Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Opowiadanie Massacre'a: "Jak sprzedałem Duszę"

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 23:47, 17 Cze 2012 Temat postu: Opowiadanie Massacre'a: "Jak sprzedałem Duszę"

Wróciłem przed pięcioma minutami z pracy. Dzisiejszy dzień był tak samo nudny jak wszystkie inne dni na produkcji. Mam chyba najnudniejszą pracę na świecie. Gorzej mogą mieć chyba tylko Chińczycy bo robią to samo ale dwa razy dłużej i za śmiesznie małą płacę. Pracuje w fabryce łożysk. Moja praca opiera się na przyciskaniu guzika i przewijaniu taśmy z formą. Najgorsze w niej jest to, że po ośmiu godzinach stania przy maszynie nie mam już na nic ochoty. Popadam w monotonię znudzenia życiem i zmierzam wprost do śmierci. Jestem młody ale sam dla siebie nie widzę żadnej perspektywy.
Muszę coś zjeść. W lodówce są jeszcze resztki sosu do spaghetti który robiłem w niedzielę. Na wszelki wypadek powącham bo to już trzy dni. Pachnie dobrze, można podgrzewać. Nigdy nie myślę nad tym jak wiele czasu trzeba poświęcić samemu faktowi przeżycia. Nawet taka najprostsza rzecz jak przygotowanie sobie jedzenia zajmuje kupę czasu a przecież zamiast tego mógłbym robić milion innych rzeczy. Na przykład zamiast spędzać pół godziny nad garami mógłbym pracować nad wynalezieniem lekarstwa na raka albo szukać sposobu na załatanie dziury ozonowej. Zresztą, kogo ja chce oszukać. Znając siebie i swoje wrodzone lenistwo pewnie bym siedział przed telewizorem. Jak to robiłem ostatnio każdego dnia po pracy. Chyba jest to pewna forma poddania się w życiu. Bo przecież mógłbym robić tyle innych rzeczy.
Nie chce mi się brudzić talerzy, wrzucę makaron na patelnię. Tak też można jeść. Jedna z wielu zalet bycia kawalerem, można brudzić do woli i nikomu to nie przeszkadza. Mi na pewno nie. I właśnie teraz jak o tym pomyślałem to dochodzę do wniosku, że trochę zapuściłem mieszkanie. Muszę pamiętać żeby wynieść kartony po pizzy następnym razem. Rozważę też wyjęcie podkoszulków spod komody.
Paskudne to spaghetti, zresztą jak każde odgrzewane żarcie. Czasem zazdroszczę tym co mogą sobie pozwolić na kolacje w drogich restauracjach. Mnie ledwo stać żeby kilka razy w miesiącu pizzę zamówić. O kolacjach nie ma mowy. Od jakiegoś czasu o randkach też mogę zapomnieć. Za te nędzne grosze jakie zarabiam niewiele można kupić. Podwyżka nie wchodzi w rachubę bo jest przecież kryzys finansowy. Pewnie to teraz modna wymówka wśród pracodawców, zresztą co ja o tym mogę wiedzieć. Nie uważałem w szkole bo wolałem się wygłupiać z kolegami i teraz mam za swoje. Powinienem się cieszyć, że w ogóle mam pracę. W telewizji co chwilę mówią o jakiś masowych zwolnieniach i upadkach firm.
Znowu nie chce mi się tego zmywać, odrzucę patelnię na stos naczyń do zmycia. Może w weekend się zmuszę i zrobię z tym porządek. Fajnie by było mieć zmywarkę do naczyń. Też bym zaoszczędził sporo czasu. Może faktycznie jakbym miał więcej tego czasu to byłbym w stanie zająć się czymś pożytecznym. Albo oglądałbym więcej telewizji, tak czy inaczej byłbym szczęśliwszy.
Nie mogę powiedzieć żebym się jakoś bardzo najadł bo za dużo tych resztek nie było, ale już nic innego mi się nie chcę robić. Pilot się na mnie kusząco spogląda i zachęca do poskakania po kanałach. Ale może się zdrzemnę. W sumie dziś wyrobiłem trochę ponad normę w pracy. Tak to dobry pomysł. Otworzę okno żeby się trochę wywietrzyło i podrzemię chwilę w ciszy i spokoju. Jednak zamknę okno, bo na skrzyżowaniu robole coś piłują przy światłach. Niby można się przyzwyczaić do wszelkich hałasów po jakimś czasie ale jak jestem zmęczony to mam ochotę na ciszę. Swoją drogą ciekawe czy ci robole jak wracają do domu po pracy to robią to samo co ja. Oni pewnie lepiej zarabiają, w sumie tacy budowlańcy czy inni specjaliści to muszą więcej zarabiać.
Znów sąsiedzi się kłócą. Urok mieszkania w bloku, mimo, że nie chcesz to i tak wiesz o wszystkich sprawach rodzinnych współmieszkańców. Swoją drogą ktoś kto wymyślił mieszkanie w blokach to jakiś geniusz zła. Upchnąć tylu ludzi w jak najmniejszej przestrzeni. W budynku wykonanym prawie z tektury, zabić ich prywatność. Dobrze, że nie mam mieszkania z widokiem na okna innego bloku. To już jest kompletne przegięcie, jak w każdej chwili ktoś może ci zajrzeć do mieszkania co robisz. Dla niektórych to pewnie jest jedyna rozrywka. Bo co w sumie może robić taki na przykład emeryt albo rencista. Nawet telewizja się nudzi po jakimś czasie.
To teraz dla odmiany pies innej sąsiadki zaczął szczekać. Zawsze tak jest jak ona gdzieś wychodzi i zostawia go samego. Jak tu w takich warunkach można odpocząć? Tak sobie myślę, że ten cały stres i choroby i inne takie rzeczy to jest wywoływane w nas przez właśnie innych ludzi, bo musimy z nimi obcować wbrew własnej woli. Wiedziałem, że tak będzie. Jak jeden pies zaczął szczekać to zaraz odezwały się 3 inne. Co za bezsens trzymać psa w bloku. W ogóle jaki jest sens posiadania psa jak się jest minimum dziesięć godzin dziennie poza domem. Przecież jak ci ludzie wracają z pracy to nie dość, że muszą wyprowadzić psa na dwór to najpierw muszą po nim posprzątać w mieszkaniu.
Po prostu aria niebiańska, jakby tych psów i krzyków było mało to przygłucha babcia z dołu puszcza radio na cały regulator. Słucha tej breji z Torunia i pewnie myśli, że po śmierci jej będzie lepiej. Pewnie nawet nie chce dopuścić do siebie myśli, że już przegrała swoją szansę. Boją się ludzie tego piekła a nawet nie wiedzą czy by im się w niebie spodobało. Najbardziej mnie bawi to, że oni nie mają nawet żadnego dowodu, że coś istnieje po śmierci.
Psy przestały szczekać. Może jednak jeszcze zasnę. Przewrócę się na drugi bok. Jakby jeszcze przestali krzyczeć to by było super. Nie rozumiem czemu tacy ludzie ze sobą w ogóle żyją, przecież walczą ze sobą codziennie. Jaka w tym przyjemność mieszkać z kimś kogo się tak nienawidzi? Chociaż jeżeli kilka lat temu się bardzo kochali i kupili mieszkanie razem to co też mogą zrobić. Ja bym się nie chciał wyprowadzać z mieszkania które po części też i do mnie należy. I pewnie też bym znosił codzienne kłótnie i awantury. Chociaż nie wiem, nie jestem na szczęście w takiej sytuacji więc nie mogę stwierdzać na pewno jak bym postępował.
Pięknie, po prostu cudownie. Znowu te wieśniaki przyjechały szpanować samochodami i muszą tą swoją wieśniacką muzykę puszczać na cały regulator. Nikt z tym porządku nie chce zrobić. Policja nie zajmuje się takimi duperelami a straż miejska jak przyjedzie to ich uciszy na chwile a potem oni wracają po pół godzinie. Pewnie wiedzą, że piorun nie uderza dwa razy w to samo miejsce. Jeszcze alarm od samochodu zaczął gdzieś wyć pod blokiem obok. Nie do wytrzymania, jak można żyć normalnie w takich warunkach. Jestem skrajnie wyczerpany tym wszystkim. Sprzedałbym duszę za ciszę i prywatność.
Pukanie do drzwi? No to z drzemki nici. Swoją drogą to jakaś nowość bo bardzo dawno mnie nikt nie odwiedzał. Znając życie to jakiś akwizytor i nie będzie dał się odpędzić. Nie mam pieniędzy na te badziewia które oni chcą sprzedawać.
- Kto tam?
- Witam, nazywam się Damian Czarski. Przyszedłem zrealizować Pana zamówienie.
Jakie znowu zamówienie? Nie pamiętam żebym cokolwiek gdziekolwiek zamawiał, zresztą nie stać mnie żeby coś zamawiać.
- To jakaś pomyłka, ja nic nie zamawiałem.
- Pan Wojtek Wróblewski?
- E, no tak.
- W takim razie wszystko się zgadza, mam dla pana dokumentację, czy może pan otworzyć?
Skąd on zna moje nazwisko? Może ktoś zrobił mi jakiś głupi dowcip i coś zamówił na moje dane. Nie wiem otworzę.
- Witam - facet to mówiąc lekko się skłonił. Jest ubrany w czarny garnitur, białą koszulę z białym krawatem. Pod pachą faktycznie trzyma jakąś teczkę, ale nie widzę żadnego pudła więc nie wiem co to za przesyłka. - Czy mogę wejść?
Chwilę mi zajęło zanim przestałem się tempo gapić i odpowiedziałem:
- Nie widzę, żadnej przesyłki, nie jest pan przypadkiem sprzedawcą biblii czy coś takiego?
Roześmiał się przez krótką chwilę, to był dziwnie ciepły i przyjemny śmiech
- Nie ja jestem raczej z konkurencji, jeżeli można to tak określić.
- Nie rozumiem.
- Wszystko Panu wytłumaczę jeżeli tylko poświęci mi Pan chwilkę czasu.
- To nie jest jakiś żart?
- Absolutnie nie, przyniosłem dla pana gotową umowę do uzgodnienia.
- Nie rozumiem o co chodzi.
- Wytłumaczenie zajmie mi tylko chwilę
- Dobrze, proszę wejść.
W sumie to nie wiem czemu go zapraszam do środka, ale ma w sobie taką charyzmę, że ciężko mu odmówić. Mam tylko nadzieję, że to nie jest faktycznie jakiś akwizytor. Jeżeli tak to muszę przyznać, że jest dość przebiegły bo udało mu się wprosić do mnie. Wszedł i rozejrzał się powolnie po mieszkaniu, lekko spuścił jedną brew.
- Przepraszam za bałagan ale nie mam czasu zbyt często sprzątać.
- Nic nie szkodzi, już niedługo się to zmieni.
- Co to w ogóle za umowa i przesyłka, nie chce mi pan sprzedać przypadkiem odkurzacza?
- To jedna z naszych standardowych umów oczywiście jesteśmy gotowi negocjować niektóre z punktów.
- No OK, ale nadal nie rozumiem o co chodzi, czego dotyczy ta umowa?
- No jak to czego? Kupna Pańskiej duszy.
- Co proszę? Pytałem się czy to nie jakiś żart ale widzę, że Pan twardo poszedł w zaparte. Kto to wymyślił?
- Pan. Jeżeli nie mylą mnie moje źródła to zaledwie 3 minuty temu był pan gotów sprzedać duszę za ciszę i prywatność.
- Co? skąd to wiesz? musiałem to powiedzieć na głos w półśnie. W tych cholernych blokach wszystko słychać.
Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zorientowałem się, że wszystkie hałasy nagle ucichły. Zapanowała wręcz grobowa cisza jakiej już dawno nie słyszałem. Facet tylko się lekko uśmiechnął i położył teczkę na stole. Odchylił połę marynarki i wyjął z wewnętrznej kieszeni etui na okulary. Otworzył je i założył eleganckie druciane oprawki na nos.
- Nie powiedział pan nic na głos. My na szczęście nie potrzebujemy żeby ktoś mówił na głos. De facto im ciszej ktoś się użala tym bardziej cierpi. I właśnie takim osobom trzeba pomagać w pierwszej kolejności.
- Jak to pomagać? O czym pan mówi?
- Przynoszę dla pana ofertę. Pańska mało znacząca dusza zainteresowała moich zwierzchników i postanowili złożyć panu propozycję.
To mówiąc zaczął odwijać sznureczek na teczce.
- Jaką propozycję?
Muszę przyznać, że to wszystko jest odrobinę absurdalne. Dlaczego w ogóle ja się daję wciągnąć w taką dyskusję? Pewnie skończy się to tak, że kupie zapas pasty do zębów na dwa lata.
- Chwilka, chce mi Pan powiedzieć, że przyszedł tu kupić moją duszę w zamian za ciszę i spokój?
- Tak
No nie da się zaprzeczyć, że bardzo konkretny z niego facet.
- Czyli, że jak? Jest Pan jakimś diabłem a ja muszę przypieczętować cyrograf krwią i wszystko w magiczny sposób się zmieni?
- Nie zupełnie tak to wygląda. Nie jestem diabłem, jestem tylko posłańcem. I mamy dwudziesty pierwszy wiek, od dawna już nie stosujemy tej prymitywnej formy pieczętowania krwią. Obecnie wystarczy złożyć tylko podpis specjalnym długopisem zaprojektowanym do finalizowania umów.
Ponownie włożył rękę pod marynarkę i tym razem spod drugiej poły wyjął małe prostokątne pudełeczko, otworzył je. W środku był złoty długopis. Przez chwilę wydawało mi się, że całe to pudełeczko spowiło się blaskiem. W tym momencie kompletnie odebrało mi słowa. I co ja mam mu powiedzieć? Pan "Damian" - bo tak się przedstawił - zaczął jednak mówić dalej.
- Widzę konsternację na pana twarzy. Jest to dla mnie w pełni zrozumiałe. W końcu nie na co dzień ktoś staje przed tak wspaniałą możliwością odmienienia swojego życia.
- Wspaniałą? Przecież mam sprzedać duszę i co pewnie za tym idzie będę potępiony na wieczność i pewnie będę cierpiał w nieskończoność smażony w kotłach albo ...
Nie dał mi dokończyć przerywając mi głębokim westchnieniem
- Widzę, że i Pan tak jak większość społeczeństwa nadal wierzy w te bajki o gotowaniu w smole i rogatych diabłach z widłami. Otóż musi pan wiedzieć, że to wcale tak nie wygląda.
- Nie to jak?
- Zacznijmy od tego, że Pańska dusza nie jest bytem materialnym. Nie ma tam żadnych kotłów, żadnej smoły i żadnych niekończących się tortur. Jest pan po prostu świadomą egzystencją w niematerialnym bycie wszechświata.
- No OK, to co z cierpieniem? I po co chcecie moją duszę?
- No jeżeli chodzi o to cierpienie to jest tak. Jeżeli będziesz mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia to wtedy będziesz cierpieć. A to dlatego, że będą cię dręczyć przez całą wieczność. To jest właśnie ta różnica między piekłem a niebem. Idąc do nieba jesteś czyszczony z uczuć, Jesteś takim samym bytem ale wypranym z charakteru i co najistotniejsze z sumienia. Idąc do piekła zachowujesz sumienie i wiedzę o wszystkim co zrobiłeś za życia.
- Nie rozumiem? gdzie haczyk? To wydaje się zbyt piękne.
- Ponieważ zapytałeś jestem zobligowany Ci to wyjaśnić. Mamy takie reguły od niedawna bo zbyt wiele dawnych dusz się skarżyło. Haczyk jest taki, że jeżeli cokolwiek nabroisz w życiu to może nie będziesz od razu mieć wyrzutów sumienia. Może przez wiele lat nie będziesz się tym przejmować. Ale może przyjść taki moment, gdzie nagle sumienie Cię dopadnie i nie będziesz mógł się od niego uwolnić.
- Czyli, że jak coś nabroję to potem w nieskończoność będę mieć wyrzuty sumienia i będzie mnie to dręczyć?
- Tak
- Nie brzmi tak strasznie. Pokazuj tą umowę zobaczę co mi tam oferujecie.
- Doskonale - podał mi plik papierów, dość spory - gdy tylko będziesz chciał podpisać mów śmiało
- Tak, mówiłeś, że mogę w razie czego składać jakieś zastrzeżenia do modyfikacji.
- Tak oczywiście, jednak większość klientów pozostaje przy standardowej umowie ponieważ najbardziej im ona odpowiada.
- Chwileczka, ja niczego nie podpisze zanim nie przeczytam, koniec końców nie chciałbym jednak mieć wyrzutów sumienia dlatego, że nie przewertowałem uważnie każdej strony tej umowy.
Znów się roześmiał, ciepły spokojny śmiech. Taki śmiech potrafi rozweselić płaczące dziecko. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie.
- Jesteś o wiele sprytniejszy niż chcesz to po sobie pokazać. Przypuszczam, że będzie Ci z nami dobrze.
- Zaczynam wątpić, że to wszystko jest tak różowe. Zresztą to zdaje się być trochę abstrakcyjne. Nie przytrafiło mi się jeszcze, że ktoś mi oznajmił, że jest wysłannikiem szatana. Od zawsze byłem sceptyczny co do wszelkich spraw wiary.
- Może w takim wypadku wykonam dla Pana drobną prezentację. To jest o wiele ciekawsze niż czytanie długich umów. Proszę za mną.
To mówiąc skierował się do drzwi wyjściowych pewnym krokiem, idę za nim, zaciekawił mnie dość mocno. Otworzył drzwi i wyszliśmy. Nie byłem w stanie ukryć mojego zdziwienia. Zamiast obskurnej klatki schodowej za drzwiami rozpościera się spora polana otoczona dookoła lasem, mała piaskowa dróżka przecina długie pasmo drzew. Gdzieniegdzie wyrasta kilka krzaczków. Obróciłem się za siebie. Po środku tej polany stoi sporych rozmiarów domek, bardzo ładna skromna willa. Zaniemówiłem.
- Jak się Panu podoba?
- Gdzie my jesteśmy?
- W pana przyszłym domu, kupi go pan za 2 lata. Oczywiście pod warunkiem, że podpisze Pan umowę.
Z lasu wybiegła śliczna dziewczyna z psem. Ubrana w kremową sukienkę z rozpuszczonymi lśniącymi kruczo czarnymi włosami. Jest bosa. Na nasz widok uśmiechnęła się i zaczęła biec w naszą stronę. Biegła powoli, delikatnie jakby sunąc się nad ziemią, z każdym susem wiatr układał jej włosy w przepiękne fale. Gdy do nas podbiegła rzuciła mi się na szyję, ucałowała mnie w policzek.
- Już jesteś kochanie, idę przygotować dla Ciebie obiad - jej głos brzmiał jak dźwięki najpiękniejszej harfy.
Ucałowała mnie jeszcze raz i wbiegła do domu. Mężczyzna się uśmiechnął i pomachał za nią ręką po czym spojrzał na mnie.
- A to jest twoja żona, którą poznasz za kilka miesięcy, a za półtora roku weźmiecie ślub. Właśnie jest w drugim miesiącu ciąży.
- Nie wierze w to wszystko, jak to zrobiłeś?
- Mój szef jest bardzo potężny i może wiele rzeczy. Pokazać Panu przyszłość to dla nas na prawdę żaden problem.
- Czego wy ode mnie chcecie? Dlaczego moja dusza jest tak cenna dla was?
- Może wróćmy do teraźniejszości i wtedy przedyskutujemy wszystkie szczegóły.
Zaczął iść z powrotem do domu, chwilę postałem w szoku i w końcu poszedłem za nim. Po przekroczeniu progu domu znów znajdowałem się w moim mieszkaniu, po drodze zahaczyłem nogą o pustą butelkę po pepsi. poturlała się metr i zatrzymała się w pęknięciu w podłodze. Damian zaczął mówić.
- Jak Pan widzi nasza oferta jest dość interesująca. Tylko i wyłącznie od Pana zależy co będzie dalej.
- Ale dlaczego moja dusza jest tak cenna? Z tego co mówiłeś to na pewno nie może chodzić tylko o sumienie
- Ma Pan rację. Jest jeszcze jedna sprawa. Mój pracodawca szczerze nienawidzi swojego dawnego Pana. Odkąd się wyrwał spod jego władzy robi wszystko żeby odciągnąć do niego jak najwięcej dusz. Nienawidzi patrzeć jak ludzie się męczą na tym świecie a bóg się z nich śmieje bo po śmierci będą albo cierpieć w nieskończoność dręczeni przez własne sumienie. Albo jeżeli byli dobrzy to zostaną pozbawieni wszelkich wspomnień i swojej osobowości. Będą czymś co można by porównać do osoby w śpiączce. Z naszej strony propozycja opiera się na tym, że zabieramy Panu możliwość przejścia w ten stan który dla pewnych osób jest najwyższym spełnieniem. Bóg nie będzie mieć nad Panem władzy, również na tym świecie. Wszystko zależy od tego jak Pan rozegra resztę życia tutaj.
- Ale co z tym domem i z tą dziewczyną? Dostane to w zamian za moją duszę?
- Tak, ale nie do końca Pan to dostanie, będzie Pan musiał na to sam zapracować.
- Chwila, to skoro muszę sam na to zapracować to dlaczego mam sprzedawać za to duszę? Nie widzę w tym żadnego sensu, w żaden sposób nie korzystam na tej umowie.
- Sęk w tym, że my Panu to wszystko ułatwimy. Za około miesiąc kierownik produkcji w Pańskiej firmie zginie w wypadku, ktoś będzie go musiał zastąpić. Jako, że ma Pan długi staż i doświadczenie będzie rozważany jako kandydat na to stanowisko, razem z czterema innymi osobami.
- I dostanę to stanowisko?
- Jeżeli podpisze Pan umowę to na pewno, ale nie damy Panu ot tak posadki. Przygotujemy dla Pana podpowiedzi, powiemy co i jak zrobić. Jeżeli nie podpisze Pan teraz umowy oczywiście też ma szansę dostać się na to stanowisko, ale jest Pan zdany tylko i wyłącznie na siebie. Proszę spojrzeć na to tak, albo ma Pan 100 procent pewności albo 20 procent szans na tą posadę.
- I kto by mnie do tego przygotował? Wyślecie do mnie jakiegoś prywatnego trenera?
- Coś w ten deseń, otrzyma Pan od nas pewien dar, tak można to nazwać.
- Super moc jak w jakimś komiksie?
Widać świetnie się bawił tą dyskusją i moim sarkazmem bo znów się roześmiał. Popatrzał na mnie przez chwilkę, podszedł bliżej i położył mi rękę na ramieniu.
- Niech Pan sobie wyobrazi jakby to było gdyby potrafił rozumieć czego ludzie oczekują od Pana, gdyby wiedział zawsze dokładnie co chcą przekazać w tym co mówią?
- No na pewno wiele rzeczy byłoby łatwiejsze.
- Właśnie.
- Czyli jak podpiszę cyrograf to będę rozumiał co chcą ode mnie ludzie, będę widział kiedy co powiedzieć i co zrobić, tak?
- W dużym uproszczeniu tak.
- A ten domek i ta dziewczyna to jest pewne?
- Wystarczy jeden podpis i ma Pan to jak w banku.
- No dobra, ale ciągle jedna rzecz mi nie pasuje. Bo mam wiedzieć i rozumieć rzeczy, mam wiedzieć co robić. A jednak nadal jedyna rzecz która jest negatywna w piekle to wyrzuty sumienia, ale skoro bym wiedział co robić to dlaczego w ogóle miałbym zrobić coś co by mnie do tych wyrzutów doprowadziło.
- Bo nadal ma Pan wolną wolę. To że będzie Pan wiedział, słyszał i rozumiał więcej wcale nie znaczy, że zawsze będzie Pan musiał robić to co trzeba albo wybierać najlepsze wyjście z sytuacji. Tu już wszystko zależy od Pana.
- Czyli muszę być czujny na każdym kroku żeby wszystkiego nie zepsuć.
- Tak. Ale jedno ma Pan pewne, że na tym świecie nie będzie już nigdy smutny. Ile jeszcze zostało Panu życia? Pięćdziesiąt? Sześćdziesiąt lat? Ten czas ma Pan zagwarantowany w dobrych warunkach. To dużo więcej niż niektórzy mogą sobie wyobrazić.
- Ale jeżeli nawale to potem w nieskończoność będę się męczyć.
- Ma Pan wybór, podpisuje Pan albo nie.
- Nadal chcę to przeczytać.
- Dobrze, ja już poświęciłem Panu wystarczająco dużo czasu. Proszę przeczytać umowę i jak już się Pan zdecyduje to wrzuć ją do dowolnej skrzynki pocztowej.
Uścisnął moją dłoń, poprawił marynarkę i poszedł do drzwi. Złapałem za teczkę i pobiegłem za nim. Wyszedł, zobaczyłem go jeszcze w korytarzu. Tym samym co zawsze brudnym i dziwnie pachnącym. Nagle uderzyła mnie ta piorunująca różnica którą dostrzegłem po przekroczeniu progu ponownie. Jak ja bardzo chcę mieć ten dom.
- Chwilka, a jeżeli będę chciał coś zmienić w tej umowie?
Nawet nie odwrócił się tylko ciągle idąc powiedział radośnie.
- Jeszcze nikt nigdy nic nie zmienił.
Zniknął za zakrętem. Nagle znów zacząłem słyszeć cały ten harmider który mnie do tego wszystkiego wcześniej doprowadził. Znów sąsiedzi wyzywali się rzygając na siebie nienawiścią. Znów muzyka przebijała się do bloku przez okna. Wszystko było jak w momencie zanim otworzyłem drzwi. No prawie wszystko. W ręku trzymam teczkę z dokumentami, gdzieś w mieszkaniu na stole powinien leżeć długopis. Idę się zabrać za czytanie tego od razu. Nie mam na co tracić czasu. Trzasnąłem drzwiami wchodząc do mieszkania, usiadłem na kanapie przy oknie żeby lepiej widzieć przewróciłem pierwszą stronę i zacząłem czytać. Dużo tego, ale w alternatywie mam oglądanie kretyńskich programów w telewizji. W sumie to ta dziewczyna była całkiem ładna. I przyjemnie pachniała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirdosa
Dorosły


Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz tam trafić.
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 0:11, 18 Cze 2012 Temat postu:

mieszkam w bloku i psa nie oddam, o! ;p
Samochody samochodami, radio radiem, mnie motocykle poważnie irytują - a jak na złość ich więcej z dnia na dzień!


a tak serio: kilka błędów, niemniej jednak nie rażących czy rzucających szczególnie w oczy. Jedynie "tempo" mnie trochę ubodło. Ale ogólnie nie jest źle.
A sposób pisania naprawdę bardzo ciekawy. O zwykłych rzeczach napisać potrafisz tak, iż nabierają niecodziennego wydźwięku! Tekst interesujący, acz zapewne nieco kontrowersyjny ;) W naszym kraju pisanie w taki sposób o kwestiach dotykających wiary jest nieco ryzykowne czy niebezpieczne. ;3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 0:14, 18 Cze 2012 Temat postu:

Dziękuję za szczerą opinię :) Wiem, że poruszanie tematu wiary wiąże się z pewnym ryzykiem bądź negatywnymi opiniami, ale ja nie boję się pokazywać poprzez pisanie- wiary w niecodziennym świetle. Zależy jak czytelnik to odbierze ;)

PS
I tak dziękuję !:D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zed dnia Pon 0:15, 18 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samuerian
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 30 Paź 2010
Posty: 5618
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kryptona!
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 12:24, 19 Cze 2012 Temat postu:

Powiem tak: W większości opowiadań świat wygląda albo różowo, albo otoczenie w ogóle nie jest nawet opisane. Ty natomiast ukazałeś wszystko tak, jak w rzeczywistości wygląda. Zbyt głośni ludzie, wiercący coś za oknem robotnicy, przeklęte kundle zamykane na całe dnie w domach, brudne klatki schodowe. "Muszę coś zjeść. W lodówce są jeszcze resztki sosu do spaghetti który robiłem w niedzielę. Na wszelki wypadek powącham bo to już trzy dni. Pachnie dobrze, można podgrzewać." - to było zdanie, dzięki któremu utożsamiłam się z głównym bohaterem. .-. Co do fabuły, też mi się podoba. Naprawdę. Sposób myślenia głównego bohatera wydaje się trochę podobny do toku Holdena z "Buszującego w zbożu". Akcja płynie powoli, jednak nic bym nie zmieniała. Jest dobrze.

Natomiast uwadze nie uszły błędy, trochę liczne. Powtórzenia, braki przecinków albo kropek, głównie. Ortografia w porządku, natomiast widzę, że popełniasz ten sam błąd co większość osób: wielka litera. W opowiadaniu zwroty typu "pan, pani", piszemy z małej litery, tak jak "ciebie, tobie", bo to nie jest bezpośredni zwrot do tejże osoby. :3 No, to tyle, jak coś jeszcze napiszesz, to ja to przeczytam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 12:39, 19 Cze 2012 Temat postu:

Dziękuję za szczery komentarz, doceniam :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loba
Dorosły


Dołączył: 23 Mar 2012
Posty: 559
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z Pod Gwazdy Północnej
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 7:50, 21 Cze 2012 Temat postu:

Bardzo mi się podoba. Wszystko opisane tak jak powinno być :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin