Dżungla

Cole

Ogromne tereny porośnięte bujną roślinnością. Rzadkie okazy owadów, roślin i zwierząt. Powietrze w dżungli jest niesamowicie wilgotne, z góry zwisając liany i gdzie nie gdzie można wypatrzyć węża. Grube korzenie drzew przecinają glebę co kawałek. Nieba niemalże nie można ujrzeć, ponieważ zasłania widok na nie parasol, który tworzą korony drzew. Słychać śpiew egzotycznych ptaków...jest tu wiele rzek i bagien w, które można łatwo wpaść i już nigdy nie ujrzeć światła dziennego.^^

_________________________________________________
Przyszedł tutaj czekał na Sun. Nie chciał jej zgubić. Słychać było różne odgłosy w tle, małpy, papugi i świerszcze. Niekiedy pomruki wygłodniałych panter.

Sune

Jestem, jestem - zawołałam radośnie. - Och, jak tu przyjemnie, tak egzotycznie. Lubię w takich klimatach od czasu do czasu posiedzieć. - powiedziałam uśmiechnięta.

Cole

Uśmiechnął się - Prawda - pokiwał łbem i stawiał wolne kroki do przodu. - Uważaj na korzenie drzew i lepiej trzymaj się blisko mnie żebyśmy się nie rozdzielili bo będzie źle. - odgarniał łapami drogę z lian. Szukam egzotycznych kwiatów i ziół. - dodał. - Zobacz - wskazał na papugę, która właśnie przeleciała im przed nosem.
O taka:
[link widoczny dla zalogowanych]

Sune

Piękna ta papuga. - pomyślałam. - W ogóle to powietrze tutaj.. Jest takie inne, a czasem fajne są takie zmiany klimatu. Wiesz o co chodzi, płuca i te sprawy. - powiedziałam śmiejąc się. - A te rośliny, oczywiście, że pomogę Ci ich szukać. - dodałam uśmiechając się.

Kydippe

Przyszła i usiadła obok Cole'a. Skinęła łbem wilczycy - Sune. - Witaj, jestem Kydippe. Możesz mi mówić Kye.

Cole

Pochylił się i odsłaniając łapą mech na pniu drzewa zobaczył rzadki grzyb jakiego szukał. - Mam! - krzyknął i w tym momencie zawisł nad nim wąż, ogromny boa. On nic o tym nie wiedząc podniósł się i spojrzał z uśmiechem na Sune a wąż za nim już szykował się do ataku.

Sune

W mgnieniu oka podniosłam się i zaczęłam biec na Cole. Przewróciłam go i dzięki temu, wąż, który się szykował na niego, nie ukąsił go.

Cole

- Co do - przewrócił się z Sune na grzbiet tak, że leżała teraz na nim. Teraz zobaczył węża, ślepia wilka powiększyły się w mgnieniu oka. Wąż otworzył szeroko pysk i chciał już ich połknąć razem w całości gdy w ostatnim o momencie złapał Sune za łapy i przeturlał się na bok...wstał i spojrzał na Ky. Wąż teraz syczał na nią mlaskając kłami. - Uważaj! Odwrócę jego uwagę a wy skoczcie na niego razem i przyduście go do ziemi ok? - rzekł zdenerwowany.

Sune

Leżałam przy Cole - Szybko, musimy wstać i biegnąć, by ten wąż dał nam spokój! - powiedziałam zaniepokojona

Kydippe

Stała wpatrzona w węża. - Dosyć! - krzyknęła. Wąż znieruchomiał.

Cole

Przebiegł przed pyskiem węża i złapał Ky. Wziął ją na grzbiet i złapał za łapę Sune. - Chodźcie! - biegł z nimi. Oddalali się od węża, który nie podjął pościgu...

Kydippe

- Cole, błagam, zatrzymaj się. - powiedziała. - On jest dobry. Daj mu szansę! Ja spróbuję!

Sune

Och, wreszcie jesteśmy bezpieczni. - powiedziałam z ulgą - Teraz w spokoju możemy poszukać ziół i roślin. - dodałam z usmiechem.

Kydippe

Spojrzała na Cole'a. - OK?

Cole

- Dobry wąż nie chciałby mnie zjeść! - krzyknął pół śmiechem a pół poważnie. Był trochę roztrzęsiony acz uspokoił się. Przysiadł pod dużym baobabem i oglądał grzybka, którego zdążył zerwać. - Patrzcie...jaki piękny. Leczy rany - rzekł. Wlepiał w grzyb ślepia jakby to był jakiś cud.

To ten grzyb:

Kydippe

- Zaczekajcie tu. - odparła i ruszyła w stronę Dżungli. Wróciła po chwili, z wężem na szyi. - Jest dobry i nazywa się Trinn. - wąż opuścił łagodnie szyję. - Przestraszył się ciebie. - dodała.

Cole

- Skąd możesz to wiedzieć? - patrzył na nią zdziwiony. Przewrócił oczyma i spojrzał na grzybka, fascynował się nim. - Zaraz musimy ruszać dalej - dodał.

Sune

Popatrzyłam z troską na Cole'a. - Lubię widzieć radość na innych pyszczkach. - powiedziałam przyjaźnie.

Cole

- Dobra idziemy - przechodząc obok węża Ky mruknął na niego. Szedł pierwszy odgarniał łapą liany - Uwaga na liany odgarniam je więc trzymajcie odstęp między sobą żeby nikt nie został uderzony lianą - krzyknął do nich. Prze hałas w dżungli trzeba było krzyczeć.

Kydippe

- Bo on mówi. - odparła. - I ja muszę ruszać. Proszę. - podała mu kartkę. - Przeczytaj na osobności. - po czym ruszyła i zniknęła w zaroślach.
A treść brzmiała tak:

" Kiedy możesz, przyjdź do mojego legowiska*. Musimy porozmawiać. Ty - i tylko ty. "

*które zaraz założę. xD