Legowisko Sune

Shade

- Aaa... Wiem o kogo chodzi. - puściłam do niej oczko. - Dlaczego uważasz, że Cię wyśmieje? Właśnie ja sądzę, że nie...

Sune

- Nie wiem. Jemu podoba się ktoś inny... Chyba... - zrobiło mi się strasznie gorąco, musiałam wstać i przejść się po legowisku, później troszkę zesmutniałam

Shade

- Ale jeśli nie zaryzykujesz nie dowiesz się. Powiem Ci to, co powiedziałam Waspowi i to co jest moim życiowym mottem. - uśmiechnęłam się blado spogląając w jej oczy. - Ten kto walczy, jest zwycięzcą.

Sune

- Dzięki za miłe słowo - powiedziałam patrząc na Sune
- Ale co ja mam robić? Kurde, jestem taka... Brr - dodałam, byłam zdenerwowana a jednocześnie smutna

Shade

- Bądź sobą, bądź naturalna, uśmiechnieta, szczera, wesoła, przyjacielska, przytul, daj buziaka... - uśmiechnęłam się. - Myśmy tak na początku mieli.

Sune

- Mhm.. Słodko - powiedziałam z delikatnym uśmiechem
- Szkoda tylko, że on rzadko tu bywa... - dodałam patrząc na ziemię

Shade

- No to Ty wybierz się do niego... - zaproponowałam uśmiechając się do niej. - Nie musicie spotykac sie tylko w tym jednym miejcu...

Sune

- Chodziło mi o to, że rzadko wpada do krainy - sprostowałam patrząc na Shade smutnym wzrokiem. Przeniosłam wzrok na różę, którą dostałam niego po czym uśmiechnęłam się delikatnie

Shade

- Może teraz ma jakieś ważne sprawy do załawienia?- uśmiechnęłam się do niej. - Na pewno jeszcze wiele razy się zobaczycie.

Sune

- Na pewno. Oj musimy skończyć to zamartwianie, będzie co będzie - powiedziałam z uśmiechem
- Idziemy na lody? - zapytałam radośnie

Shade

- A wiesz... Przepraszam, ale mam ochotę się położyć spać i odpocząć. - spjrzałam na nią i podeszlam bliżej. Przytuliłam. - Dzięki za wszystko. - wybegłam zmierzając ku swojej jaskini.

Sune

- Dobrze Shade, w sumie też bym się drzemła - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem i popatrzyłam jak wilczyca wybiega

Cole

Przybiegł tutaj z kwiatami - Sune! Kochanie! - krzyczał wołając ją. Dawno jej nie widział i strasznie mu jej brakowało. - Wróciłem. - dodał wciąż jej nie widząc.

Sune

Wilczyca leżała w swoim ulubionym miejscu i rozmyślała. Ostatnie wydarzenie bardzo ją poruszyło. Usłyszała głos, który bardzo dobrze znała. Szybko wstała i wybiegła, widząc Cola niezmiernie się ucieszyła. Przytuliła go i pocałowała w sam środek pyszczka - Witaj kochanie - wyszeptała do ucha.

Cole

- Suuune! Nawet nie wiesz jak tęskniłem. - objął ją łapami i przytulił mocno do siebie.
- Dla ciebie - pokazał jej kwiaty i uśmiechnął się promiennie.

Sune

Uśmiech zagościł na jej pyszczku - Hm, dziękuję - wyszeptała, spojrzała na niego z prowokacją w oczach - Również tęskniłam, nawet nie wiesz jak bardzo - dodała wtulona w niego.

Cole

- Aaach te oczy. - westchnął z uśmiechem i podniósł ją trzymając w swych łapach zaniósł do środka jaskini. - Kusisz mała - rzekł z równie prowokującą miną co ona i złożył namiętny pocałunek na jej ustach.

Sune

- Tak ma być - wymruczała z zalotnym uśmiechem. Coraz bardziej się do niego przybliżała, ich pyszczki stykały się ze sobą, pocałowała go namiętnie.

Cole

Jedną łapą gładził jej ucho i kark drugą podpierał się żeby jej nie przydusić do ziemi za bardzo. - Ojoj ty niegrzeczna - pokiwał łbem wsuwając jej swój zimny język do pyska i całując ją zaborczo.

Sune

Specjalnie, leciutko przygryzła jego język, później znów zaczęła składać na jego pyszczku gorące pocałunki. Spojrzała na niego tymi samymi oczyma - Takiej mnie jeszcze nie znasz, co? - zapytała i wystawiając mu język, uśmiechnęła się.