Ciemny Las

Breishe

-Ona się mnie czepia, nie ja jej... A ty... nie wytkaj nosa w nieswoje sprawy - warknęła po czym zaśmiała się gromko i krótko.

Wasp

Wstał i przeciągnął się powoli. Popatrzył uważnie na wszystkie obecne wilki po czym ruszył do wyjścia. Zaczynało go już męczyć, że od jakiegoś czasu wszędzie gdzie zajrzał, trafiał na napiętą atmosferę... Zatrzymał się jeszcze na chwilę i spojrzał na Breishe. - "Prowokator..." - pomyślał i uśmiechnął się pod nosem.

Jahami

-He, dla mnie to lepie, nie będzie mi się nudziło.
Powiedziała kpiąc z Wadery.
-One zawsze są takie mocne, no ale cóż, wyzwanie to wyzwanie.
Zastrzygła uchem, po czym spojrzała się na pień drzewa, znudzona popisywaniem się wilczycy, wstała i wdrapał się na drzewo, patrząc na wszystkich dookoła.

Athoria

Zaśmiała się pod nosem tajemniczo. Czyżby walka? Pomyślała. Usiadła pod drzewem obserwując wilki.

Breishe

-Akurat chciało mi się walczyć... - mruknęła pod nosem. Spojrzała na Athorię, tym razem była cała obolała, ledwie się ruszała.
Super, normalnie Bosko.

Jahami

Spojrzała z drzewa na Athorię.
-Ja Cię chyba skądś znam.
Powiedziała, jakby zainteresowana.
-Pamiętasz mnie może?
Spytała z lekkim uśmieszkiem na pysku.

Athoria

Wychyliła się zza drzewa z tajemniczym uśmiechem. Pamiętam. Odparła. Lecz tylko z widzenia. Dokończyła.

Jahami

-Ja też.
Uśmiechnęła się lekko, po czym spojrzała na rzucającą się jak na mięso Waderę.
-Aż tak bardzo chce Ci się walczyć? To poszukaj Sobie kogoś innego, kto by chciał się pobrudzić..
Powiedziała, jakby spokojniej.
-Nie mam czasu, ni to chęci na walczenie z kimś..
Zaczęła, jednakże nie miała zamiaru dokańczać.
-Tak więc spływaj mi z oczu.
Warknęła, patrząc na nią.

Breishe

Zmrużyła oczy.
-Jakbyś potrafiła mi coś zrobić... Zazwyczaj unikam zaczepki, ale nikt nie będzie mi oblizał, a szczególnie ty... - usiadła spokojnie.

Athoria

Spojrzała zaciekawiona na obie wilczyce, będąc ciekawa dalszego przebiegu wydarzeń. Szczególnie zaineresowało ją dziwne zachowanie Breishe.

Jahami

-Podobnie powiem o Sobie.. He.. ja? Ty mnie nawet Kochanie nie znasz..
Powiedziała.
-Nie będę Sobie zawracała głowy, czymś co by było i tak bezsensu.. żeby tylko był jakiś powód..
Uśmiechnęła się lekko, po czym znudzona, położyła i zasnęła.

Breishe

Breishe wiedziała co zrobi Jahami. Uśmiechnęła się.
Położyła głowę na ziemi, wiedziała, że zachowuje się dziwnie, u każdego robiła takie wrażenie.

Desmond

Spojrzał na Breishe...
- te wilczyce są bardzo dziwne-
mruknąl do siebie, połozył sie pod drzewem...

Athoria

Mruknęła coś pod nosem i usiadła ze smętną miną. Nic tu się nie dzieje. Powiedziała w myślach.

Desmond

Podniósł łeb, spojrzał na At, potem na inne wilczyce..

Jahami

Jahami wiedziała że gdyby podarowała ów czyn Waderze, czuła by się głupio, jednakże takowe walki ją już nudziły, wolała zażyć czegoś innego, jednakże czekała na owy ruch wilczycy, była przygotowana na wszystko i na wszystkich, nie zależało jej na tym czy by zginęła, czy też druga przeciwniczka.
Jah nie spała, jednakże nie chciała z nikim rozmawiać, nastawiła jedno ucho i tylko słuchała o czym spekulują inni, bądź też w ogóle na nich nie zwracała uwagi.

Desmond

Ziewnąl, rozglądający sie, nastawił uszy.

Athoria

Jednym susem wskoczyła na drzewo, woląc obserwować okolicę z góry. Czekała na jakiś niespodziewany obrót wydarzeń, lecz nic takiego się nie odbyło. Rozłożyła się na gałęzi drzewa przymrużając oczy.

Breishe

Zamknęła oczy. Nie trudziła się czymś nieważnym, zasnęła.

Desmond

Spojrzał na Breishe, połozył łeb na łapy...