Jagodowy las

Tasha

Nagle mały kotk Disou złapał jedną jagode i wsmarował w futro Tashy.
-Coś ty narobił?! Ja tego nie zmyje!-krzyczała na kota, a ten patrzył sie na nia z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Nie musisz zmywac, wystarczy, ze sie wykapiesz-powiedział.

Paige

Przycupnęła i skradała się wolno do stada. Bezszelestnie, pochylona. Warknęła na Tashę. - Ciszej, jak nie chcesz oberwać. - Tak, niekiedy była brutalna. Wyskoczyła i z rykiem skoczyła na tego z największymi porożami. Wbiła zęby w jego kark.

Carly

Kierowałam swój wzrok na wyczyny Paii. Niecierpliwie czekałam na swoją kolej, starając sobie przypomnieć zaplanowany bieg wydarzeń.

Paige

Chociaż jelen mocno szarpał, rzucał się na wszystkie strony, nie puszczała. Kiedy zasłabł, kiwnęła do Carly. Teraz ona miała odegrać swoją, kluczową rolę. Stado, wierzgając, zawróciło w odwrotną stronę, ku przyjaciółce Paige. Kierowało się nieco do wąwozu. Paige, według planu, zniknęła w krzakach, a już po chwili pędziła do wąwozu.

Carly

Na znak Paii wyskoczyłam z krzaków, goniąc za stadem. Można by powiedzieć że deptałam im po piętach. Gdyby zawróciły, mogłabym je w ułamku sekundy zabić. Kierowałam je prosto ku wąwozowi.

Paige

Kiedy te były już blisko, z nieskrywaną siłą zrzuciła kamienie. Za taranowały im drogę, choć te jeszcze tego nie dostrzegły. Skoczyła, i zniknęła chociaż ciągle czekała, aż Carly dokończy swoją misję.

Carly

Kierowałam je prościutko do wąwozu. Plan Paige w mojej pamięci trochę się zamył, ale starałam się wykonać to co trzeba. Zwierzęta dobiegły do urwiska, wtedy gwałtownie się zatrzymały. "Alfa" stanął na przodzie, a reszta za nim. Ja zaś nie zauważyłam że się zatrzymały, więc z całej siły walnęłam pyskiem o zadek stojących z tyłu. Wszystkie się zachwiały i pospadały. W mojej wyobraźni jakoś tak miało to wyglądać.

Daria

Myślała o jagodowym lesie, chociaż nie znajdowała się w nim , a w lecznicy.

Paige

Zachichotała, oczywiście nie chcąc sprawić nieprzyjemności wilczycy. Krzaki pospadały, i zagrodziły drogę z innej strony. Paige w kilku susach dopadła rozkojarzone jelenie i po kolei wbijała się do ich karków. Naturalnie, zostawiała dużo dla Carly.

Carly

Spadłam wraz z jeleniami. Wylądowałam centralnie na łbie. Wstałam i wciąż się chwiejąc pomachałam energicznie łbem na boki, chcąc "ustawić" rozmyty obraz. Kiedy już mi przeszło zabrałam się do zabijania zwierzyny.
- Ale będzie żarcie! - jako ogromny łakomczuch pisnęłam z uśmiechem.

Paige

Kiedy już wszystko zostało wybite, Paige podeszła do przyjaciółki. - Wszystko gra?

Carly

- Taa - machnęłam jeszcze raz łbem na boki - Teraz jest dobrze.
Pochyliłam się i zaczęłam pałaszować. Są trzy rzeczy które lubię najbardziej - biegać, śnieg i żarcie.

Paige

Zaśmiała się słodko i zaczęła pałaszować jedzenie. - Tak właściwie, to co my zrobimy z resztą? - wskazała na jelenie.

Carly

- Hm, zostawimy dla misiów i innych mieszkańców lasu? - zaśmiałam się.
Usiadłam, patrząc po kościach jakże smacznych zwierząt.

Paige

-Zgoda. Tylko wygląda tutaj ... - zaśmiała się widząc porozrzucane szczątki zwierząt.

Carly

- Mhm - wykrzywiłam usta w lekkim grymasie.
Co prawda, to prawda, nie lubiłam po sobie sprzątać. Pochyliłam się nad jednym z jeleni, przymykając jedno oko. Zaczęłam go popychać łapami, przy tym "jechały" inne zwierzęta. Podsunęłam je do jednej ze ścian.
- Już - mruknęłam, wyskakując z wąwozu.

Paige

Ona również wyskoczyła. Były najedzone. Polatały. Co teraz? O to samo zwróciła się do Carly - Co proponujesz na teraźniejszy czas?

Carly

Nierozważnie usiadłam na krańcu wąwozu. Zaczęłam pukać się łapką w czoło, starając się coś wymyślić. W końcu, ka-bum! Wylądowałam w wąwozie, na pysku, wśród kości zwierzęcych. Ubrudziłam się nieco pozostałościami i krwią. Prychnęłam niezadowolona i wyskoczyłam z wąwozu. Zlizałam czerwoną ciecz, patrząc na Paii zagadkowo.
- Nie wiem - mruknęłam, machając maniakalnie ogonem.

Ariana

Przyszła z łączki na las po kilku godzinach . Usiadła na trawie i zaczęła łapkami bawić się w powietrzu. Nagle listek pofrunął do góry, zerwała się i zaczęła skakać i piszczeć z radości aż upadla i zaczęła płakać.

Carly

Spojrzałam jeszcze raz w stronę Paige, przeciągając się.
- Ja zmykam. Nie mogę być za długo w jednym miejscu, wariuję - zaśmiałam się i posłałam jej uśmiech.
Machnęłam jeszcze raz ogonem, truchtem biegnąc przed siebie.