Zebranie Wojowników. {zebranie pierwsze}

Szasta

- Raportem nie ja się miałem zająć a usunięciem zagrożenia - odrzekł spokojny nie zważając na rozdrażnienie wilka. - Nie jestem posłańcem...z raportem miała przyjść Shauni o ile mi wiadomo. - dodał.

Shauni

Natychmiast podeszła do dowódcy i lekko skinęła mu głową.
- Tak i zajęłam się nim, ale - zrobiła pauzę - nie było już o czym meldować. Niedźwiedzie zostały wybite. - kątem oka spojrzała na Szastę - Zostało tylko jedno nieszkodliwe młode w Bliźniaczej Przełęczy. To wszystko.

Krik

-Jeśli macie zamiar przeciwdziałać moim rozkazom, nie meldujcie mi.-Warknął.-Powinienem wyciągnąć konsekwencje, ale tego nie zrobię.

Shauni

Przekrzywiła lekko głowę, patrząc na dwódce dziwnie pustym wzrokiem. Sama sobie nie miała nic do zarzucenia, wykonała swoje zadanie.
- W taki razie - odezwała się niezmienienie spokojnym głosem - czy jest coś jeszcze o czym powinniśmy wiedzieć albo co powinniśmy zrobić?

Szasta

- Nikt nie przeciw działał... - dodał pustym głosem i odszedł trochę dalej. Jego ciało na zewnątrz nie wyglądało najlepiej, a w środku było już wręcz martwe. Splunął krwią na trawę i pokuśtykał na trzech łapach do nich, czwarta była wciąż drętwa.

Shauni

Nie spuszczała wzroku z dowódcy, tylko na chwilę kątem oka zlustrowała stan Szasty.

Krik

-Musimy zająć się za ćwiczenia.-Powiedział i zrobił przerwę, po czym dodał.-Jesteście niźli, nawet dobrzy. Ale jak wiecie, może dojść do wojny między Nocą, a Wodą, chodź nie jesteśmy pewni tego. Jednak musimy bronic tej watahy.

Sorry, zła postać

Szasta

Dobrze - rzekł i był gotów do pracy - Na czym będą polegać ćwiczenia - nie pokazywał już słabości i bólu,który go zżerał. Wlepił czarne ślepia w Krika.

Shauni

Pokiwała głową ze zrozumieniem, domyślała się, że w końcu może do czegoś takiego dojść.
- Jeżeli wybuchnie wojna, wodzie zapewne będzie pomagać wiatr - odezwała się spokojnym tonem.

Krik

-Ty lepiej idź do lekarza albo nad lecznicze źródła.-Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu, chociaż właśnie niego się spodziewał. Spojrzał na nich badawczym wzrokiem.

Szasta

- Na pewno w końcu Jaina ma tam swojego lalusia - charknął krwią na boki wrócił wzrokiem na Shauni. - Bez obrazy dla alfy wody - dodał.
- Nie potrzebuje lekarza a ćwiczenia poprawią mój stan - spojrzał na Krika.
Zniknął...

Shauni

- Ja moge zaczynać w tej chwili - rzekła tym samym denerwująco spokojnym tonem - Dobro watahy jest najważniejsze - dodała po chwili.

Krik

-Szasto, w tym stanie na niewiele się zdasz w walce. A na tym będą polegały ćwiczenia.-Powiedział i zrobił przerwę. Patrzył na swoich podwładnych.

Szasta

Wrócił tu szybko tak jak tylko umiał, - Jestem gotów do ćwiczeń...moje ciało zostało odratowane - rzekł tajemniczo i wiedział, że nikt nigdy się nie dowie ile musiał przejść i za co. - Jestem wojownikiem i oddaję ci swoje życie i watasze Nocy, powierzam swoje życie wszystkim wojownika tej watahy...będę walczył za nią i za was do końca choć ten już często mnie nawiedzał - zaśmiał się przy ostatnim.

Shauni

- Również jest gotowa, by oddać życie za watahę i za was - uśmiechnęła się nikle, przeczesała wzrokiem pyski zebranych tu wilków.

Krik

-Dziękuję, za taki akt wierności. I ja obiecuję być jak najlepszym dowódcą, starać się was chronić i być jak najlepszym wojownikiem.-Powiedział i spojrzał na nich.-Dobrze, będziecie walczyć w parach. Ale nie tu.-Powiedział i zamknął oczy, po czym dodał.-Ogłaszam tę naradę za zakończoną!-Powiedział i ruszył.-Dobierzcie sie w pary i ustalcie miejsca potyczek na terenie watahy.

Shauni

Zaśmiała się cicho. Domyśliła się, że trudno będzie znaleźć jej partnera do walki. Rozejrzała się po zgromadzonych wilkach, przeszywając ich czarnymi oczami.

Szasta

Czekał aż ktoś będzie chciał z nim być w parzę.Look na SHAUNI i położył się, ziewnął. Miejsce do walki jakieś dobre miejsce...-myślał.

Krik

Patrzył po zgromadzonych wilkach. Czekał, aż dobiorą się w pary. Sam powinien trenować, ale to potem. Najważniejsi są wojownicy.

Ps. Zróbcie oddzielne tematy na walkę, tylko je opiszcie.

Szasta

- Shauni...nigdy razem nie walczyliśmy może będziesz ze mną w parze - wstał i skłonił pyskiem ku Shauni. Czekał na odpowiedź, trening - na samą myśl już wracały mu siły.