Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

[Wyprawa] Gdzie są przedmioty, które zniknęły?

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Misje i Eventy / Misje ukończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 0:21, 28 Gru 2012 Temat postu:

A Mort? Cóż... Pod naporem Henny, nie mógł za bardzo protestować, bo inaczej znalazłby się w wodzie. Gdy uderzyli o brzeg i wyleciał z łódki jak ostatnia łajza, rozejrzał się wokoło. Znów iść... Tylko dokąd doprowadzi "Nas' ta przewodniczka... Dziwne, ale nie był w tym samym świecie co przedtem, a mimo wszystko cienie towarzyszyły mu nawet w tutaj.
Gdy znaleźli się w prowizorycznym schronie, zauważył jakąś buteleczkę z płynem, który rzekomo miał im dodać sił... Nie. Nie wypije nic i nie zje. Wystarczyło mu to, że nie został tu sam... Były z nim cienie.
Wyjrzał przez jamę wpatrując się jak przemykają pośród nienaturalnych roślin... O dziwo wydawały się być tutaj bardziej "żywe" niż w krainie... Może to ich dom? Może Mort trafił do ich "gniazda" ? Kto wie... Ukradkiem spojrzał na Gehennę. Też się od niego odwróciła, jak każdy. Nie rozumiała tego co przechodził basior. Nawet nie próbowała...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 10:16, 28 Gru 2012 Temat postu:

Jęknęła cicho, wypadając z łódki. Nagłe pacnięcie o ziemię poskutkowało tępym bólem w połamanych żebrach. Nie mając zamiaru przepychać się przez stłoczone ciała, zaczekała aż każdy podniesie, się do pionu i odsunie się na bezpieczną odległość, po czym sama wstała na patykowatych nogach. Rozejrzała się wokół, wzrok powoli przyzwyczajał się do panujących ciemności. Teraz już mogła dostrzec więcej szczegółów związanych z otoczeniem. Chociażby roztaczający się przed nimi gąszcz lasu i świecące jaskrawym blaskiem fragmenty roślin. Zupełnie jak bakterie bioluminoscensyjne. Chętnie wzięłaby ze sobą parę próbek jaśniejszych części, ale... Chyba rozsądniej będzie jeśli nic nie naruszy. Mając na uwadze słowa przewodniczki, ruszyła za grupą, starając się nie tracić zbyt dużo czasu na podziwianiu bujnej flory. Nie miała przecież zamiaru odłączać się od innych. Przynajmniej nie w tej chwili. Przyspieszyła, kroku, widząc na horyzoncie schronienie w postaci niewielkiej jamy. Wciśnięcie się do niej jako człowiek sprawiło jej niewiele problemów, szybko znalazła się w środku. Ledwo znalazła sobie jakiś kąt, kiedy podano jej butelkę wypełniona złotym płynem. Upiła łyk, po czym puściła przedmiot w dalszy obieg. Na logikę - po co truć kogoś kto oferuje pomoc? Płomyk rozświetlił jamę, ukazując dokładniej ciała towarzyszy. Jedni kładli się spać, inni łazili, kolejni się nudzili... Zwinęła się po wilczemu w kłębek - siła przyzwyczajenia, tego nie pokonasz. Zamknęła oczy, by po paru minutach zapaść w półsen. Duchy coś do niej mówiły. Nie rozumiała ich cichych, pełnych wyrzutów szeptów, ale to nie znaczyło, że było to irytujące w mniejszym stopniu. Zasłoniła głowę rękami, przyciskając ją do ziemi i w takiej pozycji trwała aż do obudzenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 21:31, 28 Gru 2012 Temat postu:

Nie mogła ukryć rozdrażnienia, gdy tak po prostu sobie wyglądali na zewnątrz. Raz czy dwa na nich syknęła, jednak także po pewnym czasie zaczęła wyglądać, sprawdzając jaka pora dnia. Dopiero po kilku godzinach zarządziła pobudkę i wyruszenie w drogę. Wyszła pierwsza, rozgarniając liście i dając grupie wyjść. Zatarła dokładnie ślady ich pobytu w jamie po czym znów zaczęła prowadzić ich przez puszczę. Za dużo się nie zmieniło - nadal było wilgotno, parno, ciągle wrażenie wody sięgającej już do szyi, duszność powietrza, jakby napięcie w środowisku i wieczna cisza. Co jakiś czas echo mogło przestraszyć co niektórych, gdy zbłąkane krople rosy spadały z czap ogromnych grzybów. Różnice między dniem a nocą? Niemal żadnej. Niebo nadal było ciemne jak smoła, bez żadnych gwiazd czy słońc, wiecznie ponure. Jedynie patrząc na rośliny dostrzegało się różnice - wszystkie były szare i jakby skurczyły się w sobie. Dżungla zdawała się pokryta popiołem, bo owszem, ziemia była szara jak popiół, podobnie jak i reszta środowiska. Jakby niedawno wybuchł wulkan i całe życie się stąd wyniosło, zostawiając za sobą swój dom zasypany popiołem.. Dopiero po dwóch godzinach nudząco samej drogi zaczęto słyszeć krzyki. Bitwa jakiś stworzeń? A może coś innego? Nie wiadomo. Przewodniczka zdawała się tych krzyków nie słyszeć. Akcja dnia rozpoczęła się po godzinie od usłyszenia krzyków. Pierw nagły szum w krzakach, następnie okrągły obiekt latający - zwany potocznie piłką uderzył w grupę, szczególnie w Akinoriego. Zabawka chwilę potoczyła się i zatrzymała u Gehennowych łap. Zaraz z krzaków wybiegło to, co uważało piłkę za swoją własność.
- Kya! Moja! - pisnęło stworzenie, padając w liście i ziemię, zgarniając piłkę swoimi długimi łapkami, zakończonymi pazurkami. - Och?
Wzrok istoty omiótł naraz całą grupę. Przewodniczka zdążyła się oddalić, jednak zatrzymała się i spoglądała pytająco na wilki, czekając bez słowa. Stworzonko, jak było widać była to samiczka, przypominało nieco wiewiórkę, ale szkielet miało bardziej podobny do człowieka. Otoczone było miękkim, białym futerkiem. Nad pośladkami wyrastała spora, wiewiórcza kita, podobnie i uszka zakończone frędzelkami były niezwykle puszyste. Mała była chuda, drobna i krucha, ale wyższa od wilków, sięgała jednak Severusowi jedynie do pasa. Wielkie, o wiele za duże oczęta o wiśniowym kolorze okrywały drobne, przezroczyste powieki zakończone wachlarzem czarnych, długich rzęs. Pysk miała zaskakująco podobny do wilczego z drobnym noskiem. Na łbie burzę szarych, lekko pokręconych włosów. Zaraz wpadł jej towarzysz, niezwykle radośnie, ale zaraz nastroszył futro i warknął, patrząc z lękiem na przybyłych. Można było uznać, że jest to wilk, miał jednak o wiele za długi ogon i szyję, ciało smukłe, łapy bardziej zręczne i piękniejsze od wilczych, zakończone chwytnymi szponami. Miał niezwykle zgrabną sylwetkę oraz bardzo, bardzo długi wilczy pysk z lekką bródką. Bujne kępki futra znajdowały się także na szyi i w okolicach uszu. Obydwoje mieli biało-szare futerka, dosyć puszyste i bujne, wiek dziecięcy. Zaraz niby-wilk syknął, porywając małą istotkę na plecy i próbując się wycofać w krzaki.

Noc była cholernie ciężka.. Galadriel znów atakował, jednak udało mu się odrzucić jego macki z swojej bariery. Było to coraz bardziej męczące, brak snu i wędrówka wdała mu się we znaki. Ale nie mógł zasnąć. Nie mógł! Posłusznie i nieco otępiale szedł na końcu grupy, nadal zgarbiony i niezbyt chętny do rozmów. Ale teraz.. kto byłby chętny do rozmowy? Nadążał za grupą, także mógł pozwolić sobie na czas, gdy całkowicie się zamyślał. Długie nogi i długie kroki, z łatwością nadrabiał gdy zamyślał się zbyt bardzo. Był teraz jednak otępiony i zmęczony, gdy nagle wpadła na nich dwójka, jak to uznał, dzieciaków. Wziął jedynie głęboki wdech, zerkając na resztę. Nie, nie miał siły się odezwać, zresztą dwójka dzieci w takim miejscu.. no fakt, dziwne, ale mają wyprawę do wykonania!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 22:20, 28 Gru 2012 Temat postu:

Przez całą noc Mort wpatrywał się we wszystko co znajdowało się poza tymczasowym schronieniem. Kątem oka spoglądał na Gehennę, ale nie odzywał się do niej. Gdy nastał dzień, o ile tak to mogło wyglądać, wyszedł z kryjówki oczekując, aż "przywódczyni" poprowadzi ich dalej. Znów te przeprawy przez dżunglę, która dodatkowo utrudniała żywot. Swoją drogą, Mort począł widywać małe cienie, nie wiedział czy to mu się tylko przewidziało, czy też naprawdę one chodzą za nim, a raczej... Są o krok przed nim. Zawsze. Spojrzał na resztę grupy i cicho westchnął. Nie wyglądali na wytrzymałych, ale co mu do tego. On wyruszył na wyprawę dla własnych celów i korzyści!
A to co... Zauważył coś okrągłego, zdawało się być jakąś piłeczką. Wtem z krzaków wyłoniła się dziwaczna postać. Co to w ogóle było? Najwyraźniej ta rzecz należała do niej. Spojrzał jeszcze bardziej otępiale, gdy z krzaków wydobyła się druga istota. Przez chwile milczał, wpatrując się w owe istoty ze zdziwieniem... Co one tu robiły?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 12:57, 29 Gru 2012 Temat postu:


Podążała za kapłanką, gdzieś w grupie, nie utrzymując się ni z jej przodu, ni nawet nie wlokąc z tyłu. Tak ją nauczono. Trzymaj sie w środku grupy, a nieważne, z której strony nadejdzie niebezpieczeństwo - masz większe szanse na przetrwanie.

Na pierwszy krzyk zareagowała jeno odwróceniem łba, w nieco może nerwowym geście. Chciała zwyczajnie poznać potencjalne zagrożenie. Z racji, iż przewodniczka nieszczególnie zdawałą się czymkolwiek przejmować a i nie dostrzegła niczego niepokojącego, szybko sobie odpuściła, niemniej jednak od teraz była bardziej ostrożna czy tam czujna. Zatem kiedy jakaś okrągła rzecz poturlała się ku jej łapom, mocno jedną z przednich kończyn nań nadepnęła. Gdy zaś wyłoniły się dzieciaki, jeno uśmiechnęła się chytrze, nie zamierzając od razu puścić tej zabawki. Bo i jaką miałaby z tego korzyść? Kiedy jednak łapy dziwnej istoty zabrały piłkę, warknęła jeno na "do widzenia". Dzieciaki. Denerwujące pod każdą postacią!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 13:01, 30 Gru 2012 Temat postu:

A ten cóż, szedł sobie gdzieś na tyle i szedł. Marsz był nudny i długi, ale może i lepiej, że nikt się nie odzywał?
Kiedy zaś poruszył się krzak prychnął cicho i ruszył dalej... No, długo nie uszedł bo oberwał jakąś piłką w łeb. Warknął głucho, a następnie przeszedł może jakieś trzy kroki? Później pojawiły się dwie dziwne istoty.
Akinori zrobił dziwną minę i po prostu poszedł sobie dalej, mrucząc coś pod nosem. Jakoś go te istotki nie interesowały i niech uciekają sobie, bo przecież po co tu one, no po co?
Z ciężkim westchnieniem, zerknął na resztę grupy i mlasnął cicho. Ciekawe kiedy dojdą do celu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 22:50, 30 Gru 2012 Temat postu:

Ciężkim krokiem, przygarbiając się szła za przewodniczką, zastanawiając się gdzie ta ich prowadzi. Rośliny przestały się świecić, tym samym tracąc miano ''interesującego obiektu''. Wokół szaro, zero owadów, zero kwiatów, a już myślała, że złapie sobie coś do przekłucia igiełką i powieszenia na ścianie lub wklejenia w zielnik. Coś tu żyło, o czym świadczyło ryki dochodzące z gąszczu. Ale proszę, powiedzcie mi jak ma to biedna złapać, wypatroszyć i donieść do domu. Jej marzenia związane z chwalenia się swoim dzieciom [dzieciom xD] i przypadkowym przechodniom jakie to niesamowite przygody przeżywała właśnie legły w gruzach. Znaczy, mogła się chwalić bez tego, ale nikt jej nie uwierzy. Nikt jej nigdy nie wierzył. Dziwne. Czy wyglądała aż tak nieprzekonywająco? Potok myśli przerwały dziwne puchate kształty wyskakujące z krzaków. Miały piłkę i... Bawiły się? Najwyraźniej. Kapłanka chyba przesadzała, opowiadając im o grozie Otchłani. Jeszcze nic ich nie zabiło, ba nawet nie próbowało atakować! Zamiast tego mamy grające w piłkę dzieci. Coś tu jest nie tak.
- Co to było? - zapytała, z żywym zainteresowaniem, zastanawiając się jednocześnie nad faktem, że skoro żyją tu małe ssaki, to pewnie żyją i jakieś ciekawe owady. Najfajniej byłoby złapać afrykańskiego wija olbrzymiego, mają fajne pancerzyki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 16:24, 31 Gru 2012 Temat postu:

Trzy dziwne rzeczy. Pierwsza to dzieci. Owszem, ale co dzieci robią w Otchłani? To dziwne. Kolejną rzeczą było to, że przewodniczka wcale nie zwróciła uwagi ani na dzieci, ani na ich dziwne zachowanie. Dopiero gdy zauważyła, że reszta grupy się zatrzymała wróciła, cichym szeptem każąc im podążać za sobą i nie zostawać w tyle. Dzieciaki szybko wycofały się w zarośla i tylko dźwięk szybko odtrącanych liści świadczył, że były w pobliżu. Niedługo jednak znów rozległa się ta cisza, pełna napięcia. I znów rozpoczęła się nudna wędrówka. Przewodniczka zdawała się być zniecierpliwiona, ale można było dostrzec inne różnice. Dżungla zdawała się kurczyć. Zaczęły za to dominować ogromne, jadowite grzyby. Minęło sporo czasu, który irytująco ciągnął się jak ślimak, gdy rośliny zaczęły robić się coraz bardziej jaskrawe. Zmieniło się także ponownie otoczenie. Wyglądało na to, że weszli w ruiny starego miasta. Była to nie tyle co spora zmiana, co wręcz szok. Nagłe wejście w świat stworzony głównie z szarych, ciemnych cegieł. Brakowało tu nawet miękkiej, popielatej ziemi - zastąpiona została brukiem. Połowy miasta nie było, zostały tylko fundamenty po ceglanych domach. Przewodniczka przeprowadziła ich szybszym krokiem przez ruiny, wpadając do miejsca otoczonego wielkim, jadowicie błękitnym łańcuchem grzybów. Miejsce wyglądało na stary labirynt, którego ściany runęły wraz z połową miasta. Znajdowało się tu jednak sporo wielkich, ogromnych wręcz rzeźb. Niektóre były, zaskakujące ale były wilcze. Reszta przedstawiała ludzi. Prowadziła ich jednak dalej, rzucając rzeźbom dziwne spojrzenie. W końcu doszli do kolejnej ruiny. Przypominała zawaloną wieżę, przez co wejście było nie tyle co wąskie, co całkowicie nie do przejścia dla większych postaci. Doprowadziła ich do wieży i zaczęła wydawać instrukcje.
- Zatrzymujemy się wcześniej. Wędrowaliśmy sporo czasu i mimo, że w Otchłani czas biegnie inaczej pętla zaciśnie się na was ponownie w świecie prawdziwym. Musicie więc coś jeść, spać i tak dalej. Zostańcie tu, spróbuję znaleźć coś zjadliwego. Dopóki te grzyby nie zaczną się świecić możecie siedzieć na zewnątrz, ale gdy nastanie tak zwana tutaj noc schowajcie się w wieży. Nie wiem, kiedy wrócę.
Jak można się spodziewać po tych krótkich rozkazach odeszła szybkim krokiem, rozglądając się nerwowo. Zostali sami. Może czas na krótkie rozmowy? Podczas tej całej wędrówki wiecznie byli z nią. Hm.

Szczerze, to nie mam weny opisywać Severusowych czynności. lol. W ogóle jej nie mam.. Okay, idziem. Wędrówka jak wędrówka, chociaż rozdrażnienie niepodważalnie rosło. Galadriel milczał. Jedyna dobra rzecz. Ale dzieciaki w Otchłani? O co tu kurna chodzi? Nie podobało mu się tu, wszystko go rozdrażniało. Zaczął zostawać coraz bardziej z tyłu grupy, rozmyślając. Coś jest nie tak. Otchłań, Galadrielowe próby porozumiewania się, przewodniczka która zdaje się nie zauważać tak ważnych rzeczy. To wszystko źle wróżyło. Galadriel.. może on coś rozumie? Przestał jednak zadręczać się pytaniami, gdy otoczenie dżungli zmieniło się na ruiny. Nie podobało mu się tu także. Inny czas w Otchłani.. Skoro mogli zostać jeszcze na zewnątrz - zostanie. Oparł się o ruiny wieży, wlepiając niezbyt przyjemne spojrzenie w bruk. Musiało im się nieźle nudzić, żeby przekopywać całą tą ziemię i zastąpić ją tą ścieżką. No, ale chociaż nie brudzi sobie butków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 16:43, 31 Gru 2012 Temat postu:

W końcu ruszyli ponownie... Dżungla zdawała się być pozbawiona wszelkich żywych istot, przynajmniej tak sądził basior, który słyszał jedynie własne myśli i kroki, które stawiał po brudnawej glebie. Miejsce się zmieniło... Z dżungli trafili na ruiny. Coś jakby uderzyło w Mort'a... Zachwiał się, a do głowy poczęły napływać mu dziwne myśli, jakby nie były jego. Tysiące lat władania pewnego basiora... W otchłani? Zapewne to rodzaj jakiejś warowni, albo czegoś podobnego do zamku...
Widział niestworzone obrazy, tak jakby cofnął się w czasie i oglądał to miejsce, gdy jeszcze tętniło życiem. Później zamroczyło go, a z tego powodu potknął się o cegłę i upadł na ziemię. Chwilę leżał, ale nie miał zamiaru zostać z tyłu. Powstał.
- A więc to tu... - mruknął pod nosem. Królestwo Cieni... Nie wiedział czy reszta grupy widzi to co on. Wszędzie pojawiały się czarne istotki, przemykające pomiędzy dziurami w tej jednej wielkiej ruinie. Czuł ich obecność i to jeszcze bardziej niż w tamtym świecie. Otchłań była zdradliwa, lecz nie tego obawiał się samiec. Czuł, że trafił tu z powołania... Coś chciało by oddzielić się od grupy i wejść do czegoś co przypominało katedrę? Świątynię? Nie wiadomo co to było. Gdy przewodniczka odeszła i zostawiła ich tu samych, Mort także oddzielił się od grupy. Poszedł do tajemniczej budowli i wszedł do środka. Było tu strasznie ciemno, ale też i tajemniczo.
- Przybyłem do Was moi drodzy... - Rzekł dość głośno, a jego głos rozległ się po całym pomieszczeniu.
Było słychać chichoty oraz osuwające się pojedyncze cegiełki. Byli tu z nim... Jego mroczni sojusznicy. Ciekawe co reszta grupy teraz robi?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 21:52, 31 Gru 2012 Temat postu:

Sami, serio? Akinori skrzywił się i przysiadł n podłożu, patrząc na innych. Kurcze, dziwnie tutaj było, aż szkoda gadać!
Mruknął coś pod nosem i zerknął na Mort'a, który szybko się oddalił, a następnie na całą resztę i spuścił łeb w dół.
- Co będziesz stał.. - Pomyślał i osunął się na grzbiet, opierając się o budowlę.
Popatrzył na każdego i zamknął ślepia. Nie spał, jedynie czuwał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Akinori dnia Śro 11:00, 02 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 19:40, 01 Sty 2013 Temat postu:

Miasto? MIASTO? Naprawdę? W pierwszej chwili stanęła jak wryta, robiąc minę całkiem podobną do tej na awatarze. No, bo bawiące się stworzenia jeszcze są do zniesienia, ale cywilizacja w takim miejscu to coś czego ani trochę nie spodziewała się spotkać. Po chwilowym szoku zaczęła rozglądać się po otoczeniu. Nie, nie można było tego nazwać pełnoprawnym miastem. To były ruiny. Fakty powoli zaczynały się łączyć. Tu było całkiem przyjaźnie, do czasu jakiegoś wydarzenia zmieniającego całą scenerie. Z zaciekawieniem przeszła obok ściany budowli, dotykając zimnych cegieł. Mają tu się zatrzymywać? Zawsze lepiej niż na dworze. Zerknęła na oddalającego się Morta. Za chwilę pewnie wróci. Tak samo jak przewodniczka. Z nudów zaczęła spacerować powoli wokół wieży, kopiąc jakiś drobny kamień i przyglądając się przerośniętym grzybom. Dopóki te nie zaczną świecić może sobie tak łazić, przynajmniej to przekazała im kapłanka. Duchy coś do niej szeptały, wypełniając panującą wokół ciszę. Najwyraźniej coś chciały, ale co? Mówiły zbyt niewyraźnie lub w innym języku, żeby potrafiła je zrozumieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 10:04, 02 Sty 2013 Temat postu:


Znużona z wolna podążała za stawką, ziewając ze znudzeniem raz po raz. Na ile była doprawdy znudzona, a na ile zaś zwyczajnie grała pozorami - tego nie sposób odgadnąć. Ruiny, słodko, zawsze jakieś urozmaicenie. Słysząc słowa czarnego basiora, pokręciła tylko z rozbawieniem łbem. Nieźle, nie dość, że pantofel o dziwnych odchyłach, to jeszcze majaczył. Całe życie z wariatami.
Postój? Spoko. Podeszła bliżej Morta, siadając nieopodal. Zerknęła na niego.
- Znasz to miejsssssce? - syknęła, standardowo, z pewnymi dozami jadu, niemniej jednak gdzieś tam pomiędzy solidnymi dawkami szyderstwa, kryły się niezbyt duże, dyskretne pokłady powagi, może nawet i wiary w to, co się wokół działo? Jedzenie, właśnie, mieli czegoś poszukać. Ziewnęła przeciągle.
- Bądź facet, skoro znasz to miejsce, zapewne jesteś w stanie coś upolować na obiad, kolację, czy nie-wiadomo-co - rzuciła niedbale, poruszywszy przy tym barkami.

/ Ps. my - oczekując np. na odpowiedź Severusowej - możemy normalnie gadać etc., czy krótka piłka, każdy jedzie po poście i czekamy na MG? Skoro nie ma kolejki... Bo nie wiem, czy Mort może mi odpowiedzieć ^_^
SEVERUSIE, PRZEMÓW ! :3 /


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 13:34, 02 Sty 2013 Temat postu:

Czarny basior mało się przejął towarzystwem Henny. Może jednak w głębi duszy nadal była dla niego ważna? Coś takiego istniało... Teraz zaś znajdował się w pierwotnym domu Cieni.
- Oczywiście, że znam. Widziałem je w swoich nieokiełznanych myślach. Wołają mnie do siebie, chcą bym do nich dołączył... - zaczął cicho pomrukiwać jakby głos ulatniał się z jego gardła, by nigdy nie powrócić.
Wysłuchał kolejnego zdania wadery. Zaśmiał się dość głośno, a w raz z jego śmiechem dałoby się usłyszeć inne chichoty, nieco cichsze.
- Obiad ? Kolacja? Nie znajdziesz tutaj żywej istoty prócz Nas samych! To miejsce jest przeklęte, wszędzie czai się zło. My... My jesteśmy tylko mięsem armatnim. - dodał od siebie, po czym zbliżył się do facjaty Henny.
- Może gdybyś wtedy nie uciekła jak spłoszone zwierzę, było by nam prościej ze sobą rozmawiać i okazywać uczucia, hm? - rzekł szeptem, po czym spojrzał ostatni raz na ciemne kąty katedry. Powolnym krokiem wyszedł z niej, powracając do reszty. Ściemniało się, chyba wybiła godzina "krycia się".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 13:43, 02 Sty 2013 Temat postu:


Słysząc niemalże ckliwe, ostatnie słowa Morta, parsknęła jedynie w niezwykle ignorancki sposób. Co ją to obchodziło? Że uczucia? Pfff. Nie za wiele sobie obiecywał? Nie skomentowała tego w żaden inny sposób, bo i - po prawdzie - nawet nie zdążyła. Jej ślepia wiodły niespiesznie za tamtym, ale ona nie zamierzała ruszać za nim. Rozejrzała się jeszcze po ruinach, strzygąc uchem. Mięsem armatnim? Toż to fucha dla słabych, od kiedy Mort miał o sobie tak nieprzychylne mniemanie? Machnęła jeszcze zamaszyście ogonem, opuszczając miejsce, w którym się znajdowała. Dodac należy, iż minęło kilka minut, nim wypełzła z budynku - czy tego, co z niego pozostało - podchodząc wcale niespiesznie do reszty. Wyśmianie przez czarnego nawet jej nie wzruszyło. Szkoda nerwów na takie istoty, po prostu. Uciekła? Nie uciekła, odeszła. Co miała siedziec i się gapić, jak jakieś parszywe, wilcze istnienie, które nie potrafi niczego doprowadzić do końca, wiło się po podłożu? Szkoda czasu, który można spożytkować w zupełnie inny, sensowny, sposób. Ziewnęła przeciągle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 18:31, 02 Sty 2013 Temat postu:

Nuda. Cisza i wędrówka. Łapy zaczynały puchnąć, opuszki bolały i pękały pod wpływem popielatej ziemi, jak gdyby ta była dokładną solą w ich oczach. Wgryzała się wszędzie, wysuszając niemiłosiernie skórę, chcąc jakby odwieźć ich od dalszej wędrówki. Teraz było to bezcelowe gdy wkroczyli na tereny ruin, na gładki, choć lekko spękany bruk, gdzie ziemia nie miała swego panowania. Syczała z złości, napajając się jednak resztkami ich śladów, powoli i nieprzerwanie zasypując je popiołem. Całkowicie ukrywając ich obecność. Ich ślad istnienia. Niebo poszarzało, grzyby zaczęły się świecić. Piękny widok z ruin - cała dżungla zdawała się zatapiać w mroku, jednak promieniowało z niej światło. Błękity, róże, fiolety i wściekła zieleń rzucały się w oczy, ukazując ukryte piękno tego przeklętego miejsca. Katedra, jak to nazwał Mort, pokryła się cieniem tak nieprzeniknionym, że zdawała się czarną nicością. Jedyne, co teraz rzucało się w oczy to rzeźby. Rzeźby, których umiejscowienie nie było przypadkowe - teraz dopiero można było to zauważyć. Ktoś musiał być niezwykle uparty, knując i planując, nie tylko na swoją erę, ale na wieczność, aby ich ustawienie i magia nigdy nie zniknęły. Zdawały się być teraz majestatyczne i piękne zarazem, oświetlane jaskrawymi barwami nabrały dodatkowego wnętrza, uczuć, jak gdyby były żywe. Żyły i patrzyły. Obserwowały. Niemiłe uczucie, gdy wyczuwasz czyjś dotyk na swoim karku, prawda? Przewodniczka jeszcze nie wróciła. Za to pojawiły się te same dzieci co przedtem. Dreptały niepewnie przez ruiny i było widać, że samiczka namawia swojego wilczego przyjaciela aby szedł z nią. W pazurkach nadal trzymała piłkę. Przystanęła w pewnej odległości, obserwując wilki i poruszając swoimi oklapniętymi uszkami. Gdzieś z dżungli wydobył się pojedynczy, krótki pisk. Pisk, ale jakże złowieszczy, sprawiający, że włosy stawały na karku, futro się jeżyło zaś ręce zaczynały drżeć. Dzieciaki podskoczyły, teraz już biegiem. Gdy zbliżyły się można było rozpoznać krzyki.
- CHOWAJCIE SIĘ, NADCHODZI! NADCHOOODZI! - darła się mała, dopóki nie dobiegła do wieży. Spojrzała nie tyle, co zniecierpliwionym spojrzeniem na resztę, co przerażona. Nie czekając na żadne słowa wcisnęła się do wieży, porywając z sykiem swojego towarzysza i piłkę. Jeżeli ktoś w tym czasie nie zdążył wcisnąć się do wieży.. Powinien tego żałować.
Zawsze stała na uboczu. Porzucona. Żelazna Dama. Żelazna Dziewica. Jej piękną, lecz kamienną twarz nie upiększały żadne uśmiechy. Zawsze ta obojętność. Miała piękną, lecz niewzruszoną postać. Całkowicie bez emocji. Była piękna, ale martwa. Odstawiono ją na bok, pozwolono, by gąszcze i chwasty objęły jej postać. Znienawidziła swego własnego stwórcę. Muszą zginąć. Tchnął w nią wszystko co sam posiadał, ale nie dał jej tego, czego tak bardzo jej brakowało. Serca. Przeistoczyła się, wchłaniając zbłąkane cienie, które nieostrożne podeszły zbyt blisko jej postaci. Uwolniła się, karmiąc ich energią i uczuciami. Za dnia piękna lecz obojętna, za nocy żywa i straszliwa. Utraciła swą piękną postać na rzecz potęgi i mocy. To nie dało jej serca. Statua poruszyła się. Dokładnie. Wygięła w tył, wypinając klatkę piersiową i brzuch. Jej postać przeistoczyła się, okrywając cieniem. Dopiero potem z jej gardła wydarł się ostatni wrzask. Ruszyła. Zeskoczyła z podium, sunąc teraz przed siebie, w skokach których mogli jej jedynie zazdrościć. Cienie, ofiary, które skute były w jej ciele szarpały się żałośnie. Dodawały jej straszliwości. Syknęła, zaczynając patrolować ruiny. Powoli zbliżała się do wieży.

Gryzł się z tym. Musiał w końcu porozumieć się z Galadrielem. Wycisnąć, dlaczego go zdradził. Dlaczego to wszystko tak.. się.. dzieje. Warknął, widząc jak się oddalają. Idioci? Dla niego owszem, chociaż także i mu łapki, a raczej nogi świerzbiły. Czuł się jednak w tym miejscu niespokojny, rozdrażniony, jak gdyby ktoś miał nad nim kontrolę. Uczucie mokrych łap czy dziwnego czegoś w gardle nie zniknęło. Irytujące. Stał tak, obserwując resztę spod wpół przymkniętych oczek. Grzyby zaczęły się świecić. Czyli czas do wieży i siup, spać. Zapowiada się kolejna, niespokojna drzemka. Przeciągnął się, zauważając ruch. Och. To te dzieciaki. Chyba zainteresowały się nimi, skoro dreptały podążając ich śladem taki kawał. Potem? Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Nie miał ochoty narażać się na żadne niebezpieczeństwa, także sam wcisnął się do wieży. Szlag by to. Raz na jakiś czas to, że jest wysoki tylko przeszkadza. Ledwo się wcisnął i zaraz przywalił głową o sufit. Bosko. Przesunął się na klęczkach w jakiś kątek, zerkając jedynie przez szparę i zerkając na dzieciaki, które wcisnęły się w drugi kąt.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 21:47, 02 Sty 2013 Temat postu:

Akinori po prostu nie rozumiał tego co tutaj się dzieje. Grzyby świecą? Noc?
Bez namysłu, wdrapał się do wieży i rozglądnął dookoła. Za dobrze nie widział, przydałoby się jakieś światełko. Na dzieciaki, które za nimi podążały, nawet nie zwrócił uwagi.
Przysiadł gdzieś w ciemnym kącie i zmruży ślepia. Dziwnie się tutaj czuł, bardzo niepewnie, nieswojo.
Parsknął i zamykając lekko ślepia, czuwał. Nie dał rady już zasnąć, choć był na prawdę wyczerpany. Co się w ogóle zaraz stanie? Wszystko tutaj było takie nieoczywiste..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 15:56, 03 Sty 2013 Temat postu:

Basior wolał nie narażać się jeszcze na gniew istot tu mieszkających. Jeszcze zbyt mało wiedział o nich... Praktycznie nic. Słuchając rady przewodniczki, wślizgnął się do kąta w wieży, ledwo co mieszcząc swój czarny zad. Ku jego zdziwieniu znajdowały się tu te małe stworzonka, które spotkali w dżungli. Co one tu w ogóle robiły i kim były? To kolejna zagadka, którą ciężko było rozwikłać, bo cóż takie "bezbronne" istoty mogły robić w takim plugawym miejscu? Zastanawiające.
Mort ułożył się gdzieś w najciaśniejszym kącie, który spowity był cieniem. Jedynie jego czerwone ślepia były widoczne, cała zaś postać zniknęła w ciemności, jakby zespolił się z otoczeniem niczym kameleon. Czekał co będzie dalej... Ruszą gdzieś, czy może zostaną tu na dłużej? W sumie nie przeszkadzało mu to. Czuł się bezpieczniejszy z myślą o tym, iż jego tajemni sojusznicy są nieopodal i nawołują go do siebie... A co by było gdyby wtedy nie został uleczony przez plugawe moce demona? Widziałby i jednocześnie słyszałby to co dotychczas? Możliwe, że został do czegoś przygotowany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 16:37, 03 Sty 2013 Temat postu:

/ brak weny w końcu dopadł i mnie, przepraszam/

A jak zachowała się Gehenna? Co do przewidzenia, musiała się wyłamać, jakby zupełnie nie bacząc na niebezpieczeństwa, których - z całą pewnością - tutaj dostatek. Sterczała jeszcze przed chwilę, by w końcu - gdy dziewica była całkiem niedaleko i Heńka zdążyła już dokładnie ją obejrzeć - odskoczyła w stronę wskazanej przez kapłankę wieży. Ulokowała się gdzieś tam, ni za blisko, ni za daleko, na uboczu. Znowu te dzieciaki! Nie dadzą im nigdy spokoju? A może tak wyrzucić je, niech się Dziewica naje i spływa? Młode to, to i mięso ma delikatniejsze, prawda? No bo porównajmy cielęcinę a wołowinę. No, właśnie. Pożarcie więc tej dwójki byłoby o wiele korzystniejsze dla tego dziwadła, czyż nie? Rozejrzała sie po zgromadzonych, Ciekawe, czy ktoś z nich - ktokolwiek! - też wpadł na ten, jakże przecież genialny, plan?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 17:40, 07 Sty 2013 Temat postu:

Mogli teraz żałować swojej powolnej decyzji o schronieniu się w wieży. Istota zrodzona z kamienia, ale karmiona cieniem zauważyła ich, choć wyczuwała ich już wcześniej - maleńkie, ale potężne dusze. Chciała je pożreć i nasycić się ich wybornym, egzotycznym i nieznanym jej smakiem. Teraz nie wyczuwała tylko dusz, na ślepo, ale także zauważyła, gdzie chowa się błękitna kita. Syknęła cicho, powolnym krokiem podchodząc do wieży. Stawiała kroki w podobny sposób jak ptaki, żłobiąc podłoże swoimi szponami. Wieża była ruiną pod którą schował się jej obiad. Musi ją jedynie zgnieść.. Ale jeżeli ją zgniecie jej myszki mogą również zostać zgniecione. Lepiej więc będzie podnieść wieżę i wypłoszyć myszki. Lekko gwizdnęło, gdy z jej rozciętego gardła wydostała się garstka powietrza. Zniecierpliwiona doskoczyła do wieży, chcąc zwalić gruzy, które pokrywały jej kopułę. Jeden zamach ręką i będą należeli do niej..
Jeden, długi i piskliwy ryk, gdy Dziewicę odrzuciło. Całkowicie ogłuszona leżała tak przez dobrą minutę, zdumiona, jakim prawem została zraniona. Pieczęcie? Talizmany? Powstała z kolejnym rykiem, teraz nie przepełnionym strachem i bólem, lecz wściekłością. Jej obiad był pod dobrą kopułą. Z niesmakiem poruszyła prawe ramię, zatrzymując wzrok na kikucie, który został z niedawna jeszcze jej długiej łapy zakończonej szponistymi palcami. Jej obrzydliwe lico wykrzywiło się jak nigdy dotąd. Rozszalałym i obłąkanym spojrzeniem obdarzyła wieżę po czym ruszyła z pełnego biegu niczym struś, lekko wygięta i patrząca w tył ku dżungli, rycząc niczym zranione i wściekłe zwierzę.
- Odeszła. - mruknęła pod nosem mała po czym odetchnęła z ulgą, przytulając do siebie swojego wilczego przyjaciela. Zaraz rzuciła zaciekawione spojrzenie na wilki, wyplątując się z objęć towarzysza i podpełzając do reszty bliżej na czworaka.
- Nie jesteście stąd, prawda? Jak wygląda wasz świat? Dlaczego tu przybyliście? Czego chcecie? - zasypała ich pytaniami, siadając i lekko skubiąc swoje pazurki. Denerwowała się, fakt. Ale jak się nie denerwować, gdy siedzi się niemal pysk w pysk z nieznanymi osobnikami, choć tak bardzo fascynującymi? Skuliła lekko uszka.
Bariera? Zmarszczył brwi, słysząc głośny huk towarzyszący upadku Żelaznej. Przewodniczka jednak przygotowała parę zabezpieczeń. Na wszelki wypadek, huh? Dopiero wtedy zwrócił uwagę na dzieciaki.
- Przybyliśmy z tak zwanej wilczej doliny, która raczej nie ma nazwy. Przyprowadziła nas istota, która być może pochodziła z Otchłani. A może i nie? Choćby ma o niej rozległą wiedzę i jak widać potrafi tworzyć pieczęcie, które zatrzymują tą dziwną istotę. Mamy jej pomóc odzyskać jej dawne ciało. Prowadziła nas wgłąb wyspy. Wiesz coś o tym? - przemówił od dłuższego czasu, niezbyt wysilając się na własne słowa.

- A więc to taaaak. - przytaknęła, jedną łapkę przyklejając sobie do pyszczka i wpatrując się w sufit z zamyślonym spojrzeniem. - Ale ona nie może was zaprowadzić do Kubryka. Nie jest wilkiem. Ty też nie. Nie będziesz mógł przejść.

- Wilkiem.. hm.. byłem. - mruknął pod nosem, lekko się skrzywiając. Jeżeli on i April nie będą mogli przejść...

- Czym było się na początku pozostanie się na zawsze. - rzuciła filozoficznie pod nosem, zerkając po reszcie. - Przewodniczka raczej nie wróci skoro Dziewica szaleje, ale możemy was zaprowadzić. To niedaleko a i tak nie mogłaby przejść.. Co wy na to?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 21:06, 07 Sty 2013 Temat postu:

Mort siedział w milczeniu tam, gdzie postanowił się usadowić. Dziwne miejsce z tej otchłani, ale równie niebezpieczne. Wtem coś przypałętało się blisko ich kryjówki. Postawił uszy na sztorc, ale nie zamierzał się ruszać i sprawdzać co to mogło być. Może przewodniczka wróciła i czeka na nich? Nie... Odezwałaby się przecież. Nagle głośny pisk i huk... Co to miało być? Coś próbowało się tu dostać za wszelką cenę, ale najwidoczniej nie wyszło mu to na dobre. Dobrze, że Mort nie pozostał na zewnątrz, co też chciał uczynić, by nie ściskać się tu z innymi. Brakowało mu jego prywatnej przestrzeni, ale równie dobrze mógł zostać pożartym przez nie wiadomo co. Gdy wszystko ucichło, te tajemnicze młode zwierzaki ozwały się do grupy. Chociaż Mort im nie ufał, zresztą... Nikomu nie ufał, ale mimo to... Miały racje. Skoro mieli dostać się gdzieś, gdzie przewodniczka nie będzie mogła... Trudno, pójdzie za nimi.
- Jestem za, ale jak wprowadzicie nas w jakieś tarapaty, to staniecie się moją kolacyjką. - mruknął niemalże pod nosem, ale zgodził się na taki układ. Co do reszty grupy to nie wiedział jakie jest ich zdanie. Lepiej żeby się w końcu stąd ruszyć, bo samiec nie wiedział ile jeszcze wytrzyma w tej ciasnocie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Misje i Eventy / Misje ukończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin