Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

[Wyprawa] Gdzie są przedmioty, które zniknęły?

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Misje i Eventy / Misje ukończone
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 17:02, 18 Gru 2012 Temat postu: [Wyprawa] Gdzie są przedmioty, które zniknęły?

Po krainie rozległo się żałosne wycie wilka, proszącego o pomoc. Jak się okazało, pomoc jest potrzebna. Osoby, które postanowiły przybyć i sprawdzić sytuację, zapewne, popadłyby w zdumienie. Lub nawet zachwyt. Dużej wielkości, o długich łapach istota, lekko przypominająca wilka czekała na całkowicie odludnionej polanie; bagnisku, na którym - co dziwne, nie osiadł śnieg. Stwór posiadał cztery, dziwnie chude nogi całkowicie pozbawione futra - skóra ich przypominała gnijącą trawę. Długą szyję i pysk chroniło za to długie, puszyste i grube futro. Kaskadami spadało one na pierś, rozchodząc się płynnie po plecach i kończąc na ogonie. Po bokach całkowicie wyliniało, ukazując wklęsłe żebra. Na grzbiecie znajdowała się para granatowych skrzydeł, które wyglądały jak po burzy - całkowicie wykrzywione i zniekształcone, gdzieniegdzie całkowicie wyskubane z piór. Stworzenie zwróciło wilczy pysk w stronę krainy, stojąc wprost na granicy. Poruszyło długimi uszami, które co jakiś czas stykały się z jego rogami. Przez dziwnie zachmurzone tutaj niebo co jakiś czas przebijał się zbłąkany promyk światła. Zdawało się wtedy, że nad łbem stwora lśni okrąg. Co jakiś czas istota wielkości kuca przechodziła po bagnisku; jej łapy tonęły w błocku z mlaskiem, zaraz jakby dla zabawy otrząsała je z tejże substancji, szponami ścierając zeschnięty brud. Zdawała się być niezwykle zniecierpliwiona, jednak kontynuowała nawołujące wycie.
Oprócz tak ponurego miejsca i dziwnych okoliczności nie pasowała tu jeszcze jedna rzecz. Bijące od istoty uczucia, całkowicie zatajone przed najczulszymi nawet wilkami. Jednej cechy istota jednak nie powstrzymała - nieopisanego niepokoju, w które popadały wilki będące blisko niej.

Nieprzypisana ciekawość, jaką rzadko odznaczał się Severus skierowała go w te strony. Miłe, bagniste, podobne do lądów watahy Wody. Z lubością chodziłby po błocku i znów brudził swoją różową sierść gdyby.. No właśnie. Teraz z problemem stawiał już przemoknięte trampki na rzadkich, rozmiękłych kępkach trawy. Wprowadziło go to w niemałą frustrację, jednak brnął dalej. Jak sądził - w tę stronę. Ludzkie zmysły są takie tępe..

/ Nie ma kolejki! : P Odpisujecie, kiedy możecie, szybciej nam pójdzie; tak myślę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 17:54, 18 Gru 2012 Temat postu:

A co przywiało tutaj Gehennę? Och, niedobre, spaczone zmysły znów grają z nią w te dziwną grę, zwaną "irracjonalizmem" bądź "głupotą". Trudno. Raz się żyje, tak przynajmniej mawiają. Niemiłosiernie się skrzywiła, kiedy z daleka już dostrzegła człeka, którego tak dobrze znała. Ha! Zabawę czas zacząć! Pewnie, nie bacząc na złośliwe błocisko, zawitała u lewego boku Seva, syknąwszy, co najpewniej stanowić miało swego rodzaju przywitanie. Nie odezwała się więcej - bo żmijowate syknięcie najpewniej do kategorii "odzywania się" zakwalifikować można. Usiadła, może nieco demonstracyjnie, kościstym zadem na przemoczonej trawie, ciesząc się, że przynajmniej tu nie śnieżyło. A jeśli owszem, userka przeprasza, zmęczenie utrudnia jej czytanie ze zrozumieniem. Kąciki jej pyska trwały cynicznie zakrzywione, zaś błekitny grzebień falował znacznie nawet wtedy, kiedy obecnie nie wiał żaden wiatr, ot, jakby targany siłą woli. Krwistoczerwone spojrzenie nie raczyło nawet na krótki moment uraczyć Netry swoją wspaniałością. Bo i po co? Nie przyszła się tutaj z nikim bratać, czyż nie?
Parsknęła bez powodu.
Bez wiadomego komukolwiek powodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 18:04, 18 Gru 2012 Temat postu:

I w to miejsce zawitał Czarny Basior. Jego zmysły płatały mu figle, wciąż widział przed oczyma dziwne zjawiska, których nie można było tak po prostu wytłumaczyć. Już z daleka zauważył małe zgrupowanie. Między innymi znajdował się tam człowiek za którymi Mort niestety nie przepadał, ale co począć... On miał swoje cele, a inni mogli robić co chcieli. Usiadł nieopodal towarzystwa i kątem oka spojrzał i na Gehennę, a zaraz po niej i na Netrę. Obie wadery zdążył poznać "lepiej". Nie miał zamiaru witać się, bo czuł, że mile widziany w tym towarzystwie nie jest, ale cóż poradzić.
Oblizał ranę na łapie, która powoli poczęła się goić. Myślał co się z nim stanie... Przybył tu tylko z tego względu, gdyż głosy doprowadziły go do tego miejsca. Najwidoczniej to tu dowie się co jest z nim nie tak... A może i być całkiem na odwrót...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 14:44, 19 Gru 2012 Temat postu:

No i oczywiście, musiał się tu zjawić pan Akinori. Szedł sobie powoli, z wysoko uniesionym łbem, przyglądał się wszystkim dookoła. O? Czyżby tam był Mort? Chyba tak. Uśmiechnął się nikle i skinął lekko łbem w stronę basiora, a następnie przysiadł na zadzie. Blech, bagna, nienawidził ich. Uniósł łapę ku górze, a obrzydliwa ''woda'' i inne paskustwa w niej, spływały z chlupotem z jego chudej łapeczki. W końcu spuścił ją w dół, czemu towarzyszyło dziwne mlaśniecie bagna.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 16:03, 19 Gru 2012 Temat postu:

Śmieszne. Zazwyczaj wilki odznaczały się niezwykle wyostrzonymi zmysłami oraz, często irytującym, zmysłem wiedzenia wszystkiego i równie szerokiego widzenia. Parsknęła, oblizując swoje malutkie, urocze wargi i ruszyła powolnym, majestatycznym krokiem w ich stronę. Dziwne, że jej nie zauważyli. Dziwne było także to, że zjawił się także człowiek. Zmarszczyła nozdrza. Powolne tempo ruchów, w które wprawiła to ciasne ciałko oraz jej jeszcze niedawne zniecierpliwienie wdały się we znaki. Pozwoliła sobie na lekkie przybycie szybkości, zjawiając się tuż za wilkami. Były dziwne, nieco za bardzo wychudzone, ale dwa pozostałe jej to wynagrodzały. Z jej długiego, wąskiego pyszczka wysunął się o wiele za duży jęzor, podczas gdy jej zad klapnął głośno w błocko, zaś jedna z łap pochwyciła człowieka i uniosła z łatwością w powietrze. Na szczęście, bo idioci mają szczęście!, łapki miała zadziwiająco czyste. Jeden z skutków tak szybkiego poruszania się, gdy to brud pod wpływem.. Ach, nie czas teraz na własne przechwałki.
- Człowieeeek. - oznajmiła, patrząc na niego z dziwnym wyrazem na pysku i obracając go twarzą w swoją stronę. Zdawało się, że myślała nad czymś intensywnie, zaś wreszcie z ulgą znalazła inne wyjście. Skoro tak.. To też może go wziąć. Puściła go, z kolejnym szczęśliwym fartem, bo na większą kępkę zmarzniętej trawy.
- Więc mamy komplet, moi państwo. Czego oczekujecie, hm? - zapytała, patrząc teraz po wilkach swoimi małymi oczkami, ukrytymi pod gęstym futrem.

Błocko. Wszędzie to cholerne błocko. Zaczęło go to nie tylko irytować, gdy nagle usłyszał czyjś głos obok swojego uda. Zerknął zniesmaczony. No tak, kolejny wilk. Cholera, ile jeszcze takich uroczych futrzaczków będzie za nim łazić? Miał już coś odpowiedzieć, gdy zjawiły się jeszcze trzy. To pewnie przez to wycie. Ale.. Cholera, po jakiego siadają wokoło niego? To wydawało mu się całkowicie bezsensowne. Cichy głosik w umyśle zwrócił mu uwagę na coś innego. Stał się dziwnie rozdrażniony. Huh. Potrząsnął głową, ignorując futrzaczki, choć kątem oka zauważył czyjeś czarne futro i równie dziwną, chaotyczną aurę. Miał jeden cel - jak najszybciej od nich odejść i podążać za wyciem, które jeszcze tak niedawno się rozchodziło po krainie. Zignorował już nawet większą sadzawkę błota, która znajdowała się przed nim. Trampki i tak już miał całkowicie mokre. Jeden krok i.. Coś podniosło go do góry. Wpierw zaskoczenie, potem warknięcie. Był jedną z najwyższych obecnie istot w krainie, a coś go podniosło do góry?! Albo jakieś cholerne, magiczne ptaszysko lub.. Nie, dynda nad ziemią, a nie się unosi. Obrócony, wpatrywał się z zdziwieniem wymalowanym na swojej mordce w równie dziwną mordkę. Nie miał żadnego pomysłu, jakby tu odpowiedzieć czy odwarknąć, gdy został upuszczony. Zaraz podniósł się do siadu, chcąc wykrzyczeć tej szkaradzie w twarz, co o niej sądzi, gdy znów się odezwała. Spojrzał po reszcie, milcząc i próbując się opanować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 16:53, 19 Gru 2012 Temat postu:

To ciekawe z jaką łatwością ta przedziwna istota uniosła tak wysokiego człeka do góry niczym zabaweczką. Spodobało się to Mort'owi, bo przecież nie przepadał za ludźmi, ale to było łagodnie powiedziane.
Obserwował dalsze wydarzenia. Zabije go przy tylu świadkach? A może tylko chce nastraszyć? Kto wie... Nie w jego interesie było gdybanie na jej temat.
Gdy został upuszczony, Mort jedynie syknął z zawodu. Myślał, że poleje się człowiecza krew, ale jednak nie. Ych.
Postawił uszy na sztorc, bacznie wpatrując się w ów dziwną istotę, gdy ponownie się ozwała.
Czego oczekujemy... Mort oczekiwałby odpowiedzi na jego dziwaczne dolegliwości i dlaczego łapy przywiodły go za nawoływaniem... Jako, że nikt nie odważył się odezwać, on przejął pałeczkę.
Zbliżył się powolnym krokiem do wilczycy.
Nie bał się jej, bo to raczej ona oczekiwała czegoś od wszystkich, a na pewno wiedziała więcej niż wszyscy tu zgromadzeni.
- Powiedz mi... Czego Ty raczej oczekujesz ? - oznajmił ze spokojem, ale narastało w nim dziwne przeczucie. Przeczucie, że coś w każdej chwili może wypruć jego cielsko i wyleźć na powierzchnię niczym obcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 19:01, 19 Gru 2012 Temat postu:

On jednak postanowił milczeć i w skupieniu przyglądać się wszystkiemu co tu się dzieje. Człowiek? Kolejny człowiek? Na prawdę.? Akinori miał ich powyżej uszu i co go bardzo martwiło, Maiko też nim była, yhh..
Potrząsnął łebkiem i podszedł nieco bliżej wilczycy? No przecież do wilka jest podobna, to co on się będzie wysilał z tym, kim tak na prawdę jest ten cosiek..
Wilk mlasnął i popatrzył na nieznajomą dziwnym i pustym spojrzeniem. Nie odpowie na pytanie, nie czuł się na siłach, żeby nawet odpowiedzieć. A to ci dopiero..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 16:05, 21 Gru 2012 Temat postu:

Robiąc swój tradycyjny, codzienny spacer po miejscachgdzieniepowinnojejwcalebyć, natknęła się na niewielką grupę wilków. I człowieka. I dziwne, włochate monstrum. Czy ona dobrze widzi? Mrugęła parę razy, jednak niecodzienny widok wcale nie zamierzał zniknąć. Wręcz przeciwnie - w miarę jak się zbliżała, obraz stawał się coraz wyraźniejszy. W końcu znalazła się parę metrów od budzącej zaciekawienie grupy. Lekko chwiejąc się na nogach, z powodu nieprzyzwyczajenia do ludzkich proporcji i otumanienia lekami, spoglądała szeroko otwartymi oczami, na wysokiego stwora. Następnie błękitnym spojrzeniem objęła człowieka, o którym rzecz jasna nie wiedziała, że to Sev. Poznałaby go jako wilka, ale nie w ludzkiej formie. Co z resztą towarzystwa? Nawet na oczy nie widziała. Szkoda, bo ktoś może wytłumaczyłby co się właściwie dzieje. Dyskutowali o czymś? Rozmowa nie doszła do jej uszu, słuch pogorszył się od zmiany formy. Zaakceptowała to jako dar od Cthulhu, który nas wszystkich kocha, i dlatego przesunął koniec świata. Jak na razie dar tylko utrudniał funkcjonowanie, ale z wolą bogów się nie dyskutuje. Nigdy. Chyba, że cię lubią lub jesteś aż tak zuchwały, i o ile w pierwszym przypadku masz niesamowite szczęście, to w tym drugim posiadasz niewielkie szanse na przeżycie. Bardzo niewielkie. Chude dziewczę otworzyło pyszczek, wydając z siebie odgłos, w zapisie fonetycznym wyglądałby mniej więcej jak "Eeeyyyhee...?"
- Coo się dziejee? - dodała po chwili, uśmiechając się głupawo. W czaszce czuła delikatne trzepotanie. Chciały zwrócić na siebie uwagę, chciały być wysłuchane. Teraz nie ma na to czasu, potrzeba wielu godzin by wysłuchać wszystkich historii w całości. Ruch się wzmożył, oddalając chwilowo realność świata. Rwały się do wolności. Lubiła je.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez April dnia Pią 16:17, 21 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 21:04, 21 Gru 2012 Temat postu:

- Czego ja oczekuję? - powtórzyła istota; jęzor wsunął się z powrotem do pyska, łeb zwrócił się wprost w stronę Morta. Mimo, że oczęta były zasłonięte grubą warstwą futra chroniącego czaszkę można było wyczuć, że było to spojrzenie nie tyle co zdziwienia, a oburzenia. Zapadła cisza pełna napięcia. Mogli zauważyć jedną właściwość - podobnie jak ptaki istota przekrzywiała głównie łeb, nawet delikatnie, gdy na kogoś patrzyła. W końcu wyprostowała się, jednak z pewnym ciężarem, jakby przygniatała ją jakaś ponura myśl. Zatoczyła okrąg łebkiem, rozmasowując mięśnie zdrętwiałej szyi.
- Oczekuję, że za mną pójdziecie i docenicie moje dary. Oferuję wam co tylko pragniecie. Artefakty? Przedmioty skrywające magiczne moce? Złoto? Nieśmiertelność? Błahe rzeczy, ale mogą wam wydawać się interesujące. Tajemnice wyrwane bogom? A może.. nie.. może chcecie czegoś innego? - mówiła cicho, lekko chrapliwie, choć coraz głośniej, jakby sama nakręcała się tymi słowami. Wzrok gdzieś umknął. - Wiedza? Uratowanie kogoś? Wskrzeszenie? O, a może moc która pozwoli wam zapanować nad całkowitą Śmiercią? Ofiarowuję wam wszystko. Jedyne, czego chcę, to abyście mi zaufali i ruszyli wraz ze mną do czeluści. Tam jest mój cel, ale nie tylko. Czeluści skrywają wiele skarbów ale także i klątw. Wytrwały przewodnik umie je rozpoznać. Ominąć. Przeklęte ziemie i przeklęte zostaną nogi, które po nich kroczą błędnie. Proponuję wam zejście w najczarniejszą otchłań za wszystko, czego pragniecie, aby podążyć drogą światła i mi pomóc. Pomóc mi wydostać się z tego ciała, podczas, gdy moje zostało wyrwane!
Jej ostatnie słowa były już krzykiem. Jej ciało zadrżało, futro jakby oklapło. W jej głosie rozbrzmiewała czysta rozpacz, może nawet i szaleństwo.
- Splugawili! Moją świątynię! Moją ziemię! Splugawili, zbeszcześcili, zabili, zniszczyli! Przeklęli! Zamknęli wrota, zamykając mnie w tym podrzędnym ciele, moje zaś zamykając w czeluściach! Założyli bariery na wzór świętości, które chroniły mój dom! Moją świątynię! Całą wiedzę świata! Złoty zamek okryty blaskiem słońca, pełny książek, pism i nie tylko! Otoczony świętymi i wiecznymi zabezpieczeniami! Ale oni je splugawili.. oni.. ONI!!
Jej wrzaski niosły się przez jakiś czas po pustych bagniskach, podczas gdy ona sama zamarła, opadła na ziemię i drżała, pyskiem niemal mocząc w błocie. Drżała, jak gdyby łkała. Trwała tak przez chwilę po czym odezwała się powoli, spokojnie, ale nadal przejęta.
- Mogę was przeprowadzić przez ciemność, która otoczyła miejsce zamknięta boskich przedmiotów. Mogę wskazać wam wejście, mogę dać wam klucz aby je otworzyć. Mogę was wspomóc i uratować. Ale klątwa tego ciała.. Nie mogę wejść do środka. Dlatego potrzebuję waszej pomocy.
Umilkła w tak żałosnej pozie, czekając na ich odpowiedzi, jakby ta miała strącić ją całkowicie do otchłani ciemności bez żadnej nadziei.
Niepokój szalał dalej, mimo, że w powietrzu zdawało się czuć dziwną chęć, aby tej istocie pomóc.

Szczerze, sam nie wiedzał co o tym sądzić. Ta dziwna istota jeszcze przez chwilą mogła go po prostu przebić. Teraz zdawała się jakby skurczyć w sobie i zmarnięć. Cała jej pewność siebie uciekła.. Ręce mu się trzęsły, gdy podniósł się do klęczek, przygryzając wargi. Nie wiedział, co powinien powiedzieć. Czuł za to dziwny ból głowy, jakby napięcie swojej bariery umysłowej. To coś działało mu na nerwy.. mimo to miał ochotę, aby za tym czymś podążyć. Przeczyło to całkowicie temu, czego się nauczył. Nigdy nie zaufaj właśnie takiemu czemuś. Chodź za mną na ślepo, chodź ufaj mi, ale nie wiedz o mnie niczego. Właśnie tak! Niemniej oferta go interesowała. Sam nie wiedział co chciałby z tego wybrać, mimo to sam posmak dawnych przygód.. O ile to nie skończy się w jakimś lochu, klatce bez wyjścia..
- Ja w to wchodzę. - mruknął cicho i jedynie. Dopiero wtedy kątem oka zauważył drugą postać. Przez całą tą gadaninę jej nie zauważył! Najwidoczniej istota także nie.. Albo może uznała, że po części jest to odpowiedź na pytanie.. dziewczyny? Przekrzywił głowę, marszcząc czoło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 11:55, 22 Gru 2012 Temat postu:

To wszystko było pogmatwane, jakby ktoś zawiązał supeł nie do rozplątania... Dary, tajemnice, pradawne moce... To przez to Mort miewał dziwne sny, widział niestworzone rzeczy i rozmawiał z cieniami? Na razie nie mógł doszukać się w tym wszystkim sensu, ale czuł, że jednak odkryje tajemnice i dowie się co jest nie tak. W końcu musiał być jakiś powód, by się tu zjawić.
- Niechaj tak będzie... - mruknął pod nosem, a to oznaczało, iż zgadza się by pomóc... Wyczuwał te wszystkie korzyści jakie otrzyma w zamian. Inaczej nie pomógłby... Nie on.
Spojrzał na resztę uczestników... Niektórym się chyba przysnęło, albo zapomnieli, że to poważna wyprawa.
Warknął donośnie na wszystkich, by i oni zaakceptowali to czego oczekuje od nich tajemnicza wilczyca. Oczywiście Mort nie zgrywał tutaj kozaka, jednakże chciał jak najszybciej odnaleźć dary i przy okazji... Rozwiać pewne tajemnice, które ciążą mu na umyśle...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 19:36, 23 Gru 2012 Temat postu:

Znów się rozpierzchły, figlarnym ruchem ulatując dalej, w pustkę. Szkoda. Wsłuchała się w słowa podejrzanego jegomościa, nie usuwając z twarzy szerokiego uśmiechu. Właściwie to nie wydawało się, że jest tu obecna i ciałem i duchem. Wydawało, bo tak naprawdę wszystkiego słuchała z uwagą.
- Brzmi ciekawie - skomentowała jedynie, co zapewne wyrażało chęć uczestniczenia w potencjalnej przygodzie. Bo kto by nie chciał? Zdjęła z głowy czapkę i zaczęła miętolić ją w dłoniach, by zająć czymś ręce. Ludzie chyba mają z tym spory problem, dysponują wolną parą kończyn, z którą nie mają co robić. I nawet normalnie usiąść nie mogą. Chociaż tutaj i wilk nie miałby ochoty usiąść, chyba że preferuje nurzanie się w błocie. Nie sądzę, żeby takich żyło dużo. Nucąc coś cicho pod nosem, pochyliła się ku pilotce, z namaszczeniem zwijając ją w jak najmniejszą kulkę. Fascynujące, twórcze zajęcie, wymagające wielkiego talentu i wielu dni trenowania skilla, dlatego też jej praca była niekształtna i nie miała kształtu kuli, tylko geoidy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 20:36, 25 Gru 2012 Temat postu:

Gehenna jeno potrząsnęła głową. Och, znów się zawiesiła, niedobra. Mruknęła coś niewyraźnie do siebie, unosząc następnie czerwone spojrzenie na dziwnego stwora. Co to było? Wilk? Sowa? Dziwna rasa gryfa? Nieistotne. Z resztą nieszczególnie ją to po prawdzie interesowało. Miło byłoby wiedzieć, z czym ma się do czynienia, ale i z powodu braku takowych informacji płakać nie będzie. Jej grzebień falował nieco a ogon otulił tylne łapy. Krwistoczerwone źrenice przebiegły pospiesznie po całym zgromadzeniu, analizując wszelkie jego zmiany, które miały miejsce na skutek dziwnego stanu, bliskiego jakiemuś letargowi. W odpowiedzi jedynie uśmiechnęła się poniekąd złośliwie, wszakże nie miała bladego pojęcia, jakie przed momentem padło pytanie. Wstała i koślawo stawiając nazbyt chude łapy, podeszła bliżej Mort'a, który jako jedyny sprawiał wrażenie na tyle rozeznanego w temacie, by odpowiedzieć stworowi na pytania. A ona jakoś spróbuje się odnaleźć, po prostu. Jakoś będzie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 15:20, 26 Gru 2012 Temat postu:

Istota wzdrygnęła się, jak gdyby decyzja o ścięciu jej głowy została nie tyle, co odwołana, zaś ona sama została wyniesiona ponad wzrok śmiertelnych istot, niemal porównana do świętości, wiecznego, młodego i pięknego bóstwa. Do którego nikt nie miał dostępu. Podniosła się znowu, złota obręcz zabłysła przez moment nad jej łbem, gdy jej majestatyczna postać powróciła i dawna pewność siebie. Spojrzała po osobnikach, a raczej tak to wyglądało, gdy jej łeb lekko się przekrzywiał. Znów badała ich spojrzeniem. Zaraz znów przysiadła, podniosła obie łapy do góry, zaciskając wargi. Był to ruch jak gdyby otrząsała z łokci za długie rękawy. Jej głos znów brzmiał pewnie.
- Aby wejść do Otchłanii trzeba spełnić jej warunki. Pierwszy podstawowy brzmi, że musimy w nią wpaść. Otworzę bramę. Druga zasada brzmi.. - umilkła, przygryzając wargi. - Otóż zasady w świecie Otchłani są całkowicie inne niż w waszym świecie. Zasady zostały utworzone już dawno temu, przez osobę o wiele potężniejszą niż obecnie żyjący. Lub i nie żyjący. Stworzyła Otchłań i zasady które ją zamykają. Podstawowa zasada to fakt, że nic nie może stać się bez waszej zgody. Niemal nic. Jeżeli coś was zabije - nie będzie pytać o zgodę. Ale aby przywłaszczyć sobie coś waszego musi mieć już zgodę. Podobnie jak i w magii. Nie dostaniecie czegoś z niczego. Zapamiętajcie te zasady, bo inaczej Otchłań będzie was prześladować.
Zrobiła długi wdech, gdy jej łapy powoli się złączyły, szpony ciasno ze sobą splotły, łeb niec o się pochylił.
- Druga zasada brzmi, że to wy musicie wejść do jej bramy. Ale brama Otchłani zrobiła się zachłanna ostatnim czasem. Możliwe jest, że nie tylko was wciągnie, ale pobierze także.. nazwijmy to ofiarą. Mała ranka, rozcięcie, nieco krwi. Możecie zemdleć, zwymiotować, stracić przytomność. Otchłań nigdy nie była przyjemnym miejscem, a teraz stała się jeszcze gorsza.
Łeb pochylił się jeszcze bardziej.
- Nie powinniśmy otwierać jej tak blisko, ale musimy się śpieszyć. Bardzo śpieszyć! Nie macie czasu na wątpliwości. Brama zostanie zamknięta. Zamknięta na wejścia, ale wyjścia będą tu otwarte, póki ktoś pozostanie w Otchłani. To niezbyt bezpieczne. Ktoś, kto nawet delikatnie wyczuwa magię może odnaleźć bramę, choćby i zapieczętowaną, ale może otworzyć ją siłą. To jednak.. nie będzie podlegało do nas!
Zaskoczeniem najwidoczniej było też dla niej, gdy brama otwarła się nagle. Jej sylwetka odchyliła się do tyłu, zaraz szarpnięciem wstała i odskoczyła z cichym sykiem spomiędzy zębów. Brama? Otchłań doprawdy musiała stać się okropnym miejscem. Czarne linie szarpnęły się spod ziemi, miejsce to przesiąknęło ich klątwą już na wieki. Drobne żyjątka które nie zdążyły uciec zostały przecięte niczym żyłkami. Długa, czarna istota o podłużnym, długim ciele przez chwilę falowała w miejscu, gdzie istota siedziała po czym z głośnym trzaskiem przedzieliła się na mniejsze. Rozłączyły się, zaraz obejmując pewien kawałek miejsca w okrąg. Buchnęło, zrobiło się niemal duszno, gdy ziemia i błoto zmieniły się w czarną maź pełną małych, dziecięcych rączek wciągających wszystkich do środka. Nie ma ucieczki. Proces zdawał się być powolny, jednak w pewnym momencie wydał się głośny odgłos przełknięcia, gdy wszyscy znikli w czarnej cieczy. Bulgot jeszcze chwilę potwierdzał otwarcie bramy, potem zastygła, zamierając i stając się niewidoczna dla żadnej z istot. Chyba, że byłby to mag.

Pierwsza myśl - o tym nas nie uprzedziła. Wokoło ciemność, która was pochłania. Ale przed wami wielkie oko, wpatrujące się w was z zdziwieniem. Wokoło zaczynają wyrastać malenkie, liczne oczęta. Co wy tu robicie? Czemu przechodzicie do Otchłani? Więcej bólu! Więcej krwi i mordu! Nie zniesiemy was! Nieee! NIEEEEEEEE! Odejdźcie! Odejdźcie! wołały szepty. Kolejny fakt, który był nie do zrozumienia - wiedzieliście, że szepty należą do maleńkich oczek, nie zaś do wielkiej matki. Cicho. Zaśnijcie.

- Obudziliście się już? - zapytała cicho. Wokoło panowały ciemności, w głowie pulsowało, obraz nadal był zamazany. Niedługo wszystko się wyjaśni.
- Jeżeli ktoś zamierza wymiotować to do wody. - poinformowała po chwili. Ach, no tak. To dziwne bujanie, które niektórych wprawia w chorobę morską. Łódeczka przesuwała się niemiłosiernie powoli, przecinając czarną toń bezgłośnie. Dosyć mała, skoro wszyscy leżeli niemal na sobie.
- Niedługo będziemy na lądzie, wtedy się rozprostujecie. - dodała po chwili, zrzucając z siebie czyjąś kończynę. Jak się okazało, Aprilową nogę.

/Przyznam, że cierpię na brak weny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 15:48, 26 Gru 2012 Temat postu:

Kiedy owa dziwna istota zaczęła prawić swoje... ostrzeżenia? przestrogi? nieważne, Gehenna aż klasnęła w łapy, entuzjastycznie i pewnie rzucając swym niskim, obdarzonym permanentną, głęboka chrypą głosem:
- Ha! W końcu mnie zainteresowałaś!
Oblizała niespiesznie kufę, zbierając poszarzałym ozorem nadmiar śliny, ot, kleistej papy. Odwróciła na moment łeb, wodząc po zebranych i uśmiechając nieco kpiąco, co zapewne na tyle weszło jej ostatnimi czasy w krew, iż nie zdawała sobie nawet z tego sprawy. Nie widziała tutaj nikogo, kogo poznałaby wcześniej, poza Mortem oraz April - tej jednakże nie poznała, bo... nieco się zmieniła od ostatniego, krótkiego, ich spotkania nad jeziorem. Powróciła toteż czerwonymi, jaśniejącymi nieznacznie ślepiami na facjatę istoty, która - zdaje się Heni - mianowała się ich przewodnikiem. A więc podróż do Otchłani, widocznie w przyrodzie nic nie ginie. Poruszyła leniwie prawym uchem. Już miała palnąć kolejną z wielu swoich mądrości, ale nie zdążyła.

Czarne, kleiste, maziowate. Niedobrze. Pobrudzi sobie swe cenne niczym kawałek starego szkiełka, wyliniałe futro! Warknęła głucho, lecz ku jej zdziwieniu, głos kompletnie ugrzązł w gardle. Przed oczyma roiły się jej jakieś roztańczone w szaleńczych rytmach cienie. Miała... halucynacje? Ot, drobne nadgięcie rzeczywistości, kiedy umysł nieco nieporadnie interpretował wszelkie docierające doń bodźce. Odruchem wstrzymała oddech, kiedy dziecięce łapki pochwyciły ją za cielsko. Jeszcze ją połamią, ostrożniej! Zamknęła powieki. Na wszelki wypadek. Instynkty - a wśród nich najzwyklejszy, samozachowawczy - znowu wzięły górę. Skoro głos straciła, niechże choć wzrok jej się ostanie, prawda?

Słysząc szepty, uchyliła nieznacznie powiekę. Oczka! Jej, duuużo oczek! Kto jej podrzucił głupiego jasia? Mru~! Kukuryyyku, pora wstać, słoneczko woła. Mwahahah.


~ * ~ * ~


Powoli i ociężale uniosła cielsko, nie spostrzegając, iż wbiła tym samym przednie łapska w ciemną sylwetkę Morta. Wbiła wcale nielekko, skoro opierała na nich cały ciężar ciała. Zauważając... że niczego nie zauważa... przetarła kilkukrotnie oczy łapami, w sposób całkiem nerwowy. No, nie! A tak się starała, na kija rozchylała te powieki? Zamrugała jeszcze z kilka razy, po czym cicho, acz nienawistnie, syknęła. Głos? Słyszała! Syczy! Tylko to jej pozostało? A może spróbować się odezwać? Kręciło jej się solidnie we łbie, ten głupi jaś musiał być mocniejszy, niźli podejrzewała!
- Wody? - Spytała cicho, bez ni cienia emocji, wzdrygnąwszy się nieco. Położyła się, kiedy dotarło do niej, że próby wstania mogą się skończyć kąpielą w cieczy, jeśli tylko łódka nieco się przechyli. A czego, jak czego, moczenia tyłka wcale nie potrzebowała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gehenna dnia Śro 15:49, 26 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zed
Upiór


Dołączył: 23 Kwi 2012
Posty: 1540
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dGr
Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 17:59, 26 Gru 2012 Temat postu:

Zasady zasadami, wszystko było jasne i zrozumiałe. Skąd on kojarzył "Otchłań". No tak... Czarne rytuały w Naggaroth bywały niemal identyczne, ale wyglądało to nieco drastyczniej... Zresztą... On był wtedy młody, nie wiedział co się dzieje. Wyrósł ze świadomością, że to był tylko zły sen... Jeden spośród wielu innych, które nachodziły go niemal przez całe dzieciństwo i wiek dojrzewający.
Czarna smoła? Tysiąc rąk domagających się żywej tkanki, łaknących krwi. Nie opierał się wciąganiu, bo wiedział jak ma czynić. Zamknął ślepia, a gdy na chwilę je otworzył, ujrzał jeszcze więcej par oczu, może nieco dziecięcych, ale równie dobrze przerażających. Wołały by zawrócić? Odejść? Nie... Za daleko zabrnął, by teraz skulić ogon i po prostu sobie wrócić... Jakby wiedział jak.
Przymknął ponownie ślepia, a wydawało mu się, że za ścianą powiek przemijają różnej maści cienie. Te same lub i inne, które od niedawna poczęły go prześladować, a niekiedy mówić... Zwariował? Skądże.
W końcu gdzieś wylądował. Poczuł na sobie silny ucisk, jednak nie wiedział, że to łapy Henny opierają się na nim. Nie była na tyle ciężka, by nie podniósł się chociaż kawałek. Ciemność... Któż by jej nie uwielbiał. Może jednak nie tylko Mort miał takie zapędy, by koić swe nerwy w otchłani... W czeluści ?
Spojrzał kątem oka na wilczycę, która przeprowadzała ich na stały grunt. Ciekaw był co z tego wyniknie... Czuł jednak, że zbliża się do celu. W końcu dowie się wszystkiego co chciał wiedzieć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 20:58, 26 Gru 2012 Temat postu:

Nawet nie miała czasu by przeanalizować w umyśle informacje, którymi bombardowała ich ptasia istota, bo za chwilę pojawiła się otchłań, która skupiła na sobie jej uwagę. Odruchowo odskoczyła od stopniowo powiększającej się szczeliny, po chwili jednak podeszła krok bliżej. Nawet nie poczuła momentu, w którym osunęła się w głąb gęstej, smolistej substancji. Pierwsze z czego zdała sobie sprawę, była utrata gruntu pod nogami i gwałtowna zmiana pozycji. Właściwie to nie wiedziała czy leży teraz na brzuchu, plecach, czy też może do góry nogami, ale stabilnego podłoża pod stopami nie miała, i to się liczyło. Zdążyła jeszcze złapać swoją czapkę, która postanowiła skorzystać z okazji i oddalić się od dziewczyny. Ściskając ją mocno, i tym samym dodając sobie otuchy, czekała na, upadek, który niechybnie musiał nastąpić. Nie zwróciła większej uwagi na występujące się w grupę wilków oczy, bardziej martwiąc się o to czy bandaż jej się przypadkiem nie zsuwa, i czy bardzo będzie bolało jak w końcu osiągną dno. Wreszcie spadli. O dziwo, nie bolało tak bardzo, co można tłumaczyć na dwa sposoby - siedziała na kogoś lub też środku przeciwbólowe wciąż mocno działały. To chyba była wina obydwu czynników. Uniosła się lekko, łapiąc się przy tym za głowę. Świat lekko wirowal, razem z łódką i jej towarzyszami, których co prawda nie widziała zbyt wyraźnie, ale ich wszechobecny dotyk zapewniał, ze wszyscy trafili w to samo miejsce. Co tu się dzieje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 21:31, 26 Gru 2012 Temat postu:

Cóż on mógł tutaj w ogóle dodać?! Wszystko stało się tak nagle, że nie poczuł upadku.
Hmm, łódka? Ciasno tu było, no i jeszcze to niekomfortowe uczucie, leżenia na kimś.
Powoli się otrząsnął, bo przez jakiś czas leżał bez ruchu. Poczuł niezwykły ból głowy. Rzesz! Ale sobie guza nabił.
Zwyczajnie skrzywił pysk i powoli, spróbował się podnieść. Eee... Ktoś go chyba przygniatał, albo na nim siedział. Stęknął ciężko i otworzył ślepia. Ciemno tu, bardzo ciemno! I jeszcze te szepty? Co to miało być?
Pociągnął nosem i nawet nie próbował się wiercić..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus
Latający Szaman


Dołączył: 22 Sie 2012
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 20:30, 27 Gru 2012 Temat postu:

- Zapomniałam wspomnieć, abyście się nie ruszali. Radzę wam trzymać się blisko mnie i tylko blisko mnie. Odejście od grupy grozi wiecznym potępieniem w Otchłani lub co lepsze zjedzeniem przez.. cokolwiek. Musicie wiedzieć, że czas w Otchłani biegnie całkowicie inaczej. Jakby to ująć. Czas odmierzany jest przez rośliny, których korzenie w pewien sposób potrafiły wplątać się w łaski tej przeklętej ziemi. Choć nie zawsze była ona przeklęta. Trafiliśmy na noc, także będziemy musieli od razu znaleźć dobrą kryjówkę. Na szczęście to dopiero początek, a pełno tu opuszczonych i zapieczętowanych jam.
Znów zapadła ta niezręczna cisza przerywana tylko szumem wody. Ile to trwało? Może kolejne pół godziny, gdy łódka nagle wtoczyła się na brzeg i przewaliła na bok, w takowy sposób wysypując swych pasażerów na stały ląd. Przewodniczka otrzepała się szybko, rzucając ukradkowe spojrzenie na maleńką łódeczkę, która wydawała się skurczyć. Rozejrzała się po czym uniosła gadzinowatą łapę, rozchylając szpony i obserwując podłużne przecięcie, którym była naznaczona.
- Zapłata za wejście. - wyjaśniła na szybko, jeszcze przez chwilę obserwując ranę po czym zaczęła krążyć po plaży, mrucząc coś pod nosem. Zapewne drobne zaklęcia ochronne. Z jej opowieści wynikało, że była kapłanką.. tak.. Ta myśl zaświtała wszystkim w głowie.
Miejsce wyglądało na wyspę. Długa, szeroka plaża o szarym jak popiół piasku, jednak nadal miłym w dotyku jak zawsze. Drzewa? Wyglądało to jak ściana, która nagle zderzyła się i utknęła przed pustynią. Długie, czarne niczym cienie bramy drzewa pięły się aż do góry, tworząc nad wyspą dach. Większe wrażenie robiły jednak pomniejsze rośliny, jak dziwne bluszcze i krzewy, krzaki, kwiaty. Były ogromnych rozmiarów o podłużnych, lekko zaokrąglonych liściach. Co lepsze - świeciły się na jaskrawe kolory. Róż, błękit i ostra zieleń przeciekały spomiędzy ścian utworzonych przez drzewa. Wyspa zdawała się być niezwykle gęstą dżunglą, przez której ciasnotę nie dało się przecisnąć. Była tu jednak wielka różnica od dżungli. Nie było oznak żadnego życia. Cholerna cisza, która zdawała się wnikać do uszu i tam zostawać. Całkowicie jak gdyby się ogłuchło. Kolejną dziwną rzeczą było niebo. Wielka, czarna masa. Żadnej gwiazdki czy księżyca. Po prostu ciemność. Ciemnie niebo i woda, które ledwo można było odróżnić, gdy jakaś zbłąkana poświata rośliny odbijała się w wodzie.
Wróciła po chwili, coraz bardziej nerwowo się rozglądając. Fakt, musiała dać im chwilę. Piach był przyjemny, zaś oni nie byli tyle, co obtłuczeni, co dziwnie osłabieni. Do tego przez pewien czas byli zmuszeni leżeć na sobie, także czas na wyplątanie się z własnych kończyn bardzo im się przydał. Teraz nie było jednak chwili do stracenia!
- Idziemy! - syknęła, zaraz kuląc uszy, jakby jej syk był krzykiem. Z zniecierpliwieniem podniosła ostatniego, po czym szybkim krokiem przeprowadziła ich przez plażę. Odchyliła łapą liść, który był niemal jej wielkości, usuwając przeszkodę z ich drogi. Ile trwał marsz? Może około godziny, gdy to musieli często się zatrzymywać i omijać zbyt duże skupiska liści czy, jak to przewodniczka nazwała - toksyczne grzyby. Oczywiście, grzyby giganty. Wśród tak gęstej roślinności było okropnie duszno i wilgotno, mimo, że dreptali po ziemi pokrytej starymi, wpół przeżartymi przez drobne żyjątka liśćmi mieli wrażenie, że ich łapy są nie tyle co mokre, co ciągle brodzą w kałuży. Która zdawała się być coraz głębsza. Pierwsza taka przeprawa odbyła się bez żadnych incydentów, chociaż co jakiś czas ciszę lasu przecinał dziki ryk nieznanej wilkom istoty.
- I lepiej nie wiedzieć, co to było. - mruknęła pod nosem, gdy usłyszeli ryk po raz pierwszy. Ach! Pierwszą ich kryjówką stała się niska, szeroka jama w ziemi, której wejście było nie tyle, co ukryte za wieloma liśćmi, co niezwykle ciasne. Jak można było się domyślić Otchłań zamieszkują ogromne istoty. Nie weszłyby do takiej norki. Prawda?
- Przeczekamy tu parę godzin, możecie się przespać. Ach, no i napić. Może to sprawić małą trudność wilkom, ale doda wam sił po przekroczeniu bramy. - rzekła, gdy wróciła do wilków i usunęła się gdzieś w kąt. Chwilę trwało, zanim dzięki jej cichym szeptom jamę rozświetlił błękitny płomyk zawieszony w powietrzu. Wpuściła w obieg małą buteleczkę z złotawym płynem, który z dziwnych przyczyn się nie kończył. Ułożyła się później blisko wejścia, nasłuchując. Przez całą noc nie zmrużyła oka.

Nie wiedział, co ma sądzić o bramie, która go wciągała, ani nawet o tych oczkach. Nie zniesiemy was? Ale.. O co ch.. Szlag! Ostrzegała, że przekroczenie bramy może nie być przyjemne. Ale nie sądził, że wyląduje na samym, jak sądził, dnie przygnieciony kamieniami. Dopiero po dłuższym czasie bezruchu zrozumiał, że to nie kamienie, zaś reszta jego towarzyszy wyprawy. Uroczo, oprócz tego, że chyba zmiażdżyli mu żebra. Martwienie się jednak swoim ciałem zabrało mu zdumiewająco mało czasu, gdy zaczął walczyć z Galadrielem. Ten jakby nagle się przebudził i próbował się do niego dostać, wściekle atakując jego barierę. Na czoło chłopaka wstąpiły krople potu, gdy zmagał się z własnym przyjacielem i wrogiem. Tak. Wrogiem..
- Co.. k****! - zaklął, gdy nie został tyle, co wyrzucony z łódki, co znów zgnieciony resztą. Sapnął głośno, siadając i prostując plecy z głośnym trzaskiem. Galadriel na tę chwilę przegrał lub sobie odpuścił. Nie wiedział co o tym myśleć. Ruszyli. Nie trzeba opisywać tej jakże komfortowej wędrówki, podczas której szedł nie tyle, co zgarbiony, co boleśnie zgięty wpół. Niestety, droga nie była przewidziana dla tak wysokich istot jak on. Nawet w tej cholernej jamce skulił się jak tylko mógł, biorąc tylko łyk cieczy, którą podała im przewodniczka i oddając ją kolejnej osobie. Żołądek ścisnął mu się w pętle, gardło zaczęło swędzieć. Miał wrażenie, jakby coś wsunęło mu się do gardła i tam zostało. Ale to tylko wrażenie, przecież się nie dusi. Zasłonił twarz rękoma, otulając szyję szalem i próbował wpaść choćby w półsen. Głowa pulsowała bólem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:50, 27 Gru 2012 Temat postu:


Kiedy tamta zaczęła prawić im morały na temat nie ruszania się, ta jedynie wywracała teatralnie ślepiami. Ciekawe, co jeszcze. Ostatecznie i tak wykonywać jakichkolwiek ruchów nie zamierzała, kolysanie łódki i tak o mało co nie napawało jej chorobą morską. Mdliło ją, owszem, nie przepadała za morskimi wyprawami, niemniej jednak nie okazywała tego po sobie. Oblizała z wolna pysk, oddychając przezeń głęboko, co nieznacznie zmniejszało poczucie dyskomfortu, ciążące jej na żółądku, w który i tak wbijał się leżący gdzieś pod nią Mort. Słodko! Zrezygnowana, postanowiła się zdrzemnąć, co nudności ukoiło - ku jej uciesze - na dobre. Chrapała. Gardłowo, głośno, może nieprzyjemnie. Dobrze chociaż, że leżała na miękkich futrach innych, to nie miala powodu, by się wiercić - co mogłoby przewrócić łódkę.

Jej powieki rozchyliły się gwałtownie, kiedy poczuła uderzenie, zapewne towarzyszące przybyciem do brzegu. Kiedy wysypała się z łódki, niespiesznie wstała na równe łapy, rozglądając uważnie dookoła. Inaczej sobie to wszystko wyobrażała, ale co począć? choć jeszcze nieco ja mdliło i nieznacznie kręciło się jej we łbie, starała się pozbierać siłę i jakoś funkcjonować, cały czas uważnie obserwując ich przewodniczkę. Nauczono ją, że nikomu nie można ufać, dlatego dbała o to, by przypadkiem ani ona, ani nikt z wilków czy ludzi (olaboga!) nie znajdował się za jej plecami. Na wszelki wypadek, jak wiadomo, ostrożności nigdy za wiele.

Podążała za nią. Do jamy. Jednakże dostając żółtą buteleczkę, zwątpiła. Nie, nie napije się tego. Co to miało być? Barwa nie zachęcała, piwo to na pewno być nie mogło, zatem niemalże natychmiast podała pojemnik dalej, jedynie powąchawszy krótko zawartość. Spać? Ona już odespała. Teraz sterczała jak kołek, nie mogąc zasnąć. Podeszła bliżej wejścia, wystawiając przez nie łeb i błądząc czerwonym spojrzeniem po dziwnych roślinach. Uroczo. Oczywiście uważała, aby nie nadepnąć przewodniczki czy coś. Dziwne. Wiedziała, że jako jedyna może ich wyprowadzić stąd cało i w jednym kawałku, dlatego wyrządzenie jej najmniejszej nawet krzywdy wiązało się z ryzykeim utraty życia, do której - jak widać - wcale Heni się nie spieszyło.





Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Akinori
Wojownik


Dołączył: 29 Gru 2011
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 21:52, 27 Gru 2012 Temat postu:

Ląd. Marsz. Cisza. Dziwne rośliny... Co tu się w ogóle działo?! Wolał się nie odzywać i nie komentować, a jedynie posłusznie iść.
Kiedy dotarli do ''schronu'', przeciągnął się, a jego kości wydały nieprzyjemny trzask.
Prychnął cicho i legł na ziemi. Był śpiący i to bardzo. Jego powieki co chwilkę opadały w dół, by po jakimś czasie znów pójść w górę. Jednak w końcu opadły na dobrą godzinę...
Uchylił jedną z powiek i ogarnął cały obraz. O masakra, masakra... To jednak nie był sen! Oblizał spierzchnięte wargi, jednak postanowił jeszcze chwilę poleżeć i nagromadzić w sobie choć odrobinę energii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Misje i Eventy / Misje ukończone Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin