Wodospad Miłości

Sekai

-Ty durny kundlu jak tak śmiesz!?-powiedziała już zezłoszczona i odwróciła się do niego plecami.Zerkała tylko z krzywej perspektywy.

Charles

-Słuchaj ty panno z bazaru...lalunia jedna ja robię to co chce jestem wolny!Albo prawie.I żadna dziewczyna nie będzie mną rządziła.-Podszedł do Saszy.

Sekai

-A wiesz co ja o tym myślę?-zapytała i stanęła na wprost niego ze złośliwym uśmieszkiem na pysku.Nie machała teraz ogonem.Jej ogon był w poziomie o tak.Czyżby Saszka się wkurzyła?Najwyraźniej.

VarriorReina

Z wolna zaczęła się zbliżać nad wodospad.Przysiadła i rozmarzyła się.Uśmiechnęła się nikle.

Charles

-Jeśli myślisz o tym co ja myślę.To myślę,że nie masz racji.-powiedział i przysunął swój pysk do jej pyska.Odwrócił głowę i spojrzał na nowo przybyłą.-Cześć koleżanko!-wykrzyczał.

Sekai

-Ja myślę,że myślę o tym co ty myślisz i myślę,że ja mam rację.-powiedziała i odsunęła jego głowę od swojej.Wystarczy,że raz ją pocałował.Saszka i całowanie?Szok.-I co teraz powierz Charlie?

Charles

-Wierz Sasha...ja myślę,że ty myślisz o tym co ja myślę lecz nigdy nie wymyślisz,że ja myślę o tym o czym ty myślisz i ja myślę,że ty nie masz racji.-Powiedział raczej wyrecytował płynnie i obszedł ja kilak razy dookoła.

Sekai

-pff...A ja myślę,że ty myślisz ,że ja nigdy nie wymyśle tego o czym ty myślisz lecz ja myślę,że wymyśle i ty nie będziesz tak myślał o!Tak dokładnie.-położyła się na trawie i patrzyła na niego jak na głupka.

Charles

-A ja myślę,że....no dobra to ja się poddaje.-powiedział i spuścił głowę patrząc na nią.Usiadł i przeciął ze świstem ogonem powietrze.Ziewnął.

Sekai

-Dziewczyny rządzą,chłopaki śmądzą o tak!-powiedziała i podeszła do niego.-Wredny kundel..ale..-pomyślała i usiadła obok Charliego machnęła kilka razy ogonem.Spojrzała na niego i się uśmiechnęła.Uderzyła go łapą w plecy.-No kolego nie łam się.

Amado

Mały Amado przyszedł, podszedł do skały i wskoczył na nią. Nagle prawa łapa zaklinowała mu się między skałami. Zaczął wyć z bulu i wzywać pomoc.

Ortanus

Wilk spacerował sobie brzegiem wdospadu.Łeb miał upuszczony,idąc wpatrywał się w wode.Machał leniwei ogonem i nucił sobie piosenke.Gdy usłyszał wycie podniusł gwałtownie łeb i postawił uszy.Zlutrował młodego wilka i wskoczył na skały.
-Nic ci nie jest..
Parsknoł ciekaie i podniusł lekko prawom brew.

Charles

Charlie odszedł od Saszy i spojrzał na małego.Odsunął kamień z małymi problemami.Gdy odsunął wyjął szczeniaka za skórę.-No młody uważaj następnym razem.

Sekai

Podeszła do nich i spojrzał na młodego.Dużo od niej młodszy nie był.-Wow Charlie to było mocne.I długo Ci nie zajęło.-powiedziała i usiadła pomiędzy nim a drugim wilkiem.

Amado

Dziękuję.-Powiedział wystraszony maluszek do o wiele starszych od siebie basiorów. Chyba złamałem łapkę.-Zamruczał cicho i boleśnie.

Ortanus

Ortanus nie miał zamiary przyłączyć się do rozmowy.Uśmiechnoł się do malucha i zeskoczył na duł.Jego czarna sierść falowała na wietrze.Otrzepał się i znów zaczoł spacerować brzegiem wodospadu.

Sekai

-Na złamanie....zaraz coś poradzę.-powiedziała i zerwała kilka liści.Podeszła do wody i wyjęła z niej glony.I trochę szlamu.Zmieszała to i wlała do liścia przypominającego kubek.Posmarowała małemu łapę.-Rady babuni.-zaśmiała się.

Charles

-Młody nie ma sprawy.Ale uważaj następnym razem.Kamienie są nie bezpiecznie.-powiedział i zaśmiał.Po chwili postawił małego i usiadł.

Ortanus

Ortanus wyprostował szyje by spojżeć na zachodzące słońce.Na jego pysku nie było widać już codziennego ciepłego uśmiechu.Zastępował go już smutek lub furia.Był zupełnie sam zupełnie.Nie miał pojęcia że miłość jest jak bańka mydlana.Pęknie kiedy tylko chce,lub jak pojawi się inny.Tak inny,Katara kochała innego.Potrzepał łbem by wyrzucić te myśli.Nie!Ja już jej nie kocham.Nie kocham nikogo!Już na zawsze!

Sekai

Spojrzała na czarnego wilka.Widać było,że coś mu dolega.Nie wiedziała czy ma podejść czy nie.Ale postanowiła się dowiedzieć.Podeszła do niego.-Hej..mogę wiedzieć co Cie gryzie?-zapytała.