Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Drzewo brzoskwiniowe - kącik Carly

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum O wilkach Strona Główna -> Wataha Wody / Bagniska
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 16:42, 13 Cze 2012 Temat postu:

Beta z zaangażowaniem wpatrywała się w młodą Komę, jakby chciała wyczytać, co los, który jest dla niej łaskaw, jej ofiarował, że tak ją rozpiera energia. Aż zanadto! Strzepnęła uchem w jawnym zamyśleniu tą sytuacją, ale jednocześnie nie traciła uwagi na wilczątku. Słuchała jej, ani na chwilę nazbyt się rozpraszając tą myślą. - U mnie .. - powtórzyła, jednocześnie tę chwilę się zastanawiając nad odpowiedzią - .. właściwie, nic ciekawego, nic nowego - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Znaczy, tak na początku jej się wydawało, bo nic jej do głowy nie przyszło. Dopiero po jakimś czasie doszło do niej coś faktycznie dosyć ważnego i emocjonującego, co ją spotkało. Jej mięśnie twarzy na chwilkę nieco się spięły. - .. To znaczyyy, coś się stało. Spotkałam mojego dawnego partnera, ale już jest wszystko w porządku - uśmiechnęła się dość wesoło, a jej twarz na nowo przybrała promiennego wyrazu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Komatta
Dojrzewający


Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 10:18, 16 Cze 2012 Temat postu:

Machając wesoło ogonem przyglądała się Carly z zaciekawieniem. Od kiedy tylko mogła nazywać ją mamą, nie.. nawet wcześniej, od kiedy tylko się spotkały lubiła jej słuchać. Może to ze względu na barwę głosu, może na to w jaki sposób to robiła.. Trudno stwierdzić. Może to po prostu kwestia "tego czegoś" co ma się w sobie. Możliwe.. Poruszyła uchem słysząc pierwszą odpowiedź. Jednak gdy wilczyca chciała coś jeszcze dodać postawiła uszy na sztorc. "Dawnego.." Przeszło jej przez myśl, zaraz po usłyszeniu tych dwóch zdań. Odrzuciła delikatnie głowę do tyłu, a w oczach rodził jej się niepokój.
- Mamo, ale nie masz na myśli Pana Taharakiego, prawda?! - Pamiętała dokładniej obraz gdy ten pojawił się właśnie w tym miejscu. Pamiętała reakcję wadery, radość i wszystkie pozytywne emocje, który na ten czas pojawiły się u jej mamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 10:42, 16 Cze 2012 Temat postu:

Szpieg uśmiechnęła się uspokajająco, a wcześniej zerknęła na ledwo co wystający kawałek kory z jej torebki na tylnej łapie. - Skądże - rzekła, a łapą zadziornie przejechała po czuprynce młodej - Niegdyś miałam innego partnera, pana Waspa, wiesz? Byliśmy bardzo szczęśliwi, ale, cóż, nie wyszło. Bywa - wzruszyła barkami niewinnie. W głębi duszy nadal ją to ruszało, ale dziś była szczęśliwa, że chociaż może z nim normalnie rozmawiac, patrzec na niego i z nim przebywac. Nigdy nie przestała go kochac, on przestał. Dla niej po tamtym rozdziale życia zostało tylko echo. Przymusem musiała zacząc życ inaczej. I zapomniec o dawnych chwilach u jego boku. Choc była tak wierna jego zdaniu i osobie, wyszło jak wyszło. Może to i lepiej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Komatta
Dojrzewający


Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 9:39, 18 Cze 2012 Temat postu:

Zaśmiała się na gest Carly, delikatnie mrużąc oczy. Podniosła spojrzenie na wilczycę lekko zadzierając pyszczek w górę i przez chwile przyglądała się jej z zaciekawieniem..
- Emm.. to niedobrze. Nawet bardzo.. skoro byliście szczęśliwi, to.. dlaczego? - Spytała na moment spuszczając wzrok. - To znaczy oczywiście jeśli wolno mi spytać! - Dodała pospiesznie zauważając, że pytanie może być dla wadery dość niewygodne, nieprzyjemne czy jakkolwiek je nazwać. Ech, no ale zdarzają się i takie rzeczy. Nic nie trwa wiecznie, nic.. Wszystko ma swój koniec, i ten koniec wcześniej czy później po prostu nadejdzie. A my nie będziemy mieli na to wpływu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 10:45, 19 Cze 2012 Temat postu:

Wilczyca w nagłym zamyśleniu odwróciła łeb w stronę, od której wiał porywisty wiatr. Przymknęła oczy, pozwalając by wiatr targał jej grzywką. - Więc - zaczęła wolno, biorąc wdech - Po prostu nam nie wyszło. On nagle przestał mnie kochać i, cóż, zdradził z inną wilczycą - rzekła, niepewna swych słów. Czy szczeniak zrozumie to pojęcie? Inaczej tego nie może nazwać, a skoro ma być szczera, innego wyjścia nie ma. Lekko spuściła pyszczek, grzebiąc łapą w trawie przed sobą. Przegryzła wargę. Była wtedy tak zdesperowna, tak okrutnie podeptana przez Enary, zarówno na psychice, jak i ciele. Do tego jeszcze jej dzieci.. samo wspomnienie jest bardzo bolesne. Najgroszym wrogom tego nie życzy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Komatta
Dojrzewający


Dołączył: 06 Sty 2012
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 12:06, 27 Cze 2012 Temat postu:

- Zdradził? - Powtórzyła jakby sama dla siebie. Znała znaczenie tego słowa i wręcz trudnym było dla niej do zrozumienia jak można było się czegoś takiego dopuścić. Nie zrozumiałym dla niej było jak można było przestać kochać? Czy miłość nie jest przypadkiem uczuciem wiecznym? Tak jej się zawsze wydawało. Ale było to jednocześnie sprzeczne z tym, że.. nic nie trwa wiecznie. Wszystko ma swój koniec, wszystko. Jakkolwiek byśmy się starali było to nieuniknionym.
- To.. okropne.. - Wyszeptała podchodząc bliżej i wtulając się w ciepłe futro mamy. Do jej nozdrzy wpadła znana już jej dobrze woń, która równie dobrze jej się kojarzyła. Z ciepłem, uczuciem, zrozumieniem. Z całą Carly najprościej mówiąc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 17:01, 27 Cze 2012 Temat postu:

Beta uśmiechnęła się nieco blado, obejmując łapą niewielkie, choc już bardziej rosłe ciałko przyszywanej, ale tak samo kochanej córeczki. Aksamitnymi poduszkami przejechała po jej łebku, obszywanym w jedwabiste, zielonkawe futerko. - Komciu.. - rzekła cicho, ciepłym głosem, nie przestając się uśmiechac - To lepsze, niżby życ w ciągłym kłamstwie i napięciu, prawda? Wszystko ma lepsze strony, a ta sytuacja pomogła nam tylko zrozumiec, że to już nie nasz czas i nie nasza pora. Ja jakby nadal go kocham, a przynajmniej można to nazwac sentymentem, ale teraz mamy dwa oddzielne scenariusze do napisania, wyznaczone nowe misje w życiu, zmiany są potrzebne. To nie do końca okropne, rozumiesz - ciepły, matczyny język samicy lekko przejechał po pyszczku młodej dorosłej uspokajającym gestem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 18:54, 22 Lis 2012 Temat postu:

Frrru! Oto w miejsce to zawitał Asmodeusz. Zdaje się, że Carly miała okazję go poznać? Rozejrzał się dookoła, wlatując następnie śmiało do jaskini, tam właśnie zrzucając kawałek kory, na którym trwały czarne, wypisane węglem litery. Koślawe, pisane w pośpiechu, gdzieniegdzie dodatkowo zniekształcone przez krople deszczu. Zatoczył okrąg, po czym wyleciał. Mógł zostawić list nieco bliżej drzewa, ale nie ma pewności, iż wiatr nie porwalby wiadomości, a deszcz jeszcze bardziej nie zamazał jej treści.

    Przepraszam. Nie wiem, dlaczego, jak ani po co. Wiem, że moje tłumaczenia są nic nie warte *zamazana część wiadomości* am Cię nad życie, powiedz tylko słowo, a uczynię wszystko, byś choć na mnie spojrzała. Zawiodłem Cię, zniszczyłem to, na czym najbardziej mi zależało... jedyne, na czym zale *zamazane* oim marnym życiu. Czuję się jak śmieć, do teraz nie wiem, jak mogłem tak dotkliwie Cię zranić. Jeszcze niedawno gotów byłem rozszarpać Waspa za podobny czyn, dzisiaj zaś sam się do niego uciekłem. Nie chcę się tłumaczyć, bo to co zrobiłem jest niewybaczalne, wiem o tym. Nie zamierzam też błagać o wybaczenie, szanuję bowiem Twoją decyzję.
    Wiedz jedynie, że nadal, mimo wszystko, jesteś dla mnie najważniejsza. Jesteś moim słońcem, które rozświetlało mój żywot, czyniąc go radośniejszym. Jedyną wartością, którą miałem, a przez własną głupotę zatraciłem, i to w tak paskudny sposób... Mogę jedynie domyślać się, jak bardzo Cię skrzywdziłem. Jesteś... byłaś... jedynym, co trzymało mnie przy życiu, co wyzwoliło we mnie chęć zmiany, chęć rozbudzenia kamiennego serca.
    Dziękuję. Dziękuję za wszystkie chwile, za masę doświadczeń, za pomoc i wsparcie.


Asmodeusz był już hen daleko. Widocznie Taharaki nie założył, iż Carly zechce odpowiedzieć. Wcale się nie dziwil...



<center> * * * </center>

Przyszedł tu ponownie. Nigdy nie czuł się na terenach tej watahy aż tak obco, niczym intruz, którego każdy baczy zniszczyć. Delikatnie i ostrożnie wszedł do ukrytej nory, aby zaraz położyć lubą na... trawie? mchu? skórach zwierząt? Na czymś, co na pewno służyło waderze za legowisko.
- Przepraszam Cię, Carly. Znów zawiodłem - szepnął tylko na tyle cicho, iż nie było żadnej pewności, czy wilczyca dosłyszała sens jego słów, wyrzuconych z niemałym drżeniem. Zagryzł wargę.
- Wydaje mi się, że Twe skrzydło winien zobaczyć fachowiec, na pewno będzie w stanie bardziej pomóc, niźli... niźli ja - skutecznie, acz z pewnym trudem, przełknął cisnące się na usta słowa, nieprzychylnie o nim świadczące. Wyszedł z jamy, niemniej po to jedynie, aby zaraz przetransportować w starej skorupie żółwia nieco wody. Przyciągnął ją do wadery, delikatnie podniósł jej pyszczek, by ją napoić.
Zaraz zerwał kawałek kory z drzewa brzoskwiniowego i kawałkiem węgla nabazgrolił kilka liter. Gwizdnięciem przywołał Asmodeusza, po czym wręczył mu do łapki "list", nakazując zanieść go do lecznicy. Wiedział, że kraina cierpiała na deficyt medyków, niemniej jednak nadzieja umiera ostatnia. On postanowił zostać przy Carly, jakby potrzebowała pomocy czy jakiegoś wsparcia. Aby tyle mógł jej zapewnić...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Taharaki dnia Śro 21:20, 03 Lip 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 9:51, 04 Lip 2013 Temat postu:

Rudowłosa była na tyle oszołomiona, by niemal nie czuc, że leci na grzbiecie swego ukochanego. Nie chciała i nie mogła teraz myślec o niczym innym, jak o tragedii, która ją spotkała. Fakt faktem, Taharaki obiecał ją pomścic, ale to nie zmienia faktu, że pozostała teraz zupełnie bezbronna, co dla wilka jest straszliwym przeżyciem. Zostac bez środka do obrony, czy chociażby ucieczki. Od kiedy straciła kły, nic nie jadła, jedynie jakieś śmieszne owoce znalezione po drodze za krainą. Słabła i mizerniała w oczach z dnia na dzień bardziej, nie potrafiąc sobie z tym poradzic. Głodny organizm zaczął żywic się jej mięśniami. Zanikały dobrze rozwinięte, umięśnione łapy, na klatce piersiowej pojawiły się wyraźne zarysy żeber, stawy stały się wystające. Z oczu zniknęły radosne ogniki. Bowiem gdy dzieje się coś wbrew Twej woli, wyniszczasz sam siebie. I już nic na to nie poradzisz.
Dawała się tarmosic jak lalka, choc widac było, że słucha uważnie Taharakiego, chcąc zdobyc się chociażby na tyle. Napiła się wdzięcznie podsuniętej wody, po czym westchnęła niedźwiedzio, opadając ciężko do poprzedniej pozycji. Nie mogła wyrazic słów podzięki, że ten się nią zaopiekował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 16:44, 04 Lip 2013 Temat postu:

Nie wiedział, jak powinien się zachować. Nadal ją kochal, niemniej.. zaszła w nim pewna zmiana. Wiedział już, jak powinien czynić. Zawiódł o jeden raz za wiele. I nawet, jeśli Carly kiedykolwiek mu to wybaczy, on sam nie potrafił już patrzeć sobie w twarz. W pysk, nawet. Westchnął, spostrzegając, iż jego kompan powrócił. Miał nadzieję, że ktoś szybko odczyta list i przybędzie z pomocą. Podszedł niepewnie, ze spuszczonym z niemałą skruchą łepetyną ku lubej.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś? Może... może upolować Ci coś? - liczył, iż mimo braków zębów, który gdzieś tam musiał przecież dostrzec przez te.. pół roku? będzie ona w stanie przeżuć poporcjowane mięso. Wyglądała mizernie, zbyt mizernie. Ciężko było mu na nią patrzeć, nie żeby była jego zdaniem brzydka, bo to nieprawda! Po prostu.. trudno patrzeć na cierpienie istot, które tak bardzo kochamy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 17:56, 05 Lip 2013 Temat postu:

O tak. Niczego nie potrzebowała teraz tak, jak solidnego posiłku, który by ją wzmocnił, pokrzepił i.. pomógł w odzyskiwaniu humoru. Każdy wie, że głód = rozdrażnienie i zmęczenie, a to wcale jej nie pomagało. Zdobyła się na zwrócenie na niego swych morskich oczu - miała nadzieję, że ten gest da mu do zrozumienia, że właśnie tego pragnie. Westchnęła ponownie, jednak dużo ciężej i widac, że sprawiało jej to ogromny kłopot, by wykrzesac z siebie tyle dwutlenku węgla. Na ogół oddychała teraz cicho i płytko. Wtuliła się w coś-czym-kiedyś-wyścieliła-legowisko, jakby to było jej ostatnim ratunkiem, jej bramą do niebios.
Była smutna. Zła. Zawiedziona. Rozdrażniona. Zaprzepaszczona własnym organizmem. Któż by się spodziewał, że zwykły atak upiora tak może rozbic na kawałeczki całe dotychczasowe życie? Koniec ciemnej kity poruszał się na boki mimo wszystko, świadcząc o tym, że Carly pozostaje zupełnie aktywna w sferze myślowej. Byc może to niewdzięczne względem Taharakiego, gdy ten chciał jej teraz pomóc, a ona tak po prostu.. myśli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 18:04, 05 Lip 2013 Temat postu:

Zasłużył w pełni na jej milczenie. Podszedł na moment do niej i podsunął bliżej skorupę z wodą, na wypadek, jakby miała odczuć pragnienie w czasie jego nieobecności. Krótkiej, tak liczył, jednak nigdy nie wiadomo, co los przyniesie. Dawno nie polował, sam żywil się jakąś padliną podczas tułaczki z dala od Krainy, jednak zdobytego doświadczenia jako były dowódca tropicieli ot tak utracić przecież nie mógł.
- Za chwilę wrócę a Ty odpoczywaj, spróbuj zasnąć i zregenerować nieco siły - szepnął prosząco (w sumie... zabrzmiało to bardziej jak błaganie, a nie prośba, ale co począć, kiedy mimo wszystko nadal ją kochał i troszczył się o nią, ba! czuł się odpowiedzialny za wszelkie zło, które ją spotkało). Gdyby był przy niej, a nie stchórzył i uciekł jak jakiś gówniarz... Wszystko byłoby inaczej. Gdyby nie wskoczył jakiejś podrzędnej i nigdy ani trochę dlań ważnej waderze (z którą miał mieć potomstwo, ale Userka zniknęła) do łóżka, nadal mieliby szansę na starość u swego boku.
Wybiegł. Nie chciał, aby ujrzała łzy, które zbierały się w jego ślepiach...

zt


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Taharaki dnia Pią 18:06, 05 Lip 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 12:03, 07 Lip 2013 Temat postu:

Zdobyła się na ciche zaskomlenie, gdy ten tak dziwnie i szybko ją opuścił. Wydawało jej się w pierwszej chwili, że to dlatego, że ma jej dośc... Na tle psychicznym uszkodzenia, jak widac, rozwijały się w rozkosznym tempie. Zresztą, może nie do końca. Niegdyś w końcu wydawało jej się, że nie jest taki, jak Wasp, że jej nie zostawi, nie odejdzie, nie zdradzi.. Niestety. Mężczyźni widocznie muszą stawiac jej na drodze siebie, jako tego, co ma jej uświadomic, że ideały po prostu nie istnieją, a ona i tak w końcu będzie skrzywdzona. Szkoda, że Carls jest tak durna, by po stokroc wybaczac i wierzyc, że się zmieni.
Teraz jednak była Tahiemu szczerze wdzięczna. Czuła jego szczere intencje, najchętniej rozmawiałaby z nim i dała jak najbardziej do zrozumienia, że tęskniła i pragnie choc w połowie odnowic starą znajomośc. Pozostawało czekac.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 12:13, 07 Lip 2013 Temat postu:

Wrócił. Jasne, że wrócił! Nawet przez moment nie wątpił w to, iż jak najszybciej pojawi się w ukrytej jamie. W pysku trzymał kawałek liany, którą jakoś przewiązał zdobycz - mimo chwytnych kończyn, zdolna chłopina. Zdobycz, czy może raczej zdobycze, oto bowiem przed grzbiet przewieszone miał cztery dość dorodne przepiórki oraz jednego, tłustego aż miło patrzeć, zająca. Złapał nieco zadyszki, bo to już kondycja nie ta, do tego biegł niemalże na złamanie karku, obciążony nieco truchłami. Przekręcił się nieco, by zrzucić obiad na podłoże, nieopodal samicy.
- Mam nadzieję, że lubisz przepiórki lub zająca, który napatoczył się przy okazji? - na temat pobudek, które spowodowały, iż obrał mięso delikatne, które powinna łatwiej przeżuć, aniżeli jakiegoś jelenia, przemilczał. Nie chciał dobijać jej wypowiedziami dotyczącymi braku uzębienia. Ona już i tak dość zebrała po zadzie od życia.
- Cholera, gdzie Ci medycy? - warknął sam do siebie, zataczając okręg i podchodząc do wyjścia z jamy. Wystawił nieco łeb i rozejrzał się dookoła. Jak ta kraina miała nie chylić się ku upadkowi? Jednak uznał, że wystawanie w drzwiach na nic się nie zda. A może... może po prostu wolał siedzieć tam, aniżeli spojrzeć Carly w twarz? Nieważne, grunt, że szybko zorientował się, iż samica może potrzebować pomocy, zaklął zatem jedynie pod nosem, po czym powrócił do wilczycy. Nie wiedział, jak się zachować, co go dodatkowo męczyło. To wszystko przez neigo. Swego czasu obwiniał się o cierpienia rodzeństwa, teraz wyrzuty znów powróciły, niemniej z zupełnie innego powodu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beherit
Lekarz


Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 10:58, 08 Lip 2013 Temat postu:

Złotawy wilk szybkim tempem przyszedł nad Brzoskwiniowe Drzewko. W zębach trzymał skórzaną torbę z lekarstwami, które zdołały się uratować przed tym, co stało się w Lecznicy. Cieszył się w duchu, że bezproblemowo trafił do tegoż miejsca. Bez dłuższego namysłu podszedł do Bety. Nie kłaniał się, nie okazywał większego szacunku. Choć sam był kiedyś jednym z wyższych w monarchii watahy, teraz odgrywał rolę samotnika, dla którego nie miało różnicy, kto jakie stanowisko obraduje. Położył torbę obok samicy i przyjrzał jej się uważnie. Już zbyt długo leżała bez pomocy, w końcu ktoś musiał się nią zająć. Rany... muszą być jak najszybciej oczyszczone. Sięgnął więc po waciki, które polał spirytusem i zaczął je delikatnie i ostrożnie oczyszczał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż Beta już wystarczająco cierpi, ale inne wyjścia nie ma.
- Trochę poszczypie i przestanie... - szepnął opiekuńczym, uspokajającym głosem, przerywając swoje milczenie. Przeniósł wzrok na uskrzydlonego samca. Poczuł w sercu delikatne ukłucie, odruchowo machnął swoimi czarnymi, nielotnymi skrzydłami. Już do niczego się nie zdawały. - Podejrzewam, że to od Ciebie otrzymałem wiadomość. Pokarz mi, które skrzydło ma uszkodzone - odezwał się poważnym tonem. Maska lekarza, obojętnego na rany, ale nie bezuczuciowego. Martwił się w duchu o każdego swojego pacjenta, lecz nie chciał tego okazywać. Strach czy smutek nie pomaga w uspokajaniu rannych, wręcz przeciwnie. Dlatego musiał zachować spokój...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 13:01, 08 Lip 2013 Temat postu:

Warknął głucho, dostrzegając obce stworzenie, jakby nigdy nic wkraczające na te tereny. Na szczęście (dla Beherita? ^^) zorientował się, w czym rzecz, a torba z lekami stanowiła tutaj cenną poszlakę. Odsunął się zatem nieco od Carly, by nie utrudniać medykowi pracy, jednakże czujnym spojrzeniem obserwował każdy jego ruch. Odkąd sam ostatnio był w lecznicy, kompletnie się kadra zmieniła, typa tego nie znał. Lea? Tak, chyba ona za każdym razem, kiedy wpadł w tarapaty, opatrywała jego rany. Lea, Elena, Kaori, Taimi, nawet Retes... wszyscy jakoś zniknęli, jakby nigdy ich nie było. Jakby wszelkie pomocne łapy i przyjaźnie były jeno snem, z którego niechcący się wybudził.
Kiedy tamten zadał pytanie, Taharaki wskazał pyskiem złamane skrzydło. Niestety, userka nie wie, które to, zatem ewentualnie Carly to naprostuje ^^'.
- Te. Tak, to ja prosiłem o pomoc, dziękuję za szybkie przybycie - powiedział, nie ukrywając wdzięczności. Wygrał ostatnio kilka kostek, to odpali się jakiś napiwek w dowód wdzięczności, czemu nie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 13:27, 08 Lip 2013 Temat postu:

Może i sam o sobie miał niskie mniemanie, acz Beta wiedziała jedno - w tej chwili jest jej najprawdziwszym wybawcą, któremu odpłaci się tylko rzeczami, których gołym okiem się nie zobaczy. Owszem, moi drodzy.
Mimo że źle było z jej zdrowiem ogólnym, nos jeszcze funkcjonował dobrze, doskonale meldując swą nieprzeciętną gotowośc do działania, gdy tylko uczuł kuszący swąd mięsa. Łeb Carly od razu się uniósł, tuż za nosem, który, jak widac, był chyba najsprawniejszy z całego jej kruchego ciałka. Tak, taaak! Tego chciała! Jej kita zaczęła nieświadomie podskakiwac i merdac na boki. Zionęła z niej radośc, choc niemal się nie ruszała. Przemilczała zdanie o medykach - o niczym nie wiedziała. Przynajmniej dopóki do jej legowiska nie wszedł dawny, pręgowany Beherit - który dziś wcale pręgowany nie był, i jak zdążyła się domyślic po tachanej przez niego torbie z lekarskimi gadżetami, został medykiem lub ich pomocnikiem.
Nie mogła w żaden sposób zaprzeczyc, by tego nie robił, że nie trzeba, że samo się zagoi i dlatego tylko zarzuciła wymownie łbem o podłoże, mocno zaciskając zęby. Piekło, mocno piekło! Miało pomóc, ale na ten czas piekło, au!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 19:39, 10 Lip 2013 Temat postu:

Kiedy zauważył, iż ta, którą mimo wszystko nadal kocha nad życie, cierpi, doskoczył do Beherita. Są czasem chwile, kiedy emocje biorą górę nad zdrowym rozsądkiem, nieprawdaż? I choć doskonale wiedział, iż rany należy opatrzyć i zdawał sobie sprawę z faktu, że to ma pełne prawo piec czy szczypać, na chwilę obecną kompletnie fakt ten wymazał z pamięci.
- Może trochę ostrożniej? - warknął nieprzyjemnie, siadając obok medyka. Teraz to będzie miał go na oku, jeszcze mu lubą bardziej skrzywdzi, aniżeli pomoże. I chęć dania napiwku właśnie trafił szlag. Drugą pobudką do zmiany zdania był okres, przez jaki Taharakowa czekała na post. Nie. Pomoc nie udzielona tak, jak sobie życzył ten samiec, nie zasługiwała na nagrodzenie. W sumie... to jego psim (umm... wilczym, pardon) obowiązkiem było pomaganie innym, prawda? Tah nigdy nie został nagrodzonym za polowania czy tropienie, więc to zbędne. Tak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beherit
Lekarz


Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 20:22, 10 Lip 2013 Temat postu:

Samiec spojrzał na skrzydło, a zaraz przeniósł wzrok na wilka obok.
- Może się łaskawie odsuniesz i nie będziesz się wtrącał w moją robotę? - syknął. Jak najdelikatniej złożył skrzydło samicy do jej ciała.
- Oj, moja droga Carly... Coś ty ze sobą zrobiła? - zapytał smutno, wyjmując z torby dwa kolejne zwoje bandaży. - Muszę Ci je usztywnić, to ostatni ból, który Ci dzisiaj zadam, obiecuję - szepnął. Zaraz zaczął obwiązywać pierwszy bandaż na górze, nad jej złamanym skrzydłem, pod skrzydłem sprawnym i pod brzuchem - i tak w kółko, aż nie skończyła mu się rolka, której koniec następnie rozciął pazurem i zawiązał. Drugim obwiązywał zakończenie skrzydła w taki sam sposób, jak wcześniej. Raz po raz musiał delikatnie unosić samicę, by móc przeciągnąć bandaże pod nią, a robił to z trudem, chcą zadać jej jak najmniej nieuniknionego bólu. Gdy skończył, przyjrzał jej się dokładnie.
- Pilnuj się na przyszłość... a teraz odpoczywaj, dużo odpoczywaj. Masz szczęście, że ten o to tutaj Skrzydlaty tak o Ciebie dba... - odwrócił się do samca. - Nakarm ją, to jej doda wiele potrzebnych sił - powiedział, delikatnie się uśmiechając.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 14:19, 15 Lip 2013 Temat postu:

Ach, można wręcz rzec, że Taharaki czuł do niej jeszcze więcej, niżby przed zdradą - jeśli to w ogóle, kurka wodna, możliwe. Chociaż wątpliwym jest, że Carls jeszcze w 100% komukolwiek zaufa - same zdrady, same zamachy, same odejścia. Dlaczego to ona musiała tak cierpiec? Dlaczego? Podpadła kiedykolwiek Bogu tak mocno, by teraz perfidnie się na niej mścił?
Widząc, jak Tahi panikuje przy każdym jej ruchu i odgłosie, zacisnęła boleśnie szczęki ze względu na brak uzębienia, postanawiając sobie, że nie drgnie ani o milimetr, by jej ukochany nie musiał się bez potrzeby denerwowac. Była za dobra. Zdecydowanie za dobra. Za to, co jej uczynił, powinna patrzec na niego z pogardą i nie pozwolic mu się zbliżyc na odległośc dziesięciu kilometrów. I zapewne dokładnie tak by zrobiła, gdyby jej serce nie było tak, cholibka, miękkie!
Dzielnie znosiła wszystkie podnoszenia i niedogodności przy badaniu i opatrywaniu jej ran. W podzięce podniosła łeb i uśmiechnęła się do Beherita. Bolało o niebo mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum O wilkach Strona Główna -> Wataha Wody / Bagniska Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin