Leczenie

Baks

-Niestety nie jestem medykiem, jestem za młody xD no i nie wiem czy mogłbym przeprowadzić taki zabieg. Muszę pogadać z kimś o tym. Teraz leż tu odpoczywaj, trzeba czekać aż medyk bedzie ;p

Chris

- Tak ... masz rację - .odparła. Wstała i od razu za uwarzyła łóżko w sam raz dla niej. Weszła na nie i położyła się. Westchnęła cicho. Spojrzała na wilka.
- Jak Ci na imię ? -. spytała.

Baks

-Wybacz że się nie przedstawiłem. Jestem Baks-uśmiechnął się do niej
-Jak byś chciała coś zjeść pić wal śmiało. Może opowiedzieć Ci bajkę na dobranoc?

Chris

- Diana ... -. przedstawiła się i uśmiechnęła do niego.
- Nie mam apetytu ... Mhm ... Chętnie posłucham jak opowiadasz bajki na dobranoc -. odparła.

Baks

-No tak wiec masz jakas ulubiona bajke z dzieciństwa ? xD
Lekko speszony patrzył na wilczycę. Nie wiedział co robić bo bajkarzem to on chyba nie jest.

Chris

Spuściła lekko łeb a jej czarna grzywka zleciała jej na ślepia. Tak na prawdę to żadnej nie opowiadano jej bajek na dobranoc. Diana po chwili uniosła łeb i spojrzała na Baksa.
- Mhm ... Wiesz mi nie opowiadano bajek na dobranoc -. odparła i lekka przymrużyła oczy.
- Może ty masz jakąś z dzieciństwa ? -. spytała i uśmiechnęła się.

Qedr

Muzyczka jak z westernu.... Wiatr otwiera drzwi do lecznicy. Powolnym krokiem wkuśtykuje nieznany osobnik.
- Sieeemaaa! - krzyczy - No no no... Kogo my tu mamy... Eja! Ty [Baks]! Coś ty za jeden?

Chris

Spojrzała na przybyłego.
- Mhm ... Jesteś lekarzem ? czekam tu już z parę godzin na jakiegoś lekarza -. powiedziała. Spojrzała na bandaż.
- Amf ... -. mruknęła tylko patrząc na grzbiet. I tak ją bolał już dawno powinna mieć szwy.

Qedr

- Ocho... Ledwo co wróciłem, a odrazu jakieś rany... Co wy tyle się ranicie?... - powiedział i zaczął grzebać na półce szukając bandaży i paru innych dupereli.

//Opisz jaka to rana. Regulamin mi raczej zabrania podejmować takich decyzji za Ciebie ^^//

Chris

// Już opisuję ^^ //
- Mhm ... -. mruknęła pod nosem patrząc na niego co robi.
- Mam ranę na grzbiecie ... to rana otwarta ... i już mogło dojść do zakażenia, będziesz mi chyba musiał to zszyć albo dać szwy -. odparła. Zamachała lekko ogonem.

Qedr

- Aj aj aj... And what to do? Hmmm... -mówił do siebie - W takim razie połóż się na brzuchu tam... - wskazał stół operacyjny w sąsiedniej sali. - Zaraz przyjdę - dodał. Następnie zgarnął jakąś torbę i wrzucał do niej to co będzie potrzebne.

Chris

Kiwnęła łbem że zrozumiała. Wstała i zeszła z łóżka. Poszła do tej sąsiedniej sali i wskoczyła na stół operacyjny. Położył się na brzuchu. Położyła łeb na łapach i zaczęła czekać na niego.

Qedr

Wszedł na salę, zawartość torny rozpakował na stoliku z narzędziami...
- To co? Zszywamy, czy tniemy? - mruknął (ach ten czarny humor)...
Wziął jakąś buteleczkę i polał nią ranę. Trochę zaskwierczało, pobulgotało i uleciał dymek w kształcie czaszki ^^.
- Dobrze, narazie zdezynfekowane... - powiedział i założył rękawiczki na łapy.
- Ech... trzeba będzie wszystko ładnie poukładać... - powiedział znowu do siebie i zaczął grzebać jej w plecach...

Chris

Uniosła brew.
- Amf ... Będziesz mi teraz grzebał w plecach ? Co ja jestem ? W środku nic nie ma ... chyba -. powiedziała. Poruszyła uchem.
- Co ? chcesz ciąć a po co ? ... -. zapytała z szyderskim uśmiechem.
- Wystarczy że mi zaszyjesz ranę albo założysz szwy -. powiedziała do niego.

Qedr

- Ukończyłaś kursy, Akademię Medyczną i inne takie takie? Nie, więc cicho... - paplał. Sięgnął po igłę i zaczął zakładać szwy. Po jakimś czasie wszyystko było skończone. Jako, że trochę skóry wystawało brzydko ponad naturalną linię kręgosłupa, wziął skalpel i odciął ten skrawek.
- Już wprawie gotowe... tylko założę bandaż... - Wziął więc bandaż , zwilżył go tym samym środkiem co poprzednio plecy Diany i obwinął nim nią.
- Skończone... Żadnych walk, przecigania się, fikołków i jedzenia chińskimi pałeczkami! - poinstruował ją xD

Chris

Zaśmiała się pod nosem. Spojrzała na niego.
- Dobra, dobra ... I tak nie jadam chińskimi pałeczkami -. powiedziała to śmiejąc się.
- ... Amf, a dzięki że się mną zająłeś to do zobaczyska ... Na pewno jeszcze kiedyś tu wrócę -. powiedziała. Zeszła ostrożnie z łóżka i wyszła.

Qedr

- Oby nie... - mruknął do siebie i zaczął sprzątać na sali operacyjnej nucąc jakąś melodię.

Tasha

-szukam dobrego lekarza, njlepiej ortopede-powiedziała stojac w drzwiach.
-Po ostatniej walce, moja stopa straszni mnie boli, ledwochodze.-mówiła dalej i czkała na lekarza.

Qedr

- Ach... Kolejna klientka~! - ucieszył się i podszedł do drzwi. - W czym mógłbym Pani pomóc? Ach tak tak... łapa... Proszę wejść... - zaprosił ją do środka

Katana

Weszła, siadła, ziewnęła.
- Aaach... czemu nikt nie połamie sobie żeber, czy nie spadnie z 12 piętra... byłoby ciekawiej... - bełkotała Katana znużonym wzrokiem przyglądając się pracy Qedra. - Ciekawe, czemu nikt nie dostaje odszkodowania....