Góry

Alayna

Nie wiadomo co dokładnie ja tutaj przyciągnęło. Szła delikatnie stawiajac łapy na podłożu. Przystanęła przy samej krawędzi urwiska. Usiadła a jeden z ogonów wisiał swobodnie. Grzywka jej unosiła się na lekkim wietrze. Była niedaleko basiorów, a o dziwo nie spostrzegła ich.

Donn

Spojrzał na wilczycę i zlustrował ją wzrokiem. - Życie jest Brutalne - odrzekł jedynie do brata i przygotował się do skoku widząc migające żółte ślepia w krzakach. Wyłonił się duży czarny niedźwiedź. Zawarczał równie głośno co zwierzę czy wprowadził w ogłuszenie niedźwiedzia. Wyskoczył do góry i zatrzasnął swe ciężkie kły na jego krtani. Niedźwiedź pazurami wbił się w jego bok. Wtedy Donn szarpnął brutalnie a krew prysnęła na boki. Odskoczył i splunął na bok krwią i dużą częścią, którą odgryzł zwierzęciu. W tym była również tętnica. Zwierzę padło martwe po chwili. - Następny będzie twój - mruknął do brata. Na jego boku było widać długi ślad pazurów. Rana głęboka i krwawiła, ale jego to nie ruszyło. Oblizał długie kły z krwi patrząc na wilczycę.

Alayna

Spojrzała na basiory - Amatorstwo... - mruknęła podnosząc się. Gdy wyczuła krew tak jakby wpadła w trans. Usłyszała następnego niedźwiedzia. Usiadła spokojnie nie przejmujac się. Gdy niedźwiedź byłonił się zza krzaków ruszył na wilczycę. Jednak dalek spokojnie siedziała na ziemi. Po chwili gdy dzieliło ją od zwierzęcia kilka matrów wzbiła się w górę. Po czym jej pazury zrobiły się o wiele dłuższe, wbiła się nimi w grzbiet niedźwiedzia. Zacisnęła jak swe długie i ostre kły na krtani zwierzęcia. "Misiu" zaczął jak opentanu biegać, alaynajuż wiedziała, że po chwili padnie. Zeskoczyła z jego grzbietu, stanęła obok nieznaego basiora. Machnęła dwoma ogonami. Niedźwiedź po chwili upadł a wokoło niego wielka kałuża krwi.

Donn

- Szczeniacka zabawa - mruknął jak gdyby drażniąc się z wilczycą i skoczył przygniatając ją do ziemi. Był na tyle ciężki, że nie miała szans by go odrzucić czy wyśliznąć się z pod niego. - Co teraz? - pochylił pysk ku jej uchu.

Alayna

zaczęła się głośno śmiać - Nie rozbawiaj mnie. - mruknęła, gdy basior był bardzo blisko niej nie minęła sekunda a swe szczęki miała zasićnięte na jego pysku. Kły wrzynały się w skórę, czuć było jak się wydłużają. Oczy jej zrobiły się czysto czerwone. sierść stała się biała jak nieg a zamiast dwóch posiadła pięć ogonów. Dziwne było to, że nie rozła, być moze nie chciała ich przestraszyć? A może basiora i ją łączyło coś o więcej.

Donn

Zaśmiał sie niewzruszony a jego ślepia błyszczały. Nawet nie drgnął, uczucie takie jak ból było mu obce. Patrzył dalej w jej oczy i czekał. Tak w czekaniu był najlepszy. Nie marnował swych sił choć mógłby z łatwością się z tego uścisku uwolnić. Czekał aż ona się zmęczy a miała powody do używania coraz to większej siły jak mniemał ponieważ szarpał się mocno i nakłaniając ją do użycia coraz to większej siły.

Alayna

Zamknęła oczy, po czym napajała się swą energią. a maiął ją dość. Chciała powstrzymać się od rośnięcia, lecz wściekłość była o wiele większa. Zaryczała na sałą okolice - Schodź ze mnie!!! - gdy nabrała o większej masy ciała od basiora rzuciła nim o kilka bardzo twardych drzew. Była o dwa razy większa od basiora. Z jej pyska obficie spływała po szyi krew.

Donn

Odbił się łapami od drzewa i wylądował na ziemi. Jego ślepia zabłyszczały a błękitna poświata zabłysnęła wokół jego ciała. Nie miał żadnej poważnej rany jedynie kilka draśnięć. Jego skóra była dużo twardsza niż u zwykłego wilka, aby go zranić trzeba było się namęczyć[pozwolenie admina]. Otrzepał się i niewzruszony jej przemianą stał tak.

Alayna

Wiedziała, że nie dojądą do porozumienia, więc powróciła do swej dawnej postaci. Mruknęła coś pod nsoem siadajac w promieniach słońca zza chmur. Cóż, ciągle jej się przytrafiała jak nie walka to słońce, które niestety musiało ujamniać jej nieziemską urodę. Oczy jej zakryła grzywka, krew nie ustała ciec.

Donn

Zaśmiał się pod nosem i przechodząc obok brata rzekł - Wpadłeś jej w oko. - zastrzygł uchem i odszedł dość daleko od nich. Przystanął na dużej skale wlepiając migające ślepia w niebo. Jego wszystkie mięśnie drżały pod skórą. Gęste czarne futro, które coraz bardziej wtapiało się w tło ponieważ zapadał zmrok powiewało na wietrze. - Diabelski charakterek - pomyślał o wilczycy.

Alayna

Oblizała swój pysk przyjrzała się uważnie basiorowi na skale. Nie minęło zaledwie kilka minut, a wilczyca była już na skale za basiorem. - Moze od nowa? - mruknęła pytająco. Usiadła przyglądając się niebu. Zapadał powoli zmrok.

Donn

Uśmiechnął się kątem pyska - Donn. - przedstawił się krótko. Zamiótł ogonem wciąż patrząc w ciemne niebo, które odbijało się w jego ślepiach.

Alayna

- Alayna - mruknęła kładąc się powoli. Przymknęła lekko oczy machajac powoli swymi ogonami.

Donn

Spojrzał na nią lustrując uważnie wzrokiem, gdy była 'spokojna' wyglądała na atrakcyjną wilczycę. Odwrócił łeb w drugą stronę i splunął krwią na ziemię. Westchnął ciężko i wbił wzrok w D.J'ia.

Alayna

Nie było żadnego zajęcia, po chwili wstała. Podeszła do basiora, usiadła obok. - Powiesz coś o sobie? - zapytała spokojnie. Rzadko się zdarzało, że Alayna była spokojna i miła. Może to, ze sam basior w jakimś sensie na nią działał?

Donn

Spojrzał na nią odwracając ku niej pysk. Jego ślepia mignęły, podszedł jeszcze bliżej. Zaciągnął się jej zapachem i wyszeptał do ucha - Jesteś odważna zadając mi pytania. - zeskoczył z drugiej strony skały. Donn był niedostępnym wilkiem i nie zaczynał snuć opowieści o sobie zanim komuś nie zaufał.

Alayna

- Nie będę nalegać. - powiedziała, a grzywka uniosła się jej na wietrze. Zeskoczyła ze skały. Nie miała pojęcia jak zwrócić uwagę basiora. Szokujące było to, ze ona chce zwrócić na siebie uwagę. Najwidoczniej wilk zaintrygował ją swoją niedostępnością.

Donn

Zaśmiał sie pod nosem - uparta bestia z ciebie - zastrzygł uchem i odwrócił się w jej stronę. Cały czas czekał aż D.J się ocknie. - Może ty...powiedz mi najpierw coś o sobie - zaproponował lustrując ja wzrokiem. Przeszedł obok niej ocierając się o nią swym masywnym ciałem i usiadł opierając o skałę.

Alayna

- Mogłabym, ale raczej Ciebie to nie wzruszy. - oblizała pysk. Połozyła się na boku. Po zastanowieniu się, zaczęła mówić chłodnym głosem - Rodzice mnie porzucili, a jedyna w swoim rodzaju Kyuubi od najmniejszego zaczęła mnie trenować. Aż dotarłam na najwyższy poziom. Gdy mogłam jej doruwnać pozostawiła mnie. Wtedy stałam się Alfą watahy, śmieszne jest to że nawet nie pamiętam jak się zwała. Mój partner miał mnie dosłownie za nic. Inni zaś gardzili mną, więc przekonali się jaka jestem naprawdę. Ślad o nich zaginął, a mnie wygnali. - zamilkła nagle. - Resztu nie będę opowiadać. Nie teraz... - mruknęła.

Donn

- Hmm - zmrużył ślepia myśląc nad jej słowami. - Zycie jest Brutalne...nauczyło mnie wiele i choć nie jest usłane różami to nie poddaje się. - zastrzygł uchem. - Rodzina...tak ładnie brzmi gdy się wymawia to słowo...a tak naprawdę jest tak puste i potrafi tak ranić. - Donn nigdy nie mówił wprost o swoim życiu. Wiele przeszedł...
- Dobra z ciebie wojowniczka. - stwierdził po chwili.