Czarna Dolina

Severus

Cóż, najwidoczniej Senpai nie zauważyła, że dotąd nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Albo nie chciała zauważyć. Poruszył uchem, zerkając na zjawę nie tylko z niepokojem, co ciekawością. Ach, prawdziwa zjawa, która czymś włada. Nie te g****** duchy, które jęczą i rzucają w innych duchową materią. Nie można też pominąć jego niespokojnego przebierania łapkami, gdy to szkielety zbliżały się do niego i zerknięcia, którymi co moment obdarowywał Gehę. Odetchnął jednak cicho, gdy truposze odpuściły na rozkaz swego.. Pana. Przekrzywił łeb, marszcząc teraz nos i spoglądając na zjawę. Jednocześnie czuł jednak ponaglające wołanie z morza. Cholera jasna, tyle rzeczy do zrobienia, a rozdwoić się (hah) nie da. Szlag by to. Skulił uszka, powstrzymując się od coraz intensywniejszym rozkazem wyruszenia nad morze. Nie, musi zająć się Senpai. Ona jest nieodpowiedzialna. Nie dziwota więc, że choć milczał i raczej niezbyt słuchał, zaczął kręcić się spokojnie w pobliżu, targany sprzecznymi myślami.

Massacre

Massacre tym razem przeniósł swe ślepia wprost na tego "kogoś". No tak... Nie musiał długo się głowić, że coś go dręczyło. Coś wewnątrz jego biednego i zmęczonego ciałka, aż nabrzmiewało. Zjawa jednocześnie wyczuła silne wahania aury tegoż osobnika. To ciekawe...
Zbliżył się do samca z niekrytym uśmiechem na przeźroczystej kufie.
- Widzę, a raczej czuję, że nie tylko to miejsce emanuje energią. Coś w Tobie jest... Kim w ogóle jesteś? - zapytał jakby od niechcenia, ale jednocześnie ciekaw był co tak naprawdę skrywał ten basior. Był jakiś... Rozproszony?

Severus

- Severus jestem. - odparł mechanicznie, już całkowicie nie udając tego przesłodzonego, misiaczka który należał do Gehenny. Poruszył noskiem, dopiero po chwili przetrawiając słowa Massa. Spojrzał na niego całkowicie zrezygnowany, podczas gdy jego łapki ciągnęły go w odwrotną stronę.
- Morze mnie wzywa~ - rzekł z nostalgią, jednocześnie zaraz na jego pysku pojawiło się napięcie i zmarszczenie nosa. A jeśli to morze.. Może to jego kraken wrócił? Obejrzał się wtem w stronę morza, które było tak daleko, jednak on zrobił to z nadzieją, że już stąd ujrzy potężną masę mięśni, ogromną paszczę z setkami rzędów kłów otoczonych mackami. To się oczywiście nie stało, jednak teraz walczyły z nim kolejne sprzeczne myśli - zostać tu lub iść. Wzdychnął cicho. Ta kraina jest dziwna i go zmienia, uświadomił sobie i sklął pod nosem.

Massacre

Severus... Po raz pierwszy usłyszał to imię. Nie znał go, ale może jednak źle ocenił jego "możliwości". Z początku Władca utwierdził się w przekonaniu, iż rzekomy samczyk jest tylko zwykłym pachołkiem, kolejnym płaszczącym się przed każdym, wilczkiem bez własnego zdania. A jednak wciąż ta kraina zadziwia swoimi "owocami".
Mass zbliżył się jeszcze bardziej samca. Nie pytał o pozwolenie... Przylgnął łapę blisko jego łba, oczywiście dotknąć go nie mógł, ale to pozwoliło mu wykryć źródło płynącej energii z ów samca. Po chwili zabrał łapę i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Morze... To dobry sojusznik, jeżeli się wie jak z nim postępować. Czyżbyś miał tam kogoś, kogo właśnie teraz w tej chwili potrzebujesz? - oznajmił, zaledwie mrucząc, jednak samiec bez problemu powinien go usłyszeć.

Severus

Jego rozmyślania trwały o chwilę za długo, gdy cofnął łeb już po dłuższej chwili, najwidoczniej niezbyt zadowolony bliskością zjawy. Nie, nie miał do nich zaufania. Był po prostu ciekaw. Niemniej wysłuchał jego słów z uwagą.
- A więc przybyłeś.. - mruknął pod nosem. Przez moment zamyślił się. Coś mu umknęło. Najwidoczniej. Dopiero po chwili przypomniał sobie już zapomniane słowa 'Morze jest płytkie'. Za płytkie dla krakena. Zamarł. A co, jeśli dlatego on go woła? Utknął na brzegu? Zagryzł zęby.
- Mam kogoś, choć na lądzie mi nie pomoże, a ja mu tym bardziej. - rzekł, patrząc nerwowo na Gehę. Zostawić ją? Ale.. musi iść. Musi!

Massacre

Massacre odebrał te słowa jednoznacznie. Coś nawoływało ów basiora, coś silnego, ale co? Tego nie mógł się spodziewać czarny duch. Wyczuwał jedynie więź między tą istotą, a osobą Sev'a. Na myśl przyszedł mu pewien pomysł. Skoro to "coś" potrzebowało pomocy, czemu niby Mass nie mógłby tej pomocy udzielić? Tyle, że... W ciut inny sposób.
- Ten ktoś lub coś jest bardzo silne, jednakże co mi do tego? - oznajmił z małym podstępem. Liczył, iż Sev poprosi go o pomoc, a wtedy Mass skorzysta z tej propozycji bez wahania... Oj tak... Więcej mocy.

Severus

- Jesteś duchem. Martwą materią, która jeszcze utrzymuje kształt, ale nie materię. Może i władasz swoimi truposzami, ale co możesz mi zaproponować? - mruknął z lekkim błyskiem w oczach. O taaak, był zainteresowany. I to bardzo. Jednocześnie udałby się do swojego zwierzaka zaś zjawę zabrał od Gehę. Zjawy, duchy i pożądanie mocy. To złe strony, szczególnie dla niej. Właściwie, to dlaczego ją chroni? Idiotyczne. Poruszył nosem, dreptając już coraz bardziej nerwowo w kółeczko.

Massacre

Na paszczy Władcy zagościł niemały uśmieszek... Szyderczy uśmieszek.
On miałby coś zaproponować? A czemu nie... W końcu coś za coś!
- Zdaje mi się, że owa istota potrzebuje Twojej pomocy, a jest ona ściśle powiązana z wodą... Dokładnie morzem, jednakże... Zapewne niefortunnie trafiła na stały ląd i nie ma szans na przeżycie w takim stanie... Oczywiście mógłbym jej pomóc, ale oczekuję czegoś w zamian. - wypowiedział się na ten temat.
Owszem Zjawa władała śmiercią i umarli byli na jego zawołanie, ale też nie zapominajmy, że mógł on odbierać duszę żywym istotom, toteż w tym przypadku mógłby i pomóc samcowi i coś na tym zyskać. Tak...

Severus

- Zdaje się? - pochwycił i znów na moment się zamyślił. Nieciekawa sytuacja.
- Może lepiej sprawdzić, wtedy możemy być pewni i.. być może na to przystanę. - dodał po chwili, zawieszając wzrok na wyszczerzu zjawy. Ach, nie ufał mu ani trochę. Jednak interesował go i ciekawy był, czego zjawa by od niego wymagała. Choć może to nie być zbyt przyjemne. Następnie dłużej popatrzył na Gehę z lekkimi iskierkami głupoty w oczach. Ale to nie czas na wygłupy. Obrócił się na łapkach po czym ruszył w stronę morza. Nie sprzeciwiał się już wezwaniu, także panowało w nim coś jeszcze. Może nie opanowała nim tylko tęsknota i nadzieja na powrót starych czasów, ale jeszcze ta dawna, piracka powłoka, którą stracił w tej krainie.
Nie dziwota więc, że pognał przed siebie, pierw wydając ciche prychnięcie. Ciekawe. Zjawa czy on będzie pierwszy?

/zt.

Massacre

Zjawa nie zastanawiała się długo, odprowadziła swymi cwaniackimi ślepiami ów samczyka, po czym skierował swój zacny wzrok ku Hennie.
- Wybacz mi moja droga, Twój przydupas i ja musimy się lepiej poznać. Nie miej mi za złe, gdy i ja upłynnię się stąd. Co do naszej rozmowy, zapewne jeszcze zdążymy poruszyć ten temat. - rzekł do niej, po czym jego ślepia zaświeciły się na czerwono i jak powiedział, tak zrobił. Upłynnił się niczym para wodna.

z.t

Gehenna

Ocknęła się. Pewno by i coś odpowiedziała, gdyby nie dość istotny fakt - została tu całkiem sama. Zignorowana, olana... Nie, tak nie może być! Warknęła głucho. Olewać to ona, a nie ją! Wstała i powolnym, majestatycznym krokiem, oblizując lubieżnie kufę raz po raz, opuściła to miejsce. Och, pokaże jeszcze Rogaczowi, jak nieładnie się zachował! Pokaże!

zt/