Przepaść

Sherii

Została sama.
- To nic nowego - mruknęła patrząc w niebo.

Diamond

Przyszła nie chciała zostawić samej wilczycy,położyła się obok i powiedziała-Chyba zostałyśmy same.Uśmiechnęła się do niej.

Szasta

Przybiegł czekał na Arona.Hej-powiedział do Diamond,drugiej jeszcze nie znał więc przedstawił się-Jestem Szasta,podał jej łapę.

Aron

Przybiegł zaraz za nim,Aron potrafi dogonić nawet dorosłego wilka,spojrzał na niego.
-To od czego zaczynamy?-.spytał,podszedł do urwiska,spojrzał w dół.

Szasta

Na początek pokaż mi swoje kły i pazury-powiedział.Widział zapał malca i się ucieszył.

Shadney

Idąc ścieżką, podążyła na urwiska, na pysku widniała smętna mina, ucho podniesione lekko do góry, a łapy równomiernie przesuwające się do przodu, jedna za drugą. Przekręciła oczyma, przy czym rozglądnęła się dookoła, w poszukiwaniu bratniej duszy, jednak nie dostrzegła niczego, co mogłoby choć na chwilę zwrócić jej uwagę. Przekręciła się, po czym wywaliła zad na ziemię, pod wpływem czego przysiadła w pozycję siedzącą. Owinęła łapy ogonem i bez większego entuzjazmu mruknęła.

Szasta

Witaj-powiedział do wadery,jestem Szasta-dodał i spojrzał na Arona.

Shadney

Odwróciła pysk w stronę nadchodzącego głosu, najprawdopodobniej kierowanego do niej.
- Taa.. witaj.
Powiedziała dość obojętnie, a zarazem smętnie i leniwie.
- Shadney.
Mruknęła, przy czym jednym szybkim ruchem odwinęła ogon i machnęła nim, pod wpływem czego piach pod nią rozwiał się a wilk na swej sierści mógł poczuć przeszywający wiaterek.

Szasta

Hm,co za gracja-charknął i wbił pazury w ziemię.

Shadney

- Tja.. uważaj, bo polecisz, a daleko nie masz.
Zarechotała, spoglądając na wyczyny Samca. Cóż.. jakoś tak dziwnie ją rozbawiał, jakby był niedoświadczony ? Młody, bądź dojrzewający ? A któż go tam wie.
- Gracja powiadasz ?
Uśmiechnęła się, ukazując swoje jakże białaśne kły.

Szasta

Nie igraj ze mną bo przeżyłem już więcej niż ty,próbuje być miły-powiedział,a co do przepaści to zepchnij mnie a coś ci pokażę-zachęcił ją.

Shadney

- To nie powód.
Mruknęła bez okazywania większego entuzjazmu.
- Sam się zepchnij, nie chce mi się zada ruszać.
Powiedziała leniwie, przy czym wyłożyła się na ziemię, zakładając jedną z przednich łap na drugą.

Szasta

Wyglądasz jakby ci się żyć nie chciał-powiedział i popatrzył na wilczyce.

Lotus

przyszedł, poruszając co chwilę uszami. jego długie łapy było nawet za długie, jak na jego wiek. poruszył znów uchem, zwalniając. przepaść?

Shadney

- Zmęczona, niżeli już tak bardzo chcemy to negocjować.
Mruknęła. Zastrzygła uszyma, słysząc jak nadchodzi kolejna nowa jak dla niej istota. Kaszlnęła, pod wpływem czego drobinki poprzednio niezmiecionego piachu, poleciały gdzieś wsiną w dal.
- Grizli...
Pomyślała, przy czym odwróciła wzrok. Tak Shadney była obojętna wobec wszystkich, no chyba, że z kimś miała jakieś głębsze powiązania..

Szasta

Jesteś głodna-spytał Shadney i spojrzał na Edwarda.

Lotus

tyle, że on był po drugiej stronie przepaści, o czym userka zapomniała napisać. ech.
zatrzymał się, tuż przed końcem ziemi. zmarszczył nos, patrząc w dół. poruszył uszami.

/zw

Shadney

- Głodna i leniwa.
Mruknęła, nie chcąc, a nawet nie myśląc o tym, że ruszy swoje szanowne cztery litery i pójdzie coś upolować.

( nie muszę tego pisać, ponieważ wilki mają dobry słuch złotko xP
tym bardziej, że nie wiem jaka odległość łączyła obie przepaście.. no ale cóż, już po wtokach )

Szasta

Przeskoczył na drugą stronę.Wbiegł w las zauważył dużą pume siedzącą na drzewie wypłoszył ją i przywiódł do granicy urwiska.Wskoczył na jej grzbiet omijając pazury.Chwycił ją za kark i przeskoczył przepaść.Po drugiej stronie puma chwyciła go zebami i oderwała od niego kawał mięsa.To go zabolało złapał jej szczękę i zmiarzdzył w jednej chwili.Przegryzł jej tętnice i powiedział-proszę do Shadnej.

Lotus

{a czy ja czegoś się czepiam? piszę tylko, że jest z innej strony.}

spojrzał na wilka. wymamrotał coś pod nosem, machając końcówką ogona. jedno ucho położył a drugim poruszał co chwilę. wkońcu jednak nachylił się nad przepaścią i 'wbił' wzrok w jakiś martwy punkt.