Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Leczenie

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lecznica
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 7:55, 14 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa strząsnęła resztkę snu z głowy. Czy naprawdę trzeba było tak krzyczeć? Rozejrzała się. Zobaczyła lekarkę i drugą, nieznaną jej osobę. Podawała szarej wilczycy. Coś wydało się gryficy żywe. Nie będzie przeszkadzać. Poszuka Pana Białego Wilka. Ciekawe xxi żyje...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsa dnia Pon 8:38, 14 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 9:28, 14 Kwi 2014 Temat postu:

Skrzydlata zastrzygła uszami, raz jeszcze przyglądając się gryficy. Tak rzadki widok. Gryf, i to jeszcze w lecznicy! Nie mogła wyjść z podziwu długi, długi czas, chociaż momencik już tam stała. Tak niedawno pocieszała Leę po zawodzie miłosnym, a dziś widzi ją, z łapami pełnymi roboty. Istoty umierają i będą umierać zawsze. Idealna robota, jeśli by patrzeć na nią jak na źródło zarobku. Więc dlaczego Carly została szpiegiem? Z przeznaczenia, proszę Was, i tylko tyle. Czuła się w tym dobrze i nie myślała nigdy nad niczym innym. Przynajmniej jej przyjaciółka nie będzie się zadręczać, tylko zajmie się rzeczami istotnymi, które dzieją się właśnie teraz i nie cierpią zwłoki. Ucieczka w pracę to najlepsza odskocznia od męczących uczuć.
Delikatnie rozsunęła pióra, ukazując Lei w nieco większej krasie niż kilka dziurek i prześwitywań nagie wilczątko. Skóra pergaminowa, niemal przezroczysta, widać każdą żyłkę, każdą kość, zaraz policzymy, ile kilometrów ma jelito grube.. Przerażające. Dobrze, że w swoim życiu zdążyła się napatrzeć na tyle nieszczęść, by ją to jakoś szczególnie nie obrzydzało. Przynajmniej serce ma miękkie. To wystarczy, by ratować.
- Żyje - więcej jej przez gardło nie przeszło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 15:09, 14 Kwi 2014 Temat postu:

Nic liczyć nie będziemy. Trzeba to maleństwo ogrzać, trzeba mu dostarczyć pokarmu. Najlepiej, od matki. Trzeba umieścić je w inkubatorze, upewnić się, że płuca są w pełni rozwinięte.
Wzięła je od Carly najdelikatniej, jak potrafiła.
- Czy ono jest twoje? - powtórzyła pytanie nadając głosowi łagodniejszy ton.
Matka, ojciec! Gdzie oni są? Fakt, że Carly jest matką sporo by ułatwił.
Właściwie, to czemu wilczątko nie urodziło się tutaj, w Lecznicy? W bezpiecznych, sterylnych warunkach z możliwością natychmiastowej pomocy i badań w trakcie ciąży?
Delikatnie zaczęła oglądać szczeniaka. Ostrożnie, by przypadkiem nie zaszkodzić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 20:39, 14 Kwi 2014 Temat postu:

Zamrugała w szalonym tempie, uświadamiając sobie, że w ogóle padły jakieś pytania. W głowie jej jeszcze odrobinę obraz wirował, ten przed oczami zresztą też. Wzmożone ciśnienie przez bieg - i wszystko jasne! Zdawało jej się, że drżą nawet gałki oczne, gdy śledziła wzrokiem maleństwo. Bała się o nie, to jasne. Nie było jej dziecięciem, ale przecież przyjaciółki, a czy to nawet nie istotniejsze? Dla kogoś, kto stawia innych ponad sobą - niezmiernie! I nie wolno nigdy zmienic tego szyku. A nuż się ktoś na tym potknie, porani, ofiarą się stanie.. O nie. Tylko nie to. Pokręciła energicznie głową, odrzucając bure myśli.
- Nie, nie - dodała, na ponów odzyskując świadomośc bytu - Przyjaciółki.. która nie była w stanie go tu przynieśc - w tej chwili zdała sobie sprawę z głupoty i niewiarygodności swoich słów. Jak to? Matka, w dodatku tak.. tak na pastwę położonego dziecka, s w o j e g o dziecka? To się nie mieściło w głowie. A jednak było prawdą. I jak tu komukolwiek to wmówic?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 4:27, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Leośka, równie przejęta losem małego pacjenta, pokiwała ostrożnie łbem. Podążyła z maleństwem do innej sali, gdzie włożyła je do inkubatora, by ten ogrzewał je, utrzymywał właściwą temperaturę.
Oddychało prawidłowo, dzięki bogu. Było zdolne do samodzielnego oddychania. Inaczej z resztą by tu nie dotarło, prawda? Jednak fakt, że oddycha podniósł ją na duchu.
Razem z inkubatorem (niech żyją kółka!) wróciła do przyjaciółki.
- Dasz radę ściągnąć tu matkę?
Kolejne pytanie. Ustawienie inkubatora obok jednego z wolnych łóżek, bardziej z brzegu sali.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 15:08, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa przypatrywała się tej scenie z bezpiecznej odległości. Ma świadomość,że gryf jest rzadkością w lecznicy. Hmmmmm... taki jak ten to chyba nie jest pierwszy przypadek, ciekawe czy mogłaby coś zrobić?
- Przepraszam, mogłabym pomóc?- spytała. Pan Biały Wilk potrzebuje spokoju po badaniu... A w tej sprawie może się jakoś przyda.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsa dnia Wto 15:09, 15 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 16:02, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Spojrzała nieco nieprzytomnym spojrzeniem na gryfkę.
- Nie, kochana, raczej nie bardzo.
Badanie Okasana niestety zostało przerwane przez przypadek wymagający natychmiastowej opieki. Nie doszło więc do skutku, toteż nie trzeba po nim odpoczywać. Dajmy jednak mu chwilkę wytchnienia. Siostrzyczka jest obecnie nieobecna, a nie chcemy, by coś ją ominęło.
Leośka zastanowiła się chwilę.
- Chyba, że poszukasz dla mnie paru ziółek, hmm? O tej porze roku powinny już się pojawić w cieplejszych miejscach. Potrzebuję pięciornika kurze ziele, mięty, rumianku i kopru. Byłabyś tak miła?
Trzeba w końcu uzupełnić zapasy. Poza tym... Zajmie czymś dojrzewającą istotę. A może i ta nauczy się czegoś?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 16:08, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa nareszcie do czegoś mogła się przydać. Pięciornik, kurze ziele, mięta,rumianek i koper. Hm... To chyba takie ziółka rosły na polance niedaleko jej gniazda... Wyleciała z lecznicy. Po chwili była z powrotem.W łapach trzymała wszystko o co prosiła szara wilczyca.
-Pani Doktor! Mam wszystko!- powiedziała rozentuzjazmowana i dumna z siebie gryfka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 16:23, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Leośka uśmiechnęła się do młodej... Jak ona właściwie się nazywała? Z resztą mniejsza, nie prowadziła żadnego rejestru.
Co prawda liczyła, że praca ta zajmie skrzydlatej trochę więcej czasu, że zdąży wszystko ogarnąć. Trudno ukryć, że plątanie się pod łapami (jeśli można tak określić czynność wykonywaną przez stworzenie od Lei nieznacznie większe) nie ułatwiało niczego. Ale cóż... Najwyżej do czegoś gryfkę zatrudni.
- W tamtej szafce - machnięcie w stronę szafki - Znajdziesz pojemniki z ziołami. Mogłabyś odłożyć te na suszarkę obok i sprawdzić, czego jeszcze brakuje?
Koper i rumianek na herbatę, mięta również. Pięciornik na nalewkę leczniczą. Kurczę... Przydałyby się bursztyny. Ten specyfik również się kończył.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 16:42, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa uśmiechnęła się i podeszła do szafki. Szybko posortowała zioła i wróciła do medyka.
-Wszystko zrobione. Jakbym mogła jeszcze jakoś Pani pomóc- proszę mówić. A tak wogóle mam na imię Elsa.- powiedziała gryfka sprawnym ruchem domykając szafkę.
O rany! Zapomniała sprawdzić... Ponownie otworzyła szafeczkę. Słoiki były pełne. Tylko od tego z bursztynami "zalatywało malizną"...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsa dnia Wto 16:44, 15 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 16:50, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Leośka pokręciła łbem.
- To już wszystko. W każdym razie na ten moment. Dziękuję, Elso.
Przez szybkę przyjrzała się uważnie maleństwu. Jak ma na imię? Gdzie jego matka? I ojciec? Czyżby porzucili kalekie szczenię?
Nie... Carly mówiła, że należy ono do przyjaciółki. To znaczy, że jest to osoba latającej wilczycy znana. Wróci, zajmie się dzieckiem. Nie zostawi go. I ojciec też się znajdzie. Choć wczesne szczenię będzie mieć wiele problemów zarówno na początku życia, jak i później, będzie miało rodzinę. To dobrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 17:08, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Posłusznie zezwoliła lekarce na zarządzanie bezbronnym dziecięciem, usuwając się nieco w tył. Przysiadła na zadzie, gdy ta zaś wydawała kolejne polecenia młodej gryfce, chcąc najwidoczniej czymś zając jej znudzone szpony. A ta? Jak to dorastający! Wszystko załatwi w trymiga, nawet się nie zmęczy! Beta uśmiechnęła się pod nosem. Te lata, kiedy było się tak młodym i energicznym, kiedy nic nie było nieprzebyte, nie kierowało się obowiązkami, ani wstydliwością.. Znało się tysiąc i jedną osobę, wszystkie najświeższe ploteczki, a najważniejszym problemem były problemy sercowe, a i to czasem, że polowanie dla zabawy się nie udało, bo karibu zwiał, albo akurat żadnego w okolicy nie było. Tak, tak. Młodośc przemija i nie znika. Trzeba z niej korzystac ile można. Jakby w odpowiedzi, poruszyła barkami w tył, czując wyraźne strzały pękających bąbelków powietrza między stawami. Skrzywiła się na moment. Starośc, nie radośc. Leci piąty rok. Nie jest już młodą wilczycą. Jest zupełnie dojrzałą i dorosłą kobiecinką, która więcej z dzieciuchami siedzi, niż lata z przyjaciółmi z miejsca na miejsce.
Zwróciła wzrok na Leę dopiero wtedy, gdy ta podeszła do inkubatora i zerknęła na maleństwo. Dopiero wtedy można było zdac sobie sprawę z powagi sytuacji - gdy osesek leżał w cicho buczącym urządzeniu. - Nie wiem.. - odpowiedziała w końcu na pytanie. To było bardziej jak walka z samym sobą, niżby odpowiedź. Bo czy Abbey w ogóle chciała tu przyjśc? - Miała się tu zjawic niebawem.
Miała. Dobre słowo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 17:14, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa podeszła do skrzydlatego wilka.
-Nie martw się, nawet jeśli nie przyjdą rodzice Pani Doktor się zajmie maluchem- próbowała pocieszyć.
Nie nadawała się do tego. Podeszła do lekarki.
- Brakuje bursztynów. Polecę po nie i zaraz wracam. Czy załatwić jeszcze coś po drodze?-spytała.
O tak! To zajęcie bardzo jej się podoba. Latanie po sprawunki dla lekarza było szczytnym i interesującym zajęciem. Może kiedyś, kiedy (i o ile) zostanie starą panną zacznie pomagać w lecznicy? W sumie... Nawet jeśli znajdzie partnera to chyba i tak będzie miała czas?
I znów wszystko dzięki Panu Białemu Wilkowi. Ciekawe co u niego? Nie. Elsa póki co da mu spokój. Powinien odpocząć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsa dnia Wto 17:18, 15 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 17:22, 15 Kwi 2014 Temat postu:

A dla Lei los był łaskawszy. Parę słów, pomyślane nie w porę życzenie... Fizycznie wróciła na jakiś czas do wieku lat czterech czy pięciu. Przejściowe to, niestety. Miało być na potrzeby skojarzenia jej z pewnym samcem, ale cóż... Był zmył się z forum. Młodość Lei będzie więc z wolna zanikać, niestety.
Teraz jednak niech się cieszy, niech działa. Zatracanie się w pracy zawsze dobrze jej wychodziło - zaniedbała przez to swoje dzieci, partnera...
To jest jednak na razie mało ważne. Trzeba zająć się sprawami bieżącymi - wilczkiem.
- Mhm... A ojciec? Ktokolwiek?
Przyznam, że chętnie zobaczyłabym choć jeden post Nid w Lecznicy, żeby nie naruszyć przypadkiem punktu osiemnastego. Oczywiście nie celowo, jednak pewności nie mam, czy pozwolił wynieść swą postać, przywlec tutaj i ratować. Tak na wszelki wypadek.
Spojrzała na gryfkę, po czym pokiwała łbem.
- Możesz, jeśli chcesz. Nic nie potrzebuję póki co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 17:31, 15 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa po chwili wróciła. Na szyi niosła woreczek z bursztynami. Znalazła je.Zabrała z plaży, kiedy po raz pierwszy spotkała wilka.
-Proszę- pokazała je wilczycy. Podeszła do szafki i wsypała je do słoika. Cieszy się, że może pomóc. Złapała za mop i energicznie szorowała podłogę. Pani Doktor będzie zadowolona. Zauważyła Wilka. Pomachała mu łapą. Hehehe po raz pierwszy jest szczęśliwa. Nareszcie! Poprosi Lekarkę o pozwolenie na zostanie wolontariuszem w lecznicy. Byłoby wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nidalee
Młode


Dołączył: 07 Lut 2014
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 19:02, 17 Kwi 2014 Temat postu:

Ciężko było opisać stan dziecięcia, które pomimo paru godzin życia było wykończone i pragnęło pogrążyć się w głębokim, lodowatym śnie, pozwolić wykrzywionym, krzywym łapkom zwiotczeć, mięśniom zesztywnieć, zaś sercu zatrzymać się. Nie pozwalał na to ostatni instynkt, instynkt chęci przetrwania, nakazujący wdychać mroźne, chłodne powietrze do marnych płucek, płomyczku tlić się w marnym serduszku, a dużym, króliczym uszkom nasłuchiwać. Nasłuchiwała, nie mogąc spać, nie mogąc odpłynąć, nic nie rozumiejąc; umysł zdążył rozpoznawać dźwięki, kojarzyć, pomimo tego szum powietrza i kolejna fala chłodu, pomimo sierści i bliskości nie-matki, była odczuwalna; przemarznięte ciałko trzęsło się, tym samym ogrzewało samoistnie, walczyło, nawet przeciwko swej świadomości. Nieruchome szczenię, wciąż nie układające własnych słów, odżywiało się tym co dostawało. Ślady po kłach na karku, gdy noszono je jak normalne, zdrowsze szczenię; dla wcześniaka był to cios. Ciałko pamiętało odsunięcie od gorącej wody, która pomimo parzenia przynosiła ciepło, wspomniała dawny dom, gdzie dziecię zamieszkiwało; przypominały o tym siniaki i krwiaki, utworzone pod cieniutką skórą, parę zadrapań. Oczy, powieki miało spuchnięte, leciutko zaczerwienione, podrażnione wiatrem, ledwie zaczątki rzęs. Długie łapy i ogon żałośnie spływały, wisząc pod zapadłym brzuszkiem i widocznymi żebrami, powykrzywiane i sine, z rankami, jakoby szczenię o coś szurało. Nie ono, nie z własnej winy. Pozostały resztki śluzu i krwi na uszach, tam gdzie opiekuńczy nos matki ani woda nie dostały się za dobrze. Szczenię urodziło się niedawno, jeszcze, królicze narządy wreszcie odkleiły się, delikatnie nastroszyły. Szczenię było przytomne i kojarzyło. Cieniutka, pergaminowa skóra była sina, a szczególnie ta pokrywająca kruche, krzywe łapki - widoczne były ścięgna, marne mięśnie. Nie będzie silna, nigdy już, jak pozostałe szczenięta. Ciałko prócz sinej barwy zdawało się być niebieskawe, błękitne linie tętnic naznaczały swoje drogi niczym rzeki na mapie. Ciężko było stwierdzić jakiego koloru będzie sierść, lecz teraz szczenię wydawało się marne i słabe. Być może może nawet nie dożyć. Lecz wciąż walczyło, o każdy oddech, o każdy wstrząs i drgnięcie ciała, marne próby ogrzania się. Szum ustał, uszy wróciły do siebie, lekko nastroszyły, już nie kładzione pieszczotliwie przez powiew wiatru, ruch powietrza. Było cieplej, było lepiej, stabilniej, delikatny szum pieszczący uszy, ciche kroki. Usłyszała także bicie czyjegoś serca, będąc tak blisko, tak ciepło. Nie było świetnie, nie było dobrze, lecz nie było źle, drżenia ustały, ciało uspokoiło się, wykończone własną walką o zachowanie życia. Nieznane słowa, zapachy, ciepłe powietrze wpadające do podrażnionych płuc, przyprawiające klatkę piersiową o ból. Skóra szczypała, piekła, ból zaczął rozchodzić się od poranionych, obtłuczonych miejsc, oczy delikatnie piekły, wspominając podrażnienie. Oddychała.
Ciepłe łapy, przenoszenie, znów delikatny dotyk powietrza na skórze. Drżenie powróciło, może bardziej przestraszone, szczenię popuściło z siebie płyny, być może ze strachu, z lęku. Przed nieznanym. Nie było tu matki, czuło to. Podobnie jak gorącą ciecz spływającą pomiędzy tylnymi łapami.
Przenoszona, wróciła do domu, tak jej się zdawało, choć nie było tam wody i nieważkości, znów była na czymś, lecz także w czymś; ciało rozluźniło się, zaczęło odpoczywać, drżenie wspominane przez pewien czas uciekło, płuca przestały piec i wdzięcznie napełniały się delikatnym, o wiele cieplejszym, łagodnym powietrzem inkubatora. Było o wiele lepiej, ból powoli przechodził, lecz umysł pamiętał i cierpiał. Oczy nie mogły jeszcze ronić łez. Kiedy nieznana jej wilczyca, Lea, a także ta, która ogrzewała ją swoim sercem, Carly, rozmawiały, Nidalee, która nawet swego imienia nie znając, poruszyła się, wykonała ostatni wysiłek, przyciągając do siebie łapy, skulając się w kłębek, nim usnęła, nie wiecznie, lecz na pewien czas, parę godzin, zbierając siły, wykończony umysł odpłynął w czarne sny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 19:19, 17 Kwi 2014 Temat postu:

No cóż... To jest Lecznica. Jedną z zalet tego faktu jest bliskość wszelkiego rodzaju zlewów, w których brudne i mokre łapy można umyć, doprowadzić do poprzedniego, czystszego stanu.
Nie miała za złe szczenięciu tego drobnego "wypadku". Wręcz przeciwnie - był to dla niej znak, że układ pokarmowy działa prawidłowo.
Umyła więc łapy, wcierając w nie duże ilości żelu odkażającego i spłukując sporymi ilościami wody. Usunęła w ten sposób wszelkie ślady nieczystości z futerka.
Następnie krótkie spojrzenie na przyjaciółkę.
- Właściwie... Mogłabym. Ale tylko w ostateczności, pamiętaj. Jeżeli oboje porzucą naszą małą kruszynkę.
Oczywiście, dobro szczeniaka na pierwszym miejscu. Leośka w życiu by się nie przyznała, z jaką chęcią by się szczenięciem zajęła. Tęskniła za własnymi dziećmi, wnuków nie miała. Potrzebowała kogoś, kogo mogłaby rozpieszczać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 14:54, 18 Kwi 2014 Temat postu:

W takim obrocie spraw można zupełnie sprawiedliwie czuc się bohaterem. Przeniesienie ledwo żyjącego maleństwa nie było, co prawda, specjalnie trudnym wyczynem - można rzecz, że niemal wcale - ale jaka radośc i duma, gdy w końcu zostało ułożone w inkubatorze! Delikatny, pełen wytchnienia uśmiech postąpił na pysku wilczycy. Nic przyjemniejszego, jak dobrze wykonana misja. Coś wręcz ścisnęło ją w sercu z radości, gdy szczeniak bardzo widocznie się odprężył i ułożył do snu - całe szczęście, nie tego wieczystego. Nie powinna się do niego przywiązywac. To tylko szczenię. Kolejne tchnienie, któremu okazała swoje nieskończone dla szczeniąt miłosierdzie - tylko maleńkie. Przecież to nic, nic..
Zwróciła wzrok na Leę, tę Leę z czystymi już łapami. Zapewne, gdyby je potrzec, piszczałyby z tej czystości. Ściągnęła brwi, słuchając z uwagą, co ma jej do powiedzenia, po czym, gdy w końcu to do niej doszło, poczuła jeszcze jedno ukłucie w sercu - tym razem panicznie i nie znające sprzeciwu, czy stłamszenia. - Matka jest - odrzuciła szybko, niemal bez emocji, aż dziw, że zrozumiale. - Co do ojca, nie wiem - przełknęła ślinę. Dźwięk niepozorny, ale w jej uszach narósł do niewymiernej ilości decybeli. - Póki co, ja z nią zostanę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lea
Lekarz


Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 2781
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 15:43, 18 Kwi 2014 Temat postu:

Tylko szczenię? O, wręcz przeciwnie. Aż szczenię. Żywa istota, kryjąca w sobie niesamowity potencjał, wyjątkowa. Nie ma dwóch takich samych szczeniąt. Każde jest skarbem, czymś wspaniałym i godnym szacunku. W żadnym razie nie jest to "tylko szczenię". To jest wszystko. Nie nic. Wszystko. Kto mógłby wiedzieć o tym więcej, niż Lea? Przecież odebrała ich niezliczoną ilość, widziała jak przychodzą na świat.
Teraz jednak, na deklarację, że Carly ze szczenięciem zostanie, potrząsnęła lekko łbem.
- Nie dajesz mleka, kochana. Niestety, ale tutaj chodzi o coś znacznie bardziej przyziemnego, niż opieka i wychowanie. Jeśli jest taka możliwość, wolałabym ją karmić raczej prawdziwym mlekiem, niż sztucznym. Zdrowiej, taniej...
Przesunęła lekko opuszkami łapy po powierzchni inkubatora, przyglądając się pogrążonej we śnie istotce. Należałoby ją wkrótce nakarmić. Oczywiście, mogłaby wyciągnąć skądś butelkę, puszkę z mlekiem w proszku i samodzielnie przyrządzić posiłek dla małej pacjentki, ale co od mamy, to od mamy. Nie wierzycie? Oglądajcie reklamy. Nawet producenci sztucznego mleka stawiają naturalne przed własnym wytworem.
Ojciec... Niemożliwe, by zwyczajnie go nie było. Musi być. Szczenięta nie tworzą się przez pączkowanie, nie wysiewają z wiatrem. Żeby powstało szczenię, musi byś komórka od ojca i komórka od matki. Inaczej, wbrew twierdzeniom zawartym w pewnej starej komedii, szczeniaka nie będzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsa
Dojrzewający


Dołączył: 04 Mar 2014
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 6:09, 19 Kwi 2014 Temat postu:

Elsa powoli zbliżyła się do Lekarki. Była czymś zajęta, jednak gryfica postanowiła z nią porozmawiać. Najpierw jednak jej wzrok skierował się na inkubator i wilczka w środku. Biedactwo.Elsa wiedziała, jak to jest bez ojca i matki... No ale cóż, show must go on .
-Przepraszam, że przeszkadzam.Czy mogłabym z Panią porozmawiać?-spytała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lecznica Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 425, 426, 427 ... 432, 433, 434  Następny
Strona 426 z 434


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin