Polana pełna kwiatów!!!

Anokhi

-Zamilczała na chwilę.
Widzisz...na początku było mi trudno,nie radziłam sobie,ale ja bez rodziny jestem dobre długie lata-zamknęła oczy.
-już nie jest mi trudno,choc czasem tęksknie za matczyną miłością,kwestia przyzwyczajenia,więc jakoś sobie radzę.

Luna

Luna nic nie powiedziała. Wolała milczeć. Właściwie nawet nie wiedziała co teraz powiedzieć, jaki rozwinąć temat. Popatrzyła tylko na swoja lewa łapkę, a nastepnie na drzewa. Zamyśliła się.

Anokhi

-Zamilczała razem z Luną,spojrzała na nią z sympatią i uśmiechem.Wiedziała że Luna,nie wie,jak rozwinąc temat więc spytała-a ty Luno,masz rodzinę?-spytała z ciekawości,choc nie chciała urazic Luny.

Reneesme

Jak ona uwielbiała się wszędzie wpychać. Szukała zaczepki i choć najmniejszego zaintersowania. Pojawiła się w pobliżu wilków. Nie lubiła takich kolorowych miejsc jak to ale dla odmiany postanowiła poszukać tu czegoś ciekawego. Położyła się w wyższej trawie obserwując migoczącymi ślepiami tu obecnych.

Anokhi

Spokojna,czekała na odpowiedź Luny,wie,że odjeście z tego miejsca,nie ma sensu,gdyż i tak nie ma co robic.Więc usiadła i z zachwytem się rozejrzała po całej polanie.Siedziała więc i patrzyła,nic nie robiąc.

Reneesme

Jej wzrok spoczął na białej wilczycy z dziwacznymi znakami na futrze. Przekrzywiła łeb kilka razy w geście niesmaku. Włąściwie temu, że nie wiedziałą zbyt dobrze między tyloma kwiatami. Zawiał wiatr, a pyłki rozlin uniosły się dokoła. Satsu wciągnęła nosem powietrze i zaraz zakręciło jej się w głowie. Parsknęła głośno kichając. Potrząsnęła głową i pociągła nozdrzami. Niespodziewała się, że pyłki tak działają na jej zmysły.

Anokhi

Usłyszała coś,jakby kichnięcie.Wstanęła i ruszyła w stronę od której usłyszała coś.Powoli szła,nie chcąc nikogo wystraszyc.Wiedziała,że ktoś tam jest.Nagle stanęła.

Reneesme

Gdy tylko poczuła, że zbliża się do niej jakiaś istota powoli wycofywałą się czołgając w tył między trawai. Nie było jej wogóle widać. Można było jednak usłyszeć szelest zarośli. Dla niej to było jak zabawa w chowanego.

Anokhi

Powoli nie cofając się szła do przodu.Była uważna i ostrożna.Nie chciała zwracac na siebie uwagi,lecz była przekonana,ze ktoś ją widzi.Na chwilę znów stanęła,zaczęła się przyglądac zaroślą.Teraz na pewno wiedziała,że ktoś tam musi byc.Nie była całkiem przekonana,ale coś mówiło jej,że jest tam ktoś.

Reneesme

Nieźle się zapowiada. Uśmiechnęła się zaborczo do siebie i z szalonym wzrokiem wyskoczyła z trawy przelatując nad wilczycą. W locie pociągła ją za łapę tak by się przewróciła, gdy wylądowałą znów zatraciła się w trawie. To było jak coś nieziemskiego, jakieś dziwne zjawisko. Była naprawdę szybka i zaskakująca. Wilczyca chyba nie dała rady rozpoznać co to było. Usłyszeć mogła tylko złowieszczy chichot z posród kwiatów.

Anokhi

Była zaskoczona,tak bardzo,że serce waliło jej niemożliwie.
Była nawet w szoku.Zdezorientowana zaczęła biec w stronę innej istoty,która przeleciała nad nią.Wciąż zadawała sobie pytanie-Kto to był?-Była pełna podziwu.
W końcu,gdy dobiegła tam gdzie wylądowała nieznana jej istota,postanowiła poczekac i usiadła.

Reneesme

Satsu jednak zechciała się jeszcze trochę pobawić nową znajomą. Gdy ta usiadła w miejscu gdzie wcześniej siedziała wilczyca, zniknęła i zaszłą nową od tyłu. Była niewiarygodnie cicha. Podobało się jej to, że zaskoczyła białą. Uśmiechała się wciąż do siebie szyderczo. Machnęła ogonem i jednym szybkim ruchem wyłoniła z traw łapę i wbiła pazury lekko w ogon wilczycy żeby znów zaskoczyć ją z innej, niespodziewanej strony. Nie zrobiła jej zbyt dużej krzywdy. Schowała spowrotem łapę i zniknęła ukryta w kwiatach. Droczyła się z wilczycą.

Anokhi

Serce zaczęło jej bardziej walic.Nie wiedziała co robic.Rozglądała się po polanie.
Zaczęła chodzic w kółko,myśląc co powinna zrobic.Nie wiedziała nic.Rozglądała się pobłąkana dalej.Była rozdwojona i zdezorientowana.

Reneesme

Zachowanie wilczycy coraz bardziej zachęcało Satsu do zabawy w wariooota. Machnęła ogonem i niekontrolowanie jak to ona oblizała kły swym jaszczórzym językiem. Syknęła cicho jak wąż. Zaczęła przemieszczać się cichutko między zaroslami krążąc naokoło wilczycy, która ogła widzieć teraz poruszające się rosliny. Sat jednak nie była widoczna. Jedynie słyszalna. Była jak senna zmora. Zastanawiała się co by tu kolejno wymyślić.

Anokhi

Bezradna myślała że to wąż.Zaczęła panikowac i biegac jak szalona po polanie.Biegała,biegała aż w końcu się zmęczyła i upadła,natychmiast powiedziała do siebie-No ładnie An.-gdy leżała,zastanawiała się czy to aby na pewno wąż.

Luna

Do Anokhi dobiegła Luna nie wiedząc co się dzieje. Rozejrzała się i pytającym spojrzeniem obdarzyła An.

Reneesme

Zaśmiała się perfidnie z wilczycy. Wstała dostojnie i dumnie się wypięła. Smukła sylwetka cienej wilczycy z czarną jak smoła grzywką i ostrymi jak brzytwa wysuniętmi zawsze pazurami. Kły wystawały jej z pyska, kolczyki w uchu połyskiwały. Uśmiech miała wredny i szyderczy. Oczy wyrażały szaleństwo i z całą pewnością zło. Była jak koszmar wyłaniający się powoli ze świadomości szatana. Machneła ogonem i odruchowo znów oblizałą kły jaszczórzym, niebieskim językiem. Wyglądała na nie zbyt milusińską. Zaczęła powoli kierować się w stronę wilczycy z lekko zgarbioną sylwetką i nadal chytry uśmieszkiem na pysku.

Anokhi

Luno,niezbyt wiem co się dzieje,dużo się wydarzyło.Jestem zdezorientowana.Nie wiem już nic.-spojrzała na nią,bezradnym spojrzeniem.

Akita

Przechodziła obok a gdy usłyszała Lunę postanowiła tutaj wejść , Luno mam pytanie zastanowiłaś się już ? - nieśmiało się jej zapytała

Anokhi

Spojrzala z strachem na nieznajomą wilczycę.Nie wiedziała,czy wolno zapytac jej kim jest.Była w duchowej panice.Zrobiła krok do tyłu,bojąc się reakcji wilczycy.
Spuściła natychmiast swój wzrok,ale po chwili znów spojrzała na wilczycę.