzieć - powiedziała po chwili - sama za chwile się zagoi. Chyba nie myślałeś, że czarna krew mam dla ozdoby - zaśmiała się cicho i znowu syknęła " cholera, żebro"

Szasta

Odwrócił się do niej - Nie - warknął,poznał się na Demonach i nie chciał narażać na żadne sztuczki przyjaciółki. Przyjął jak zawsze swoją postawę...