Bór tylko Watahy Nocy

Szasta

-Może to z mojej winy spłynęła ta łza a raczej nie chcę doprowadzać cię do łez...-wymamrotał bez emocji i usiadł przy niej.

Inna

- Zawsze możemy uznać, że tej łzy nie było... Wojownicy nie płaczą. Przynajmniej z zasady, czyż nie?- uśmiechnęła się trochę szerzej i usiadła.
- Mam nadzieję, że moja obecność Ci nie przeszkadza.

Szasta

Nie nawet powiem, że miło mi się z tobą rozmawia.Tak z zasady wojownicy nie płaczą-zaśmiał się i uśmiechnął kątem pyska do niej.

Inna

- Więc, jako wojownicy... No przecież nikt z nas nie uronił łzy- mrugnęła do niego okiem, z szerszym jeszcze uśmiechem.
- Może... Wybierzemy się na polowanie? Masz ochotę?

Szasta

Szatański uśmiech zagościł na jego pysku-Jak zawsze-rzekł i wstał.Nastawił uszy i nasłuchiwał zwierzyny.Słyszał potencjalne ofiary nawet z bardzo daleka dzięki czulszemu słuchowi co jest wynikiem mutacji.Czekał na Inną...

Inna

- Tylko gdybym traciła kontrolę nad sobą... Jeśli powiem żebyś odszedł, to uciekaj przede mną ile sił w łapach. Dobrze? Polowanie z wampirem nie jest proste i bezpieczne- powiedziała. Wstała i ruszyła przodem, a po dłuższej chwili zrównali się.
- Co powiesz na jelenia? - zapytała, jak o pogodę.

Szasta

-Jak chcesz, ale ja wolałbym coś większego może ty znajdź sobie jedną ofiarę a ja drugą.-zaproponował i zerknął na nią.Dobrze-dodał nie chcąc się spierać zrobi jak każę...

Inna

- Na co masz ochotę? - zapytała, spoglądając na niego. Jej uszy strzygły, wyłapując dźwięki z otaczającego ich środowiska wielu zwierząt.

Szasta

-Może niedźwiedź?-zaproponował kolejny swój pomysł.Pochylił się i nadstawił ucho przy samej ziemi.Dzięki temu wiedział jak daleko od nich jest potencjalna ofiara.

Inna

Skrzywiła się nieco.
- Nigdy nie polowałam na niedźwiedzie. Chociaż... Można by spróbować, teraz już mnie nie zabije...- rozważała.

Szasta

-Zawsze musi być ten pierwszy raz-rzekł z uśmiechem i zastrzygł uchem.-To gdzie polujemy bo ja wiem gdzie można znaleźć niedźwiedzie bez większego wysiłku a mianowicie Bliźniacza Przełęcz-dodał.

Inna

- Zaprowadź mnie tam, postaram się iść Twoim tempem- powiedziała i ruszyła, jak dla niej ślimaczo. Uśmiechała się jednak i zerkała na Szastę.

Szasta

Wyskoczył w górę i skakał z gałęzi na gałąź tak szybko, że wyglądał jakby biegał po drzewach.Po chwili już go nie było...

Inna

Kufę Innej rozświetlił szeeeeroooooki uśmiech. Pognała dołem, z prędkością praktycznie światła. Szasta migał jej od czasu do czasu raz z jednej, raz z drugiej strony. Mięśnie Innej w końcu poczuły się rozgrzane. Siedzenie w legowisku i omawianie spraw Watahy nie służyło im za dobrze. Teraz pracowały rytmicznie.

De Musica Angelus

Przyszła.Rozejrzała się i zamachała ogonem.Zobaczyła jamę i weszła do niej w podskokach.Ułożyła się wygodnie,oparła głowę na łapy,zrelaksowała się i patrzyła,cóż tam takiego dzieje się przed jamą.

Po pewnym czasie:
-Nic się nie dzieje-pomyślała-Wyjdę
Rozciągnęła się i wyszła z boru.

zt.