Test Carly na szpiega~

Carly

Wbiegłam na niedużą polankę ciągnącą się obok rzeki.
Czekałam na Desmonda.

Desmond

Wolnym krokiem w strone wilczycy zmierzał Des. Jego niebieskie oczy świeciły jak dwa reflektory, machnął ogonem. Siadając przed wilczycą.
-Witam-powiedział.

Carly

- Witam. - kiwnęłam głową na powitanie.
- Zaczynamy?

Desmond

-tak, zaczynamy-powiedział a jego głos był spokojny.
-powiedz mi dlaczego ta Wataha-powiedział, patrząc na niego uwaznie. Zastrzygł uchem.

//minimum 15 słów, nastepnym razem ostrzezenie//

Carly

- Ta wataha dlatego, że do innych nie pasuję. Nie pasuję do watahy ognia, bo nie lubię ognia, ciepła, wolę zimno, śnieg i wodę. Nie pasuję też do watahy wiatru. Ani do watahy nocy, nie lubię mordy, rozlewu krwi, czy zabijania. Woda zawsze mnie pasjonowała, uwielbiam pływać, uwielbiam być mokra, jestem szczera, otwarta i dowcipna. A zawsze kojarzyłam watahę wody z moimi cechami. - uśmiechnęłam się.

Desmond

Des machnął lekko ogonem.
-Co sądzisz o Watasze Wody, co bys zmieniła?-spytał, patrząc na nią uwaznie. Zastrzygł lekko uchem, potem przestał machac ogonem.

Carly

- Sądzę że wataha ta ma wilki szczere, spokojne, wesołe. A sama wataha na sam rzut oka oferuje spokój, taki spokój, jak za zwyczajem niesie woda. I za to ją cenię. Po chwili zaczęłam mówić do siebie.
- Co bym zmieniła... - powtórzyłam. Zaczęłam myśleć.
-Zawsze ceniłam watahę wody za taką jaką jest, nic bym nie zmieniała...- pomyślałam.
- Właściwie wszystko mi się w niej podoba, nic bym nie zmieniała, taka jak jest, jest idealna.

Desmond

Des zamyslił się. -powiedz mi coś o sobie-powiedział, patrzać na nią.
-swoją historie, rodzine-dodał po chwili. Zastrzygł uchem.

Carly

- Moja historia...cóż. Gdy się urodziłam, wszystko było w porządku, miałam zdrową, szczęśliwą rodzinę. Z siostrą i bratem, gdy jeszcze byliśmy młodzi, tata nas szkolił. Należeliśmy do watahy Gwiazdy Polarnej. Mój tata był w niej alfą, mama też. Jako młode dostałam od taty posadkę szpiega, bo byłam najcichsza z całej naszej trójki. Pewnego dnia, podczas treningu, napadła na nas Wataha Czarnego Księżyca. Mama z siostrą poległy. Brat wystraszony uciekł. Tata schował mnie w jakiejś jaskini, po czym sam wybiegł by walcząc. Gdy ucichły odgłosy walki wyszłam na zewnątrz. Ujrzałam trupy mamy i siostry ale także całej reszty watahy.
Tata i brata nie ujrzałam potem nigdy. Zaczęłam sama ćwiczyć, by się odegrać na watasze która zabiła mi rodzinę. Gdy byłam gotowa, pobiegłam tam i zabiłam watahę. Gdy zostały mi tylko alfy, zbrakło mi sił, jednak na szyi pojawił się naszyjnik mojej mamy, dzięki niemu, poczułam cząstkę rodziny i zgromadziłam siły. Zabiłam ich. Potem błądząc kilka miesięcy, trafiłam tu, odnalazłam tu też mojego brata. - gdy skończyłam odetchnęłam ze łzą w oku. - Moja mama to Airin, tata to Kaoi, siostra Geena i brat Visse.

Desmond

Des sie nie poruszył, był niczym posąg.
-powiedz mi dlaczego własnie Szpieg?-spytał, patrzac na nią uwaznie.

Carly

- Dlatego żeżadna inna mi nie pasuje, a do szpiegostwa moim zdaniem nadaję się najlepiej. Jestem cicha, szybka, przebiegła...Gdy byłam młoda byłam już szpiegiem. - odetchnęłam cicho. Ciągle chodziły mi po głowie myśli czy dam sobie radę.

Desmond

Des zamyslił się.
-powiedz motto naszej Watahy-powiedział, patrząc na nią uwaznie. Pytał o błahostki, a co tam.

Carly

Uśmiechnęłam się lekko.
- Wiatrze wiej, ziemio sądź, naszą siłą wodo bądź!

Desmond

Machnął ogonem wzbijajać obłok kurzu.
-Co sądzisz o innych Watahach?-spytał, mrużac lekko slepia.

Carly

- Więc...najpier o watasze Wiatru - myśle że są tam wilki, które zwykle marzą, poprostu są jak wiatr, lekkie, uśmiechnięte, zawsze szczęśliwe. O watasze nocy - zawsze uważałam że wataha ta jest lekko straszna. Wilki tam najczęściej lubiły mordować, lubiły rozlewy krwi. Zawsze je ceniłam za to że są silne. O watasze ognia - ta wataha ma z pewnością wilki które same w sobie są ogniem. Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć. Zawsze widziałam tam wilki lekko straszne, ale życzliwe. - po skończeniu usiadłam wlepiając wzrok w Desmonda.

Desmond

-Wataha Nocy nie jest aż taka straszna jak myslisz-powiedział, nie ruszajac się.
-powiedz mi co wniesiesz do Watahy-dodał po chwili.

Carly

- Napewno wniosę spokój, dużo wiadomości, opanowanie...I inne cechy które powinien wnieść szpieg. - mówiąc to zaczęłam ruszać lekko ogonem. Zastrzygłam uchem.

Desmond

-Inne cechy? Co masz na mysli?-spytał, patrząc na nią. On zwsze pytał o takie szczegóły, machnął ogonem.

Carly

- Wiadomości złe, dobre, smutne, radosne..Czasem spokój, czasem niepokój... - zaczynałam się zastanawiać kiedy to się skończy i czy uda mi się otrzymać posadę szpiega.

Desmond

Des przez chwile patrzył na nią.-dobrze, teraz praktyka-powiedział, machnowszy lekko ogonem.