Opuszczone zamczysko - siedziba Blooders'ów

Xythuel

Na wzgórzu stoi stare zamczysko... Od dawna opuszczone, ponoć grozi zawaleniem więc żadem człekokształtny ani śmie się tam zbliżać... Ale wilki... To już coś innego. Do środka prowadzą mosiężne drzwi, kiedy się przez nie przejdzie od razu ukazuje się nam duży plac z dwunastoma krzesłami i długim stołem, pod którym mieści się ogromny, przestarzały dywan w magiczne wzory, prawdopodobnie runy. Plac na zebrania. Gdzieś obok stoi zegar z wahadłem a po obu stronach - prawej i lewej, są kamienne schody prowadzące na górę, do komnat. Każda jest wyposażona inaczej, bowiem każdy członek z gangu Blooders'ów ma jeden na własność. Są też schody na dół, prowadzące do skrytki oraz schody, które prowadzą jeszcze wyżej - na wieże obserwacyjne. Mimo, że wszystko wygląda tak tajemniczo i całkiem sympatycznie, miejsce to pomieszkują najpodlejsze wilki krainy...

Viy Curay

A kto inny miał tu przyjść, jak nie Viy. Z dumą, wszedł na teren zamku, od razu wybierając sobie pokój, jego opis dam potem. x.x Mogę na razie powiedzieć, że jest on dość sporych rozmiarów, podzielony jest na dwie części. Więcej, jak tylko wena na takie rzeczy, przyjdzie mi do głowy. Tak więc powracając do fabuły, Viy rozłożył się na łóżku, zaczynając nic nie robienie.

Alliance

A skoro Viy, to i Alli. Wyłoniła się z cienia, jak zwykle z uwodzicielskim wzrokiem i frywolnym uśmiechem. - Hej koteczku - zamruczała namiętnie, nęcąco kołysząc biodrami. Wskoczyła na łóżko, stając nad Viyusiem. Była bardzo napalona. Jak zwykle, haa. Niewiele myśląc, zatopiła zmysłowo usta w wargach wilka, zamykając ślepia. Jej język z lubością przesunął się po jęzorku kochanka. Rozpalona kobiecość lekko tknęła jego członka, biodra lekko kołysały się na boki, tym samym lekko nią o niego ocierając.

Viy Curay

Hmm. Viy przestraszył by się, gdyby tylko miał okazję. No dobra, jeszcze jeden raz, bo z pewnością, basior nie powstrzyma się teraz, od odwzajemniania pocałunku. Tak więc też zrobił. Objął ją w pasie, całując namiętnie. Swym językiem gładził jej podniebienie, ogon zaś, podbrzusze. Mgła zamknęła drzwi na kłódkę, tak dla bezpieczeństwa. Jakże ona może być przydatna. - Teraz kolej na mnie, co?- Zaśmiał się, spoglądając na nią zalotnie. Hmm, skoro userka powiedziała, że to jego ostatni raz, to niech to długo wykorzysta. Pewnie i tak nie wytrzyma.

Alliance

W odpowiedzi demonica zamruczała przeciągle. Jej grzywka opadła obok pyska wilka, zaś ogon smyrał jego podbrzusze. Hmm, to teraz.. kto w tym lepszy - Viy czy Rav? Okaże się. Teraz. Niech zrobi to najlepiej jak tylko potrafi, hm? Alli ocierała się lekko o jego tenteges, chcąc wzbudzić jego żądze.

Viy Curay

W sumie, to jest za leniwy, by naprawdę się postarać, ale dobra. Spróbuje, chyba nic mu się niestanie. Objął ją w pasie, po czym szybkim ruchem, przyciągnął do siebie. Nadal całował ja namiętnie, coraz bardziej przepełniając się pożądaniem. Jego jęzor tańczył z językiem Alli, co trochę przechodząc z jednej paszczy, do drugiej. Hmm, teraz to samica górowała. Niech na razie tak zostanie, jeszcze do niczego nie doszło. Do niczego poważnego. Z pewnością dojdzie. x3

Alliance

Hmm, no tak. Na razie Viy Raven 0:1. Ale mimo to Alliśkę bardziej ciągnęło do pana Vijaszka. Nawet zwykły pocałunek z nim bardziej ją podniecał niż tryliony pieszczot zafundowane przez Kruka. Aż dziwnie to pisać z tego konta, ale napiszę. Zachłanny pocałunek przeobrażał się w bardziej ciepły i uczuciowy, co dało się wyczuć. Demonica wciąż stała nad nim, obdarowując go gorącym całusem. Dokładnie pieściła każdy kącik warg, język jej tańczył zmysłowo w jego pysku. Czyżby coś do niego czuła.. ?

Viy Curay

Taa. ten pocałunek był iście dziwny. Podobało mu się to. Hyh, Alli pociągała go nie tylko smukłym ciałem, ale i idealną osobowością, przynajmniej jak dla niego. Przekręcił się tak, ze teraz to on górował. Lubił to. Długa grzywka zakryła krwawe spojrzenie basiora, a ten całował coraz namiętniej, bardziej pożądliwie. Jednak w tych pocałunkach było coś innego. niezwykłego, jak na samca. Hym, on chce jeszcze chwilę to przedłużyć.

Alliance

A ona pozwalała mu na to w pełni, nie zaprzestając namiętnego splotu warg. Czuła do niego rosnący pociąg, jak nigdy. Pragnęła być przy nim dniem i nocą, a nie tylko dla stosunku. Ciągnęło ją ciepło jego ciała, zapach, oczy.. Cały on. Czuła się przy nim tak.. bezpiecznie. Czy to właśnie jest miłość? Poddała się w pełni temu pocałunkowi, chłonąc smak kochanka z pożądaniem.

Viy Curay

Viy spojrzał na Alli. Hmm, czuł się dziwnie, jednakże nie umiał odgadnąć, co to za uczucie. Chyba nigdy go nie czuł. No, może kiedyś, bardzo dawno temu. tamte dzieje już nie są ważne. Teraz liczy się inna osoba. Ona.
Z lubością wpił się w jej usta, całując namiętniej, ale... inaczej. W końcu przylgnął do niej jeszcze bardziej, zagłębiając się w jej kobiecości. To nie znaczy, że chciał ją wykorzystać ją, zabawić się. Eh, długo by mówić.

Alliance

Gdy ten spojrzał w jej ślepia, ona zrobiła to samo, czując jakby coś elektrycznego przemknęło przez jej ciało. Serce zaczęło bić szybciej. Gdy ten złączył ich ciała i wargi w miłosnym splocie, zamknęła oczy, oddając to uczucie w pocałunek. Jej biodra poczęły poruszać się wolno, jednakże niezwykle namiętnie i ciepło. To dziwne. Zwykle by chciała brutalnie, szybko.. Teraz spijała dokładnie każdy milimetr ruchu. Oddech przyspieszył.

Viy Curay

On też, poruszał biodrami powoli, mrucząc przeciągle. Nie mógł się powstrzymać. Po chwili i on zamknął oczy, całkowicie oddając się chwili. Co trochę przyśpieszał, po chwili jednak zmniejszając tempo. Bicie serca stało się nieregularne a oddech przyśpieszył. Viy czuł się lepiej, niż kiedykolwiek, także przepełniony dziwnymi emocjami, całował ją namiętniej, czulej. Jak dziwnie pisać mi to na tym koncie.

Xythuel

Xyth, zjawił się niebawem, o dziwo był szybszy niż Koku. Może przeniosło ją w inny wymiar? Ech, ta fantazja... Wilk powoli otworzył drzwi i rozejrzał się po głównej sali. Nikogo tu nie było, ale dało się wyczuć zapach Alli i Viy'a. Wiadomym już było co robili. Xyth pokiwał głową ze zrezygnowaniem. Myślał, że Viy'uś jest choć trochę inteligentnym stworzeniem. Widać iż nie. Samiec spojrzał na zegar. Działał. Obojętnie siadł na jednym zz krzeseł i wlepił wzrok właśnie w owy zegar. Stary... Nawet bardzo... A mimo to jego wiekowość nie sprawiła, że przestał tykać, pokazywać godziny... Niesamowite. I właśnie w takowym siedzeniu i bezczynności, Xytherian czekał aż parka wyjdzie, Koku przyjdzie a Vran się zjawi.

Alliance

A ona poddawała się temu, nie przyspieszając, nie warcząc, nie drapiąc. Ciepłe fale przemierzały jej ciało płynnie, jedna za drugą, a Alli między pocałunkami wydawała z siebie głębokie westchnięcia. Lekko wygięła się, oddając mu się w pełni. Łapy położone były wzdłuż jej smukłego ciała, usta pieściły czule wargi Viya. Język wkradał się do środka co chwila, ocierając się o każdy skrawek ozora samca. Ciało powabnej Demonicy było bardzo rozgrzane, gorące wręcz.

Viy Curay

Hm, Viy wyczuł zapach Xyth'ka. Czas się streszczać, niestety. Mgła nadal pilnowała drzwi, by wszystko było w miar... bezpieczne. W końcu kto chce mieć gości, w takiej chwili. Przyspieszył, gwałtownie docierając prawie do samego końca. Z Ali wszystko było inne, takie... inne, no!

Alliance

Z takim o gwałtownym przyspieszeniem Alli poczuła, jak jej ciało zaczyna drżeć. Westchnięcia zastąpiły ciche jęki. Niedługo potem jęknęła całkiem głośno, wygięła się mocno i opadła kilka razy, dysząc cicho. Oderwała usta tym samym od ust kochanka, spoglądając mu w oczy głęboko.

Viy Curay

Viy doszedł do samego końca kobiecości Alli, po czym oderwał się od niej, dysząc ciężko. Cały czas, drżał lekko, mrucząc głośno. Hm, teraz pewnie powinien coś powiedzieć. nie umiał. Po prostu nie umiał wykrztusić z siebie żadnego słowa. Gapił się tylko w patrzałki wadery, uśmiechając się tak... inaczej. Była zdecydowanie jedną z najlepszych osób, jakich poznał.

Alliance

A wilczyca, niewiele myśląc, uniosła się i objęła go, wtulając pysk w jego futro. Było takie ciepłe.. takie przyjemne.. Zamknęła oczy, mrucząc z zadowoleniem. Jej aksamitne poduszki lekko przesunęły się po karku Curaya. Jak to się mówi.. ? Kocham Cię.. ?

Viy Curay

Hmm, on miał nadzieję, że zrozumieją się bez słów. T takie dziwne, jak przez takie rzeczy, ktoś dowiaduje się, że żywi do kogoś uczucie. To będzie trudne. Viy spojrzał w jej oczy głęboko, co miało oznaczać... no te dwa słowa, no! Bał się ich wypowiedzieć. Wolał taką formę przekazu. Ale czy Alli będzie wiedziała, o co mu chodzi?

Alliance

Ona opadła na swoje miejsce, spoglądając w jego patrzałki. Jej wzrok nie był jak zawsze wyzywający, żądny.. Był przepełniony ciepłem i czułością. Po raz pierwszy w życiu. Jej serce wciąż biło szybko, mimo że wrzenie po stosunku opadło. Na jej pysk wkroczył uśmiech. Nie psychopatyczny. Nie flirciarski. Nie nienawistny. Uśmiech przekazujący tylko jedno.