Płomienne Impasto [III zebranie]

Phobs

Ze względu na to, że na zebranie mogłabym się spóźnić, zakładam temat już teraz ://

Zanim przejdziemy do fabuły, klika ważnych spraw.

APEL
Prosimy, zapisujcie się do grup! Wtedy łatwiej będzie Alfom uaktualnić spis, co w naszej watadze przydałoby się jak w żadnej innej. Żeby dopomóc sobie jeszcze bardziej, zrobimy listę wilków obecnych na obradzie.

Obecne wilki:
-Phobs
-Sepira
-Kaji Meyit
-Kaya
-Lea
-Flake
-Wasp
-Valentine
-Agresja
-Blacky
-Psychopatic Ghost Doll
-Sheala
-Sonny
-Krillan
-…

Liczymy na was!

"Jest to sucha, wyniszczona przez ogień polana. Niewielka, ale duża na tyle, by pomieścić watahę ognia. Na środku płonie ogromne ognisko, iskry sypią się we wszystkie strony. W kręgu porozstawiane są posagi bożków i bogów. W powietrzu unosi się zapach siarki."

Phobs przybył tu nieco strapiony – jego pierwsze zabranie, co będzie jak źle wypadnie? Był tez trochę zmęczony. Ustawił się obok ogniska, przy jednym z posągów.
-No to teraz czekamy…-westchnął zacierając łapy. Miał nadzieje na przybycie dużej ilości wilków, jednak niczego nie mógł być pewien. Ranga alfy – o d p o w i d z i a l no ś ć…

Kaji Meyit

Watasze, nie watadze xP

Przybyła tutaj energicznym krokiem, wyłaniając się spomiędzy skał niby fioletowa mara. Zmora, której żółte ślepia błyszczą życiem, energią oraz szczęściem. Podeszła bliżej skwierczącego, strzelającego iskrami ogniska, wpatrując się w nie z zachwytem. Wtem jej wzrok spoczął na Phobsie siedzącym przy jednym z posągów bożków.
- Witam, Alfo Ognia - powiedziała wesoło, uśmiechając się do niego całą kufą. Usadowiła się blisko wijących się języków pomarańczowych płomieni, przez co sylwetka jej oświetlona została przez jasną łunę.

Flake

I Flake przybyła na zebranie. Pospiesznym krokiem, by przypadkiem się nie spóźnić na zebranie z nową parą Alf. Zatrzymała się nieopodal wadery o fioletowej sierści i przysiadła, owijając łapy puchatym ogonem. Jej wzrok spoczął na Phobsie, a wilczyca wyraźnie skinęła głową na powitanie.

Lea

To było pierwsze zebranie w życiu małej Lei. Niepewnie podeszła do innych wilk,ów. Była trochę za wcześnie. Nie wiedziała na czym polegają obrady... Miała lekką (no dobra wieeelką) tremę.

Kaya

I Ky przybyła. Usiadła w jednym z nieistotnych miejsc. Przechodząc skinęła łbem przybyłym wilkom. Oprócz Physa nikogo z nich nie znała, cóż.. Dość nisko schyliła łeb i położyła po sobie uszy. Tylko lewe nieznośnie unosiło się ciekawe co dalej..

Wasp

Duży biało czarny wilk o dorodnych, kruczoczarnych skrzydłach już od dłuższego czasu kołował nad terenami Watahy Ognia. Z góry obserwował wilki przybywające na zebranie. Wreszcie począł zniżać swój lot, aż miękko wylądował pośród zebranych. Rozejrzał się pokrótce i na powitanie skinął łbem. Złożywszy skrzydła, usiadł.

Phobs

-Dobrze, że się zjawiliście.-rzekł krótko Phobs i wyciągnął ozdobny zwój. Co prawda ładnie rysował, ale co innego z k a l i g r a f o w a n i e m...
-Na tej liście podpiszcie się odciskiem łapy czy - jak ktoś woli- pełnym imieniem.-mówił podając pergamin do pierwszej osoby z jego prawej strony. Była to Kaya.

Valentine

Wilczyca wbiegła na polane, miała nadzieje że się nie spóźniła. Kiwnęła do wszystkich, i usiadła niedaleko fioletowej wilczycy, która była niezwykle oświetlona, płomykami ogniska.

Phobs

Phobs spojrzał na nowo przybyłą waderę. OK, mamy kolejnego członka. nie miał jednakże zamiaru jeszcze zaczynać dyskusji, gdyż oczekiwał więcej osób na zabraniu. Kiwnął do Valentine i wskazał wzrokiem na listę, na znak, że tez będzie musiała się podpisać. W końcu trzeba całe zebranie udokumentować...

Kaji Meyit

A fioletowa Kaji siedziała przy strzelającym wesoło, rzucającym iskrami ognisku, witając każdego nowo przybyłego radosnym uśmiechem. Cóż, ze zgromadzonych znała jedynie trzy osoby - Phobsa, Flake oraz Waspa. Zastrzygła puchatymi uszyma, wypatrując daleko, daleko chen nowych osób. Może dojrzy kogoś, nim ten wkroczy na te piękne tereny, nim postawi łapę na polanie, na której odbywa się to oto zebranie. Miała nadzieję, że zjawi się więcej wilków, że obrada rozrośnie się jeszcze i będzie na odpowiednią skalę. W końcu to ich Wataha, ich Stado! Muszą o nie dbać!

Phobs

-Pysznie!-zdenerwował się Phobs. To zebranie, obrada... nie impreza w tanim barze na skwerku. Gdzie wpuszczają byle kogo, a połowa, zalani w trupa zostają brutalnie wyrzuceni z lokalu o haniebnej porze. To jest zebranie, poważne. Będą rozmawiać o przyszłości watahy i nowych pomysłach. Phobs był zły na resztę watahy - nie zjawili się, mimo, że zostali powiadomieni ponad tydzień temu...

Lea

Lea przestraszyła się tonu głosu Phobsa. Ze strachem w oczkach schowała się za fioletową waderę i wyjrzała spoglądając na samca alfa.

Kaji Meyit

Rzuciła krótkie spojrzenie na małą wilczycę, kładąc jej uspokajająco łapę między uszkami, po czym spojrzała na Phobsa.
- Spokojnie, Alfo, nie możemy tracić nadziei. A nawet gdy nikt więcej się nie zjawi, to tylko będzie ukazywało, komu tak naprawdę zależy na odbudowie naszej Watahy - powiedziała, uśmiechając się do niego kojąco. I choć wypowiedziała to, to jej serce ścisnęło się boleśnie. Ona bowiem także odczuła nutę rozczarowania, iż tak mało wilków zjawiło się na zapowiedzianym wcześniej zebraniu.

*Lea, postaraj się pisać choć odrobinę dłuższe posty...*

Kaya

K zabrała się do wpisania swego imienia. Nauczyła się robić krechy z literami kiedy to Es uczyła ją języka. Wybazgrała swoją dolę długopisem, który miała w torebce. Skinęła łbem i podała ją dalej, a mianowicie do Flyke. Spojrzała na obecnych. Czyżby wataha odzyskiwała równowagę? a może to tylko krótkie zachwianie... w kazdym razie miała nadzieję na to pierwsze. Jej lewe ucho podskoczyło w pełni wyprostowane.

Flake

Pochwyciła zwój od Kayi i przycisnęła do niego przednią łapę, by złożyć podpis. Wykonała to z pewnym... zaskoczeniem. Kira nie wymagała podczas obrady takich formalności, toteż była to dla Flake nowość. Kiedy odcisnęła na nim ślad, podsunęła go siedzącej najbliżej waderze - Kaji Meyit. Wzrok Flake podniósł się na Alfę.

Kaji Meyit

Odebrała od jasnożółtej wadery papierek, posyłając jej przelotny, aczkolwiek szczery uśmiech. Odcisnęła porządnie swoją łapencję na zwoju, po czym wykaligrafowała obok niego swe pełne imię japońskimi znakami. Skinęła ukontentowana głową, podsuwając papirus pod nos chowającemu się za nią szczeniakowi - Lei.
- Trzymaj, mała - powiedziała wesoło, mrugnąwszy do niej w ramach odstresowania. Zebranie, w dodatku pierwsze dla niej, musiało mocno wpływać na tak drobną, niedoświadczoną jeszcze istotkę.

Lea

Lea spojrzała na dokument. Wydawał się jej taki... poważny i dorosły. Mama i Tata czasem podpisywali dokumenty, które przynosił pan listonosz do ich domku. Już miała podpisać papier, gdy uświadomiła sobie,że... nie umie pisać. Odcisnęła swoją małą łapkę i stwierdziła, że to musi wystarczyć. Szybko potruchtała z papierem do następnego wilka - Waspa. Teraz czuła się niemal jak dorosła. Była pełnoprawnym członkiem tej watahy.

Phobs

-No cóż... Poczekajmy jeszcze trochę. Ale jeśli nikt się nie zjawi, zaczniemy obradę sami.-zadeklarował poważnym tonem. Nie przejął się nawet przestraszonym szczenięciem - był zbyt zdenerwowany. Jego wataha liczy sobie około 150 członków, a zjawiło się zaledwie sześciu i no sam... Żałosne.

Sepira

Z cienia wielkiego drzewa wyłoniła się wychudła postać białej wadery. Jej miodowe ślepia świeciły jak dwa reflektory. -Wybaczcie- tylko owe słowo wyrwało sie z jej gardzieli gdy zmierzyła wszystkich i każdego z osobna wzrokiem. W jej ślepiach czaił się promyk szaleństwa, zaledwie tlący się niczym gasnąca świeczka. Wadera zrobiła kilka kroków w kierunku drugiej Alfy po czym zasiadła u jego boku a wzrok wbiła gdzieś w dal.

//moge nagle zniknąć.

Kaya

Wilczyca sapnęła chowając się w cieniu. Jej ucho z powrotem poległo w połowie. Zaczynało się zbierać coraz więcej wilków, ale czy na tych kilku miało poprzestać? Ten sam dźwięk znów dało się usłyszeć od K. Godne politowania, jednak czegóż się spodziewać po załamie w spadku obywateli Ognia.. Spojrzała na Physa i czekała, aż cały spektakl się zacznie. // Spojrzała na drugą Alfę i skinęła łbem na powitanie, nie odzywając się ni słowem.