"Wilczy Kieł"- restauracja i sklep ze wszystkim

Shathow

/wpisałam w googla czarna herbata i na start dostaje się kości 50/

Shathow odstawiła cukiernicę na poprzednie miejsce, po czym zapytała :
- Czy życzy sobie pani usiąść przy którymś stoliku?
Naturalnie nie mogę zapomnieć wspomnieć, że przez cały ten czas pucowała lśniącą czystością ladę ;)

Siena

/ W linku jest napisane, że herbata z wódką xD Ale niech bedzie :c
Nie obrazisz się jeśli Siena zapłaci za herbate i ucieknie zanim będzie spaghetti?

- Może przy tym koło drzwi? - tak jej szatański plan wymagał siedzenia koło drzwi. Rozglądnęła się dookoła, nie było już za wiele wilków.

Shathow

/jeśli zapłaci to nie. Dobre spagetti nie może się zmarnować... Zrobimy z niego danie dnia. Zawsze lepiej, niż jakby miała zapłacić i wyjść zostawiając... Była już taka akcja. Nie zapomnij najpierw dopić herbaty./

Wadera poprowadziła klientkę do wybranego stolika, po czym postawiła przed nią filiżankę z czarną herbatką.
- Gdyby pani sobie jeszcze czegoś życzyła, to proszę zawołać.

Xissa

Xissa podejrzanie spojrzała na kawał sera który miała w łapie.
-Najlepiej będzie jeżeli wrzucę wszystko do garnka. - wsadziła do garnka składniki i postawiła na gazie.-Hmm... Chyba powinnam to zalać wodą-wlała do garnka trochę wody. Znowu postawiła makaron na gazie i odkręciła kurek. Po kilkunastu minutach wygarnęła wszystko z garnka na lśniący talerz i patrzyła z podziwem na swoję dzieło.

Shathow

Shathow przeszła do kuchni, sprawdzić, jak idzie młodej. Zastała ją nad talerzem z ugotowanym makaronem, spod którego wychylał się kawał sera. Na wierzchu dzieło ukoronowano rozgotowaną saszetką z sosem w proszku. (zamkniętą)
- Eeee, czy jesteś pewna że to właściwy przepis? - zapytała

Siena

Siena napiła się herbaty obserwując wilczycę. Odłożyła kubek na stolik i zaczęła sprawdzać co ma przy sobie.
Dobrze, mam kolorowe pióra, naszyjnik z jakąś flagą...
Jakąś? Więc nawet nie wiesz jaka to flaga, tak? Nie wiesz skąd twoje imię, tak?
Nie wiem, później się nad tym zastanowię, teraz nie mam na to czasu.
Ponownie napiła się herbaty i konytnuowala poszukiwania. Znalazł dwie kości...
Może będą się nadawać...
Wypiła herbatę do końca, położyła kostki na stole i chciała już wyjść, gdy coś ją zatrzymało. A może by sięgdzieś po prostu schowała i poczekała żeby zobaczyć reakcję? Było to dość ryzykowne, poza tym spaghetti było już gotowe. Siena rozglądała się dookoła, ale nie mogła znaleźć naprawdę dobrego miejsca na kryjówkę. W ostateczności schowała się pod fotelem gdzieś w rogu pomieszczenia, nie miała z tego miejsca blisko do drzwi, ale nie była przynajmniej widoczna.

Shathow

- Z powodu drobnych problemów technicznych... - Shathow urwała, zauważając, że klientkę gdzieś wcięło. Na stoliku leżały dwie kosteczki i pusta filiżanka. No cóż, jest naczynie, jest zapłata więc nie ma chyba problemu... Ostatecznie problem ze spagetti rozwiązał się sam.
Zabrała filiżankę i zapłatę ze stolika, po czym wrzuciła kostki do kasy i wróciła do kuchni.
- Xissa, nie rób tego spagetti, klientka się ulotniła.
Wstawiła pustą filiżankę do zlewu.

Cristal

Wolnym krokiem weszła do tego miejsca. Była tu pierwszy raz. No, w ogóle w takiego typu miejscu była po raz pierwszy. Czuła zapach jedzenia, co przypomniało jej o tym że jest głodna. Już miała podejść do lady i złożyć zamówienia, gdy przypomniała sobie że ani pół kości przy sobie nie ma. Westchnęła i stała w bezruchu, jak sparaliżowana.

Stille

Wolnym krokiem doszła tu również Shinq. Podniosła łeb i zastrzygła uchem, gdyż kuszący zapach mięsa rzeczywiście sprawiał uczucie głodu. Spojrzała na smutną wilczycę stojącą przy ladzie. Uśmiechnęła się.
- Poproszę dwa razy wołowinę!! - krzyknęła w stronę kuchni, na pewno ktoś odpowie. Obróciła się na "pięcie" do Cristal.
- Jestem Shinq, a ty? - zaczęła rozmowę.

Cristal

Cris westchnęła ponownie po czym zorientowała się że jest tu ktoś oprócz niej... - Witaj. - powiedziała trochę zmieszana, nikt nie powinien jej widzieć w takim stanie. Nie, powinni ją znać jako radosna i groźna, waleczna wilczyca. - Cristal. Miło mi poznać. - odpowiedziała, lekko się uśmiechając. Zamachała ogonem. - Shinq to ładne imię. - stwierdziła, wpatrując się w niebieskie oczy rozmówczyni. - I pasuje do... - zawahała się. Miała powiedzieć "Ciebie" czy "Pani". - ...Ciebie. - oznajmiła po czym jeszcze szerzej się uśmiechnęła, starając się nie wyczuwać smakowitego zapachu mięsa. Ale nie mogła tego zrobić. Była wilczycą, a wilki mają świetny węch, który czasami, na przykład teraz, bywa utrapieniem.

Stille

- Heh. Nie wiem czy ładne, w każdym razie dziękuję bardzo. - powiedziała i z odruchu pomachała energicznie ogonem. Wydawałoby się, że miała swój rytm, że robiła to do jakiejś muzyki. Wojowniczka również nie wiedziała, jak mówić do Cristal. W końcu postanowiła, że skoro się obie już znają i świetnie dogadują, mogłyby przejść na "ty".
- Jesteś z Watahy Nocy? - spytała i zatrzymała swój ogon na chwilę.

Cristal

Cris uśmiechnięta przyglądała się rozmówczyni. - Nie. Z Ognia. - powiedziała zgodnie z prawdą. - A ty? - zapytała zaciekawiona. Również machała ogonem. Rozmyślała. Nad różnymi sprawami, ważniejszymi i nie. Na przykład czy kiedyś znajdzie kogoś kto ją pokocha albo czy uda jej się zgłosić do testu na wojowniczkę.

Stille

- Jestem z Watahy Wody i pełnię tam rolę Dowódcy Wojowników. - uśmiechnęła się ciepło, ponownie zmuszając ogon do pracy. Była w doskonałym humorze. I dziwne jest to, że jeszcze pół godziny temu bolała ją głowa. Tak to już jest, przyjaźń przezwycięża wszystko, nawet te wstrętne chorubska złapane podczas oglądania pięknego krajobrazu naszej krainy z Orlej Perci.

Cristal

- Widzę, że jesteś w wyśmienitym humorze. - stwierdziła, przyglądając się jej. - Dowódca Wojowników...Brzmi to jak bardzo ważna ranga. - powiedziała. - I zresztą ważna jest. Musisz być z tego dumna, czyż nie? - zapytała z uśmiechem na pysku.

Xissa

Xissa pochyliła głowę. Miała wielką nadzieje że klientka doceni jej wielki talent kulinarny. Gdy usłyszała o następnym zamówieniu zastrzygła uszami. Może ze spaghetti nie wyszło ale nadal ma szanse upiec wołowinę.
-Shathow! Gdzie mamy mięsko? -szczeknęła trochę za głośno.

Stille

- Humor wyjątkowo mi dopisuje, może to przez pogodę. Dziś słońce ładnie świeci. - odpowiedziała i zaśmiała się cicho, kryjąc delikatnie swój pysk w łapach.
- Tak, jestem z tego dumna. Alfy i Bety mojej watahy twierdzą, iż mam talent. Kocham to co robię. Oczywiście nie zabijanie, lecz walczenie o watahę. A ty masz jakieś stanowisko? - spytała, przekręcając nieco łebek. Lubiła zdobywać nowe informacje, jak za dawnych lat.

Shathow

- W lodówce. Tym razem skorzystaj z przepisu. - Powiedziała, po czym zwróciła się do klientek - A co do picia?
Ponownie przetarła ladę, po czym w notesie zapisała : WOŁOWINA X2 - 10K X2. A że Shathow głowy do matmy niestety nie ma, to następnym ruchem było wyciągnięcie z pod lady kalkulatora. Dziesięć razy dwa... Na wyświetlaczu zamigotała liczba 20. To także zostało zanotowane w notesie.

Cristal

Cristal pokiwała łbem i zastanowiła się chwilę. - Na razie nie mam. - powiedziała, przypominając sobie że taka jest prawda. - Ale w przyszłości zamierzam zdawać na szpiega albo wojownika. - dopowiedziała po chwili. Zauważając kelnerkę przełknęła ślinę i cicho westchnęła, żeby nikt nie usłyszał. Dalej, na wszelki wypadek, wpatrywała się w niebieskie oczy Shinq.

Stille

- To w takim razie zapraszam na moją arenę. Tam trenuję wilczyce na najwspanialsze wojowniczki. Przykładem jest Kaori, która zdała kilka dni temu z zaskakującym wynikiem. Jeśli chcesz, to możesz mnie polecać po znajomości. - zaśmiała się przyjacielsko. Jej głos opadał coraz ciszej, aż umilkła. Wtedy spojrzała się w stronę Shathow.
- Dzień dobry! Ładnie ma Pani tutaj urządzone. Zawsze chciałam mieć sklep... ah, marzenia z dzieciństwa. Niestety czy stety z tego wyrosłam. - rzekła równie ciepłą, średnią intonacją po czym zerknęła ponownie na drzwi kuchni.
- Kiedy będzie gotowe? - spytała.

Shathow

- Oferujemy soki, alkochole i są inne napoje typu kola, frugo, herbata, kawa, koktajle - Shathow kompletnie się nie przejęła brakiem odpowiedzi - Jest bawarka, piwo...
Wyrzucała z siebie kolejne pozycje z prędkością karabinu maszynowego, w tym samym czasie polerując lśniącą ladę.