Walka I - Qedr vs Menari Savage From Hell

Atrita

Na okrągłej arenie o sporej średnicy i obwodzie pojawiła się jakby znikąd czarna wadera. Stała ona nader spokojnie na środku kamiennego kręgu upstrzonego niewielkimi głazami oraz odpadkami natury. Czekała na dójkę uczestników, mających rozpocząć Turniej.

Qedr

Qedr też jakby znikąd się pojawił... no, tak prawie, bo wyszedł zza krzaczka. Ale nikt nie zauważył tego pełnego glorii i chwały wejścia, więc...
- Ave, Atrita! - powitał wilczycę - Nie orientujesz się może, z kim będę miał zaszczyt walczyć?
Rozsiadł się wygodnie obok wadery Nocy.

Atrita

- Witaj, Qedr - przywitała się również, skinąwszy wpierw głową Alfie Wody. - Twoim przeciwnikiem jest Menari - odpowiedziała na jego pytanie, chłoszcząc powietrze puchatym ogonem. Rozejrzała się dokoła, wypatrując drugiego uczestnika.

Qedr

Qedr zmarszczył czoło zastanawiając się co to Menari.
- Menari? - nagle jego móżdżek zadziałał i przypomniał sobie, co oznaczało menari* - To ja mam walczyć tańcząc?! Mowy nie ma!

*menari po malajsku oznacza taniec :3

Atrita

- Będziecie mogli urządzić sobie krwawy taniec - odpowiedziała z nikłym, złośliwym uśmieszkiem, kierując swe rozbawione spojrzenie na basiora. - Chyba, że chcesz oddać pojedynek walkowerem - dodała, przymrużając zabawnie ślepia.

Qedr

Qedr zastanowił się chwilę nad tym. W zasadzie, to mu wisiało, czy wygra, czy przegra. Jednak postanowił zabić trochę czas i pobawić się trochę z Tańczącym Barbarzyńcą z Piekła.
- Kuszące, ale odmówię... no... chyba, że to Pudzianowa jest. Troszkę mi się nudzi ostatnio...

Menari Savage From Hell

Menari szedł spokojnie i powoli. Poniekąd nigdzie mu się nie śpieszyło. Dotarł tu, gdyż miał tu walczyć z niejakim Qedrem. No cóż, wiedział o nim tyle, że jest z Wody i ma skrzydła. A jak każdy wie, nie każda woda gasi ogień.
Powoli wspiął się po kamiennych, postarzałych przez czas stopniach i znalazł się na arenie. Nie od razu zwrócił uwagę na obecne tu wilki, które zapewne na niego czekały. Jak czekały, to mogą poczekać jeszcze trochę. Rozejrzał się wkoło, lecz gdy nic ciekawego nie zwróciło jego uwagi powoli zbliżył się do Qedra i czarnej wadery.
- Salve - Rzekł do Atrity, choć właściwie nie patrzył w jej stronę. Nasz bohater był ignorancki i chamski, no i co z takimi począć? - Jeśli na mnie czekaliście, oto jestem - Spojrzał na Qedra. Nie badał go od stóp do głów, lecz po prostu rzucił na niego okiem, gdyż wygląd w rzeczywistości tak mało nam mówi o całym osobniku. - Jesteś Qedr. - To nie było pytanie. - Poniekąd spodziewałem się kogo innego, ale widać los lubi nas zwodzić. - Wzruszył ramionami.

Atrita

- Witam i drugiego zawodnika - odezwała się Atrita, spoglądając na nowo przybyłego zmrużonymi oczyma. Podniosła się mozolnie, niespiesznie, nie ukrywając uśmieszku widniejącego na kufie. - Czy któreś z Was ma jakieś pytania przed rozpoczęciem pojedynku?

Menari Savage From Hell

Wysłane...tik tik

- Wszystkie chwyty dozwolone? - Spytał spokojnie spoglądając na lecące po niebie chmury. Nie myślał teraz o walce, w ogóle wcześniej o niej nie myślał... Bo po co? I tak postawi wszystko na instynkt i logikę, a nie strategie, gdyż nie zna przeciwnika.

Qedr

- Hmph. Spodziewałem się dziewczynki, no cóż, również się zawiodłem... Los rzeczywiście lubi nas zwodzić, ale niekiedy trzeba się oprzeć złudzeniu... No, to co, zaczynamy?
Wstał i przeciągnął się. Jego ostatnia walka była bodajże z Wrednym i do dzisiaj po niej została spora wyrwa w ziemi, w miejscu gdzie walczyli. Ale wtedy był zupełnie kimś innym, teraz to fajerwerków już nie będzie, nie te lata. :3

Atrita

- Oczekuję ładnej i uczciwej walki - powiedziała jedynie Atrita, cofając się kilka kroków w tył, aby dać im więcej miejsca. - Żebym nie musiała interweniować - dodała jeszcze, wykrzywiając kufę w złośliwym uśmiechu. - Zaczynajcie!

Kolejność
- Qedr
- Menari
- Podsumowanie /Atrita/
I od nowa.

Życia
Qedr - 125pkt.
Menari - 110pkt.

Qedr

Qedr po prostu odskoczył do tyłu łapiąc garść kamyków i rozwijając skrzydła. Wybił się do góry i wzleciał na wysokość około 5 metrów, gdzie pozostał dając czas Menari na wykonanie swojego ruchu. Nie wiedząc czemu uśmiechał się.

Menari Savage From Hell

Menari nie zareagował błyskawicznie. Uniósł łeb ujrzawszy, iż wilk wzbija się na bezpieczną wysokość. Typowe. Zazwyczaj osobniki z darem latania po prostu uciekają do góry ażeby uniknąć szybkiej konfrontacji.
I co ma teraz zrobić? Nie będzie biegał i skakał jak szczenię, gdyż wiele to mu nie da. Spojrzenie czerwonych oczu wbił w sylwetkę Qedra a sam ustawił się rozkraczając nieco łapy, ażeby móc zareagować na gwałtowny atak ze strony przeciwnika. Ciekawe, ile jeszcze ten ma zamiar uciekać przed bitwą, i latać nad jego głową?

Atrita

Silny wiatr przetoczył się przez pole pojedynku, porywając ze sobą drobiny lekkiego kurzu oraz niewielkich odłamków. Chrzęst i szelest towarzyszył łopotaniu skrzydeł, jak gdyby natura również pragnęła przyłączyć się do pojedynku.

Qedr - 125pkt.
Menari - 110pkt.

Qedr

Qedziu ze swoickim spokojem i lekkim uśmieszkiem chwycił jeden kamyczek, niezawielkich rozmiarów i rzucił go jakby od niechcenia w stronę Menari.

Menari Savage From Hell

Ślicznie. Po prostu spróbował uniknąć kamyczka, gdyż jak widać Qedr się z tym nie śpieszył. Po prostu lekko odskoczył.
- Masz zamiar uciekać, czy raczej droczyć się ze mną, niczym z bezrozumnym dzieckiem? - Spytał nie spokojnie, i nie w gniewie. Zwyczajnie. Wciąż jednak stał z napiętymi mięśniami. Nie mógł sobie pozwolić na chwilę nieuwagi, nawet, jeśli ten stary pryk sądził, że odwróci jego uwagę.

Atrita

Rzut dla ataku Qedra - liczba parzysta.

Niestety dla Menari, nie zdołał on uniknąć odłamka, który trafił go prosto w czoło /-1pkt życia/. Wiatr ponownie przetoczył się po okrągłej arenie, której powierzchnia zanieczyszczona była licznymi głazami najróżniejszej wielkości, zaś na skrajach terenu, w niektórych miejscach wznosiły się ku niebu dumne, wysokie kamienie.

Qedr - 125pkt.
Menari - 109pkt.

Qedr

- Obie te rzeczy na raz, chociaż nie zamierzam Cię traktować jako kogoś bezrozumnego. - rzekł i wyszczerzył zęby. Nie należał do osób specjalnie ceniących honor, nie należał do kretynów rzucających się bezmyślnie na przeciwnika, nie należał również do osób, które same by się pozbawiały swoich atutów, aby po proprostu wyrównać poziom walki.
Qedziu wzleciał kolejne kilka metrów w górę i tym razem wziął większy kamyk i zamachnął się nim, rzucając w wilczycę.

Menari Savage From Hell

//HURRRA! Jestem wilczycą! Alleluja o-O//

Menari zareagował błyskawicznie. Zapewne zareagował zbyt mocno na zwykły kamień, lecz tak został nauczony. Nie tylko odskoczył, lecz też przetoczył się trochę po ziemi. Może i przesadził, ale to był jego instynkt, gdzieś tam jednak chowający dzikie korzenie. Stał teraz jakieś cztery metry dalej wciąż wpatrując się w Qedra. Powinien rzucić kamieniem i wybić mu te ząbki. Tylko po co? Będą się teraz rzucać kamyczkami? A co mu tam!
Chwycił kanciasty kamyk spod łapy i wymierzył w stronę Qedra, wisiał tylko 5 metrów nad ziemią, zatem nie musiał się wysilać. Jednak zamachnął mocno i wycelował w sam środek wilka, tak by nie starczyło zwykłe pochylenie się lub uniesienie łap. Tak przynajmniej celował.
No cóż, inaczej wyobrażał sobie tę walkę...

Atrita

Rzut dla Qedra - parzysta ilość oczek.
Rzut dla Menari'ego - nieparzysta ilość oczek.

Qedrowi udało się wycelować kamykiem tak, iż ten uderzył młodszego basiora prosto w łopatkę /-1pkt/. Skalna riposta Menari'ego nie wyszła jednak, gdyż silniejszy podmuch porywistego wiatru zmienił niechybnie tor lotu odłamka.

Qedr - 125pkt.
Menari - 108pkt.