Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Leczenie

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lecznica
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Beherit
Lekarz


Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 11:53, 08 Lip 2013 Temat postu:

Samiec przyglądał się uważnie, jak młodzieniec wnosi i kładzie na jednym z łóżek ranną samicę. Zostawił na moment wilczycę, do której przed chwilą zagadał, i odwrócił się do nastolatka.
- Nie musisz mnie prosić o chwilkę, od tego tutaj jestem - odpowiedział spokojnym tonem, podchodząc do łóżka. Przyglądał się ciału wilczycy, mrucząc coś pod nosem. - Jesteście w stanie mi dokładnie opisać, co się stało i gdzie na ciele są uszkodzenia? - zapytał stanowczym tonem, ponownie przybierając maskę lekarza. Co prawda, wciąż był jedynie pomocnikiem, ale będąc jedynym z leczących w Krainie, musiał się starać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sverre
Dojrzewający


Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 12:02, 08 Lip 2013 Temat postu:

- Dziękuję, po prostu domyślam się, że jako jedyny medyk ma Pan urwanie głowy, a nie chciałem wepchnąć się w kolejkę oczekujących - wyjaśnił, uśmiechając z niemałą dozą wdzięczności do samca. Teraz już wiedział, już czuł, iż musi być dobrze. Chociaż sytuacja w lecznicy coraz bardziej zaczynała przypominać sytuację w polskich szpitalach czy przychodniach, gdzie czeka się miesiącami na wizytę, a kiedy już nadejdzie ta pora, lekarz znika, bo L-4 albo zmienia miejsce pracy. Tak... Leczą tutaj prywatnie?
Pozostaje chyba czekać na Destiny, by opisać obrażenia.
- Z tego, co mi mówiła, upadła na jakąś gałąź czy coś, która wbiła jej się w bok - powiedział, wskazując gestem łba ranę, dość rozległa, z której sączyła się krew.
- Nieco się zagoiła, ale podczas gwałtownego ruchu zdaje się, że się odnowiła... - powiedział spokojnie, choć w głębi ducha panikował jak Userka na widok pająka. To dla niej, dla Dess, próbował być twardy/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beherit
Lekarz


Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 12:16, 08 Lip 2013 Temat postu:

- Urwanie głowy, co prawda, mam, ale to nie znaczy, że porzucę pacjentów. Dla każdego znajdę czas... I przydałoby się go też trochę, by tu posprzątać - ponownie jęknął, rozglądając się po zawalonej szkłami, bandażami i innymi przyborami lekarskimi, podłodze. Przecież nie może w takich warunkach przyjmować pacjentów! Tu powinno być nieskazitelnie czysto... Do diabła! Kto tu zrobił taki bu... bałagan?! W duchu sobie obiecywał, że gdy tylko dorwie tę osobę, zrobi jej niemałą krzywdę. Samiec wysłuchał słów młodzieńca, wciąż przyglądając się ranie, z której sączyła się krew. Podszedł szybko do szafki, rozgarniając trochę przedmioty pod jego łapami, i wyjął parę bandaży, gaz, wacików i kolejną buteleczkę spirytusu. Wrócił z tym wszystkim do samicy i nasączając wcześniej jeden z wacików spirytusem, począł odkażać ranę. - Trochę poszczypie i przestanie, obiecuję... - szepnął uspokajającym tonem. Zaraz przykrył ranę gazami i obwiązał bok wilczycy bandażem. Musiał ją co jakiś czas delikatnie unosić, przy czym bał się, aby rana ponownie się nie odnowiła. Robił to jednak z wprawą, więc nic złego stać się nie powinno. Rozerwał kłami końcówkę bandaża i zawiązał go na tyle mocno i delikatnie, by nie spadł on, a samica nie poczuła więcej bólu. - Poleż trochę, zanim stąd wyjdziesz, a gdy już to zrobisz, proszę, nie biegaj i poruszaj się ostrożnie, by rana mogła się zagoić - powiedział spokojnie. Odwrócił się ponownie do samczyka. - Dobrze, że ją tu przyniosłeś - powiedział, delikatnie się uśmiechając i potarmosił młodego delikatnie po czuprynie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destiny
Dojrzewający


Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 12:24, 08 Lip 2013 Temat postu:

Wadera leżała przez cały czas grzecznie na łóżku gdy tylko Sverre ją odstawił na ziemię. Westchnęła smutno. Tak ona jakoś nie lubi albo raczej nie ma zaufania do lekarzy. Ale jeśli trzeba to trzeba przyjść. Westchnęła ponownie jednak powstrzymała się w kolejnych minutach od tego odruchu bo bolała wtedy ją cała łapa i bok. Widząc Sverre i lekarza tak się spięła i położyła uszy po sobie.
- Dzień...dobry... -Powiedziała cicho patrząc uważnie na to co ma lekarz i na to co by wyjmował. Tak Wadera miała teraz już paskudną i zabrudzą nieco ranę na prawym boku, z której się sączyła krew. Był to skutek upadku z wysokości i nadziania się jeden z korzeni przez co miała ta ranę. Była dość taka nawet głęboka. Faktycznie przez ten gwałtowny ruch na urwisku ponownie się otworzyła. no i kiedy lekarz opatrywał jej ranę i polał tym spirytusem to zaskomlała bo bolało.
- Dobrze.... -Zgodziła się do wszystkich jego zastrzeżeń. Matko jej biedny bok co ona teraz będzie robić?! Odetchnęła i pozwoliła żeby dalej ją opatrywał. Uch ona to ma zawsze szczęście! Zawsze coś tak "fajnego" musi się jej przydarzyć!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sverre
Dojrzewający


Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 12:34, 08 Lip 2013 Temat postu:

Dopiero teraz rozejrzał się dookoła. Faktycznie, nie było tutaj... zbyt czysto. Nie chcąc przeszkadzać, nie zamierzał kręcić się pod nogami czy patrzeć Pomocnikowi na łapy, by go dodatkowo nie stresować. Z racji, iż młodziak to uczynny, zaoferował:
- Mogę Panu pomóc i posprzątać. I mam pytanie... Czy kiedy nieco podrosnę, przyjmie mnie Pan na szkolenie czy praktykę? A co do tego, że ją przyniosłem... Nie mogłem inaczej, sam bym sobie z tym nie poradził, pomyślałem zatem, że tutaj najszybciej mogę znaleźć pomoc - powiedział, uśmiechając w podzięce do medyka. Zaraz przeniósł wejrzenie na Dess.
- Teraz będzie już tylko lepiej - powiedział spokojnie, kojącym tonem przyjemnego dla ucha, jakże głębokiego barytonu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ritorupurinsesu Noti
Dorosły


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: karoryfel Wesi
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 15:38, 08 Lip 2013 Temat postu:

Wpadł tu, kuśtykając na lewą łapę, z której sączyła się krew.
Łapa była przestrzelona na wylot - dosłownie można było przez nią patrzeć.
Westchnął.
- Ktoś jest?... - mruknął, oglądając swoją łapę w skupieniu.
Strużka krwi płynęła aż na jego pazury, aż krople spadały powoli na podłogę.
Bolało. Cholernie bolało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Beherit
Lekarz


Dołączył: 10 Kwi 2009
Posty: 923
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 9:03, 09 Lip 2013 Temat postu:

Beherit spojrzał jeszcze raz na samicę i zaraz przeniósł wzrok na samca.
- Cóż, to miłe z Twojej strony, niezwykle potrzebny jest mi ktoś teraz do pomocy... Ależ oczywiście, że Cię przyjmę na praktykę. Dodatkowa para łap w lecznicy zawsze się przyda, ale dla mnie to przecież nie problem, by Cię trochę poduczyć. I bardzo dobrze, że ją tutaj przyprowadziłeś. Postąpiłeś na prawdę dojrzale - pochwalił młodego. Samiec skierował nagle wzrok w stronę wejścia, przez które wszedł właśnie kuśtykający wilk. - Tak, ja jestem - odparł szybko, podchodząc do niego. Od razu zobaczył, że po jego lewej łapie spływa krew. Żeby nastolatek się nie przemęczał i nie nadwyrężał bardziej łapy, podniósł go i zaraz położył na innym wolnym łóżku. - Ach, wilki, dlaczego najwięcej krzywd Wam się dzieje, gdy jest niedobór medyków...? - zapytał bardziej do siebie, niż zebranych tutaj dojrzewających. Szybko przyjrzał się ranie. Dziura na wylot... przestrzelona łapa... - Gdzie byłeś i jak do tego doszło? - zapytał szybko, odwracając się w stronę szafek i szukając opaski uciskowej. Gdy tylko jakąś znalazł, zacisnął ją powyżej rany. Pierwszy raz spotykał się z takim wypadkiem, więc działał instynktownie. Sięgnął jeszcze do torby, wyciągając z niej gazę i bandaże. Z obu stron rany położył gazy, obwiązując je następnie bandażem - delikatnie, by nie uciskać jeszcze bardziej rany. Zabrał z jednego z łóżek poduszkę i wsunął ją pod przestrzeloną łapę tak, by ta znajdowała się wyżej od klatki piersiowej. - Tak, tyle powinno wystarczyć... - mruknął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ritorupurinsesu Noti
Dorosły


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: karoryfel Wesi
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 9:44, 09 Lip 2013 Temat postu:

Westchnął. Najłatwiejsza w świecie odpowiedź.
- Dwunogi. - Jedno słowo wyjaśnia wszystko. Dosłownie wszystko.
Kiedy tylko poczuł dotyk na łapie, syknął.
Tyle powinno wystarczyć... Chyba tak. Dzięki tym słowom Rin poczuł spokój i odetchnął z ulgą. Nie był specjalnie dobry w tych ,,wykrój i zaszyj, i masz wątrobę, o tu " . Zlustrował całe pomieszczenie. Z pewnością nie chciałby zostać tutaj na zbyt długo. Nic do marzenia, nie ma o czym myśleć... Okropieństwo, bo oczywiste jest, że ból łatwo ujarzmić nie myśląc o nim. Musiał sobie jakoś poradzić. Skąd miał wiedzieć, że ludzie mają taki patyk z których wychodzą kulki? O, ma o czym myśleć! Nazwij ten patyk!
Patykomiot, patykula, patybroń... Zamknął ślepia, wymyślając nazwę dla tego czegoś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sverre
Dojrzewający


Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 19:22, 10 Lip 2013 Temat postu:

Obserwował to wszystko ze swego rodzaju przerażeniem odmalowanym w seledynowozielonych oczkach, odwrócił zatem głowę, by Beherit tego nie dostrzegł. W szoku zapomniał nawet zareagować na komplement, który autentycznie oraz mocno podsycił jego wiecznie nienażarte pochwał ego. Podszedł do przyjaciółki, znajdując się gdzieś nieopodal łóżka, na którym się znajdowała.
- Jak się czujesz, Dess? - zapytał, szczerze oraz autentycznie zatroskany losem kompanki
- Mam nadzieję, że już polubiłaś nieco lekarzy? Wiesz... ja chyba chcę pomóc temu sympatycznemu wilkowi, który opatrzył ranę, ja chyba też chcę zostać medykiem. A Ty? Myślałaś już o przyszłości? - spytał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destiny
Dojrzewający


Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 18:16, 11 Lip 2013 Temat postu:

Destiny leżała i odpoczywała przez ten czas rozmów jakie tutaj się odbywały. Odetchnęła nieco głębiej i z ulgą odkryła że nie boli już tak bardzo. Spojrzała na basiora.
- W sumie... boję się dalej bo nie ufam im jakoś... Przyznaję to może być trochę dziecinne ale się boję... -Powiedziała a potem jak usłyszała że on chce zostać lekarzem nieco się zdenerwowała a raczej spięła.
- No...jeżeli tego chcesz to nie będę cie przecież od tego odciągać jednak... No to chociaż będę miała jednego zaufanego lekarza. -Powiedziała odnajdując w tym chociaż cień czegos dobrego. Westchnęła.
- Ja nie wiem kim będę... kiedyś myślałam o szpiegu... Wiesz lubię zbierać różne informacje... jednak to tylko były szczenięce plany. -Dodała z zastanowieniem nad tym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sverre
Dojrzewający


Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 18:47, 11 Lip 2013 Temat postu:

- Wiesz, Destiny, nie wszystkie szczenięce plany są złe. Moim było ochranianie Ciebie i trwanie przy Twej osobie na dobre i złe, pamiętasz? - spytał, uśmiechając się delikatnie. Ostrożnie, choć z niemałą dozą czułości, jedną z przednich łapek zgarnął jakiś kosmyk włosów przyjaciółki, chowając go za jej uchem.
- Nie masz się co bać, przy mnie nikt nie odważy się wyrządzić Ci krzywdy. No, pewno z wyjątkiem Twojego ojca, nie mam jeszcze metody na duchy... poza tym on pewno chcąc dla Ciebie dobrze, łapy na Ciebie nie podniesie, prędzej mnie się zbierze po zadzie - próbował zażartować, ale - jak widać - wyszło mu to co najmniej żałośnie. Dlatego odkaszlnął z lekka, by zaraz nabrać poważnego wyrazu pyska i zupełnie odmiennym tonem nadal do niej przemawiać.
- Nie ciągnie Cię czasami do czasów szczenięcych?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destiny
Dojrzewający


Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:07, 11 Lip 2013 Temat postu:

Uśmiechnęła się całkiem wesoło nawet do niego.
- Tak pamiętam... siedziałeś ze mną pod kołdrą jedząc płatki śniadaniowe kiedy była burza i pozwalałeś się przytulać do siebie. -Powiedziała i westchnęła. Przytuliła się lekko do niego.
- Sverre mój ojciec nie może mi mówić z kim mogę a z kim nie mogę być. Ja... już mówiłam... mi bardzo zależy na tobie... Porozmawiam z tatą może on zrozumie że ja przy tobie jestem naprawdę bezpieczna... -Powiedziała i westchnęła uśmiechnęła się lekko do niego.
- Ach tak... czasem chciała bym mieć znów niewiele więcej niż dwadzieścia centymetrów wysokości i bać się każdego szelestu. -Zaśmiała się cicho. Spojrzała na basiora.
- Ach no i te wspaniałe wpakowywania się w kłopoty. -Dodała i się zaśmiała cicho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sverre
Dojrzewający


Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 20:19, 11 Lip 2013 Temat postu:

- I polowania na pumy... - przypomniał sobie, zdaje się, że kiedyś tropili jedną? A może i nie, cóż, pewno gdybym zawsze Sverrka prowadziła, lepiej bym się orientowała. Ale mniejsza o to, najwyżej zwali się na to, iż on sam, w pojedynkę polował na pumy i tyle. I na łosie. Bo to jeszcze większe! W każdym razie uśmiechnął się i liznął ją delikatnie i czule po policzku.
- Nie wiem, Dess, wydaje mi się, że twój ojciec... on tego nie zrozumie, dla niego zwykły wilk nigdy nie będzie wystarczająco dobrym par... przyjacielem dla jego ulubionej córki, wiesz jak to z ojcami bywa, nawet przybranymi... Jeszcze jak się dowie, że nie zamierzam być nikim wielkim, nie chcę być wojownikiem, a jedynie lekarzem... - pokręcił łbem, był bowiem więcej, niż pewien, iż to się Masakrze nie spodoba.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destiny
Dojrzewający


Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:31, 11 Lip 2013 Temat postu:

Westchnęła przymykając oczy.
- Jednak to mój wybór. -Powiedziała spokojnie ale stanowczo. Tak właśnie tak. To ona miała decydować o tym z kim będzie spędzała resztę życia. Odetchnęła.
- Ja wolę mojego Lekarza niż wojownika... -Powiedziała i go przytuliła tak do siebie.
- Poza tym... jak stąd wyjdę to pójdę z nim porozmawiać. Powiem mu... o tobie i o tym wszystkim... Wiesz... myślę że on w końcu to zrozumie. -Powiedziała. Tak miała nadzieję że ojciec zrozumie w końcu to że Destiny jest bezpieczna przy Sverre i go kocha i on jest dla niej bardzo ważny. No chyba.... o czym Destiny nie chciała nawet myśleć ani brać takiej możliwości pod uwagę że Massacre sam postanowi znaleźć odpowiedniego Basiora dla swojej córki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sverre
Dojrzewający


Dołączył: 25 Kwi 2012
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 20:51, 11 Lip 2013 Temat postu:

Userka zaś czuje, że znając Usera Massacre i jego sympatię względem nakręcania melodramatów z postaciami kreowanymi przez tę samą dziewczynę, która prowadzi Sveterka... Może być zabawnie i na pewno ciekawie.
Sverre bił się z myślami i choć nigdy o tym jej nie powie, bliski był opuszczenia jej. Ze strachu. Z obawy o nią, żeby nie miała kłopotów z ojcem, ale też z obawy przed gniewem Władcy, jeszcze zechce zaciągnąć go na tamten świat... Westchnął. Wtulił łebek w futerko na karku wadery. Próbował o tym nie myśleć, ale szło mu co najmniej fatalnie.
- Nie mam pojęcia, co robić. Boję się, że Twoje słowa niewiele tutaj zdziałają... Sam do niego pójdę, udowodnię, że jestem godzien Twojej łapki - powiedział, odsuwając łepetynę od niej i patrząc jej prosto w ślepka, z niemałą powagą.
- Pójdę i powiem, co o tym myślę, nawet jeśli mają to być ostatnie moje słowa, Dess. Odpoczywaj. I powiedz temu panu, który Ci pomógł, że wrócę niebawem... - powiedział, wybiegając z Lecznicy. W głowie dokończył zdanie krótkim słowem: "OBY". Ciekawe, w jakim stanie wróci - o ile wróci w ogóle?

zt/.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destiny
Dojrzewający


Dołączył: 22 Kwi 2012
Posty: 541
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 20:58, 11 Lip 2013 Temat postu:

- nie Sverre poczekaj! -Zawołała ale już go nie było. Wadera się bała o niego i o to jak zareaguje ojciec. Wolała by być chyba przy ich rozmowie w razie czego... mogła by powstrzymać tatę przed skrzywdzeniem wilka. Westchnęła i zwinęła się na tym posłaniu na którym leżała. Odpoczywała. Nie mogła uciec od myśli na temat tego co się stanie i jak potoczy się ich spotkanie. Odetchnęła. Kiedy się poczula lepiej zostawiła wiadomość dla lekarza że Sverre wrócił i opuściła lecznice,

z.t


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Destroya
Dorosły


Dołączył: 26 Maj 2013
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 11:46, 18 Lip 2013 Temat postu:

Przywlekła się tutaj, z trudem, ale jednak. Dezaprobata już na wstępie była wymalowana na jej pysku, oczywiście, przy akompaniamencie grymasu bólu i wściekłości jednocześnie. Jak to cholernie bolało!
Przykra sytuacja z Zed'em dawała o sobie znać w każdej sekundzie jej miernego żywota. Gdyby mogła, przywaliła by mu w tą kościstą facjatę, ale na szczęście Go tu nie było, bo pewnie oberwałaby jeszcze mocniej.
Otóż jej lewa, przednia łapa była w katastrofalnym stanie. Kość przebiła skórę, może nieznacznie, ale jednak. Na szczęście krew już została zaschnąć, inaczej pewnie wadera zemdlałaby na miejscu i się wykrwawiła. Najpewniej pogruchotana kończyna pełnej sprawności już nie odzyska, zważywszy na to, ile Destroya nierozsądnie z nią łaziła, szukając tego miejsca, ale tym będziemy się przejmować później. Pewnie gdzieś latają kawałki kości, ale to już pozostawimy w rękach lekarza. Interwencja jest niezbędna, z kością na wierzchu nie wypada chodzić, to psuje wizerunek!
- Cholera jasna... - Mruknęła pod nosem, odwracając głowę od złamania. Chciało jej się wymiotować na sam widok wystającej kości, a ze była to dodatkowo jej własna... - Niech ktoś coś z tym zrobi, muszę odzyskać możliwość normalnego poruszania się... - Błagała w myślach, oczywiście nie wypowiadając się na głos. No i jak tu się z tobą dogadać, co? No jak Desiu, jak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaliope
Dorosły


Dołączył: 30 Lis 2011
Posty: 380
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 9:39, 24 Lip 2013 Temat postu:

Wilczyca gramoliła się z wolna przez tereny od jakiegoś czasu, szukając lecznicy, gdzie jej córka mogłaby otrzymać jakąś pomoc. Wciąż była nieco słaba i zestresowana całą sytuacją, lecz trzymała się na swych łapach, niosąc młodą samicę na plecach. W końcu znalazła lecznicę, pakując swe cielsko, jak i Illiany do środka. Schyliła się nieco, tak, by młoda spoczęła na ziemi bez problemu i kolejnej dawki bólu, który pewnie i tak już jej wielce doskwierał. Rozejrzała się przez chwilę. Nie wiedziała, kto tutaj zajmuje się leczeniem poszkodowanych, toteż nie miała najmniejszego pojęcia, do kogo się zwrócić o pomoc, a tym bardziej gdzie szukać odpowiedniej osoby.
- Jest tu kto? Potrzebuję pomocy! - zawołała dość głośno, wciąż patrząc z lewa na prawo, w każdą stronę, by tylko znaleźć kogoś, kto pomoże poważnie poranionej wilczycy. Nie myślała teraz nawet o swej piekącej ranie, która zajęła miejsce na jej pysku. W porównaniu ze stanem młodszej, problem Kaliope był niewielki. Trzeba by tylko przeczyścić ranę i wytrzeć futro i wszystko by się w miarę zagoiło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Illiana
Dojrzewający


Dołączył: 01 Lip 2011
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 10:03, 24 Lip 2013 Temat postu:

Młoda wadera czuła się fatalnie, nawet będąc nieprzytomną. Miała ogromny problem z oddychaniem i ciągle tak charczała próbując odkaszleć. Za każdym razem przy takim odruchu czuła smak krwi która wyciekała jej z pyska kapiąc cienką stróżką. Jeszcze ten ból w klatce piersiowej od połamanych kilku żeber. Wadera tak bezwładnie leżała na boku. Dosłownie już wyglądała jakby umarła jedynie to że jej klatka piersiowa się unosiła nieregularnie i bardzo szybko w górę i charczenia wskazywały na to że jeszcze żyje. Czyli podsumowujący Illiana miała wstrząs mózgu, połamane kilka żeber które przebiło płuco oraz ugryzienie na karku, a to wszystko przez zderzenie ze skałą i jakże mądre zaatakowanie demona. Chociaż o tyle że Kaliope miała tylko tamtą ranę na pyszczku. Więc prawie że ją obroniła!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ritorupurinsesu Noti
Dorosły


Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: karoryfel Wesi
Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 18:50, 24 Lip 2013 Temat postu:

// en ... Ill urosła...? ._. Nie wiem co teraz do cholery pisać ;-;//

Słysząc echo znajomego mu głosu odbijającego się od bladych ścian lecznicy, odwrócił łeb z ciężkością, sycząc. Poobijane cielsko obróciło się na bok, zadając niemiłosierny ból właścicielowi. Otworzył szeroko ślepia. Jego wzrok... Źrenicy rozszerzyły się, zasłaniając całkiem jego tęczówki. Chciał podbiec tam i jak najszybciej pomóc waderom, jednak...
- Choo~Choler ajasn! ~~~ - Wrzasnął, próbując wstać i ile miał siły, w jakikolwiek sposób pomóc. Ale jak. Z głośnym trzaskiem spadł na podłogę, coś chrupnęło - najpewniej łapa. Basior zapełnił płuca powietrzem, nie wypuszczając go ani na minutę.
- Pomogę... - Sapnął cicho i kaszlnął. Brzmiało to bardziej jak zadławienie.
Nie mógł iść, za nic.
- Cholera! - Parsknął z dezaprobatą, patrząc szklanymi ślepiami na Ill i starszą. westchnął, co jednak było złym pomysłem - upadł niby zjawiskowo lekko, jednak ranna łapa została prawie że zmiażdżona - no dobrze, bez przesady, ale kość nieszczęśliwie przebiła skórę.... Ej, ale nie chodziło o łapę tylko o to, że był okropnie poobijany i każdy ruch zadawał mu niemały ból.
Zamknął ślepia i na chwilę odciął się od świata. Analizował zaistniałą sytuację najdokładniej i najszybciej jak tylko mógł - depresja, wciąż goniący czas - to go przeraziło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lecznica Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 410, 411, 412 ... 432, 433, 434  Następny
Strona 411 z 434


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin