Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Wypocina literacka Samuela

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Kakashi
Dojrzewający


Dołączył: 02 Cze 2012
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 19:52, 18 Cze 2012 Temat postu: Wypocina literacka Samuela

Tamten temat jest zawalony wszystkim, co tworzyła moja osoba, toteż dla nowego dzieła pozwolę sobie założyć nowy temacik. Ostatnio obmyślałam długo kolejne opowiadanie i w końcu postanowiłam przerwać na czas jakiś Norberta (i tak nikt go nie czyta xd) i zająć się w końcu zrealizowaniem tych wszystkich pomysłów. No, to start. (Jak stwierdzisz, że wprowadzenie jest za długie, nic się nie stanie, jak go nie przeczytasz. :3)

1. Wprowadzenie:
    Rzecz się dzieje w świecie, który jest pozostałością po Europie. Dokładniej jedną jej częścią, bowiem reszta kontynentu została zniszczona przez wojny, ludzi, kataklizmy i liczne nieszczęścia, które przez ostatnie stulecie nawiedzały ten świat. Można powiedzieć, że akcja toczy się w XXII, może XXIII wieku naszej ery, jednak liczne potyczki i konflikty nie pozwoliły się światu rozwinąć na tyle, żeby po mieście latały samochody napędzane odpadkami, mimo to postęp naukowy widać jest dość widoczny. Pewna grupa najbardziej wpływowych osób wydzieliła jednak część kontynentu, który nie został zniszczony i stworzyła państwo zwane Republiką - nie dajcie się jednak nazwie, bowiem ustrojowi tu panującemu daleko do typowej demokracji. Władze obserwują każdy ruch obywateli, kontrolują ich życie, cenzurują prasę, telewizję. I jak to zwykle bywa - usuwają to, co uważają za szkodliwe. Nie dziwne więc, że w końcu pojawiły się osoby, które chcą wolności. Rebelia - grupa zorganizowanych buntowników, tocząca stałą wojnę z władzami nieraz dała popalić usiłującym utrzymać dobrą pozycję władzą. Dlatego w odwecie Republika urządza typowe pokazówki - egzekucje, czystki, kampanie, które mają zastraszyć potencjalnych przeciwników ustroju. I tak toczy się wojna...


2. Bohaterowie: (uaktualniane wraz z tokiem opowiadania)

    Revers - lat 19. Jedna z pierwszych członkiń Rebelii, jako nastolatka stała się symbolem buntu przeciw władzom, jej rude włosy były znakiem wolności dla jednych i utrapieniem dla drugich. Jednak szybko została zgaszona przez brak poparcia ze strony ludności i przejęcie przez żołnierza władz - Dymitra. Skazana na śmierć, miała zostać powieszona na oczach ludzi, jednak przez interwencję ze strony tłumu do egzekucji nie doszło, a Revers odzyskała wiarę w swoje działania. Zniknęła na trzy lata gromadząc siły i wiedzę, by powrócić i ponownie stać się znakiem Rebelii.

    Dymitr - lat 23. Podły dupek, krótko mówiąc. Młody i nazbyt ambitny żołnierz Republiki, dowodzący Wydziału do spraw Przesłuchań i Egzekucji, ucieleśnienie tego, czego ludzie boją się we władzach. Srebrnowłosy chłopak o lodowatym spojrzeniu, parszywym uśmiechu i bliźnie na lewym policzku (pozostałości po nieudanej egzekucji Revers). Załamał psychicznie niejednego Rebelianta, w tym naszą główną bohaterkę. Oddany w pełni swojej pracy, okrutny, nazywany między innymi Królem Wisielców. Słynie z tego, że sam uwielbia przeprowadzać przesłuchania buntowników, zostawia to komuś innemu tylko kiedy musi.

<center>OPOWIADANIE</center>

1. Idei nie powiesisz

Krople deszczu ze smętnym pluskiem uderzały o płyty kamiennego chodnika, po których rozchlapując kałuże przemieszczali się w każdą stronę ludzie. Wszyscy się gdzieś spieszyli, większość jednak zmierzała w jedno miejsce – na rynek. Miasto było brzydkie i szare, w deszczu sprawiało jeszcze bardziej przygnębiające wrażenie. Władze Republiki nie musiały starać się o dobry wygląd stolicy. Nikt nie narzekał. Nikt nie był na tyle odważny. A miasto nie ma być ładne, ma być wydajne i praktyczne.
Wśród zebranych na sporym placu stała także dziewczyna. Ognistorude włosy schowała pod obszernym kapturem, tak, by nie można ich było dojrzeć. Niegdyś swój znak rozpoznawczy, który eksponowała z niemałą dumą, musiała teraz skrywać, żeby nie zostać rozpoznaną. Ubrana była w ciemne spodnie i czarną kurtkę, które nie przykuwały wzroku zebranych. A może nikt jej nie pamięta? W końcu minęły już trzy lata od czasu jej zniknięcia.
Nie, na pewno pamiętają. Każdy poprawny obywatel w końcu „oberżnąłby łeb tej rudej wiedźmie”, która narobiła takiego bałaganu. A władze choćby chciały i starały się zachować maskę opanowania sytuacji nie były w stanie tego bałaganu sprzątnąć. To między innymi przez nią było to zamieszanie na rynku. Jednak nie żałowała. Nikt nie żałował buntu przeciwko Republice. Nie prawdziwy Rebeliant. Nie ktoś z poczuciem wolności.
Mimo to, coś w środku zaczęło ją boleć, kiedy zobaczyła mężczyznę wychodzącego na postument. Był młody, nie miał więcej niż dwadzieścia trzy lata, ubrany w przepisowy strój żołnierza Republiki –ciemnozielone spodnie i bluzę oraz czarną kamizelkę. Miał przewieszony na plecach karabin, a na jasne, srebrno-siwe włosy naciągnięty kaptur. Mógłby być przystojny nawet z blizną przechodzącą przez lewy policzek, gdyby nie wyraz jego twarzy, który odzwierciedlał wszystko, czego ludzie bali się we władzach Republiki. Usta rozciągnięte były w nieprzyjemnym, pogardliwym uśmiechu, a spojrzenie, jakie rzucił w stronę zgromadzonej publiczności zdawało się zimniejsze niż lód i przepełnione wrogością oraz nienawiścią. Dziewczyna znała to spojrzenie aż nazbyt dobrze.
Trzy lata temu, kiedy nastąpił początek wojny, Dymitr był świeżo upieczonym zarządcą Wydziału do spraw Przesłuchań i Egzekucji, pełnym rządzy walki z Rebelią, która dopiero zaczynała się kształtować i chcący wykazać się swoim okrucieństwem na najbardziej szkodliwych i wrogich jednostkach. Ona miała szesnaście lat i wydawało się jej, że jest niezwyciężona, że każdy prędzej czy później dołączy do nich i wspólnie pokonają dyktatorską władzę Republiki. Ale nie spodziewała się wtedy, że ludzie to tchórze. Tchórze, obojętni na cały świat, dopóki krzywda nie dzieje się właśnie im. Dała złapać się w pułapkę, a kiedy zabierano ją do sali przesłuchań, przechodnie na widok jej rudych włosów pluli jej pod nogi. Nikt nie lubił buntowników.
Wtedy, w sali przesłuchań czekał na nią właśnie on. Mówili na niego Król Wisielców, Wieszający Dymitr, czy Obywatel Sznur. Powitał ją tym samym uśmiechem i tym samym spojrzeniem. Była załamana po reakcji ludzi na wieść o jej schwytaniu i już pewna, że popełniła największy błąd w swoim życiu. A on to wyczuł i wykorzystał. Jednak pamiętała, że to Rebelii złożyła przysięgę i że nic nie mogło jej złamać. Dlatego, kiedy kolejny dzień z rzędu zemdlała i nie powiedziała żadnego nazwiska, miejsca czy daty, zarządzono jej egzekucję. Dokładnie w tym miejscu, przy ludziach, jak zwykłą pokazówkę, które regularnie odbywały się w celu zastraszania obywateli od czasu pojawienia się Rebelii.
Dzień wyglądał podobnie – szary, pochmurny i deszczowy. Na placu zgromadzeni byli zwykli, pospolici przechodnie. Przesłuchanie doszczętnie ją zmęczyło i załamało, sprawiło, że opuściła głowę i patrzyła w deski postumentu. Dymitr pewnym, dumnym krokiem prowadził ją na sam środek swojej sceny. Każdy znał tę twarz, każdy znał te włosy, które wtedy były brudne, splątane i mokre od padającego na nie deszczu. Przestały błyszczeć i przyciągać uwagę. Wiedziała, że wraz z jej śmiercią umrą także nadzieje tych osób, które ukryte w tłumie skrycie wierzyły w zwycięstwo nad Republiką. Wtedy jednak nawet o tym nie myślała. Dymitr miał talent do wieszania ludzi i ich wiary w wolność.
Nie patrzyła na tłum, chociaż czuła spojrzenia ludzi na sobie. Wiedziała, że pozbycie się buntowniczki przyniesie im spokój i ulgę. Była wtedy mała, bezbronna i śmieszna przy władczym i silnym Dymitrze. Wiedziała o tym i wiedzieli też ludzie zgromadzeni na placu.
Wszelkie nadzieje na dumny i wyraźny koniec zniknęły, kiedy srebrnowłosy złapał ją za rude loki. Nie zdążyła nawet krzyknąć, zresztą podczas przesłuchania straciła głos przez własne krzyki. Zza paska wyciągnął sprężynowy nóż i pozbawił jej ogniście pomarańczowych włosów. Upokorzona byłaby opadła na kolana, gdyby jej nie podtrzymywał. Pierwszy raz od dłuższego czasu w jej oczach pojawiły się łzy. Dlatego ich nie otwierała. Dymitr zaśmiał się tryumfalnie, jednak jego suchy, donośny śmiech urwał się w jednym momencie. Dziewczyna poczuła, że ją puścił, że odsunął się do tyłu. Zaskoczona otworzyła szmaragdowe oczy i spojrzała na mężczyznę, który obie dłonie trzymał na czole. Znad jego oka spłynęła wolno strużka krwi, która zaraz zmieszała się z deszczem.
Drugi kamień także nie chybił, uderzając go w ramię. Kamień był spory, ze stukotem spadł na deski i odbił się, turlając w stronę oniemiałego tłumu. Wtedy dziewczyna podniosła głowę. Wtedy zgromadzeni dojrzeli pewność w jej postawie i bunt w spojrzeniu. I wiedzieli, że to jeszcze nie koniec, że ten pojedynek bez względu na zakończenie wygra Rebelia, nie Republika.
Dymitr szybko opanował zaskoczenie i próbował ją złapać. Wtedy, tchnięta nową siłą wyrwała mu ten sam sprężynowy nóż, którym pozbawił jej znaku rozpoznawczego i cięła go w twarz. Głęboko, przez cały lewy policzek.
Wciąż trzymając w dłoni ostrze zeskoczyła z postumentu i zataczając się wbiegła między ludzi. Wierzyła, że niewiele to da, że zaraz tłum rozstąpi się i złapią ją już zmierzający w tę stronę żołnierze. Jednak myliła się. I była szczęśliwa z tej pomyłki. Ktoś okrył ją długim, czarnym płaszczem, narzucił na głowę kaptur. Inna osoba wzięła ją pod ramię, jednak jakiś dorosły mężczyzna w garniturze, który zauważył, że w taki sposób nie da rady uciec, puścił granatową parasolkę i zarzucił dziewczynę na ramię. Dziwny to był moment, kiedy widziała biegnących żołnierzy, szukających ją wśród coraz głośniejszego tłumu. Dymitr klął i wrzeszczał z postumentu, więcej kamieni już w jego stronę nie leciało. Nie musiało lecieć.
Mężczyzna wrzucił ją do taksówki i zamknął drzwi. Samochód ruszył. Ostatnim, co zobaczyła, było rodzeństwo stojące na uboczu – chłopak i dziewczyna. Oboje mieli zwykłe ubrania, pospolite, jasnobrązowe włosy, jednak wyróżniali się czymś od reszty tłumu. Ich miny nie było przestraszone i posłuszne ustrojowi. Ich oczy wyrażały dumę i ten sam bunt, który przed chwilą pojawił się w oczach rudej dziewczyny. Oraz nadzieję. Chłopak podrzucał w dłoni spory kamień.
Dalej pamiętała tylko, że obudziła się w obcym miejscu. I szybko je opuściła. Nie wracała do miasta. Nie działała sama. Przefarbowała włosy, ukrywała się i uczyła. Uczyła się o ludziach i o przetrwaniu, by już więcej nie popełnić tego prawdziwego błędu – nie zwątpić w swoje własne działania. I kiedyś powrócić, odzyskać zaufanie swoich i rozpocząć nową wojnę.
Na której zginą nowi ludzie.
Dziewczyna otrząsnęła się ze wspomnień i ponownie zwróciła oczy ku postumentowi. Dymitr wyglądał tak samo jak tamtego deszczowego dnia. Prowadził za sobą chłopaka, nie wyglądającego na więcej niż szesnaście lat. Czyli tyle samo co miała ona, kiedy trzy lata temu także stała na tych deskach. Jednak w przeciwieństwie do niej, chłopak nie wyglądał na załamanego. Nie spuszczał głowy, nie wbijał wzroku w podłogę. Patrzył spokojnym, opanowanym wzrokiem na obecnych. Nie było w nim winy, którą Republika usiłowała wczepić w każdego Rebelianta. Tylko poczucie wolności i dobrze wykonanego zadania. Dymitrowi się to nie spodobało, więc kopnął go w nogę z minimalną siłą. Osłabiony chłopak osunął się na kolana, jednak podniósł na żołnierza pełne pogardy spojrzenie i splunął pod jego nogi. Dymitr zacisnął wargi i zmrużył z niezadowoleniem oczy, jednak szybko przywrócił na twarz uśmiech pełen wyższości i pociągnął za linę, którą chłopak miał skrępowane nadgarstki.
- Tego tutaj szczeniaka uznajemy winnym za bunty przeciwko ustrojowi i Republice, liczne sabotaże i dywersje wymierzone w ważne jednostki naszego państwa oraz nieposłuszeństwo wobec władz utrzymujących ład i porządek na naszych ulicach, tym samym wymierzamy w niego ustaloną za podobne wyczyny karę – śmierć przez powieszenie! – zawołał głosem, od którego nawet dziewczyna wzdrygnęła się z niechęcią. Głosem lodowatym i złym, gorszym od spojrzenia i gorszym od uśmiechu.
- A wieszajcie sobie, choćby do końca świata – powiedział chłopak zachrypniętym i słabym głosem. Mówił zbyt cicho, żeby mogli go usłyszeć ludzie oddaleni od sceny, jednak między zgromadzonymi poniósł się szmer. – Gówno wam to da, pewnego dnia i tak wszyscy upadniecie – dodał głośniej. – Nienawiść rodzi nienawiść, a strach rodzi… - nie dokończył, bowiem ciężki but Dymitra wylądował na jego twarzy. Zimne spojrzenie powiodło po zebranych, a szmery w jednej chwili ucichły. Mężczyzna uśmiechnął się, gasząc wszelkie nadzieje na dalsze występy.
Silna dłoń żołnierza Republiki podniosła chłopaka i pociągnęła w stronę wiszącego nieopodal sznura. Młody Rebeliant podniósł zmęczone powieki i przełknął ślinę, kiedy poczuł sznur na gardle. A dziewczyna mogłaby przysiąc, że uśmiechał się w jej stronę, kiedy lina zaciskała się na jego szyi. „Nienawiść rodzi nienawiść, a strach rodzi bunt” – pamiętała to. W końcu to były jej własne słowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Massacre
Władca Świata Zmarłych i Dusz


Dołączył: 07 Mar 2012
Posty: 796
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 12:13, 19 Cze 2012 Temat postu:

Nic dodać nic ująć. Świetny pomysł na opowiadanie! Kojarzy mi się z pewnym filmem, ale tam ciut inaczej wszystko wyglądało :)
Tak czy inaczej bardzo podoba mi się różnorodność zdarzeń i w ogóle sam pomysł na stworzenie takiego świata, gdzie wolność wisi na włosku, przyprawia o ekscytacje i chęć poznania dalszych wydarzeń.
Podsumowując moją wypowiedź, mogę rzec tylko tyle, byś kontynuowała te opowiadanie. Z przyjemnością jeszcze poczytam o tym :)

Pozdrawiam, Massacre


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin