Bursztynowe Morze

Kaja

Gdy zjadła,wstała,podeszła do basiora który jej dał kawałek ryby i powiedziała mu do ucha.
-Dzięki...-.odparła i poszła w stronę wyjścia.

Bertha

zaczęło jej robić się coraz zimniej ale siedziała i patrzyła w dal ciągle kichała

Speed

Wstał - Nie ma za co - powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia, spojrzał kątem oka na Berthę i rzucił jej swoje 15 bursztynów - Na szczęście - odparł i uśmiechnął się.

Bertha

ała - wrzasnęła to bolało a po za tym dostanie to nie jest to samo co znalezienie samemu

Orussis

Podniosła łeb. Zorientowała się, że od kilku dni leżała tutaj. Pięknie. Leżała, spała i moczyła się w wodzie na przemian. Wstała więc i rozprostowała łapy z głuchym szczęknięciem kości. Rozejrzała się. Jej pysk rozjaśniło coś w rodzaju uśmiechu. Poczuła, że jest głodna. Domyśliła się, że raczej tu do jedzenia nic nie znajdzie, dlatego odbiegła, daleko. Zniknęła za wielką wydmą.

Yakari Sevile

Wlazł ze Sky na grzbiecie.
-Przystanek Bursztynowe Morze, proszę wysiadać..
Poinformowałem pasażerów

Speed

Nadal fałszował, nie miał zamiaru za nimi iść ale chęć wkurzenia Sky była silniejsza. Usiadł tuż przy morzu, dlatego woda moczyła mu łapy.

Sky

Sky nie wysiadła. Odezwała się natura buntownika xD.
- Koteek, gdzieżeś bywał? - wymamrotała, wspinając się na jego głowę.
Zauważyła Pana Speed'a. :3

Yakari Sevile

Jaki kotek ? Jestem tygrys..
Powiedział próbując ignorować pozostałych.
-Musiałem przemyśleć to i owo..
Powiedział szczerząc białe jak śnieg kły

Sky

- Więc. Tygrysie... - na pysku malował się łobuzerski uśmiech.
- Co chcesz powiedzieć przez 'to i owo'? - wypada, nie wypada... Ciekawość była silniejsza.

Yakari Sevile

-Tz. sprawy prywatne dotyczące mojego dalszego życia..
Powiedział spuszczając łeb.
-Może nie ja pierwszy ..Ale moje życie jest monotonne.Ciągnę za sobą ciąg niedokończonych rozmów, przyjaźni, a może nawet i miłości..
*El zmiękł o.O*Powiedział sam zdziwiony samym sobą.

Speed

- Co ja będę słuchał ich rozmowy - mruknął pod nosem, po chwili już go nie było, prze teleportował się na dno morza w poszukiwaniu bursztynów. Nagle zauważył sporą kupkę "Mam szczęście" pomyślał, zabrał je i wrócił na brzeg - 1,2,3... - zaczął liczyć zebrane bursztyny.

Lee

Przyszedł nad morze... Chciał przypomnieć kim jest Lee.
Uśmiechnął się chytrze, przed nimi szedł stary Lee, ledwo mu to uchodziło, no ale cóż.
Sky! Rzucił w nią kapciem >P.

Sky

Złapała kapeć. Spojrzała na Lee jak na wariata >D.
- Przyjaźni, miłości... - powtórzyła, przenosząc wzrok na niemal czarne niebo.
- I do czego doszedłeś? - ściszyła nieco głos.

Lee

1000 kapci, leciały z zawrotną prędkością.
Tego nie da się przebić... Rzucił kolejną porcję >D.

Yakari Sevile

Zwrot,unik I kapcie powędrowały` do swojego prawowitego właściciela.
-Że muszę zamknąć niektóre rozdziały mojego życie by móc żyć teraźniejszością a nie przeszłością, a muszę zacząć od..
Zamilkł za chwilę wpatrując się w niechcianego pasażera.

Lee

Patrzy na zasypanych kapciami wilków.
Strzelił łapkami i rzucił kolejną porcję.
Uuu... TO ja już wiem co się święci xD! Zaczął się rechotać.

Sky

Odbiła kolejny atak siłą woli :3.
- Ojoj, cóż za powaga... - przełknęła ślinę, nie bardzo wiedząc, co się po nim spodziewać.

Yakari Sevile

-Pozbycia się tych kapci..
Zażartował..Uśmiechnął się zadziornie i złapał ją za ogon.
-Nie podoba się?
Zaśmiałem się lekko próbując ściągnąć ją z grzbietu.

Speed

- 125! - Krzyknął - Oj, sorry - odparł i zaczął zmierzać w stronę wyjścia.