Marmurowy Pałac- Klub Black Mad Stars

Hatsune

- To się dopiero okaże. Z mieszanin mogę przyrządzić jakąś bardzo prostą maść czy wywar wspomagający leczenie, jednak z alkoholem nie miałam jak dotąd większej styczności. - odpowiedziała na pytanie, wchodząc kolejny już raz do kuchni. Stworzyła drink zgodnie z prośbą Jimm'iego, dolewając więcej coli niż wódki. Wróciła do pomieszczenia, podając samcowi szklankę. Jakże ona dawno mogła porozmawiać z wilkiem odmiennej płci. Przypomniała się jej jeszcze niedawna znajomość z Moun'nem. Ahm.. Mogłaby się znów choćby zauroczyć. Jednak umysł podpowiadał, ze jest już za stara na randki, kwiatuszki, czekoladki. Mogła jedynie swoim tempem się zestarzeć w gronie przyjaciół, których jak na razie nigdzie nie było widać..

Akeli

Wilczyca pokiwała głową.
- Jasne, że możesz... Zadać mi prywatne pytanie. I nie, dziękuję. Nie mam ochoty na picie.
Powiedziała z uśmiechem. Ale do Hatsune uśmiechnęła się tylko przepraszająco. Nie przepadała za alkoholem. Tak było i tak będzie, nikt tego nie zmieni. No po prostu - proste i logiczne!

Christopher

Obie wilczyce abstynentkami? No nie.. sam będzie pił? - czy jest już ktoś taki kto mówi Ci, że jesteś piękna, że Cię kocha itd. ? - spytał i od razu przeniósł wzrok na trunek. Jimmy uśmiechnął się i podszedł do jednej z szafek w kuchni. Musiał znaleźć jakąś słomkę. Tylko tak mógł pić.

Hatsune

Dotknęła łapą swojego.. czoła?
Przyłożyła łapę do skroni, delikatnie masując łeb poduszeczkami. Poczuła dziwną moc przechodzącą przez jej ciało, która nie pozwoliła jej się poruszyć i nagle przeszył ją ostry ból głowy. Zmarszczyła nos i przymknęła oczy, lecz zaraz ustąpiło..
- Akeli, jabłkowy sok stoi na stoliku do kawy.. - odezwała się do wilczycy, wskazując łbem szklankę z "zamówionym" napojem. Udała się za basiorem do kuchni.. kolejny raz..
- Czegoś zapomniałam? Wystarczyło poprosić, przyniosłabym. - rzekła cicho z lekkim uśmiechem, oczekując odpowiedzi.

Christopher

- Nie, spoko chciałem po prostu się poruszyć. Nie lubię siedzieć w miejscu. A poza tym ,ty też powinnaś odpocząć. Nie mogę Cię tak wykorzystywać. - rzekł i uśmiechnął się szeroko. Wrócił na kanapę, usiadł obok Akeli i wykonał zapraszający gest ręką w stronę Hats. Lubił mieć wszystkich przy sobie. Lubił ciasne pomieszczenia i zawsze chciał mieć dużą rodzine.. i najlepiej dwie lub trzy partnerki.. ale z tyn będzie trudniej.

Hatsune

- Ale jesteście tu gośćmi, więc chcę byście się dobrze tu czuli. - odpowiedziała na jego słowa i podała mu wyciągniętą ówcześnie słomkę do drinku. Rozejrzała się po kuchni czy jest coś jeszcze czego zapomniała wziąć. Westchnęła cicho, bo wiedziała, że jeszcze nieraz będzie musiała tu przyjść. Odwróciła się w stronę jadalni i widząc gest Jimm'iego skierowany w jej stronę, zaśmiała się, kiwając łbem przecząco. Wolnym krokiem udała się do drugiego pomieszczenia.
- Wolę usiąść na pufie. Nie chcę was niczym zarazić. - odezwała się, siadając na wymienionym meblu. Spojrzała na wilki, które siedząc tak razem na przeciwko Miku wyglądały na parę..

Christopher

- Jesteś chora? - rzucił pośpiesznie. Na to przecież wyglądało, jednak Hats nie przejawiała żadnych objawów choroby. Jimmy spojrzał na nią pytająco. A nawet jeśli jest chora, to dlaczego nie leży w łóżku, tylko siedzi tu i gada z nimi? Powinna się położyć, odpoczywać.

Hatsune

- Może nie chora, ale trochę mnie głowa boli. - odpowiedziała cicho i podniosła się z pufy. Gdzie zamierzała iść? Do kuchni, oczywiście! Nie chciała zwracać uwagi na siebie i to jak się czuje, ale nie mogła zostawić gości samych. Chociażby z kultury, bo gospodyni musi być obecna do końca wizyty. Wybrała tabletkę na ból głowy i połknęła ją, popijając kilkoma łykami wody.
- Akeli jest szamanką, tak? A Ty, Jimmy, jesteś wyższej rangi? - zapytała, wracając z kuchni. Usiadła w wygodniejszym fotelu, spoglądając na basiora.

Christopher

- Owszem, należę do rady starszych oraz jestem łowcą. Uwielbiam polowania, a najbardziej tropienie. - rzekł zadowolony, lubił o tym mówić. - A ty Hats, posiadasz jakąś wyższą rangę? - spytał. To go ciekawiło. Hats nie przejawiała żadnych dodatkowych.. tak zwanych specjalnych umiejętności, które wilki otrzymują po zdaniu testu na rangę.. aczkolwiek... Może czegoś nie zauważył.

Hatsune

- Łowcą? Kiedyś planowałam zdawać na tę rangę. - przyznała z uśmiechem. - Jednak jakoś z czasem zmieniły mi się plany. Rodzina, przyjaciele i test zszedł na ostatni plan. - dodała, wzdychając. Napiła się wody ze swojej szklanki. Pamiętała bardzo dobrze wydarzenie, w którym straciła wzrok. Z perspektywy czasu uznała to za ważną lekcję. Przecież gdyby nie ten atak nie wyruszyłaby na dalsze tereny i nie poznałaby sztuki medycyny.

Christopher

- A to może teraz spróbuj - zawołał. - Z jakiej watahy jesteś? - dodał po chwili z uśmiechem. Mimo iż Jimmy też jest początkującym łowcą, to mógłby nauczyć pewnych rzeczy Hats. Spojzał raz jeszcze na Akeli, chyba troche przysypia.
Jimmy wziął łyka drinku - Mmm pyszne. - pomyślał i wlał całą zawartość szklanki do pyska. Upije się szybko jak tak dalek pójdzie.

Hatsune

- Hm.. Nie jestem pozytywnie nastawiona do testu na rangę Łowcy czy tropiciela. Straciłam wzrok na pewien czas, więc odzyskując go na nowo przechodziłam taką jakby rehabilitację, podczas której niestety zaniedbałam udoskonalanie lub przynajmniej utrzymywanie innych zmysłów na jednym poziomie. Jednak przez ten czas poznawałam wiele informacji dotyczących medycyny i chciałabym się w tym kierunku szkolić. - o[d]powiedziała z lekkim uśmiechem. - Jestem z watahy Wiatru.. a wy? - zapytała zaraz. Miała nadzieję, że jej historia nie była bardzo nudna. Chciała jedynie wytłumaczyć swoje położenie w tej sytuacji. Zaniedbała rozwój umiejętności i bardzo żałowała straconego czasu. Narzekała na brak wzroku i tak bardzo chciała go odzyskać. Gdyby nie ta zachcianka mogłaby być teraz może tropicielką? Wiele stworzeń żyje od urodzenia bez zmysłu wzroku i dzięki temu mogło przełożyć intensywność treningu na węch, słuch co ulepszyło ich możliwości i są czasem lepszymi zawodnikami od tych pełnosprawnych..

Akeli

Wilczyca nie przysypiała! Ona po prostu siedziała cicho i się nie wtrącała w rozmowę wilków.
- Wybaczcie mi, że zamilkłam... Hatsun... Wiatr? Miło, miło. Też jestem z Wiatru.
Powiedziała z uśmiechem. Nie, nie będzie jej zarzucała to, że Hats nie wie kim jest Akeli. Przecież nie była z niej żadna rozpoznawalna gwiazdka, no nie? No właśnie.

Hatsune

Słysząc odpowiedź Akeli bardzo się ucieszyła, lecz zważywszy na swą naturę nie można było tego rozpoznać. Pojawił się jedynie szerszy uśmiech.
- Niczym zbawienie.. - westchnęła cicho, patrząc na wilczycę. Zaśmiała się krótko. - Długi czas nie było mnie w krainie i zapomniałam kompletnie kim są ważniejsze osoby w naszej watasze, a głupio byłoby spotkać alfę albo betę i nie wiedzieć kim są. - wytłumaczyła zaraz i łyknęła wody ze szklanki. Oprócz nadziei, że wadera wymieni kilka wilków miała także wiarę, że sama Akeli nie jest przywódcą watahy wiatru, bo wyszłoby troszkę.. niezręcznie?

Christopher

Jimmy spojrzał na wilczyce ze zdziwieniem. Nie wiedział o czym rozmawiają, ale jakoś nie martwiło go to. Wziął kolejnego łyka napoju i znów westchnął. Miał ochotę się upić, ale nie zrobi tego. Nie zna zbyt dobrze koleżanek, by móc się przy nich otworzyć. Musiał trochę bardziej poznać koleżanki za nim to zrobi. Uśmiechał się tylko blado.

Akeli

- Rozumiem Cię. Więc Ci powiem, że nie jestem ważną osobą w watasze. Jestem Szamanką i należę do Rady Starszych. Tak na zaś Ci mówię.
Powiedziała z uśmiechem. Chciała po prostu... Uświadomić Hatsu, że nie ma do czynienia z nikim ważnym. Zresztą, trzeba jej powiedzieć co i jak.
- A no i obecnie naszą Alfą jest niejaka Karenaj.
Dodała z tym samym, miłym uśmiechem na pysku.

Hatsune

- Szaman to raczej rzadko wybierana profesja, więc jesteś mimo wszystko jakaś ważną osobą w watasze. - odrzekła na jej słowa, ponieważ miała wrażenie, że Akeli w swojej wypowiedzi okazała niską samoocenę.
- Karenaj..? Chyba już długi czas zajmuje wyższe miejsce w hierarchii watahy. - szepnęła niby do siebie, niby do Akeli. - A Bety? Jest ktoś na tym stanowisku? - zapytała zaraz, patrząc na waderę. Była jej wdzięczna za pomoc.

Scarlett

Scarlett szła powoli, snując ponure myśli na temat tego, co sądzi o przyjęciach. Ale wiedziała, że obiecała komuś, że będzie podchodziła do życia bardziej optymistycznie. Tak więc wybrała klub Black Mad Stars, by tam zobaczyć, jak się bawić. Zapukała i weszła do środka.
-Witam, jestem Scarlett. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?-odezwała się spokojnie, rozglądając w środku.

Christopher

- Nie przeszkadzasz, Jimmy jestem - rzekł jednocześnie ściskając łapę wilczycy. - Co tu robisz..yyy jak masz na imię? - dodał po chwili.
Jimmy Lubił przebywać w towarzystwie, ucieszył się więc, że doszła do towarzystwa kolejna wadera.

Breezy

Wilk wszedł tu w celu zaspokojenia pragnienia. Nie wszędzie znajdziesz koktajl czy cóś...No więc, przyszedł do blatu.
-Doobry wieczór. Poproszę koktajl. Truskawkowy.- zamówił. Usiadł sobie przy barze czekając na (wreszcie) coś słodkiego.