Księżycowa Polana {zebranie 2}

Krik

Gdy basior wyczuł zapach Hekate, natychmiast zaczął jej szukać wzrokiem. Zobaczył ją w oddali i wycofał się w jej kierunku.-Hekate, gdzie byłaś?-Zapytał, bo nie widział jej od dłuższego czasu.

Idalia

- "Krik?" - pomyślała Hekate nieco zdziwiona. Wcześniej nie wyczuła jego zapachu. Lecz na zebranie przybyło tyle wilków, że ich wonie mogły się wymieszać. Odpowiedziała. - Nieważne gdzie byłam. Już wróciłam i wygląda na to, że spóźniłam się na zebranie.

Krik

-Tak, nie przejmuj się, ja też.-Powiedział wilk i uśmiechnął się, mimo iż wadera tego nie widziała.-Z tego co się zorientowałem, to Inna nie żyj, teraz Alfą jest Wardress, a betą Euforia. Poszczególne wilki dostały wyróżnienia od ducha Innej.

Idalia

- Inna... nie żyje? - powtórzyła wilczyca. W jej uszach zabrzmiało to równie nieprawdopodobnie jakby Krik próbował jej wmówić, że ktoś zgasił słońce. Inna wydawała jej się być kimś ponadczasowym. Po chwili skinęła głową, sygnalizując, że zrozumiała.

Krik

-Tak. Nie wiem, jak do tego doszło. Widziałam jej ducha.-Powiedział delikatnie. Rozumiał, że Inna musiała coś znaczyć dla Hekate.-Chodź, pójdźmy do reszty.

Idalia

Wilczyca uśmiechnęła się lekko. - Ależ ja doskonale słyszę wszystko stąd- odpowiedziała i owinęła łapy puszystym ogonem.

Krik

-Dobrze. Jeśli chcesz, możemy tu zostać.-Powiedział i uśmiechnął się słabo. Czuł coś do tej wilczycy.

Wardress

- Pierwszorzędną sprawą jest teraz wasze zdanie co do sojuszy. Czy Noc potrzebuje jakichkolwiek sojuszników? Rozmawiając z jedną Alfą doszły mnie słuchy, o tym, że niedługo wszytkie watahy będą miały ze sobą zawarte sojusze. Wszystkie można rozwiązać jak i pozwolić na to, aby każda wataha była wspierana przez inną podczas walki, która nie miałąby nawet prawa się odbyć. Oczywiście nie wpłynie to na związki wilków z różnych stad. Czekam na wasze zdanie. - powiedziała dość głośno aby wyrwać większość wilków i wilczyc z zamyślenia.

Aloka

Przyszedł - Przepraszam za spóźnienie - powiedział i usiadł na trawię. Patrzył na Wardress.

Wardress

- Poczekajmy aż inni wreszcie przybędą. Wataha jest liczna a mało kto interesuje się jej losem. - mruknęła siadając na skale. Spojrzała na wilka. - Zapewne jesteś tu nowy. - mruknęła uśmiechając się przyjaźnie.

Aloka

- Tak - mówił - Jestem Aloka - powiedział machając lekko ogonem.

Shauni

Zamyśliła się. Patrzyła uważnie na alphe.
- Myślę - odezwała się cichym spokojnym głosem - że sojusze są potrzebne. Wiadomo wszak, że w jedności siła, jednakże trzeba te sojusze zwierać z rozsądkiem. Nie na siłę - zamilkła.

Nela

Witajcie - powiedziała podchodząc do zebranych wilków

Wardress

Edit: - Fakt, tu siez Tobą zgadzam. ALe czy jesteśmy na tyle słabi? Wataha Wody ma sojusz z ogniem. Nie powinno go być ponieważ to my mieliśmy sojusz który zawarła Inna z Jainą. Również Alfa Wody chciał, byśmy byli sojusznikami, pomimo tego że ma podobno sojusz z Wiatrem. To robi się zbytnio... zagmatwane. - odpowiedziała na słuszną uwagę wilczycy.

Aloka

Skinął łbem Neli. Machał ogonem. Czekał na inne wilki.

Nela

Zgadzam się z Shauni - zabrała głos - sojusze są na teraz bardzo potrzebne

Inna

Otto uśmiechnął się tępo i przewrócił na plecy pod naporem ogona Wardress. Pisknął, a Maily podbiegła do niego, wymierzając mu siarczysty policzek.
- Nie przeszkadzaj im!- skarciła go i zamilkli, słuchając wszystkiego uważnie.

-Hekate... Hekate!- głos Innej rozbrzmiał w głosie wilczycy.
- Krik nie ma racji. Sama zbierz informacje. Jak zawsze- głos ucichł.

Shauni

- Słyszałam o sojuszu między wodą i wiatrem. Uważam, że on jest troszkę kłopotliwy, przynajmniej dla nas - odezwała się tym samym denerwująco spokojnym głosem - Nasza wataha jest silna, to prawda, ale jeżeli pozostałe trzy watahy zbiorą razem siły. - pokręciła lekko głową - Nie będziemy mielibyśmy szans. Może zdecydujmy się na sojusz z jedna watahą, która ma najmniejsze powiązania z innymi?

Wardress

- Rozumiem. Ale wataha wiatru nie powinna mieć sojuszu z wodą. To było wbrew naszym wcześniej ustalonym zasadom. Tymczasowo muszę zebrać Alfy i dogadać się co do tych sojuszy. Chcę znać wsze zdanie. Chcemy jakiegokolwiek sojuszu czy damy radę? Jesteśmy tu najsilniejsi i najliczniejsi. - powiedziała uśmiechając sięciepło do Shauni.

Shauni

- Wszystko zależny od tego - odezwała się spokojnym tonem - czy jesteśmy w stanie oprzeć się atakowi połączonych pozostałych trzech watah. Bo jeżeli nie zawrzemy sojuszu zapewne do tego dojdzie. Moim zdaniem sojusze są w równym stopniu dobre, jak i kłopotliwe. - delikatnie się uśmiechnęła.