Mroczny las Sasoriego

Renna

Trzymała się zdala od innych wilków i smoków.Co 2 sekundy unosiła łeb niespokojnie węsząc.

Sasori

spojrzał na Renne
-czego tu chcesz... - warknął na nia mrocznie , jednak spokojnie nawet sie nie ruszajac z pod drzewa

Renna

Ehh...Musiałam pobyć sama-mrukneła dosyć smutno.Jeżeli nie jestem tu mile widziana to mogę odejść.

Sasori

spojrzał na nia
-bierzesz mnie na litosc? - zasmial sie kpinnie
-czy nie powinnas byc przy swym głupawym ukochanym... - usmechnal sie szyderczo , spojrzał na wilczyce, cos go tknęło, zrobilo mu sie jej zal?... nie ma mowy, on nie czuł zalu, ani współczucia, jednak od nie dawna powracal do starego stanu... niesety na niekorzysc innych

Renna

Pójde już.Tak myślałam że nie jestem tu mile widziana-Powiedziała z opuszczonym łbem.po chwili zaczeła się oddalać w kierunku północnym.

Sasori

-eh, tylko zapytalem... nie obchodzi mnie czy tu bedziesz czy nie... - mruknął do Renny, nie chcial zeby pomyslala iz on jest taki zawsze... a moze po prostu tak było? nie umial powiedziec nic milego, lub wspólczuc, czy pytac co sie stało... był inny i w głebi duszy czuł , ze jego przemiana zanika, ze wraca do stanu gdy tu przybył... stanu nie ustannej bezlitosnej bestii... nie rozmawiajacej z nikim...

Renna

Zatrzymała się.W głębi serca poczuła wspólczucie dla niego.To nie jego wina,że taki jest.To poprostu los tak chciał.Mogłabym być to ja.Ale mam nadzieje,że czas zrobi swoje i zmieni go.Przecierz napewno kiedyś był inny-myślała.

Sasori

spojrzał na nia zastanawila sie, idzie? czy nie idzie?,
-eh , co mi tam, przeciez i tak nic nie zrobi... - zasmial sie i nie przejmowal ze ona jest w jego lesie, kontem oka patrzyl na nia a w głowie kłebily sie dziwne mysli

Renna

Spojrzała na niego z lekkim zakłopotaniem.

/On nie jest głupawy/

Sasori

westchnął i kontem oka spojrzał na wilczyce, mrocznym wzrokiem

/to moje zdanie, z reszta w grze.../

Renna

Spojrzała sie na niego.Położyła się pod drzewem.

/Twoje zdanie/

Sasori

usiadł i ziewnal, spojrzał na wode w małym strumyku, przplywajacym tuż obok niego, westchnal... kontem oka spojrzał na wilczyce
-a własciwie po co tu jestes... - mruknał do niej ponuro

Renna

Ehh.Pójde już nic tu po mnie-ziewneła i zaczeła powoli odchodzić.

Sasori

-eh, co sie tak szybko urazasz, spttalem tylko co cie sklonilo do przyjcia do mego lasu.... po tym.... - mruknal do niej smetnie

Renna

Nie urażam się.Chyba..........instynkt.Myślałam że tu pobędę troche w takiej samotnej atmosferze.Chciałam zobaczyć jak jest u przykładowego samotnika.Przecież ja nim będe.

Sasori

-ty? samotnikiem... - zamyslil sie
-czy nie masz czasem swego kochanka.. - zasmial sie pod nosem kpinnie
-przeciez nalezysz do watahy... zdaje sie... - mruknał

Renna

Wypisuje się.

Sasori

-co cie tak naszło na samotnosc - zakpił , lecz spojrzał na nia tak jakos inaczej

Renna

Eh...Mam dosyć zamieszania w watahach.Dopiero teraz zrozumiałam że wole być niezależna.

Sasori

-ah tak... - mruknał i spojrzał jej w oczy, potem szybko odwrucil wzrok
-no.. a jak tam ten twoj... - zasmial sie szyderczo i kpinnie zarazem pod nosem
-dawno go nie wiedzialem - dodal