Bursztynowe Morze

Desmond

- Witajcie- powiedział troche szorstkim głosem. Zmierzył nową wilczyce wzorkiem. Zastrzygł cuhem.

Ice

- tego nie zdejmiesz. - zaśmiała się gorzko. spojrzała na Alfę niby to wrogim spojrzeniem. jednak lewe oko miała ciągle zamknięte, zasłonięte grzywką.

Paige

- Paige - uśmiechnęła się deliaktnie.

Desmond

Brak szacunku pomyslał, uniósł wysoko łeb. Nie miał zamiaru skłaniać do niej łbem. Zastrzygł uchem, patrząc na Ice.

Ice

poruszyła 'czymś' po czrm ruszyła przed siebie. - idziesz, Paige? - spytała. widocznie chciała być za nią 'sama na sama'.

Desmond

Prychnął pod nosem, nikt nie miał szacunku. Ten krai schodzi na psy. Ruszył brzegiem morza.

Paige

- Okej, aczkolwiek zaczekaj moment. - ruszyła za Deską. Ta rozmowa nie będzie miała charakteru miłego. Niestety.

Desmond

Des zatrzymał sie i spojrzał pytająco na Paige. Był ciekaw co chce powiedziec. Zastrzygł uchem.

Ice

szkoda. ruszyła przed siebie, warcząc. tylko na co? teraz wszystko ją wkurzało. czas to zdjąć. uniosła łeb i wybiegła, przez co płaszcz zaczął się drzeć.

Paige

- Zaczekaj na mnie! - zawołała za Ice. Odwróciła się do Desmonda. Na tę rozmowę przygotowywała się już długo. - To już koniec. - powiedziała zdecydowanie.

Desmond

- koniec?- spytał, patrząc na nią. Jego oczy stały sie zielone.
- dlaczego?- spytał.

Paige

Płakała, a jak. - Ja już tak nie mogę. Cały czas martwię się o siebie. Mój świat.... nie tak jak trzeba. Przepraszam. - płakała cały czas. - Nigdy tego nie zrozumiesz, ale to już koniec. - pobiegła za Ice. - Już jestem. - szepnęła do niej. - Gdzie idziemy?

Ice

- do lasu. muszę się tego pozbyć. - powiedziała. spojrzała zatroskana na jej łzy. - nic ci nie jest? - spytała.

Desmond

Des spuścił łeb, nie miał szczęścia. Każda partnerka go opuszczała, najpierw Riana, potem Szina teraz Paige. Zawsze będzie samotny, zawsze. Taki jego los. Powoli ze spuszczonym łbem się oddalił.

(zt)

Paige

- Nie. - Powiedziała i ruszyła do Lasu. - Pogadamy w lesie, oki?

Ice

- ok. - przytaknęła łbem i ruszyła pędem w las.

nmj

Bertha

przyszła rozejrzała się, ni9c się nie działo polożyła się na piasku promienie słońca świeciły na jej sierść

Diamond

Weszła ze swoimi przyjaciólmi i glebneła się na piach.Nareszcie-westchnęła.Rozłożyła swój zestawik i zaczęła się opalać.

Baks

Nie no ta znowu się opala-powiedział i położył się na gorącym piasku

Diamond

Skrzywiła się i sypnęła go piaskiem.Wolałbyś żebym coś innego robiła...prawda-odrzekła tajemniczo nabijając się troszkę z niego.Przejechała mu ogonem po nosku.Gdzie jest Sherii?-spytała