Legowisko Scarlett

Tod

/Łok/

Tod uśmiechnął się niczym szaleniec. - To super. Mógłbym być w tym klubie, choć może raczej klanie? Mniejsza o to. Będę zdawał na pomocnika lekarzy, lub maga. Co ty na to? Będę uzdrawiał... Och, za dużo minecrafta, cóż. To pewnie przez te pluginy na komendę kreska heal. - Mówiąc o minecrafcie śmiał się dziwacznie. Skąd znał tą grę? Bo userka mu o niej opowiadała.

Scarlett

-To dobrze, że będziesz zdawał. W czasie gdy ja będe śledzić Bloodersów, ty możesz się do nich zapisać i im pomagać. Wtedy obalimy Bloodersów.-powiedziała spokojnie patrząc na niego.-A znasz jeszcze kogoś, kto by do nich dołączył?

Tod

Tod począł długo się zastanawiać. Zaczął składać myśli do kupy, co nie było łatwe, ponieważ w zasadzie to myślał o niebieskich migdałach. - Moja mama mogłaby dołączyć, ktoś z przyjaciół, znajomych, rodziny... Poszukam takich osób. - Powiedział, co wiedział. Czuł się, jakby mówił to sam do siebie. Fuknął tylko na jakąś niewidzialną zjawę i poprawił kapelusik.

Scarlett

Scarlett uśmiechnęła się do niego.
-W takim razie idź do ich siedziby. Znajduję się w górach. Powodzenia.-powiedziała i pocałowała go. Gdy skończyła, uśmiechnęła się ciepło i wyszła... Może się już nigdy nie spotkają...

zt.

Tod

Tod jednak miał obawy. A co jeśli Scarlett naprawdę nie wróci? Nie poszuka sobie nowej ukochanej. To ona jest tą jedyną. Jednakże usłuchał się jej i postanowł pójść w góry. Postanowienie nie ważne, ważniejszy czyn. Tak więc wstał, wyszedł z legowiska i pobiegł w góry.