Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Jałowy las Thai' Kleagaan

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lasy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 16:42, 04 Gru 2012 Temat postu:

Raz jeszcze, ten, jak sobie obiecała, ostatni, przetrawiła wiadomość od Eleny. Nic się w przeciągu krótkich sekund nie zmieniło - nadal ślepia piekły ją tak samo. Aż w końcu jej, obsypany cienką warstewką okolicznego kurzu, pysk przyozdobił się jasną smugą, znaczoną przez łzę. Zamrugała. Zebrać obsypane uczucia, związać ciasno, wepchnąć w kącik, zostawić jedynie to, co się przyda.
- Kiedyś trzeba powiedzieć - rzekła spokojnie. Nikt nie ugięty być nie może, a ona w zanadrzu ma czas, cierpliwość i zasób słów, coby pogderać mu w razie oporu. Chociaż i nie ma pewności, kto na dłuższy dystans okaże się lepszy. Dosłownie - nie może przewidzieć jak szybko przyjaciel biega, gdy bardzo pragnie się wynieść. Ona kondycji nie miała...
- Domyślam się co czujesz... Domyślam? Przypominam sobie. I śmiem zgadywać, że postanowiłeś usunąć się na bok i w samotności wieść pokorne życie w pokucie - Siadła na ziemi, skupiając się przede wszystkim na licu wilczura. Wszystko w tle ucichło, w jej przynajmniej mniemaniu.
- Carly. Znam ją, powiem nawet, iż długo - Tutaj pierwszemu lepszemu słuchaczowi mogłoby wydawać się, że mówi opieszale, aż dziw. Tahi chyba jednak powinien rozumieć jej ostrożność. A co zrobi już leży w jego łapach.
- Jest wspaniała, ty wiesz, ja wiem. A innych rozumie najlepiej, każdego. K-a-ż-d-e-g-o. I ciebie też zrozumie, musisz odważyć się żyć dalej, walczyć o swoje - Uśmiechnęła się szeroko. Dla niej tak było, z innej perspektywy, kogoś zwykłego, nie wtajemniczonego, jej pyszczek po prostu drgnął, nie zmieniają prawie pozycji.
- O ile już tego nie zrobiłeś - dorzuciła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 20:38, 05 Gru 2012 Temat postu:

Parsknął, nieco zapewne arogancko. Nie zamierzał. Samo wyszło. Taaa. Walcz o nią. Żeby to wszystko było takie proste! Łatwo powiedzieć, doprawdy. Ale przecież nie może na siłę zmusić Carly, aby mu wybaczyła, prawda? Tym bardziej, iż czuł, że zwyczajnie wadera ta nie chce z nim nawet rozmawiać. Co on mógł na to poradzić? Zachował się jak kawał gnoja, czas przyjąć na klatę, po męsku, przykre konsekwencje swoich czynów. Spojrzał kątem oka na Taimi, a zielonej jego tęczówce bez większych problemów doszukać się można było niemałego wyrzutu. Po cholerę jej o tym mówił? Teraz się, psiakrew, miesza. Zupełnie, jakby to była jej sprawa. Pokręcił z dezaprobatą głowa, wyraźnie i dość dobitnie manifestując swoje niezadowolenie poczynaniami siostry. Po krótkiej chwili powrócił spojrzeniem na Abbey. I choć poniekąd nieznacznie był zły na obie, że się mieszają, przez co widzą jego słabości (męskie EGO, owszem...), w głębi ducha cieszył się, że były tutaj, obok. Że nie opuściły go na skutek popełnionych, karygodnych gaf.
- Nie mogę nikogo zmusić, by chciał zamienić ze mną choć dwa słowa, nie sądzisz? - Mruknął tylko, nieco wzruszając w geście obojętności wilczymi barkami. Co miał zrobić? No, własnie... NIe miał pomysłów. Może ma je Abbey, chętnie posłucha. Aczkolwiek pewno będzie marudził i narzekał, nie pokazując, jak niesamowicie jest im wdzięczny za troskę, bo czyż nie taki etos prawdziwego mężczyzny od wieków dominuje w niemalże każdym środowisku? Twardy, nie do złamania, nie potrzebujący pomocy, by samemu sobie godnie poradzić w każdej sytuacji?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taimi
Szaman


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 2108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miami Beach! xD
Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 22:02, 05 Gru 2012 Temat postu:

Dyskretnie się wycofała. Tak. Abbey przemówi mu do rozsądku. Taimi miała w końcu "wolne" . Na jego spojrzenie i kręcenie łbem zareagowała niewinnym uśmiechem. Kiedy powrócił spojrzeniem na dorosłą waderę, duszyczka to wykorzystała, biorąc tzw. odwrót. Unosząc się nadal nieco wyleciała z lasu, nucąc coś pogodnie pod noskiem. Tak. Teraz będzie już tylko lepiej, musi, prawda?

zt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 16:54, 06 Gru 2012 Temat postu:

Nie wiele się przeliczyła. Stwierdziła to po dalszej części dialogu, gdyby czytała w myślach, zyskałaby pewność stuprocentową. Ale i te 99% to niezły wynik. Kąśliwie uśmiechnęła się, mierząc wilczura wzrokiem. Już się pozbierała, wręcz mogąc zacząć chichotać. Zwłaszcza patrząc w Tah'owe oczka, słysząc w głosie jego podejście. Nic się nie zmieniłeś, po staremu, stwierdziła w myślach. Jakby miała wiele chwil do porównania. Nie, nie było ich wcale tak dużo. Mało nawet.
- Więc banicja, mój panie? To jest sposób? - Jej łuki brwiowe uniosły się wysoko, chcąc wzmocnić mimikę pyska. Dosyć rozwiniętą, jak na wilczą, acz jeszcze chyba nieszczególnie skomplikowaną.
- Może takie metody były kiedyś, za twojego dzieciństwa, staruszku, acz teraz wyszliśmy rozwojowi na przeciw. Niech i Cię nienawidzi, oddal się, jeśli uważasz, że w ten sposób odpokutujesz swój grzech. Jednak na co ty chcesz ją skazać? Nawet jeśli nie będziecie już razem, powinieneś chociaż kilka razy przeprosić, zyskać choć część przebaczenia. Dać dowód, iż wiesz o swoim postępowaniu tyle ile trzeba. Wtedy zmniejszysz cierpienie, jeśli nie twoje, to Carly - Wywody, wywodami, praktykę też trzeba znaleźć. Carly...
- Jest osobą, która Cię wysłucha. Prędzej czy później, najwyżej poczekasz... - stwierdziła pogodnie. Na tyle pogodnie na ile się dało, to również zostało uszczuplone przez chwile.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 21:49, 06 Gru 2012 Temat postu:

- Taaa, jasne. Zamknę ją w piwnicy i będę głodził tak długo, aż w końcu mnie wysłucha - rzucił cynicznie, co jednakże wcale nie osłabiło oziębłości, która przedarła się zauważona do tonu jego głosu. Kto wie, czy nawet szalejąca dookoła śnieżyca nie spotęgowała ów wyżej wymienionego chłodu? Zielone jego ślepia z wolna wodziły po otoczeniu, jeno raz na jakiś czas zatrzymując sie na Abb. Dopiero po chwili zorientował się, iż duszyczka jego ulubionej siostry gdzieś przepadła, co skutkowało jedynie ciężkim i poniekąd żałosnym westchnięciem. Poruszył leniwie uchem, wbijając lodowate spojrzenie w rozmówczynię.
- Zrozum, pewnych kwestii nie da się wyprostować. - Skwitował obojętnie, wzruszając przy tym niedbale barkami. Sprawiał wrażenie niemiłosiernego ignoranta, któremu wszystko jedno, czy pada śnieg, czy może ostro przygrzewa tropikalne słońce. Czy Carly nadal go kochała, czy miała go w głębokim poważaniu - mówiąc jak najmniej dosadnie. A może... Może to już nie złudzenie? Może sen stał się jawą? Może to, o czym jeszcze do niedawna się nawet by nie pomyślało, stawało się równie realnym, jak zimne, białe płatki, opadające bezdusznie na nosy, łaskocząc chłodnymi łapkami wilcze istnienia? Odwrócił spojrzenie. Choć zachowywał pozory niewzruszonego niczym, w ślepiach jego malował się wyraźny żal, którego - mimo najszczerszych chęci i rozpaczliwych prób - ukryć nie podołał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 23:44, 07 Gru 2012 Temat postu:

Strzeliłaby towarzysza po pysku szanownym, gdyby tylko było to gestem odpowiednim. No trudno, niech się w przyszłości nie zdziwi, jak z tego czy owego dostanie. Nie wyminie się. A wtedy pewno będzie mieć minę niepospolitą. Ba, niemal jakby z ciepłych Hawai nagle znaleźć się na Alasce, po pół sekundowej podróży. Zależy też dla kogo.
- Głupi jesteś - stwierdziła sucho, dla podkładu wzruszając lekko barkami. - Ale głupotę się wyplenia - Chwilę po zamknięciu ust, ograniczyła swe podparcie, szczupłą łapą celując w wilczura. Pod noskiem widać było nieskryty, cyniczny uśmieszek, który tak często obserwowała u Tahi'ego, przemieszany z kapką rozbawienia. Takiż z niej powiernik tajemnic, ledwie powstrzymuje śmiech. Ale... trzeba się śmiać, lepiej niźli ronić łzy.
- W końcu i tak twe słowa dotrą doń. Twoim zadaniem jest krok w krok stąpać po jej śladach, nieustannie ciągnąć ten sam dialog. Natrętnie, z odpowiedniej odległości... Na litość boską, musisz polegać na wyczuciu. Dopóki nie przegrasz kilkunastu razy, nawet nie śmiej mówić, że się nie da!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 14:06, 08 Gru 2012 Temat postu:

- Jasne. I przy tym "kroczeniu w ślad za nią" miałbym jeszcze jej nie rozdeptać. - Mruknął sceptycznie, przemycając do tonu głosu niezmiernie ogromne pokłady chłodu oraz obojętności. Wiedział, że Abbey ma rację, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ale nie potrafił jej tego powiedzieć, co gorsze, może sam przed sobą nie potrafił otwarcie przyznać, że ktoś inny, ktoś nie będący nim, ma prawo mądrze mówić? Nie, nie sposób rozgryźć mężczyznę...
- Na razie potrzebuje czasu, Abbey. Musi wszystko przemyśleć, poukładać, zastanowić się, czy byłaby mi w stanie wybaczyć. Nie mogę naciskać, nie mogę jej złościć. Może jutro, może za tydzień, może za miesiąc... Kiedyś pozbiera się do tego stopnia, bym mógł z nią na spokojnie porozmawiać, nie chodzi tutaj o to, by dać się ponieść emocjom, prawda? - Zakończył retorycznym pytaniem, spoglądając na Abbey poważnie. Bo czyż i w jego wypowiedzi nie tkwił choć grosz prawdy? Czyż i nie on miał choć w niewielkim stopniu rację? Pewno ich spotkanie w obecnym stanie zakończyłoby się w dość przewidywalny sposób: ona zarzuca, wyrzuca, klnie, on potulny niczym baranek przeprasza, następnie każde rusza w swoją stronę, bez większego efektu, poza swego rodzaju oczyszczeniem. Chciał odpokutować swoje winy, naprawdę. Byłby pewno gotów i poświęcić swe życie, jeśli od tego zależałoby bezpieczeństwo Carly... Westchnął ciężko, powracając do uważnego kontemplowania otoczenia.
- Kto wie, może wcale nie byliśmy sobie pisani... - Skwitował półszeptem, a na samą myśl, iż tak mogłoby być, na samo wyobrażenie sobie, iż to koniec, gorzkie łzy napływały mu do oczu. Jeszcze czego! Brakowało tylko, by stary, poczciwy, acz głupi Taharaki się rozkleił. Nie ma mowy, no way! Przetarł łapą oczy, udając, iż dostał się doń jakiś niesforny paproch, który podrażnił wrażliwe ślepia tropiciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 14:10, 09 Gru 2012 Temat postu:

- Nie dać się ponieść emocjom... - powtórzyła. Puste słowa, aż w nadmiarze wyczyszczone z uczuć. Pokręciła głową, wolno, z dokładnym namysłem, coby nie gubić pochwyconego wątku.
- Czy to nie emocję nas łączą? - spytała. Retoryczne pytanie, zahaczające o stwierdzenie. Niech się sam namyśli, niech sobie odpowie. Ona odpowiedź zna, w głębi duszy musi przyznać, że zawsze znała. Sercem widziała odpowiednie definicje życia. Niemal niczym pamięć genetyczna, ukryć się nie da, stworzona została by czuć, nawet jeśli próbowała się tego wyprzeć. Ba, natury swej nie zmieni się ot tak, mając zachciankę. Rzecz statyczna, bardziej trwała niż ciało, niż atomy, struktury. I w życiu, i po nim.
- Sam zdecyduj o tym, czy byliście sobie pisani. Twoje czyny o tym powiedzą - Odwróciła wzrok, znajdując raptem coś ciekawego na korze przypadkowego drzewa. Coś ciekawszego, niż Tah'owe lico, w które nie chciała patrzeć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Abbey dnia Nie 14:11, 09 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 15:44, 09 Gru 2012 Temat postu:

Milczał. Przez ładne dwie minuty milczał. Już można byłoby pomyśleć, że zamarzł i zamiast żywego wilka, tkwi tutaj teraz lodowy posąg. W sumie - na pewien specyficzny sposób - całkiem pzystojny i niebrzydki, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, zadźgam tępym ołówkiem : 3 .
- One też nas dzielą. - Odparł wreszcie, gdy widocznie trwanie bez ni jednego, wyrzuconego z siebie słowa zaczynało go nużyć. Z wolna posłał obojętne, chłodne spojrzenie zielonych oczu, w których poza rozpaczą nie czaiło się nic innego. A i ta była w chwili obecnej o wiele lepiej zamaskowana, niźli jeszcze przed chwilą. Coś się zmieniło. Coś jakby zamarzło w ciele Tropiciela. Coś jakby... jakby się uwsteczniał do stanu sprzed poznania lubej, która lubą chyba już przestała być. Znaczy... Głupek kochał ją nadal, lecz pewno nie odważyłby się teraz nazwać jej w ów sposób na głos. Bo czy ich tak naprawdę jeszcze coś łączyło? Co prawda sceny wzajemnego wyzywania i obrażania się nie było, nie padły też żadne słowa, adekwatnie wskazujące na rozstanie... Niemniej zaś, jakby nie patrzeć, coś legło w gruzach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 16:12, 09 Gru 2012 Temat postu:

Nuh, nigdy nie umiem tego napisać, nawet mając wzór...

- Wszystko zależy od tego, jak to ustawisz - Chcąc, nie chcąc, spojrzała nań, doszukując się tego, co w nim być powinno. Wymijając się z dodaniem czegoś jeszcze, podwinęła ogon, przygniatając go przednimi łapami, przy okazji zaciskając zęby, gdy poczuła ból wynikający z takiegoż posunięcia. Zabrakło jej słów, utknęły koło przełyku, wywołując niemal odruch wymiotny. Odrzuciła łeb do tyłu, ukrywając cień zakłopotania, sunący po jej pysku, oplatający stopniowo dalsze części jej ciała, wprawiając w drżenie. Przydługa ta rozmowa, co daje zbyt dużo czasu do refleksji. A refleksje dają wątpliwości, takim ciągiem zdążając. Wątpliwości zabijają pewność siebie, pruje się dalej łańcuszek...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 16:28, 09 Gru 2012 Temat postu:

/ Spokojnie ; )) . Są pewne byki, które i ja uporczywie popełniam choć wiem, że to nie tak :) /

- Wszystko w porządku? - Wyparował bez zastanowienia, ze sporą dozą troski, malującą się w tonie jego barytonu. Głębokiego, przyjemnego dla ucha, jakby stworzonego wprost do śpiewania serenad lubej przy akompaniamencie gitary. Wypuścił głośno powietrze. Mimo niezbyt ciekawego startu, polubił autentycznie tę waderę, która podtrzymywała go jakoś na duchu. A teraz? Jakoś dziwnie się zachowywała. Komu, jak komu, ale dowódcy tropicieli (nie chwaląc się nie najgorszemu w ów fachu) pewne kwestie nie mogą pozostać niezauważonymi. Bystre oko dostrzeże z pewnością drganie mięśni wadery czy rozpaczliwe próby walki z własnymi uczuciami. Taharaki, od kiedy z Ciebie taki Don Juan? Jak widać niejedno istnienie pała do Ciebie sympatią, Ty zaś nadal trwasz w uczuciu, którego przyszłość pozostaje tak bardzo niejasną... I weź tu bądź mądry i pisz wiersze!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 17:44, 09 Gru 2012 Temat postu:

Machnęła wściekle łapą, odpędzając od siebie wszelakie myśli, zaś Taharaki mógł myśleć, iż gest ten miał na celu pozbawienie go łba, z czym ledwo się rozminął, przy udziale niewilczej zręczności. Na szczęście pudło. Uśmiechnęła się nieśmiało, acz nadal pozostając z uniesioną głową, co skutecznie ukrywało jej wyraz mordki.
- Słuchaj, staram się tobie pomóc, nawet nie wiem czy słusznie. Przybyłam tu żwawo, wcisnęłam się, wdarłam, i nawijam Ci jakieś brednie. I teraz rozważam na ile słusznie postępuje - Zamknęła oczy, śledząc romby majaczące jej pod powiekami. Czy to romby, równoległoboki, czy trójkąty, nie zrobi różnicy, za wyjątkiem trzeciej części miłośników przedmiotów ścisłych, prawda?
- Może powinnam zostawić to losowi, a nie wtryniać się, udając, że wiem co robić. Ach, po prostu chciałam byś mógł jak najszybciej pozbyć się problemu, żył jak jeszcze niedawno. Jestem egoistką - po prostu lubię Cię takim, jakim cię widziałam wtedy - Zapobiegliwie znów postawiła łapę na ziemi, unikając serii niekontrolowanych wymachów. Niech świat będzie ociupinę bezpieczniejszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 16:43, 10 Gru 2012 Temat postu:

Podszedł do niej i po przyjacielsku ją przytulił.
- Dziękuję Ci, Abbey. Pomagasz mi w większym stopniu, niż podejrzewasz, cenię Twoje wsparcie i nie chcę, aby było Ci to ciężarem. - Szepnął nieopodal jej ucha, puszczając wilczyce z ramion. Mimo wszystko nadal przyglądał jej się badawczo. Zawsze był z niego słaby pocieszyciel, nie wiedział zatem, jak winien się zachować oraz co powiedzieć. Wypuścił głośno powietrze, spuszczając spojrzenie z wilczycy, by jej nie krępować czy nie wpędzać w zakłopotanie, w którym - jak podejrzewał - już tkwiła. Przeczuwał, że Abb nie jest z nim do końca szczerą czy też nie mówi mu wszystkiego, niemniej zas jak powszechnie wiadomo, przeczucia czasem mylą. Niestety, Taharaki jako stuprocentowy facet nie posiadał typowo kobiecej intuicji, co dodatkowo nieznacznie sprawę komplikuje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 19:24, 10 Gru 2012 Temat postu:

Serce staranowało jej żołądek, przy okazji pewnie zmiażdżyło nerki, i licho wie co tam jeszcze. Oparła obie swoje łapy o policzki, czy jak zwać, telepnęła się ponuro w przód, w tył. Potem ta sama sekwencja jeszcze raz.
- Tah, przez pewien czas wydawało mi się... W-wy-wydawało mi się, że... Czuję coś do ciebie - szepnęła, zatapiając się w zielonych oczach basiora.
Nie żałuj tego co niemożliwe, Abbey, rzekłaby pewnie jej mama. Smutne, ale nie rzeknie. A jak tu nie żałować, iż z Tahi'm łączy ją głównie przyjaźń?

Wenowy brak.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 19:35, 10 Gru 2012 Temat postu:

Ha. Kilka prostych słów, które są w stanie kompletnie wmurować dorosłego samca. I to samca, który przed poznaniem Carly przenigdy w życiu nie przejąłby się tym niecodziennym wyznaniem. Zamrugał nerwowo, najwyraźniej nie mając pewności, jak powinien się zachować? Odejść? Nie, gdzieś tam na dnie serca trwały resztki dżentelmena, który głośno zabraniał tak tchórzliwej ucieczki. Ta sama cząstka psychiki samca nie pozwalała także w sposób nader dosadny przedstawić swojego stanowiska, bowiem autentycznie polubił tę istotkę, mimo, że startu łatwego mu w tężę znajomość nie zapewniła. Stałby zatem jako debil przez całą wieczność (albo i dłużej!), wlepiając szmaragdowe ślepia w postać Abbey. Przyjaciółki tej, którą kochał nad życie. Co powinien zrobić, jak się zakochać? Basior nie był przyzwyczajony do tego, iż ktoś może coś doń czuć, a tymczasem... Dziwnie łatwo nawiązywał znajomości, zdobywał nowe przyjaźnie. Ale, moment! Słowo - klucz: WYDAWAŁO. I czas na chore rozkminy - użyła go, aby zrzucić z siebie odpowiedzialność za niepoprawnie ulokowane uczucie, a może nie do końca chce się przyznać czy też - zgodnie ze słowami - tylko jej się zdawało? I ogarnij tu kobietę, zbyt to - to złożone, nie ma totamto!
- Abbey, ja.. Ja przepraszam. - Wydukał, kiedy w końcu udało mu się jakoś pozbierać, przysłowiowo "podnieść szczękę z podłogi". Aha. Zaczął. i na tym się skończyło - a tak przynajmniej zdawało się przez pierwsze kilkanaście sekund, spowite kompletnym milczeniem ze strony Tropiciela.
- Naprawdę, bardzo Cię szanuję i lubię, jednak.. sama widzisz, jestem do granic lojalny jednej, tej, którą nazywasz przyjaciółką. - Dodał.
Starał się unikać kontaktu wzrokowego z waderą. Targały nim wyzuty sumienia. Może narobił jej paskudnie nadziei? Może wtedy, w Smoku, może powiedział coś nie tak? A może... Może jakiś gest, może spojrzenie, może grymas pyska? Nie chciał - oto jedyne, co było pewnym.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 19:57, 10 Gru 2012 Temat postu:

Zaśmiała się cichuteńko, nader bezgłośnie, by nie można było wyłapać żadnej nuty uczucia. A tkwiło tam, stłumione, a jednak. Smutek. Ten sprzed lat. Ciążył jej wzrok wilczura, znacząco przygarbiła się, rozciągnięta niemal na glebie, smętnie długim cieniem zasnuwając podłoże.
- J-ja - wyjąkała, w miarę wilczej umiejętności krzyżując łapy na piersi. Jakoś... tak duszno się zrobiło? Zakrztusiła się, ni to własnym oddechem, ni to śliną. Przytłoczona. Dokładnie, tak się czuła. Szczęście, że większość odczucia widocznego na jej mordzie, maskowała czarna grzywka. Dobrze, że mimo noszenia się z takim zamiarem, nie obcięła jej. Bardzo dobrze...
Postarała się nie udusić, postarać wysłowić, z jakimś tam cienkim efektem.
- Wiem o tym. N-nie kchkciałabym... - Po raz kolejny powietrze zdusiło jej słowa, zacisnęły się niewidzialne dłonie na jej gardzieli, nie pozwoliły na wyrzucenie się siebie problemów.
- ...pozbawiać Carly ciebie. P-p-po prostu j-jestem kobietą, miewam tak, iż m-mu-muszę coś powiedzieć, nawet nim t-to przemyślę. Wtedy j-jest mi lepiej. Powinieneś widzieć, tak czy inaczej - Powtórka sprzed lat - zastygła w miejscu, nie czując już narastającego smutku. Nie, zbyt wielki był, by dało się go zamaskować, acz zniknęła jego część. I przez tą krótką chwilę, nurkując we wspomnienia, zobaczyła każdą gorzką nutę żywota. Przyjaciółkę cierpiącą po rozstaniu, jej śmierć z powyżej wymienionego powodu, pobojowisko, szczątki jej rodziny. Na końcu to co teraz. Warto znów pogrążać się w rozpaczy? Warto? Nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 20:29, 10 Gru 2012 Temat postu:

I co teraz, stary durniu? Poruszył nerwowo krańcem ogona. Nie tylko Abbey cierpiała na dziwną dolegliwość, nie zezwalającą jej wydusić w całości jednego zdania. On też czuł, jak rozpaczliwie rozdziawia pysk, aby coś dodać, jakoś podnieść ją na duchu, pokrzepić słowem, czynem, gestem. Bał się. Bał, że każde spojrzenie jedynie pogorszy sprawę, toteż w całości oddał się kontemplowaniu przedniej prawej łapy, która kreśliła właśnie w śniegu jakieś dziwne kształty, nad którymi wcale się nie zastanawiał. Zapewne gdyby nie fakt, że wlepiał spojrzenie w ów rysunek, nawet nie zdawałby sobie sprawy, iż czyni właśnie coś podobnego - zupełnie, jakby umysl sobie, łapa sobie, zupełnie osobno, oddzielnie, bez najmniejszego nawet porozumienia. Co teraz? Zgiń, przepadnij, paskudna maszkaro, która czynisz takie spustoszenie w zdrowych (podobno... wyniki badań są?) mózgownicach, skutecznie utrudniając życie na jakimś znośnym poziomie. Nie podniósł oczu.
- Nie wiem, co powinienem Ci odpowiedzieć, Abbey. Zaproponowanie przyjaźni zaiste jest tu nie na miejscu, jednakże... gdybyś kiedykolwiek miała jakiś problem, zmartwienie, gdybyś chciała z kimś porozmawiać - jestem do Twej dyspozycji. I cieszę się, że jesteś bardziej odważną ode mnie. Doceniam i podziwiam za to, że potrafiłaś szczerze powiedzieć, co czujesz. Nie obwiniaj się, dobrze, że się zwierzyłaś. Teraz... coś do mnie dotarło. - Zakończył niepewnie.
Jego zielone ślepia zawiesiły ciepłe spojrzenie na Abb. Na chwilę, krótką, ulotną. Po kilku sekundach spojrzenie to przeskoczyło sprawnie na półkę, nazwaną dumnie - choć czasem i durnie - "przeszłością". Wspomnienie. Coś było, już nie ma. Przytłaczające, ale jak bardzo prawdziwe, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abbey
Dorosły


Dołączył: 25 Sty 2012
Posty: 1194
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ta łza w twoim oku?
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 22:02, 11 Gru 2012 Temat postu:

Po raz któryś w jej życiu, mimo sączących się z błyszczących oczu łez, jej mordka gości pogodny, szeroki uśmiech. Pyszczek nie domknięty, jakby w wielkim zdziwieni, zeń wypływa chmara powietrza, co nazwać można krótko - westchnieniem. Łagodnym, równie radosnym, w rytm bijącego serca, dobrej aury. Poruszyła ogonem, pozwoliła swej niezdarności na chwilę swobody, co nie zakończyło się, ku jej uciesze, żadną szkodą na zdrowiu. Oddech pełną piersią, jeden, później - coby korzystać póki można - drugi. Niemal czuje dumę, nieskażoną niczym innym. Mimo głośnego trzasku jej nadziei, serce drży euforycznie.
- Taharaki, przyjaźń z tobą, to jedna z najjaśniejszych gwiazd na moim niebie - Kąciki jej pyska łagodnym łukiem wędrują w górę, zatrzymują się w połowie wysokości, nie dochodząc do przesadnie wymuszonego wyszczerzu, nie granicząc też w wyciskanym siłą drgnięciem. W sam raz!
Po chwili machnęła zgrabnie łapką, zerkając za siebie.
- Adieu, Tahi! - zawoła odwracając się na pięcie. I żwawo podreptała przed siebie. Pomyśleć, nacieszyć się chwilą upojenia.

z.t


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Abbey dnia Pią 9:26, 14 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Sob 0:11, 15 Gru 2012 Temat postu:

Potrząsnął łbem, kiedy dotarło do niego, że Abbey znika. Psiakość! Nie zdążył nawet zareagować, ale tak to bywa, kiedy się zbytnio zamyśli! Machnął ogonem, jedynie skinąwszy głową, choć skierowana w jego stronę zadem wadera z całą pewnością nawet nie byłaby w stanie tego dostrzec. Trudno. Może jeszcze będzie okazja porozmawiać? Miał nadzieję tylko, iż to, co żywiła do niego Abb, okaże się jedynie zauroczeniem, które szybko przeminie, nie utrudniając jego przyjaciółce w jakimkolwiek stopniu funkcjonowania. Szkoda mu jej było, miał do siebie żal - choć nie wiedział nawet, za co. Dziwne.

Ociężale ruszył przed siebie.

zt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Armand
Dojrzewający


Dołączył: 22 Mar 2014
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 19:08, 26 Mar 2014 Temat postu:

Przez cały las unosiło się echo łamanych patyków, szelestu liści oraz głuchy dźwięk odbijających się od ziemi łap. Przez las biegł spocony, obdrapany młody wilczek. Dyszał ciężko i ledwo utrzymywał się w pionie. W końcu, dobiegłszy do jednego z większych drzew w lesie, zatrzymał się, by po raz kolejny spojrzeć na zmięty kawałek materiału uwieszony na szyi.

Cały jego umysł przepełnił nagły smutek. Ból ścisnął mu serce, zatrzymał oddech; szczeniak osunął się na trawę. Kompletnie nie wiedział gdzie jest, był przerażająco samotny.
Wiesz, Armand? Powinieneś ogarnąć już swój słaby łeb. Jeszcze kilka takich akcji, a skończysz w wariatkowie.

Przechylił głowę do tyłu i począł uspokajać swój oddech. Raz, dwa. Trzy i cztery...
Dziewięć, dziesięć. Przetarłszy pysk wstał, po czym spokojnie ruszył przed siebie. Spod półprzymkniętych powiek zerkał to w jedną stronę, to w drugą stronę, szukając jakiegokolwiek znaku życia. Nic. Pustka. Do jego uszu docierały tylko szloch i jęki; Armand uznał, że to wiatr. Nareszcie, do reszty zmęczony, ponownie usiadł pod jednym z większych konarów przy czyjejś norze - prawdopodobnie dawno opuszczonej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lasy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin