Bursztynowe Morze

Wasp

Zmarszczył nos i odpowiedział. - Są wścibskie, bezczelne, dokuczliwe, nietaktowne, złośliwe i nie da się z nimi wytrzymać - przyjrzał się Shade i dodał. - Wszystko w porządku?

Shade

- Dwójka jeszcze się nie obudziła. - powiedziała po dłuższym namyśly. Miała smutek i ból w oczach. - Wcale nie są. Czasami potrafią być urocze.

Wasp

Westchnął. - Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - powiedział i dodał po chwili ciszy. - Nie martw się... na pewno wszystko będzie z nimi w porządku.

Shade

- Wiesz, to trochę dziwne, żeby czterodniowe szczeniaki nie otworzyły jeszcze swoich oczu... - mruknęła cicho i spojrzała na niego, blado się uśmiechnęła. - Po prostu to moje pierwsze własne dzieci i nie wiem co mam robić...

Wasp

- Ja tam na bacho... ekhem... szczeniakach się nie znam, ale może powinnaś poczekać jeszcze chwilę. A jeśli bardzo się martwisz to może skontaktuj się z lekarzem? - zaproponował.

Shade

- Nie... Na pewno za kilka dni się obudzą. - uśmiechnęła się do niego. - Możesz nie lubić małych. - zaśmiała się i usiadła blisko niego. - To nic stasznego. Każdy się czegoś boi.

Wasp

Z powrotem oparł pysk o rozgrzany piasek. - Mylisz strach z niechęcią - powiedział. Nie cierpiał, nie znosił, nienawidził szczeniaków odkąd sięgał pamięcią.

Shade

- Żartuje. - położyła się na piachu, tak dawno nie wychodziła poza teren swojej jaskini... - Więć poznasz moje małe dopiero jak podrosną.

Wasp

- Najlepiej jak całkiem dorosną - odrzekł i ziewnął przeciągle. - Wszystkie rozbieganie potwory, nawet te troszkę bardziej wyrośnięte, doprowadzają mnie do białej gorączki.

Shade

- Wiem, wiem. - zaśmiała się. - A jak Ci się z Carly wiedzie? Hę? - spytała uśmiechając się.

Wasp

Pokiwał łbem. - W porządku - odpowiedział i uśmiechnął się. - Jest dokładnie tak jak zawsze marzyłem. A u ciebie i Smitha czy jak mu tam? Pewnie teraz, gdy urodziły wam się szczeniaki, wszystko w porządku?

Shade

- Tak. Wszystko sobie wyjaśniliśmy. On bał się, że już go nie kocham i nie chcę z nim być. - powiedziała cicho i zerknęła na Waspa. - Powiedziałam mu,ze tak nie jest. Że dla mnie tylko on się liczy... Teraz już jest dobrze.

Wasp

- No widzisz? A ty już myślałaś, że to koniec - odpowiedział i uśmiechnął się. - "Nie porzucaj nadzieje jakoć się kolwiek dzieje".

Shade

- Wierzę, że będzie dobrze już cały czas. - odpowiedziała mu również uśmiechem. - Zrozumiałam wiele rzeczy, dorosłam...

Wasp

Przewrócił się na brzuch, w iście koci sposób podwijając pod siebie przednie łapy. - Niestety, tak już jest - powiedział i westchnął ciężko. - Tylko przykre doświadczenia naprawdę nas uczą.

Shade

- Za to wiemy jak później z tego korzystać. - uśmiechnęła się i podeszła do wody, która była tak niedaleko. Zanurzyła łapy, ale wyciągnęła je szybko z zimnej wody. - Brrr...

Wasp

Zaśmiał się. - Zimna woda? Jesień zaczyna dawać się we znaki - powiedział i wstał. Dodał, przeciągając się leniwie. - Już nie mogę doczekać się zimy...

Shade

- O tak. - zaśmiała się. - Zima. Mój żywioł. To co najbardziej kocham. - rozmarzyła się. - Dzieci pierwszy raz zobaczą śnieg.

Wasp

- A ja zaszyję się w moim cieplutkim legowisku i przerwie miedzy drzemkami będę patrzyła na zawieje szalejące na dworze - powiedział i uśmiechnął się na samą myśl. Uwielbiał długie zimowe wieczory.

Shade

- Razem z Carly. - uśmiechnęła się i spojrzała na niego. Zaraz będzie musiała wpracać. Spojrzała na brzeg, zobaczyła bursztyny było ich 7. Dziwnym Trafem było na nich coś wypisane. D, DJ, D, V, H, T, K... zaśmiała się tylko i wzięła je.