Zimny Wodospad...

Bertha

odwzajemniła liźniecie - ogień zgasł chodźmy gdzieś indziej - powiedziała i złapała Baksa za łapę

Baks

Ok chodźmy-popatrzył na żarzący się żar oraz rozglądnął się po czerwono pomarańczowej jaskini

Bertha

tylko gdzie? Może gdzieś nad morze? - spytała patrząc Baksa

Baks

Hmm możemy iść tam gdzie Ci się najbardziej podoba, taka nasza pierwsza randka ^.^
Mi to tam obojętne ważne aby być przy tobie-dodał

Bertha

może na Falochrony- uśmiechneła się i zaczęła zmierzać w stronę morza

Baks

Ok-krzyknął i ruszył za wilczycą w miejsce którego wogóle nie znał nie wiedział gdzie ono jest itp itd...

Bertha

znowu tu przyszła weszła do tej samej jaskini miała tyle wspomnień

Rook

przyszedł powolnym krokiem. podszedł do wody i zaczął ją pić. wkońcu tyle czasu nie dostawał nawet kropelki!

Diamond

Przybiegła za łanią,jednym susem skoczyła na jej grzbiet i wgryzła się w tętnicę.Szarpnęła i ją przegryzła,ale trzymała ją mocno na wypadek gdyby chciała się jeszcze wyrwać.Zwierzę upadło,wiatr wiał mocno,była właściwie już noc.Zaciągnęła łanie w krzaki i schowała na później dla dzieci.Zobaczyła smoka-stworzenie magiczne zafascynował ją podeszła do wodospadu i przywitała sie-Witaj!Jestem Diamond-nauczycielka z watachy Ognia.Usiadła obok i oglądała smoka,potężne stworzenie-pomyślała a najbardziej nurtowały ją jego skrzydła,marzyła by polecieć,ale zauważyła ranę na jednym z nich.-Co ci się stało?Mogę jakoś pomóc?-zadała pytania zaniepokojona.

Rook

poruszył skrzydłem. ach. masa z roślin już zaschła. - chyba nie. ale skoro jesteś z Ognia to coś nas łączy. - powiedział.

Diamond

Jak się nazywasz?-spytała ciekawa,obejrzała jego skrzydło,chwytając je w łapy,ale delikatnie żeby go nie urazić.Jeśli będzie cię boleć mogę pomóc-dodała.Wróciła wzrokiem na jego pysk,ciekawa imienia smoka.Pierwszy raz widzi to mitologiczne stworzenie,ale cóż ona sama nie jest zwykłym wilkiem.Który inny wilk ma liście na końcu ogona,który ma znamienia z czystej substancji wody i ognia.

Rook

- Rook, ale to nie jest moje prawdziwe imię. - uśmiechnął się lekko, mrużąc ślepia. - przydałby się medyk, co? - spytał.

Diamond

Medyk-westchnęła-Może,ale nauczyciel też swoje wie.-dodała i zniknęła na chwilę w krzakach.Wzięła kilka rzeczy i dwa patyki.Wróciła do Rook'a i ciachnięciem pazura naostrzyła patyki jak włócznię.Mógłbyś tu dmuchnąć ogniem,żeby je odkazić.Tylko delikatnie nie spal ich-rzekła uprzejmie do smoka.Chciała oczyścić ranę.

Rook

dmuchnął w jej stronę ciepłym powietrzem, i chodź nie było tego nawet czuć to odkaził 'patyki'.

Diamond

Chwyciła delikatnie skrzydło,zeskrobała powoli maź,którą nie potrzebnie nałożył bo zatamowała tylko dopływ powietrza.Zobaczyła ranę,przemyła ją wodą.Posmarowała maścią eukaliptusową,która szybko goi,oraz pomaga przy słabym krzepnięciu krwi.Wmasowała maść.Nie było po niej śladu.Nałożyła kompres z ciepłej wody zmieszanej z liśćmi dębu żeby rozgrzać ranę co zapobiegnie dalszemu rozprzestrzenianiu się i złagodzi ból do minimum.Schowała narzędzia i usiadła przed smokiem z uśmieszkiem-Gotowe-rzekła.

Sarah

Błądziła, jak to zwykle. Znowu spotkała stwora, była nim tak podekscytowana, że podbiegła do nich, ale utrzymywała dystans. Przyglądała się co robi wilczyca.

Rook

- dzięki. - poruszył skrzydłem. - ale i tak szybko stąd nie odlecę. - dodał z cichym westchnięciem. - są tu same wilki? - spytał.

Diamond

Nie skąd jest tu wiele smoków i gryfów,ale często się nie pokazują-rzekła,a dlaczego chcesz odlecieć,dokąd?-spytała była zaciekawiona lataniem,chciałaby mieć takie skrzydła.Spuściła wzrok na moment.

Rook

- bo mam cel. sam nie wiem czy tu zostać. - przekrzywił łeb. - same wilki i wilki..jestem atrakcją jakąś? - zaśmiał się cicho.

Diamond

Wiesz to leć do legowiska jakiegoś smoka,Atasuke...dalej nie pamiętam-powiedziała i odchodziła powoli była już nie potrzebna.Zamachała ogonem i lekki wiatr powiał w łuski smoka i jej futro.Cóż i masz tu pomoc-pomyślała i zastrzygła uchem.