"Srebrny Feniks"-sklep zoologiczny.

Shire

- Hmm... nie, dziękuję - odpowiedział wilk i ponownie rozejrzał się po sklepie. Było w nim wiele zwierząt i cukierków, ale Shire nie wiedział czy dałby radę opiekować się pupilem, ani czy zasmakowałyby mu słodycze. Nie wiedział wielu rzeczy. W końcu można by powiedzieć, że urodził się kilka tygodni temu.

Dermanotta

-Shire wszystko dobrze na co tak patrzysz? Acha a chcesz lukrecje jest dla wszystkich nawet dobra.

Dea

Wypiła do końca gorącą czekoladę - Żegnam cię Demi - uśmiechnęła się promiennie i zostawiając kubek na ladzie podreptała do wyjścia

z/t

Shire

- Lukrecje? - spytał. Dziwna nazwa... zaintrygowany spojrzał znowu na Dermanottę. - A co to są lukrecje? - paczka papierosów wzywała go, ale nie chciał palić w sklepie. Poczeka chwilę, nic mu się nie stanie.

Dermanotta

-Nie martw sie wywietrze tu. A co do lukrecji sama za bardzo tego sama nie wiem.

Shire

- Hmm... No to może spróbujemy? - spytał. Nazwę skądś kojarzył, ale czasami miał delikatnie przebłyski z poprzedniego życia. Lukrecje... kojarzyły mu się dobrze. Więc nie widział przeciwwskazań.

Dermanotta

-Dobrze tu jedna dla ciebie i jedna dla mnie. Nawet dobrze pachnie ta lukrecja pewnie jest smaczna.

Shire

Shire wziął lukrecję. Miał dziwny kolor. I dziwnie wyglądała. I dziwnie pachniała. Smakowała także dziwnie, ale... dobrze. Była nieco twardawa, więc wilk poczekał aż się rozpuści. Nie była zła. Chociaż Shire nie myślał, że zasmakuje w słodyczach.

Dermanotta

-No nawet dobra. Ja tam wole owoce od takiej lukrecji. Ale niech tam nie o tym teraz mowa.

Shire

Shire przełknął resztę lukrecji i spojrzał na Dermanottę.
- Owoców też nie jadłem - rzekł. - Ale skoro nie o tym teraz mowa, to o czym? - spytał zaciekawiony, a na jego pysku pojawił się delikatny uśmiech.

Dermanotta

-Booo... Wiesz no... Ja nie... A... lukrecja ci smakuje bo mi nie zabardzo. Wole... A co ty lubisz?

Yumi

Odprowadziła smoczycę wzrokiem, aby 'przyprowadzić' nim samca, który odwiedził to miejsce. Kiwnęła głową na przywitanie i spojrzała na Desmanottę jak usłyszała. - No dobrze... To ile za ten kilogram? - Spytała sympatycznym, znanym dla niej głosem. Jeszcze raz przyjrzała się feniksowi. Był tak podobny do Ever, tylko że o wiele większy od niej. Jednak tak jak ona był srebrny. Takie jednak widziało się rzadko, a dodatkowo pióra ptaszyny zależnie od światła mieniły się kolorowymi błyskami. Dziwne stworzenie...

Dermanotta

-Dobrz Yumi to będzie razem 7 kości. Tutaj masz już woreczek z karmą i 2 darmowe lukrecje-odpowiedziała i uśmiechneła się szeroko.

Yumi

Słysząc jak wilczyca wypowiada jej imię nieco się zdziwiła. Skąd ona znała jej imię?! No dobra, nie chciała w to wnikać. Choć pewnie i tak będzie się nad tym zastanawiać. - Proszę bardzo. - Położyła na ladzie 7 kości... Yy. Jest ich coraz mniej. Jeśli ma zamiar robić jakieś 'interesy' chyba musi zapolować. - I jednocześnie dziękuję. Do widzenia. - Z uśmiechem wyszła ze sklepu, jednocześnie opuszczając to miejsce.

zt.

Dermanotta

Dermanotta uśmiechneła się. Zgarneła kości z lady i schowała do srebrno-złotej kasy która była już do połowy pełna. Interes szedł jej ostatnio bardzo dobrze.

Shire

Shire kiwnął głową do wilczycy o granatowych włosach, ale ta już wyszła. Spojrzał na Dermanottę i rzekł.
- Dziękuję za wszystko. Muszę już iść. Ale jak znajdziesz jeszcze jakieś papierosy, to daj mi znać. - mówiąc to uśmiechnął się do wadery. - Żegnam i miło było cię poznać. - Chwilę później już go nie było.

z.t.

Dermanotta

Widząc Shira który wychodzi ze sklepu Demi troche posmutniała. Teraz musi sama siedzieć tu za ladą i czekać na klientów. Ale nie było co się smucić więc wzieła tablicę i kredą napisała:

Polecam
Gorącą czekolade-2 kości
Pierniczki-3 kości za 5 sztuk
Herbate- 1 kość
Kawe- 1 kość

Scarlett

Wbiegła do sklepu i krzykneła:
-Przepraszam za spóźnienie ale towar nie przyjechał na czas i deszcz zaczął padać. Ale przyniosłam zamówione żelki, czekolade no i lisy tylko zwierzaki troche zmokły... Zaraz je wysusze!

Ariana

Dzień dobry- wchodząc do sklepu potknęla się . poczekała azktoś sie zblizy do lady. Zapragnęla Kupić sobie wydrę najlepiej samiczkę i nazwać ją Marlenką. Zobaczyla sprzedawcę piszącego po tablicy. Podeszła do lady i szepnela -przepraszam czy tu sklep zoologiiczny - spogladając tej osobie w oczy.

Dermanotta

-Tak oczywiście. No i jednocześnie cukiernia. W czym moge ci pomóc?-spytała i sie szeroko uśmiechneła do klientki.