Arena Diabełka

Alayna

Ciemna arena, jedynie podczas walki niespodziewanie ukazuje się światło dookoła. Z pozoru wygląda jak zwykła arena. Lecz to tylko pozór. QAlayna zna te miejsce na wylot. Pamięta gdzie mieszczą się najskrytsze korytarez pod ziemią. Jest to pozostałości z świątynie, w której Alayna się narodziła. Przemieszcza się po ruinach jak zjawa między drzewami.
___________

Siedziała na samym środku swej areny. Oczekiwała kogoś godnego do walki. Kto jej nie znał, spodziewała go wielka niespodzianka podczas walki.

Chiyo

Bach. ******** *** na prostej drodze. Jęknęła cicho. Cóż, wyglądała jakby zaraz miała pęknąć. Dosłownie. - Diabełeczku, chodź do mistrza. - Czyżby to..9 ogoniasty? Niemożliwe!

Alayna

Zerwała się z miejsca, zaczęła podążać w stronę postaci. Stanęła przed nią. Miała nadzieję, że... Lecz to było niewinne marzenie, które i tak by się nie spełniło. Przecie Ona odeszła z tąd na zawsze.

Chiyo

- Cóż.. - ciało zamiast się powiększyć, jak powinno, pękło. Skóra na grzbiecie pękła za to 9 ogonów od razu 'wystrzeliło' w górę.

Alayna

Uśmiechnęła się zadziornie widząc Ją - A więc wróciłaś? Moim zdaniem nie wytrzymałaś beze mnie... - usiadła oblizując swój pysk. Prędzje, czt później i tak by powróciła.

Chiyo

- Teraz pałeczkę możesz połamać na strzępy. - ziemia zapadła się lekko. Gorące powietrze wyrzuciło wszelkie rośliny oraz drzewa tam dzieś. Demon warknął gniewnie. Tak, to już czas.

Alayna

- Czułam, że z tej wiadomości którą znam będziesz zadowolona. Niejaki Mack, nie zyje... Zabił się nad urwiskiem - mruknęła wstając. Z jednego ogona powastało sześć. Przybrała sierść jak płatki śniegu. Powiększała z minuty na minutę. Aż przybrała wielkość podobną jak jej mistrz. - Jesteś zadowolona?

Chiyo

- Nieco. Chodźmy go odwiedzić. - wredny uśmiech. Płomienie jednakże były inne. Intensywne, czarne o krwistoczerwonym kolorze. Demon w kilku susłach udał się na cmentarzysko.

nmg

Alayna

Jak smuga podążyła szybkim tempoem za mistrzem.

Edit

powróciła ponownie już w normalnej postaci. Machnęła końcówkami ogonami po podłożu. Wiele krwi tutaj się przeloało, szczególnie tych których sama zamorodwała. Oblizała pysk. Widniała na nim mała ilość krwi.

Tornado

Wyszedł na arenę i rozejrzał się dokoła. po chwili zauważył waderę po podszedł do niej - juz jestem - powiedział i usiadł obok niej.

Alayna

Zmeirzyła go wzrokiem przelotnie. Nie wyglądał za zbyt mądrego, no ale cóż. Pozory mylą. - Pokaż, a raczej powiedz mi co wiesz. Jak powinien zachowywać się wojownik? Niektórzy myślą, że siła jedynie wystarczy... - mruknęła. Nagle jej szczęka się powiększyła.

Tornado

Zamyślił się na chwilę - wojownik powinien robić to co karze mu alfa. Nie liczy się u niego tylko siła ale i spryt. Jeśli nie obmyśli wpierw szybko planu i nie zastanowi się nad słabymi punktami przeciwnika to siła mu nic nie da. Wojownicy walczą głównie podczas wojen pomiędzy watahami ale zdarza się również że muszą wykonać jakieś zadanie w czasie pokoju. Powinien być opanowany i wykonywać wszystko co mu jest zadane.

Nela

Wyszła na arenę i zaczęła się przyglądać będącym tam wilka. Była ciekawa co tam robią więc obserwowała uważnie bo być może mogłaby się czegoś nauczyć.

Tornado

Zerknął na przybyłą waderę ale zaraz wrócił do swojego treningu i czekał na odpowiedź swojej trenerki.

Alayna

zastanowiła się przez chwilę - Jak na wyrzutka to wiesz co nieco. Bez urazy. - mruknęła podnosząc się. Zaczęłą go powoli okrążac. Jakby miała zaraz go rozerwać na drobne kawałki. - Teraz pokaż mi jaką masz technika na osłabeinie przeciwnika.

Tornado

Pomyślał szybko jednocześnie przygotowując się do walki. Po krótkiej chwili rzucił się na waderę i prześlizgnął pod nią. Gdy już miał nad sobą brzuch wilczycy kopnął w niego z całej siły po czym obrócił ją na grzbiet i ponownie zaatakował brzuch.

Alayna

Ta błsykawicznym ruchem powaliła basiora na ziemię przygniatając łeb. Wbiła delikatnie swe kły w jego ciało. Po czym rzuciła nim niedaleko. - Być moze masz dobrą technikę, ale jesteś zbyt powolny. - mruknęła oblizując kły z jego krwi. - Od samego początku mnie dręczy pytanie, dlaczego mnie wybrałeś, a nie kogoś kto jest silniejszy.

Tornado

A czemu miałbym wybrać kogoś kto jest silniejszy - powiedział otrzepując się i rzucając się na nią - szukałem według watahy a nie osiągnięć - dodał o przygniótł ją do ziemi całym swoim ciałem aż zanurzyła się w grząską ziemie po szyję.

Alayna

Ta nawet nie wzruszyła się. Czekając chwilę, gdy basior mówił zacisnęła głęboko kły na jego pysku po czym nie daleko rzuciła z lekkim trudem. Miała czas by wyjść z ziemi. Otrzepała się przyglądając się basiorowi uśmiechnęła się niewinnie - wiesz dlaczego jesteś za powolny? Ponieważ nie skupiasz się na przeciwniku tylko na swych wykonywanych ruchach.

Tornado

Pomyślał chwilę i szybko podbiegł do niej łapiąc za ogon. Podkosił jej nogi i zaczął kręcić się aż w końcu wypuścił ją celując w drzewo niestety trafiła na gałąź i nadziała się na nią na szczęście nie ze skutkiem śmiertelnym. Szybko podbiegł do niej i zdjął ją z gałęzi. Na wszelki wypadek przygniótł jej pysk do ziemi i zaczął wylizywać ranę.