Północne Wycie - Obrada IV

Maria ''Milva'' Barring

Milva przyszła tutaj. Przełknęła ślinę i usiadła w wolnym miejscu. Ziewnęła przeciągle, po czym powiedziała:
- Witam was.
Znowu ziewnęła i spojrzała w niebo. Nie chciało się jej tu być, ale niestety musiała. Trzeba było...

Jenna

Spojrzała na nową wilczycę, dzięki tej obradzie pozna, kilka nowych wilków, były jakieś plusy.
-Witaj.-Powiedziała w jej stronę, może się z nią zaprzyjaźni, albo po prostu zostaną znajomymi? Kto wie. Pewne jest to, że trzeba spróbować.

Jennifer

Catalina skinęła głową i usiadła niepozornie z boku całego zgromadzenia. Nie zdziwi się, jeżeli będą żywić wobec niej pewną obawę. W końcu kiedyś żyła w Ogniu, a Ogień to... Kompletne przeciwieństwo Wody. Jednak jej nastawienie do Watah się zmieniło. Ona się zmieniła.

Viktoria

Viktoria spojrzała znacząco na Carly. Było już dość dużo osób. Ponad połowa (aktywnych) członków Watahy. To skrzydlatej Alfie przypada rozpoczęcie obrady. Magiczka skinęła łbem do nowo przybyłej skrzydlatej samicy. Jest sporo wilczyc, które mogą zdawać testy na jakieś stanowisko. Wadera uśmiechnęła się i poczęła czekać na decyzję Alfy.

Carly

Wilczyca zakończyła wyc, po czym zerknęła na niebo. - Spokojnie.. - w jej głosie istotnie był istotny spokój. Te słowa oczywiście kierowała do Viktorii. Warto było jeszcze trochę poczekac..

Viktoria

Wadere przekręciła teatralnie oczyma i przeniosła wzrok na zebranych. Dziewięć wilczyc, nie liczyć władzy. Jeszcze powinni dojść: Nef(a-umlaut)r, Sasome i Maloe. Wilczyca westchnęła i zamknęła oczy.

Jenna

Jen było to obojętnie, choć już długo czekają, strasznie się spóźniają. Spojrzała na Alfę, była dość spokojna, nie była zdenerwowana, że nie ma prawdopodobnie połowy watahy. Alfa powinna dawać przykład i Carly taka była, opanowana. Ciekawe jak długo, będą jeszcze czekać.

Carly

//Ej, co się nerwicujecie.. ? Obrada była umówiona na piątek, i tak.

Istotnie. Carly w spokoju patrzyła to na wilki, to na niebo. Faktem było, iż w Watasze Wody nie było prawie wcale samców. Niestety. Cudownie byłoby sprawowac władzę z.. z Taharakim, na przykład. Na samą myśl ogon Alfy kilka razy poruszył się na boki. Para Alfa. Ale on zapewne nie czułby się na siłach.. W końcu to wielki obowiązek.

Getsu

Getsu ze swym małym kościanym ogonkiem przybył tutaj, ponieważ usłyszał o jakieś obradzie. Tak, takie wiadomości szybko do niego dochodzą. Jego kości jak zwykle skrzypiały, ale to ze starości, lecz on mówi że musi je naoliwić. Taki już jest nasz staruszek. Pokręcił gwałtownie głową i usiadł niedaleko Alfy.
- Asake - wymówił stare przywitanie. Na jego kościanym łbie pojawił się wesoły uśmiech.

Mizu

Czarna wadera z żółtymi, wydającymi się świecić naznaczeniami na futrze przyszła na obradę. Musiało się stać coś ważnego, skoro zwołano zebranie watahy Wody, które było jej drugim. Złote oczy były wbite w wilgotną ziemię, po której szła. Nie, nie powinna była tu przychodzić, ktoś może wiedzieć, ktoś mógł niewiadomym sposobem to widzieć... Ale w sumie... Może to tylko jej przypuszczenia? Dowiedzą się, dowiedzą... Usłyszała po chwili, jednak nie zwróciła na to uwagi, zaciskając zęby potrząsnęła łbem, aby pozbyć się niepotrzebnych myśli. Usiadła obok Kanny i kiwnęła łbem do Alfy, Bety jak i zebranych...

Carly

- Witaj, Getsu! Miło nareszcie gościć jakiegoś samca na naszych wspólnych terenach - powitała z uśmiechem kościotrupa, machając ogonem falistymi ruchami na boki. Uniosła pysk na niebo. Słońce wciąż trzymało się czubka nieba. - Kochani, zaczniemy obradę dokładnie gdy księżyc w pełni przejmie władzę nad naszym sklepieniem.

Stille

Shinq przyjęła informację Carly i skinęła łbem. Pomachała kilka razy ogonem, patrząc na przybyłe wilki. Siedziała tu już długo, więc przywitanie było na pierwszym miejscu.
- Witam. - uśmiechnęła się do nowo przybyłych, po czym poprawiła sobie grzywkę. Myślała o Ravi'm. Szkoda, że go w Watadze Wody nie było, ponieważ na pewno by się przydał. Jak na razie to Wadery prawie opanowały ową Watahę.

Jenna

Trochę już tu siedziała i nie mogła się doczekać, gdy obrada się zacznie. Była ciekawa na jakiej podstawie, o czym będzie ta obrada. Spojrzała na wszystkich, od jej przyjścia, już, parę wilków przyszło, raczej wilczyc i chyba tylko jeden basior.

Viktoria

Viktoria spojrzała na niebo, które powoli zaczynało ciemnieć. Pośród licznych gwiazd zza rzadkich chmur zaczął wyłaniać się srebrny księżyc. Wadera uśmiechnęła się do siebie i spojrzała na zebranych. No, jest ich dość dużo... Przeniosła wzrok na Carly.
- Już czas... - szepnęła.

Taimi

Energicznym krokiem na naradzie zjawiła się także Taimi. Skinęła głową w geście powitania, po czym zasiadła nieco na uboczu. Mało wilków poznała, owszem. Ale być tutaj musiała, Alfa nakazała... Rozejrzała się po zebranych, po czym nieco zaspanym głosem spytała:
- A właściwie.. czego ta narada dotyczy? - mina jej sugerowała, że młodziutka wadera rzeczywiście nie dość, że nie wiedziała, po co tu jest, nie orientowała się w sytuacji, to jeszcz czuła się zagubioną.

Viktoria

Viktoria uśmiechnęła się do młodej samiczki.
- Na razie nikt nie wie. Ale spokojnie: obradę już czas zacząć i wszystko się wyjaśni. Powiem tyle, że jest to obrada organizacyjna - powiedziała spokojnie. Spojrzała na niebo: już była pełnia. Z podekscytowaniem spojrzała na Carly.

Zorza

Zorza spojrzała na niebo. Dziwne. Za oknem jej użytkowniczki słońce grzało pełną parą, zadając jej bolesny cios w oczy, kiedy tylko podniosła wzrok za okno. No, ale może Viktoria żyje na innej półkuli... Albo wyjątkowo zachmurzone niebo jest u niej. Istnieje także możliwość, że użytkowniczka Viki wzięła za dużo małych, kwadratowych, kolorowych papierków. W sumie... Takie ładne, kwadratowe, z wzorkami... Nieważne. Sama Pośredniczka jednak też chciała rozpoczęcia narady. W końcu to nie był jej świat... Westchnęła i rozejrzała się po obecnych.

Stille

Milczała. Przenosiła wzrok to na Viktorię, to na Carly. Rzeczywiście. Księżyc uwolnił swój piękny blask. Szkoda tylko, że użytkowniczka nie mogła tego zobaczyć. Jedynie działała wyobraźnia, która pochłaniała ją całą.
- Organizacyjna? - uśmiechnęła się lekko. - Hm, już nie mogę się doczekać, droga Beto. - rzekła łagodnym tonem, pełnym ciekawości. Ale nie skakała niecierpliwie. Siedziała spokojnie.

No a co? Mamy grać 24h na dobę? A na pełnie jeszcze ze 3 dni musielibyśmy czekać! Od czego jest wyobraźnia.
Gomen nasai za edytowanie posta.
V.

Carly

Otóż to. Na niebie pojawiło się srebrne oko naszej kochanej planetki. Carly wzięła wdech i obdarzyła wzrokiem każdego tu obecnego. Zapanowało milczenie, które przerwał zamaszysty świst rozkładanych skrzydeł, świadczący o rozpoczęciu obrady. - Witam was, moi drodzy! Choć jest nas tak niewiele, serdecznie dziękuję za to, że się zgromadziliście! - ciągnęła dalej uroczystym tonem - Wszystkim wiadomo, że księżyc, a tym bardziej jego pełnia, wzniecają moc naszego ukochanego żywiołu, dlatego ku jego chwale, zawyjmy, jak to robili nasi przodkowie! - skąd o tym wiedziała? Wędrówka czyni życie bogatym. Alfa uniosła pysk w górę i jako pierwsza zaczęła wyć melodyjnie.

Mizu

Mizu rozejrzała się dookoła siebie, jedynie Alfa - Carly wyła. A inni? Inni na razie byli cicho. No cóż, może i ona ma piskliwy głosik, jednak ten nie przeszkodzi jej w wyciu... Chciała jednocześnie wyrzucić z siebie wiele uczuć i emocji, myśli i tego wszystkiego. Zadarła łeb do góry i również jak i wadera zaczęła wyć... Nie wiedziała czy inni także dołączą, ale nie było to teraz ważne. Z drugiej strony było to polecenie "przywódczyni" tak więc nie było w tym nic złego... Wyjąc starała się zajrzeć sobie samej w duszę, może serce, a może umysł...