Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Przepaść

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Urwisko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 9:50, 12 Lis 2013 Temat postu:

I tak oto zaufanie Vivian względem Taihena wyparowało w eter.
Miał nikomu nie mówić. Nie zdradzać. Nie pokazywać. A tymczasem co? Za jej plecami (Nawet dla jej dobra) spoufala się z jakimś... dziwnym wilkiem i rozmawia z trupem. TRUPEM! To zdecydowanie nie było normalne, tego jednego była pewna; ale wszystko inne, łącznie z tym, że im powiedział, było dla niej po prostu niezrozumiałą zagadką.
Z wrażenia osunęła się na ścianę. Pod pierzem zrobiła się blada jak kartka papieru i niewątpliwie musiała poczuć się słabo. To było dziwne. Straszne. Okropne. To była zdrada. On ją okłamał. Oszukał. Nie pytał o zgodę. Zwiódł na manowce.
- I ty TO... nazywasz... niespodzianką...? - Wykrztusiła, jakby usłyszała właśnie najbardziej szokującą wiadomość w jej życiu. Plus, pozostawała informacja, że ten truposz był lekarzem. I miał ją uleczyć. Oprócz tego, że ŚMIERTELNIE się go bała, faktem było, że przecież w połowie był martwy, więc, jakby nie patrzeć, mógłby ją czymś zarazić. W końcu Bóg jeden raczy wiedzieć, jak długo jego truchło tutaj spoczywało.

//Kobieta, męcz się z nią xD//


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 17:51, 12 Lis 2013 Temat postu:

- Ale...
Gryfowi zabrakło słów. Miała się cieszyć. Chciał jej pomóc i w imię tego poruszył niebo, ziemię i zaświaty. Tylko dla niej. Nie przyszło mu dotąd do głowy, że może robić coś nie tak. Ale... Nikomu nie zdradził jej problemu. O fakcie, i to bez szczegółów wiedział tylko Deli, który przecież rozsypie się w kupkę gnijących kości, jak tylko wypełni zadanie. Mag (a właściwie, to jak o się nazywa?) nic nie wiedział. Właśnie sobie tam gdzieś przysypiał pod ścianą, utrzymując iluzję życia byłego Bety.
Taihen spojrzał na truposza. Miał nadzieję, że uda się wszystko szybko załatwić. Nie chciał za długo zwlekać. Kto wie, ile jeszcze mag wytrzyma?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 18:09, 12 Lis 2013 Temat postu:

Spojrzała na niego nieco nieprzytomnie. Co on właściwie wykombinował? Chce ją oddać w łapy nieumarłego? Co to do jasnej cholery ma niby znaczyć? No i weź tutaj zrozum kobietę - nie da rady. Po prostu baby nie ogarniesz, choćbyś chciał.
- Co... co to tak właściwie znaczy? - Zapytała po chwili, nieco się uspokajając. Trochę jej się zrobiło żal Taihena, był widocznie zaskoczony jej reakcją, ale niech ma - kobiety się nie zostawia samej sobie gdzieś-tam-niewiadomo-gdzie i nie mówi jej się po prost drogi... tak przynajmniej było zdaniem Viv, bo userka wie, e trzeba było znaleźć jakiś sposób, żeby się Tai magicznie nie zmaterializował dwa razy w tym samym miejscu. Ale cii, to sprawy poza grą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 18:17, 12 Lis 2013 Temat postu:

- Chciałem ci pomóc... Deli poradzi sobie z naszym problemem... Mag, który go ty ściągnął o niczym nie wie. Przysięgam.
Chciał jej jakoś to wszystko wytłumaczyć. Żeby nie wściekała się na niego... Żeby się zgodziła na operację... To przecież dla jej dobra, prawda? Tylko dla jej dobra. Czy ona nie tęskni za lataniem?
Nieumarły lekarz poskłada ją do kupy, a następnie zniknie. Jakby go nigdy nie było. Nie zażąda nawet zapłaty. To jest jedyna szansa na odzyskanie przez Viv skrzydeł. Tai miał nadzieję, że ona to rozumie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 18:32, 12 Lis 2013 Temat postu:

Spojrzała na niego całkowicie zdumiona, jakby dowiedziała się właśnie, że ziemia jest płaska (Zakładając, e w krainie znamy takie pojęcia...). Nadal niespecjalnie rozumiała, o co chodziło, więc przyglądała mu się nieco podejrzliwie.
- Naszym... problemem? - Wydusiła jeszcze bardziej zaskoczona, niż była dotychczas. - Ale ty nie mówisz chyba o... nie masz na myśli mojego... - Zamrugała kilka razy powiekami, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. Przecież to było niesłychane! Niewiarygodne! - Ty nie mówisz poważnie, prawda? - Zapytała jeszcze z nadzieją, chociaż znała odpowiedź na to pytanie. I cóż, że mag nie wiedział? Wiedział medyk. Ba, to by była jeszcze w stanie przecierpieć, ale dlaczego jej nie zapytał? Nie powiedział co planuje? Byłoby jej o wiele łatwiej to w tamtej chwili zrozumieć. - Powiedz, jak zamierzacie mi... 'pomóc'. - Te słowa ciężko przeszły jej przez gardło. Bała się tej odpowiedzi. Nie widziała, co ją czeka, ale jednego była pewna - coś zdecydowanie nieprzyjemnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 19:13, 12 Lis 2013 Temat postu:

- Mówię zupełnie poważnie. - Tai zniżył głos, by przypadkiem mag go nie usłyszał - Nie chciałabyś znowu latać? To miała być niespodzianka dla ciebie. Możliwość powrotu do stanu sprzed wypadku. Prawda, wiąże się to z paroma... Mhm... zabiegami, ale tu chodzi o efekt.
Robił, co mógł, by ją przekonać, ale to chyba tylko wszystko pogarszało. Miał wrażenie, że czego by nie zrobił, będzie źle. Nie rozumiał wcale, o co jej chodziło. Nie cieszyła się na perspektywę lotu? Czemu?

/nie wiesz może, gdzie może być moja wena?/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 19:32, 12 Lis 2013 Temat postu:

Westchnęła cicho. Trudno. Jakoś przez to przejdzie, niezależnie od tego, jak bardo będzie to bolesne, nieprzyjemne czy upokarzające. Wyprostowała się, i chwiejnym krokiem ruszyła na przód, stając naprzeciw medyka. Raz jeszcze spojrzała na Taihena.
- Chciałabym latać, Tai. Uwierz, że bardzo bym chciała. Ale to wszystko nie jest takie proste, jak ci się wydaje. - Odparła cicho, po czym ponownie przeniosła wzrok na lekarza. Przełknęła głośno ślinę, napięła mięśnie, po czym rozłożyła skrzydło. Stan taki sam jak przedtem. Powykrzywiane, krzywo zrośnięte w kilku miejscach, zwęglone pióra i skóra, powyginane lotki, odpadające pierze i paskudna rana niemal przez całą jego długość. - Czyń swoją powinność, medyku. Jestem gotowa. - Stwierdziła śmiało. Starała się nie pokazywać po sobie, jak bardo się boi i jak wielki ból sprawia jej jakikolwiek ruch 'ramienia'.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vivian dnia Wto 19:34, 12 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 19:38, 12 Lis 2013 Temat postu:

- Ale może być proste. Zaufaj mi.
Spojrzał ponownie na ranę. Niby już ją widział, ale nadal go przerażała. Jakim trzeba być potworem, by zrobić komuś coś takiego?
Następnie zwrócił swą uwagę na medyka. On na pewno będzie potrafił pomóc, prawda? I wszystko będzie już dobrze. I pokaże Vivian terytoria gryfów, do których na piechotę dostać się niestety nie można... Będzie szczęśliwa. Tylko na tym mu zależało. Na jej szczęściu.

/poczekajmy na post Charllsa, ok?/


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gehenna
Demon


Dołączył: 19 Wrz 2012
Posty: 1492
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 11:10, 15 Lis 2013 Temat postu:

Zamrugała dość nerwowo czy też niemalże panicznie, kiedy do mózgownicy jej dotarło, jak wiele zmieniło się nad przepaścią od momentu ostatniej jej chwili świadomości. Nie było już bezczelnej Bereniki, z którą najpewniej w najbliższym czasie spotka się choć jeden raz. Miała do niej interes - chociaż nie do końca o tym wiedziała. Musiała spotkać się z kimś działającym w watasze. W Watasze Nocy. Po rozeznaniu terenu dowie się najpewniej, iż obecnie stanowiska Bet piastują Puszczyk oraz Berenika. Na drodze konkluzji oraz kojarzenia faktów - jeśli sprawa wyniknie dość szybko czy sprawnie - zorientuje się, iż Samiec Beta przebywa obecnie poza zasięgiem, bowiem Użytkowniczka zgłaszała nieobecność.
Zorientowała się także, iż oto ponownie została osaczona przez gryfy. Nie jednego, lecz dwa - tym razem, dla odmiany. Uroczo. Żywe skamieliny powracają? Słodka wizja, będzie kogo wybijać, nie obawiając się, iż oto przylało się komuś słabszemu. Demon był z tego niezwykle rad.
Głowa Gehenny poruszyła się kilkukrotnie, czemu towarzyszyło ciche strzyknięcie. Niekoniecznie miała ochotę na spotkania z owym pyszałkiem. Jakby nie patrzeć, moc demona dość mocno ucierpiała po ostatnim ich spotkaniu. Jakby nie patrzeć, było to poniekąd na jej korzyść, w myśl zasady "co cię nie zabije, to cię wzmocni'. Jakby nie patrzeć, dusza piekielna uodporni się na tego typu marne formułki niczym kleszcz z roku na rok staje się odporniejszy na wszelkie środki - które rzekomo powinny go zabić milion razy, a nawet nie powodują odpadnięcia łapki.
Odeszła zatem w milczeniu, ignorując wszystko i wszystkich.
Dzień Sądu Ostatecznego nadejdzie. Niebawem.


zt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charllie
Mag


Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 18:33, 15 Lis 2013 Temat postu:

Milczał. Patrzył. Słuchał. Długo nie miał nic do powiedzenia, po prostu przyglądał się tej całej sytuacji. Był bardzo skupiony, musiał wszystko przemyśleć, oglądnąć, stwierdzić.
Kiedy samica rozłożyła swoje skrzydło - spotkał się z niezbyt przyjemną i łatwą raną do leczenia. Będzie dosyć ciężko, ale czego to on nie robił za czasów swego życia?
- Khem... Będę potrzebował skalpel, szmatkę, misę z wodą, hm... - Zamyślił się i rozglądnął dookoła. Chodziło mu o to, aby materiały były raczej łatwe do zdobycia. - Prosty patyk z którego zrobimy szynę i bandażu, papkę na masę gipsową sam zrobię, tylko. - Uśmiechnął się, rozglądając dookoła. Tak, masę gipsową sam może zrobić, skalpel też tu gdzieś powinien być, ale resztę to chyba z okolicy trzeba wziąć.
- Jesteś bardzo silna. - Dorzucił, lekko dotykając skrzydło. Przydałoby się jednak coś przeciwbólowego, prawda?
- Drogi przyjacielu, gdybyś mógłbyś tu podejść. - Zwrócił się w stronę zamaskowanego wilka, który jakoś się niczym nie interesował. Może i dobrze, przynajmniej nie będzie przeszkadzał.

________
Charllie niechętnie podszedł do niego i wysłuchał, co ów trup ma mu do powiedzenia. Wyszło na to, że musi poszukać jakiś dziwnych liści tutaj i znaleźć do tego jakiś tam owoc. Gdzie on niby teraz owoc znajdzie, hm?
Kiedy tak błąkał się po tych wszystkich ciałach, klnąc na wszystko i wszystkich - wywalił się o coś okrągłego. Zaiste, był to jakiś owoc. Więc z zadowoleniem wrócił do tego całego Lekarza. Mimo wszystko odesłał go z naganą, że przynosi mu jakieś owoce śmierci. Przecież on się na tym wszystkim nie znał, więc jak miał przynieść coś, czego jeszcze nigdy w swoim życiu nie widział?
Stracił wiarę w to, że jeszcze coś znajdzie. Gorzej było z tym, że tracił również energię i Deli niedługo naprawdę wyparuje z tego świata... Ale co mu tam, przecież nie o niego chodzi.
Znalazł! O tak, znalazł ten przeklęty owoc! Położył go więc na liściach, które poprzednio przyniósł na miejsce i powrócił pod ścianę przepaści. Nie miał ochoty w tym wszystkim uczestniczyć. Miał misję, spełni ją i wreszcie będzie miał spokój.
___________
Deli zaczął rozrabiać dziwną papkę. W czym? Użył do tego skorupki, w której był owy dziwny owoc. Starł wszystko, wymieszał i zaśmiał się cicho. Dawno tego nie robił, mimo wszystko pamiętał idealnie krok po kroku, co trzeba uczynić.
- Proszę, zjedz. Może nie jest to najsmaczniejsze, a bez rozcieńczenia wodą będzie po prostu dawało lepszy efekt. Fakt, troszkę cierpkie, ale nie taki złe. - Podsunął nieznajomej samicy ową papkę i czekał. To troszkę ją rozweseli, nie będzie zwracała uwagi na ból, nie powinna. Takie sobie "znieczulenie".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 18:46, 15 Lis 2013 Temat postu:

Tai usłyszawszy polecenia wilka podążył w głąb Przepaści. Znalazł jakieś resztki szala, bądź peleryny. Nada się. Kilkoma ruchami oddarł przegniłe fragmenty tkaniny. W ten sposób powstała całkiem spora szmata.
Nie wnikajmy, skąd wziął miskę z wodą.
Jednym ruchem złamał rosnące na dnie niewielkie drzewko. Skąd się wzięło w tej trupiarni? Mniejsza. Obrał je z mniejszych gałązek, zostawiając główny pień. Tak oto mamy patyk.
Po drodze podniósł również widziany wcześniej sztylet. Może się przydać, jeśli Deli nie znajdzie skalpela.
Położył wszystkie zdobyte przedmioty przed Medykiem, a następnie zaczął ostrzyć nóż kawałkiem piaskowca. Zdarł z niego rdzę i takie tam, odsłaniając lśniące ostrze.
Sztylet również położył przy reszcie przedmiotów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 18:54, 15 Lis 2013 Temat postu:

Głęboki wdech. I jeszcze jeden. Bala się. Na prawdę się bała. Prawie tak bardo, jak wtedy gdy... a z resztą, nieważne.
Syknęła cicho, kiedy medyk dotknął skrzydła. Na prawdę musiało ją boleć, skoro nawet najdelikatniejszy ruch sprawiał ból. Starała się jakoś to maskować, żeby Tai zbytnio się nie martwił, ale wychodziło jej to coraz gorzej, szczególnie od kiedy rana 'ujrzała światło dzienne'. Przedtem skrzydło utrzymywał dość prymitywnie zawiązany bandaż, a teraz? Musiała się skupiać, żeby nie wlokło się za nią po ziemi.
Uważnie obserwowała poczynania Charllieg'o i Taihena. Czy to wszystko jest aż takie konieczne? Przecież ostatecznie mogłaby się obejść bez latania, prawda? Zdążyła się już przyzwyczaić. A świat z dołu nie był wcale taki zły. Mona było widzieć więcej szczegółów, prawda?
Kiedy pod nos... dziób... została jej podstawiona jakaś dziwna papka, skrzywiła się nieco, ale cóż. Nie miała wyboru, wycofać się nie mogła. Ostrożnie wzięła substancję w 'usta' i przełknęła, tera już na prawdę się krzywiąc. Blah! Faktycznie nie było zbyt smaczne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Charllie
Mag


Dołączył: 26 Sty 2013
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 19:01, 22 Lis 2013 Temat postu:

Machnął ogonem i uśmiechnął się szeroko. Teraz miał wszystko, co było mu potrzebne. Skalpel, oj hańba mu... Zgubił swój skalpel, a jeżeli go ma, to pewnie w swoich wnętrznościach. Mniejsza, wykorzysta do zabiegu sztyletu i już.
Owe "znieczulenie" powinno już zadziałać, więc Deli mógł wygodnie ustawić skrzydło samicy. Kiedy to zrobił, przemył starannie ranę. Następnie zaczęła się mniej przyjemna robota. Piłowanie, składanie, szycie. Co jakiś czas musiał przecierać to wszystko mokrą szmatką.
Zabieg był męczący, a i do krótkich nie należał. Mimo wszystko udał się, a Deli mógł przyłożyć owy patyk do skrzydła, zabandażować i założyć gips z dziwnej papki. Oczywiście, wszystko było bardzo czasochłonne, a on bardzo się przy tym namęczył.
- Koniec. - Uśmiechnął się i klasnął radośnie w łapy. Jak na lekarza przystało; cieszył się z tego, że ponownie mógł zrobić dla kogoś coś miłego.
- Gipsik do ściągnięcia za tydzień, ale mimo wszystko trzeba uważać i na sam początek nie przemęczać lotki. Jak latać, to na tę chwilę krótkie dystanse i niezbyt wysoko. - Dorzucił, zwijając wszystko.

________
Żeby nikomu nie wydawało się to takie łatwe, że Charllie ożywi jakiegoś umarlaka, potem ten będzie robił jakieś zabiegi, a Mag jakby nigdy nic będzie patrzył na to wszystko. Hah, tak to by chyba każdy chciał.
Energia z jego rdzenia ubywała bardzo szybko, a niestety jak na nieświadomego i początkującego czarodzieja, nie umiał jeszcze czerpać energii z otoczenia.
Najgorzej było, kiedy zaczęło się nastawianie wszystkiego w skrzydle; Charllie słabł szybko, bo Deli się męczył. Ale, ledwo dotrzymał do końca. Teraz trzymał medyka na resztce energii. Jeżeli Tai będzie chciał zadawać jakieś pytania, to jedynie teraz, bo za parę chwil medyk ponownie stanie się nieoddychającym trupem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Pią 19:11, 22 Lis 2013 Temat postu:

Tai patrzył na pracę lekarza z wdzięcznością. Za tydzień, potem latać mało... Będzie pamiętał, pilnował.
- Dziękuję. Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? - zwrócił się do Deli'ego.
Tak bardzo chciał jakoś wyrazić swą wdzięczność... Ale jak? Jak odwdzięczyć się zmarłemu? Nie zabierze złota w zaświaty.
Gryf przerzucał wzrok od maga do ożywieńca i z powrotem. Wiedział, widział, że czas Deli'ego jest ograniczony. Wręcz bardzo, bardzo krótki. Trzeba się spieszyć.
Najważniejsze, że Vivian będzie latać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 16:18, 24 Lis 2013 Temat postu:

Starała się nie patrzyć na zabiegi medyka, choć nie było to wcale takie proste, jak się wydaje. Czasami wzrok uciekał jej na bok, mimowolnie, a wtedy krzywiła się obrzydzenia i robiło jej się słabo, ba, prawie mdlała! Jednak wierzyła, ze to ma jakiś cel, ze jej pomoże. W końcu Taihen nie przywiódł by jej tutaj na marne, prawda? Gdyby nie było choć cienia szansy, że znów będzie latać, nigdy by się na to nie zgodziła. Właściwie to miała ochotę odmówić, ale jej "PRZYJACIEL" najpewniej musiał się namęczyć, żeby powołać tegoż lekarza do życia.
Pod koniec zaczęła się już trochę wiercić. Dlaczego to tyle trwało? Stało się coś? Jakieś problemy? Czarne myśli, czarne myśli, cała masa czarnych myśli. A potem puff... I po wszystkim. Po zabiegu. Po krzyku.
Spojrzała na skrzydło i odetchnęła z nieskrywaną ulgą. No, nadal było na miejscu! I wyglądało na prostsze niż przedtem. Uśmiechnęła się szeroko, i byłaby pewnie uściskała Deli'ego, gdyby nie fakt, ze mimo wszystko była większa i mogłaby mu coś zrobić. A gdyby się rozsypał? Obsypała więc go prawdziwą wiązanką podziękowań, i bez chwili zastanowienia nad tym co robi, rzuciła się Tai'owi na plecy. Jak dziecko, jak dziecko!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taihen
Przywódca Gryfów, Wojownik


Dołączył: 29 Mar 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samiec

PostWysłany: Śro 18:21, 18 Gru 2013 Temat postu:

Taihen uśmiechnął się, przytulając ją delikatnie. Starał się nie dotykać przy tym unieruchomionego skrzydła. W końcu... nie chciał popsuć wszystkiego, co udało mu się z pomocą bezimiennego maga zdziałać.
- I widzisz? Wszystko będzie dobrze. - rzekł cicho.
Bardzo się cieszył. Już niedługo Viv całkiem wydobrzeje. Wtedy będzie mógł zabrać ją na terytoria gryfów, z ziemi niedostępne. Do jego gniazda, które odtąd będzie ich wspólnym. Do domu.
- Dziękuję magu - dodał jeszcze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vivian
Dorosły


Dołączył: 31 Paź 2013
Posty: 118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 19:40, 07 Sty 2014 Temat postu:

Vivian zamyśliła się chwilę, uparcie studiując wzrokiem swoje skrzydło. Spojrzała na nie krytycznie. No, dalej, zagój się już, już, szybko! Przeniosła spojrzenie na maga, medyka, a na końcu na Taihena i uśmiechnęła się, oczywiście uprzednio opuszczając jego nieszczęsny grzbiet.
- Więc... ja lecę! Znaczy... znaczy biegnę... jeszcze. Do zobaczenia i dziękuję! - Zawołała wesoło i ruszyła przed siebie, najpierw szybkim truchtem, potem żwawym biegiem, galopując jak pełen energii koń. Miała jeszcze sporo rzeczy do zrobienia - choćby nauczenie się latać. Ale z tym musi jeszcze, biedna i nieszczęsna, trochę poczekać - a najchętniej już szybowałaby w przestworzach, nad chmurami.

z.t z brakiem weny totalnym


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tsukuyomi Shimazu
Dorosły


Dołączył: 27 Lut 2014
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Japonia
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 20:20, 09 Mar 2014 Temat postu:

Przybył tutaj gdyż uwielbiał wysokie miejsca, można z nich podziwiać widoki oraz planować kolejne wyprawy. Takie miejsca pomagają się też wyciszyć i trochę pomarzyć. W końcu marzenia nie są niczym złym. Basior usiadł na brzegu przepaści wpatrując się w dal. Dokładnie badał wzrokiem krainę w której teraz żyje. Czasem przez myśli przewijają mu się krajobrazy pochodzące z domu.

- Co taki wilk jak ja może teraz robić. -powiedział sam do siebie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Deebie
Demoniczna Beta Wiatru, Wojownik


Dołączył: 16 Sie 2011
Posty: 821
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 20:28, 09 Mar 2014 Temat postu:

Samica przykuśtykała nad urwisko. Normalne wilki mają coś takiego jak instynkt przetrwania, ona jedna posiadała instynkt samobójcy - mimo iż przednią, prawą łapę miała w gipsie po spadnięciu z niższej przepaści, i tak ją ciągnęło do tak wysokich miejsc. Poza tym, nie mogła wiecznie siedzieć w lecznicy, potrzebowała wolności.
Podeszła do brzega, zaglądając ostrożnie w dół. Tym razem, gdyby spadła, nie skończyłoby się to tylko na złamaniu kości łapy. Byłoby cudem, gdyby w ogóle któraś z jej kości pozostała w całości...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tsukuyomi Shimazu
Dorosły


Dołączył: 27 Lut 2014
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Japonia
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 20:34, 09 Mar 2014 Temat postu:

Tsuku poczuł czyjąś obecność. Zeskoczył z średniej skały na której siedział po czym popatrzył się przed siebie. Zobaczył wilczycę która spoglądała w dół urwiska. Podszedł do niej oficjalnie i głośno, nie chciał jej przecież wystraszyć, szczególnie jak stoi tak blisko brzegu.

- Witaj, potrzebujesz może pomocy? -zapytał patrząc na jej łapkę w gipsie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tsukuyomi Shimazu dnia Nie 20:34, 09 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Urwisko Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 281, 282, 283, 284, 285, 286  Następny
Strona 282 z 286


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin