Gniazdo Taihena

Taihen

Pośród wszystkich filarów, jakie obficie pojawiają się w tym terenie ten, który wybrał Tai jest z pewnością najwyższy.
Jego czubek porasta soczysta, zielona trawa, gdzieniegdzie poprzetykana niedużymi krzaczkami. Z brzegu, tuż nad krawędzią leży ogromne gniazdo. W nim również z niewiadomych powodów rośnie trawa, przytwierdzając je na stałe do podłoża.
Podnóże filaru jest pełne niedużych jaskiń. Jedne wiodą w głąb, tak daleko, że o każdej porze roku panuje tam koszmarne zimno. Inne wiodą w górę, kończąc się mniej więcej w połowie drogi do szczytu. Jeszcze inne nikną po paru krokach, nie prowadząc nigdzie.
Samotny orzeł krąży nad filarem. Gdzieś tam, w którejś grocie i on mieszka, korzystając beztrosko z nieobecności prawowitego właściciela.

MaX

Przylwciałem
- Witaj synku

Taihen

cześc tato-zawołałem słysząc ojca-kiedy nauczysz mnie polowac?

MaX

A jeszcze nie umiesz? Więc kiedy chcesz...

Taihen

jak najszybciej, a zresztą z kąd mam umiec nigdy mi nie pokazałeś-pokręciłem głową z nieowierzaniem nad inteligencją mojego taty

Freya

Przyleciała. Miejsce wyglądało na opuszczone...

Taihen

Taihen spojrzał na młodą gryficę.-Witaj, co robisz na moim terenie?-zapytał przygądając jej się ciekawie.

Freya

Szukałam miejsca pod schronienie. Widzę, że zajęte. Wybacz- rozłożyła skrzyła, gotowa do natychmiastowego odlotu.

Cleo

Przyleciała z małym lou czekając na Taihena. popatrzyła na jego gniazdo lecz nie zbliżyła się. Zobaczyła Gryficę i skłoniła się ku niej. Mały lou głośno chrapał że nawet Cleo by się zawstydziła.

Taihen

Taihen popatrzył na gryficę.-Witaj!-uśmiechnął się do niej serdecznie i skłonił przedeń głowę.-Jak Ci się wiedzie w tej krainie, pani?

Cleo

Dobrze mój panie -szepnęła gryfica, i złożyła w ukłonie przed nim glowę. mam dzidziusia nazywa się lou -uśmiechnęla się i schowala skrzydla ze bylo widać gryfiątko przy boku.

Toboe

toboe wszedl na gryfie ziemie lądując i opadając delikatnie na ziemię, na teren Taihena zauważył gryfice z młodym i uśmiechął się do niej.

Cleo

Zauważyła osobnika i od razu go poznala. podbiegła i rozplakala się. Toboe wróciłeś, wiedziałam że mnie nie opuścisz.- zaszlochała w jego silnym ciele. We lzach przypomnialo sie jej ze musi być na wodospadzie. Mój panie -szepnęla do Taihena muszę lecieć przylecę za parę dni -usmiechnęła się. Kochanie leć ze mną -spojrzała w jego oczy, a on czy się zgodzi, tego nikt nie wie.

Toboe

Dobrze myszko -mruknął i dodał lou . cLeo podbiegła i chwycila lou. to co lecimy na bursztynowy wodospad -mówiła. Lecimy - odrzekł i pomachali i znikli machając skrzydlami za chmurami.

Freya

Freya spojrzała na nich. No cóż, tworzyli rodzinę. Nawet jeśli dziwną według niej, to jednak byli całością. Zerknęła na Taihena.
- Czy mam zatem odejść? - zapytała.

Taihen

-Pozostawiam wybór tobie.-TO BYŁA dziwna sytuacja. Spojrzał na gryficę i uśmiechnął się lekko.

Freya

Gryfica skłoniła się nisko i nie podnosząc łba odpowiedziała:
- Jeśli pozwolisz, chciałabym Ci jeszcze potowarzyszyć. Bo mam wrażenie, że nie powinnam oddalać się poza tereny gryfów- napomknęła.

Taihen

-Czy dzieje się coś niepokojącego, po za terenami?-Spytał z troską w głosie.-Czy może też coś Tobie na sercu leży, pani?-Spojrzał na nią serdecznie.

Freya

- Poza tym, iż ostatnio ukarałam dostatnie pewną niezbyt wychowaną wilczycę, nic takiego się nie dzieje, Panie. - skinęła ponownie łbem. Oczywiście JEGO, najbardziej dręczącą jej serce kwestię przemilczała.
Kiedy znów uniosła oczy i na niego spojrzała, były nieco przygaszone, nie tak jasne i błyszczące jak chwilę temu.

Taihen

-Po pierwsze, mów mi po imieniu.-Powiedział łagodnym głosem.-Po drugie-powiedział podchodząc, i zakręconym pazurem podnosząc Jej dziób-powiedz co się stało, bo wyraźnie widzę, że Cię coś dręczy... .