Pod Wilczym Pazurem

Phobs

Ten otarł swój długi i nieco gadzi pysk z potu. Było tu gorąco, za gorąco. Zdmuchnął grzywkę z oczu i wyszukiwał kogoś z personelu. Chciał się czegoś napić... nie koniecznie trunku, woda by wystarczyła. Westchnął przytłaczająco. Obserwując całe zajście zauważył młoda wilczycę o szkarłatnej sierści przy stoliku obok. Jego żółte ślepia utkwiły w niej na jakiś czas. Zastanawiał się kim może ona być - była dopiero szczeniakiem, ale jej wygląd nie sugerowała, by była puchata i przytulaśna. Zbliżył się nieco w jej kierunku i szeptem spytał:
-Kto tu obsługuje?-szept ten można było ledwo co usłyszeć, a wszystko przez głośna muzykę. Jak on nie znosił Disco Polo >.<

Mizu

Gdy basior ją zauważył, a ona przyjrzała się dokładnie jego żółtym tęczówką cofnęła się o dwa niewielkie kroki do tyłu. Jednak pomimo tego nie rezygnowała z dalszej obserwacji. O nie! Wilk zaczął się zbliżać! Czyżby odkrył jej tajemniczy, niezawodny plan?! To nie może się tak skończyć! Ona jest za młoda, żeby umierać! Albo... teatr zostawmy na później. Gdy jego pysk zaczął się delikatnie otwierać by coś powiedzieć, Mizu zastrzygła uchem. - Kto tu obsługuje? - Zapytała normalnym tonem i udawała, że się rozglada za kimś z personelu... - A no tak! Dobry wieczór, jestem do Pańskich usług. - Rzekła z uśmiechem na pysku, który ukazał jej białe kiełki, lekko kiwnęła łebkiem co miało robić za delikatny, grzecznościowy ukłon.

Phobs

Ten cofnął łeb do tyłu i szeroko otworzył oczy.
-Ty? Ojejku, wydaje mi się, że takie młode osóbki jak ty nie powinny jeszcze pracować... Boże, jaki Pedobear Oo-rzekł krótko ciągle nieco zdziwiony. Bał zapytać się młodej wadery o cokolwiek - wolał postawić sugestię.

Mizu

- Może i jestem młoda, ale to tylko na zewnątrz. - Jej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, ale mignęło w nim coś ... cwaniackiego. Usiadła delikatnie na podłodze i położyła ogon obok łap. Jej oczy były skierowane w oczy wilka, jednak jej wzrok obejmował cały pysk, nawet z uszami! ; o Przekrzywiła nieco łeb, chciała dowiedzieć się czegoś o tymczasowym towarzyszu jej rozmowy. No nareszcie nie będzie musiała interesować się tym co robią inni tylko będzie mogła czymś się zająć.

Pedobear jak ja dawno o nim nie słyszałam xd.

Phobs

Twarz Phobsa przybrała dziwny wyraz - uśmiechał się, ale jego oczy wyrażały zmieszanie. Jąkając się spytał:
-Czy... można prosić szklankę wody? - mówiąc to jego ciało powoli zaczynało drgać. Cóż, epilepsja xP Nie można zapomnieć; wszystko przez tak głośną muzykę.

Mizu

- Pewnie, że tak. - Oznajmiła radośnie. - Za chwilę wracam. - W tym oto momencie wstała na łapki, odwróciła się i zniknęła pomiędzy gośćmi. Idąc do barku rzuciła katem oka na Daleka. Chciała zobaczyć co robi i była ciekawa jak się czuje. Czy on niegdyś nie był członkiem tej oto ... szalonej (?) watahy? Chyba tak o ile dobrze pamięta. Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do 'swojej' części restauracji. Wzięła szklaneczkę i nalała do niej zimnej wody, cóż do innej nie miała dostępu. Idąc radosnym krokiem podała napój basiorowi. - Mam na imię Mizu. - Przedstawiła się, a to taki bonus (xd).

Kaed'rin van Regis

//brak weny na dłuższe posty x.x

Wadera oderwała się od pociągu i wskoczyła na Phobsa.
-Ouh! Jaki słit wilczek! <3-Wadera siedziała na samcu i memłała jego uszka! Nie zapominajmy, że Klej jest w dalszym ciągu pijany!

Phobs

-Phobs.-odpowiedział krótko. W chwilę potem wyżłopał całą szklane jednym duszkiem. Odłożył szklankę na stół i usłyszeć można było charakterystyczne 'Achhhh...' co oznaczało, że Phobsowi ulżyło.
-Niestety, dwie kości to mój cały dobytek. Więcej nie mogę ci zapłacić, przepraszam.-rzekł smętnie i wyłożył dwie marne kosteczki na stół.

Mizu

- Miło mi Pana poznać. - Oznajmiła zgodnie z prawdą. Lubiła poznawać dorosłe wilki, które w jakiś sposób ją interesowały, ciekawiły. Spojrzała na kości, które leżały na stoliku. - Nic nie szkodzi. I tak dziś jest dzień gdy wszystko z okazji świętowania idzie na koszt firmy. - Dodała nie biorąc zapłaty i zostawiając ją Phobs'owi. Lecz nagle coś skoczyło na białego samca na co mała Mizu się zaśmiała gdy zobaczyła czym, a raczej kim jest owe coś.

Phobs

//Sry,że wcześniej nie zauważyłam posta Klej, już się poprawiam.//

Runął pod ciężarem wadery. Trochę zakłopotany długo nie mógł się otrząsnąć z szoku. rozjechał się na podłodze i zanim dotarło do niego, że ktoś mymla jego uszy leżał nieruchomy. Z ust wadery można było wyczuć subtelna nutkę Tequilli. A więc była pijana. Strarał się ja delikatnie zrzucić, jednakże nie miał tyle siły. Bał się, że zaraz nadejdą drgawki.

Mizu

Śmiała się jeszcze przez krótką chwilę, ale widząc że Phobs jakby nie może sobie poradzić z autostopowiczką na plecach przestała. - Proszę Pana... Pomóc Panu? - Zapytała z troską w głosie. Nie wiedziała o co chodzi, wydawało jej się, że taki basior z łatwością zrzuci z siebie wilczycę taką jak ta na nim leżąca. A może nie robił tego tak jak powinien, bo bał się że zrobi jej jakoś krzywdę ?

Phobs

Lekko przyduszony, zachrypniętym głosem wymamrotał:
-Nie 'pan', Phobs wystarczy... Ach, pomoc... no tak, przydałaby się...-mówiąc to starał się uśmiechnąć, jednak łokieć szarej wadery wbity mu w oko na to nie pozwalał.

Mizu

-No dobrze, dobrze. - Powiedziała z uśmiechem. Podeszła do szarej, już upitej (xd) wilczycy i złapała ją za ogon łapkami. Usiadła na czterech literach i zaczęła ciągnąć z całych sił. Oczywiście uważała, żeby przypadkiem nie wyrwać jej trochę futra, co było chyba nieuniknione. Ale Mizu była na dobrej drodze, żeby pomóc Phobs'owi. Wilczyca powoli, i to baaardzo powoli zjeżdżała z wilka xd.

Monst

Dzień dobry - mruknął wilk, wchodząc do restauracji. Rozejrzał się po wszystkich kątach.
-E... - mruczał, spoglądając na menu - macie coś mocniejszego? Oczywiście, chodzi o trunki - pokazał zęby w głupawym uśmieszku.

Heroine

Tsah w międzyczasie zaszalała z trunkami, bo złudne stwierdzenie, że była na nie naturalnie uodporniona, okazało się tylko opóźnioną reakcją na ich działanie. Ciężkie powieki zamykały się same, a ona bez słowa ruszyła przed siebie. Równy, szybki krok był tylko złudzeniem. Musiała się porządnie wysilić, by wyjść z godnością, to jest bez upadku o glebę. Nie... Musi usiąść. Wcisnęła się w kąt i wpatrywała w towarzystwo lekko nieprzytomnym wzrokiem.

Amija

Amija już od jakiegoś czasu siedziała w kącie i popijała kolejne trunki. W głowie już miała niezły mętlik, ale nie zważała na to. Dalej do jej gardła lały się litry alkoholu. Po pewnym czasie, kiedy dookoła niej leżała cała masa butelek, dźwignęła się na łapach. O dziwo, jakoś stała. W prawdzie chwiała się we wszystkie możliwe kierunki, ale utrzymywała równowagę. Co w jej przypadku było trudne. Powoli ruszyła do wyjścia z baru, gdyż nie chciała mieć następnego dnia gigantycznego kaca na głowie. Chociaż i tak było to już nie uniknione. Będąc na zewnątrz wzbiła się w powietrze i powoli, koślawo leciała, aż nie było jej już widać.

Kaed'rin van Regis

Wadera zdążywszy już wytrzeźwieć zabrała zadek z Phobsa, po czym otrzepawszy się z kurzu odskoczyła na bok i pożegnała się z resztą. Miała okropnego kaca, a muzyka wręcz w niej buzowała od jej hałasu. >.<
Podniosła kamień i rzuciła w elektryczne urządzenie, które upadło zaraz potem na ziemię i wydało swe ostatnie tchnienie w postaci zazgrzytania płyty.
Wadera dmuchnęła w grzywkę i wybyła z baru.

Hari

- Hm? - Wychylił się przez okienko, rozglądając bacznie po lokalu. Sporo wilków już brakowało, co oznaczało rychły koniec imprezy. Wyszedł więc z kuchni, pozbierał śmieci, puste butelki i niewielkie pozostałości trunków i uprzątnął całe "pobojowisko". Uśmiechnął się lekko, po czym najzwyczajniej w świecie wrócił do swego małego przybytku.

Heroine

A ona? Zerknęła na odchodzące wilki i zamachała ogonem, na samą myśl o powrocie do legowiska i... Nie! Chwila! Przecież nic jej nie jest! Podniosła się i kiwnęła głową pozostałym. Ostatni raz spojrzała na tą posiadłość i powolnym krokiem odeszła, mając na celu tereny swej watahy. Szybko poszło, a ona miała dość imprezowania na najbliższy czas, a nawet ten odleglejszy. Wszystko było z nią w porządku. Na szczęście... Już jej tu nie było.

Mizu

Jak widziała już prawie wszyscy zniknęli. Był tu jeszcze Phobs i jakiś nieznajomy jej basior. Podeszła do niego. - Na ogół nie sprzedajemy alkoholu, ale jeszcze zależy o jakie mocniejsze trunki Panu chodzi. - Odpowiedziała na jego pytanie i przyglądała mu się przez krótszą chwilę, jednak po tej 'krótszej chwili' poszła za barek i położyła się na brzuchu. Łapy wystawiła do przodu, a pomiędzy nimi położyła łeb. Zamknęła oczy i próbowała zasnąć... Szczerze mówiąc była wykończona.