Tęczowa Pustynia

Wasp

Z uznaniem pokiwał łbem.
- Na pewno będzie z ciebie doskonały wojownik - stwierdził. Co prawda Retes nie wyglądał na specjalnie silne dziecko, ale przecież wszystko przed nim. - A powiedz mi, jak twoja mama ma na imię?

Retes

- Viktoria. - powiedział bez zastanowienia szczeniak. - To znaczy nie wiem. Moja mama już nie jest moją mamą. - poprawił się szybko, przypomniał sobie bowiem, iż już nie chciał takiej mamy. Tak jak ona nie chciała jego i już. Teraz nie ma szans, aby to zmienić, choćby się przymilała tak jak teraz się przymila przez całą jego młodość.

Wasp

- Ach, Viktoria... wszystko jasne... - mruknął pod nosem. Właściwie to głośno pomyślał, nie chciał wypowiedzieć tych słów na głos. Znał Viktorię osobiście, choć kiepsko. Słyszał jednak sporo o jej wybrykach. Miał nadzieję, że Retes nie dosłyszał tych słów, bo Waspowi wcale nie uśmiechało się opowiadanie o wszystkich głupstwach robionych przez jego biologiczną matkę.

Virve

Waderka powolnym krokiem szła przez tą dziwną pustynię. Tęczowa? Kolory? Pomachała łebkiem na boki. Jej zmarszczone brewki nie wróżyły niczego dobrego. Widząć tatę zaczęła skradać się niczym kocur. Skoczyła i zakryła mu oczy.
- Kto tam? - zawołała.
O co jej chodziło? Ciekawe, czy tata ją pozna.

Wasp

Nie usłyszał, że Virve się do niego zbliża - nie dość, że cichutko się skradała, to jej kroki idealnie tłumił miękki, suchy piasek. Ale przecież Wasp nie mógł nie poznać głosu córki.
- Virve - odpowiedział. Pewnie mała nie spodziewała się, że Wasp ją pozna.

Carly

- Carly tez, kochanie - rozlegl sie rozbawiony, charakterystyczny, jedyny w swoim rodzaju glos, a czerwone lapy nakrywaly delikatnie lapki Virve. No tak, corcia nie pobije matki w szpiegostwie. Skrzydlata zasmiala sie, sciagajac z grzbietu Waspa Virve na ziemie. Jej puszysty ogon zamiatal radosnie teczowy piasek na boki, gdy usiadla.

Wasp

- Ach, co za urocze, rodzinne spotkanie! - powiedział ze śmiechem. Nie był to jednak ton prześmiewczy, lecz pełen szczerej radości. Całkiem długi czas Ospuś ostatnio spędził w legowisku, nie wyłażąc z niego nawet na chwilę, cóż, każdego czasem dopada jakaś wstrętna choroba. Zdążył się więc stęsknić i za dziećmi i za ukochaną.

Carly

- Hmm, nie calkiem. Colin gdzies biega po krainie i nawiazuje znajomosci - ah, gdy tylko brazowooka wypowiedziala to zdanie, zobaczyla oczami wyobrazni siebie po przybyciu do krainy. Wszedzie jej bylo pelno. Colinek to wykapana matka, nie ma co! Roziskrzone oczy smialy sie do Waspa. Tak go kochala, w skutek czego, jego krotki czas nieobecnosci dluzyl sie tysiackrotnie..

Wasp

- Ale prawie całej - powiedział z uśmiechem. Przybliżył pysk do pyszczka Carly i cmoknął ją lekko. Stęsknił się za nią, a przecież przy dwóch szczeniakach należytej czułości nie mógł jej okazać.

Carly

- Chociaz tyle - usmiechnela sie wesolo, po czym przytulila go. Tesknila za nim. Bardzo, bardzo, bardzo. Jej uszy, niby to radary, poruszaly sie od czasu do czasu na boki, zawsze postawione na sztorc. W koncu jej stanowisko czegos wymaga, hm? Zerknela na corke. Zmienila szate na ciemniejsza, przestala przypominac Carly, ktora takze sie zmienila..

Retes

Retes spojrzał na dwójkę wilków.
- Cześć, Virve. - powiedział do koleżanki i pomachał jej łapką. - Dawno cię nie widziałem. - dodał z uśmiechem podchodząc bliżej. Tak już jest. Skoro pojawił się rówieśnik Retesa, szczeniak stracił zainteresowanie dorosłym rozmówcą.

Carly

A Carly dopiero teraz zauwazyla postac Retesa. Polozyla sie na teczowym piasku, poruszywszy prawym uchem. Odrzucila szkarlatna grzywke na bok, a bursztynowe oczy wlepila w szczeniaka. Jej leb byl jak zawsze wysoko uniesiony. - Hej, Retesku - usmiechnela sie wesolo, nieustannie zamiatajac piasek ogonem w zlote wzory.

Retes

- Dzień dobry. - powiedział szczeniak z uśmiechem do wilczycy, której skrzydła ostatnio podziwiał. Ostatnio coraz więcej wader, które spotykał miało zacny sierść koloru dojrzałego pomidora... Zapewne jakaś nowa moda... Tylko jak z taką rzucającą się w oczy barwą na grzbiecie można polować, czy śledzić kogokolwiek?

Carly

Hm, może Carly wypromowała tą modę? Na pewno pierwsza, zaraz po Renesmee, znaną teraz pod innym imieniem, w krainie otrzymała od Jeziora Zmian tak wściekły kolor futra. Chociaż była doskonałym szpiegiem, dlatego kolor jej futra nie robił jej różnicy. Skrzydlata zerknęła na Waspa. - I jak ci się podoba mój partner? - poruszyła uchem, pytając z rozbawionym głosem.

Nicole

Nicole pojawiła się na widnokręgu. Po chcwili była już niedalko wilków. Przystanęła. Raczej nie chciała psuć ich Roddzinnej pogawędki. Zwiesiła tylko łeb i mamrocząc coś pod nosem, zaczęła malować dziwne rysunki w piasku.

Wasp

Waspa rozbawiło trochę pytanie Carly. Objął ją lekko łapą i jeszcze raz cmoknął w pyszczek. Najchętniej czmychnąłby z nią teraz stąd i zostawił Virve z Retesem, którego najwyraźniej znała. Kiedy przybyła nowa wadera, zastrzygł długim uchem i spojrzał na nią. Zamierzał zerknąć tylko nań, by sprawdzić, kto przybył. Lecz charakterystyczne ubarwienie Nicole sprawiło, że Wasp obrzucił ją dokładnym, przeciągłym spojrzeniem. Nieznajoma podobna była do Carly. Do starej Carly, którą Waspuś poznał przed laty.

Carly

Istotnie. Czujne zmysly skrzydlatej namierzyly przechadzajaca sie przez pustynie wilczyce. Carly poczula, jakby zobaczyla swoje odbicie lustrzane. To Dermanotta? Ah, nie. Der zmienila kolor futra. W takim razie to ktos w krainie nowy, uderzajaco podobny do ow szpiega, starego, dawnego.. Na cmokniecie partnera zasmiala sie. Tak. On tez bardzo tesknil.

Moonlight

Przybył i widząc Carly zaśmiał się. Ryknął straszliwie i podszdl do niej i ryknął -Nic mi nie zrobisz jak chcesz walki to proszę ale szykuj sie na śmierć- ukazał jej krwawe zęby i wzleciał w powietrze szykując się do ataku.

Wasp

Wasp, kiedy tylko zobaczył przybyłego smoka, obnażył kły, a sierść na jego karku zjeżyła się ostrzegawczo. To on! To ten smok pozbawił życia jego córeczkę, Arianę! Basior poznałby go wszędzie. Wasp podniósł się do pozycji stojącej, obserwując smoka. Najpierw pozbawił życia jego córkę, a teraz czepiał się jego partnerki?!

Colin

Mały szczeniak przyszedł tutaj szczerząc rząd swoim białych, ślicznych kiełków. Jego oczy zalśnił radośnie gdy ujrzał swoje tatusia i mamusię. Zamachał gwałtownie ogonem i podbiegł do Wasp'a. Złapał jego ogon i pociągnął wesoło.
- Cześć - powiedział puszczając kudłate coś (xD). Rozejrzał się i zauważył swoją siostrę. Klapnął na cztery litery. Dawno ich wszystkich razem nie widział. Podniósł wysoko głowę myśląc, że będzie wyższy od taty.