Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Opuszczone laboratorium ;P.

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Tereny ludzkie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 21:25, 08 Lut 2012 Temat postu:

Biedna samotna pchełka zeskoczyła ze stolika rozpaczliwie i rzuciła się ku zwymiotowanym braciom, niestety samej chwilę później ginąc poprzez utopienie się w byłej zawartości żołądka młodego Yakato.
Przejdźmy więc do spraw ważniejszych...
Ściany były pomalowane na ciemnobrązowy kolor i na jednej z nich wisiał mały obrazek przedstawiający połamane paluszki. Na podłodze leżały jakieś hebdzie i brudy, a do tego w rogu turlała się w lewo i prawo pusta rolka po papierze toaletowym. Prócz tego były tu już tylko wspomniane stoliczek i brzęczące radio.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:28, 08 Lut 2012 Temat postu:

Yakato postanowił, że rozbije radio. Rozbije je głową. Wkurzało go powoli, a coś takiego jak wyłączenie go, było po prostu... Debilnym jego zdaniem pomysłem. Rozpędził się więc i zaczął szarżować na radio, zapominając o swojej słabości. Niebawem walnął łbem z radiem. No i teraz pora naszej Rity, żeby powiedziała co się stało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 21:32, 08 Lut 2012 Temat postu:

Biedny Yakato nabił sobie guza na głowie, jednak cel swój osiągnął. Radio zleciało ze stoliczka i rozbiło się o podłogę, przestając na chwilę brzęczeń. W ogóle - żyć. Znaczy się, działać. Moment później wydobyła się z niego muzyka z gumisiów przeplatana charczącym metalem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:34, 08 Lut 2012 Temat postu:

Wilczek padł na ziemię gdyż uderzenie było dość mocne. Miauknął coś i krokiem żula podreptał ku wyjściu, a następnie skierował swe kroki ku losowym drzwiom. Chciał je otworzyć i wejść, ale czy to zrobił, to niech Ritsu zadecyduje.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 21:38, 08 Lut 2012 Temat postu:

Biedny, zataczający się Yakato trafił na kolejne drzwi, które tym razem bez problemu ustąpiły. W następnej sekundzie młodego wilcza oślepił wszechobecny róż - od ścian, przez sufit, podłogę, szafki, podniszczoną kanapę, po sam dywan. Jedynymi przedmiotami nie będący w tym kolorze były obrazy przedstawiające rodzinkę żółtych, ciasteczkowych krówek i niewielka, brązowa szkatułka leżąca na kanapie wśród różowych poduszek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:29, 13 Lut 2012 Temat postu:

Ciasteczkowe krówki wielce zaintrygowały wilczka, toteż zakradł się do obrazu i ukradł go niczym dziecko rumuńskie. Aż tu nagle jego oczy zauważyły inną rzecz, godną rumuńskiego napadu. Z pozoru niepozorna skrzyneczka skrywająca zapewne wiele z pozoru niepozornych rzeczy, leżąca na stercie z pozoru niepozornych różowych poduś, wzbudziła zainteresowanie malca. Zresztą... Jak wszystko inne. Podbiegł więc do niej i rzucił się nań z łapskami. Usiłował ją otworzyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 20:10, 17 Lut 2012 Temat postu:

Wilczek siłował się z pudełeczkiem z całych swych sił, próbując je otworzyć. Te nie dało się tak łatwo, lecz w pewnym momencie wieczko wreszcie puściło.
Puuuuuf!
Prosto w pyszczek Yakato buchnął różowo-brązowy, łaskoczący go w nos pył. Niemal natychmiast młodziak mógł poczuć nagłe zawroty głowy, a przed oczyma zaczęły majaczyć mu mroczki i jasne plamki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 8:26, 09 Mar 2012 Temat postu:

No i teraz masz za swoje, dziecko rumuńskie jedno! Zataczając się wraz ze skradzionym obrazem z rodzinką ciasteczkowych krówek, który zresztą wziął sobie bez pozwolenia...
- Widzę światło! - oznajmił wskazując bliżej nieokreślony punkt. - I tam też! - dodał, po czym wskazał kolejne, niewiadome miejsce.
Wreszcie chwiejnym krokiem skierował się do drzwi by wyjść wreszcie z tego przeklętego pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 15:21, 09 Mar 2012 Temat postu:

Wtem do nosa Yakatusia trafił smakowity, słodki zapach świeżo upieczonego piernika. Kiedy jego wzrok natrafi wreszcie na 'pożyczony' obraz, młodziak mógł ujrzeć, iż przemieniony on został w owego piernika, na którym żółtym lukrem namalowane były ciastkowe krówki.
Co się dzieje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:42, 09 Mar 2012 Temat postu:

- OMÓJBOŻE! - zakrzyknęło wtem szczenię.
Bo co wy byście zrobili, kiedy nagle coś przemieniło się w piernik? Biedne ciasteczkowe krówki. Obraz w oryginale był taki ładny! Wtem Yakato spojrzał na odłamek, prawdopodobnie ściany. Podniósł go i obserwował w napięciu.
- Abrakadabra? - rzekł pytająco wilczek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atrita
Latający Doświadczony Wilk


Dołączył: 08 Gru 2009
Posty: 4895
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Pią 16:00, 09 Mar 2012 Temat postu:

Przez jakiś czas nic się nie działo, lecz wtem...
Plum!
I odłamek ściany zmienił się w lukrowaną, pysznie pachnącą babeczkę. Jeżeli Yakato zdecyduje się ją pożreć, to przekona się, iż jest ona jak najbardziej prawdziwym ciachem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yakato
Artysta Malarz


Dołączył: 14 Paź 2011
Posty: 438
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:08, 09 Mar 2012 Temat postu:

Ha, nawet gdyby był ścianą wyglądającą jak babeczka, wilczek i tak by ją pochłonął. No więc wiadomo co zrobił. Nie patrząc, ani nawet nie sprawdzając czy to aby nie trucizna, pochłonął babeczkę w całości. I okazała się zadziwiająco dobra. Będzie musiał pochwalić się cioteczce. Ona się zna na tym i owym. Skierował się hopsasającym krokiem do wyjścia, ażeby na koniec wyjść i zniknąć z ów miejsca.

z.t.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 15:20, 27 Maj 2012 Temat postu:

Wilczyca niedbałym, szybkim krokiem przekroczyła próg laboratorium. W zębach trzymała tajemniczy pakunek. Zaraz... Czy pakunki powinny się poruszać? Z całą pewnością nie. Obiekt szarpał się z taką zawziętością, jakby od tego czy uda mu się wyrwać zależało jego życie. Wadera zbliżyła się do któregoś ze stołów. Teraz można było rozpoznać, że stworzeniem, które mylnie zostało wzięte za pakunek, był młody kot.
- Nhie sharp zie taak. Nic ci nhie sropie - wysepleniła z racji pełnego pyska. Delikatnie postawiła pupila na blacie. Ten widząc swoją szansę, rzucił się do ucieczki. April w porę go złapała i tym razem mocno przytrzymując, zaczęła czegoś gorączkowo poszukiwać.
- Gdzieee to byłoo, gdziee to byłoo... Maaam! - zawołała wyciągając z kąta drewnianą skrzynkę. Wrzuciła do środka kota i zatrzasnęła wieczko. Rozległo się rozpaczliwe drapanie o ścianki pudła.
- Och, przeeestaań. Na twoim mieeejscuu bardzoo bym sie cieeszyyłaa. Samaa bym taam weszłaa, ale kto wteedy wykonałby doswiadczeniee? To konieczne, tak konieecznee! - wytłumaczył z zacieszem na pysku. Podeszła do szeregu szafek i poczęła przeszukiwać jedną po drugiej. Gdzieś to musi być... Po paru minutach zgromadziła odpowiednie materiały. Połączyła je szybko w jeden prosty mechanizm. Zaśmiała się cicho, zadowolona z faktu, że jest coraz bliżej osiągnięcia celu. W podskokach podbiegła do skrzynki i uchyliła wieczko. Zamknięty tam kot rzucił jej pełne wyrzutów spojrzenie.
- Wiidzisz too? Wiidzisz? W środku jeest kawałeek Uranu. Meechaanizm łączy ze sobą liczniik Geigera, ampuułkę z trującyym gaazem i maleeńki młooteczek. Spraaawdzimyy czy supeerpozycjaa jeest moożliwaa w staanie maakro! HA! Nie cieeszyyysz się, kochaaanyyy...? - uśmiechęła się psychicznie, na co kot jedynie zasyczał ze wściekłością. Przedtem nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego. Żywe istoty były dla niej świętością, czymś na czym nie wolno było eksperymentować. A teraz? Przekonała się, że życie jest czymś nietrwałym i kruchym. Jest tysiące identycznych kotów, codziennie giną i rodzą się ich setki. Jeden w tą czy tamtą stronę - co za różnica? Nikt płakać nie będzie. Z takim usprawiedliwieniem wadera wesoło przystępowała do działania. Jej umysł już dawno rozpadł się na kawałeczki. Teraz przypominał stłuczone lustro: nawet, gdy je posklejasz, nigdy nie ujrzysz w nim prawdziwego odbicia, jedynie zniekształcone kształty. Wilczyca ostrożnie ustawiła mechanizm na dnie pudełka, co nie było proste, bo kociak uznał za cel swojego życia zadrapanie właścicielki. Udało mu się parę razy, ale nie zrobiło to wrażenia na uradowanej wariatce.
- Obiekt-KS gotowy do eksperymentu - zachichotała maniakalnie. Co kwadrans Uran rozpada się z prawdopodobieństwem 50%. Po tym czasie Obiekt powinien być naraz żywy i martwy, dopóki wadera nie załamie funkcji falowej, czyli po prostu zajrzy do pudełka. Wilczyca uniosła wysoko wieczko, przygotowując się do zamknięcia skrzynki, tym samych zaczynając doświadczenie. Wtedy coś ją tknęło. Wróciła część dawnej, wrażliwej na innych April. Jęknęła cicho. W takim momencie? Poruszała drewnianym zamknięciem w górę i w dół, wahając się nad następnym krokiem.
"Widzę, że Hex znowu będzie musiał robić wszystko za Ciebie"
Znowu ten głos. A tak długo się nie odzywał... Tym razem był wściekły. Wadera skuliła się lekko. Jest na nią zły. Ona też jest na siebie zła. Dlaczego nie potrafi po prostu zamknąć tego głupiego pudełka?
"Żałujesz pchlarza? Spodziewałem się tego po tobie. Słaba psychicznie miernota! I ty myślisz, że coś osiągniesz? Nie jesteś w stanie zrobić niczego. Przyznaj się, czy coś ci się w życiu udało? NIC! Wszystko robisz źle i tak pozostanie. Nie stać cie nawet na poświęcenie jakiegoś brudnego zwierzaka. To godne pożałowania!''
- Ale, jaa niee poootrafię. Nigdyy teegoo niee rooobiłam. Potrzebuujee czaaasuuu... - zdołała się na słaby sprzeciw.
"Czasu? Czasu?! Chyba żartujesz! Jesteś po prostu słaba. Zawsze byłaś, od dzieciństwa. Nigdy z tego nie wyrosłaś i nie wyrośniesz. Żyjesz we własnych mrzonkach i fantazjach, że kiedyś jeszcze coś ci się uda. Jesteś w błędzie! Miło mi było cie uświadomić. To co robisz jest po prostu żałosne...''
- Ale jaaa chciaałaaam... powiedziała i usiadła zrezygnowana na ziemi. Czemu przedtem tak o tym nie myślała? Głos ma racje, nawet jeżeli jest jedynie wytworem jej chorego umysłu. Kociak wyskoczył ze skrzynki i zasyczał ze złością. Nawet zwierzęta mają ją za nic. Złapała gwałtownie pupila i przycisnęła do piersi nie zważając na to, że ten wściekle się wyrywa. Będzie nieźle podrapana. Cały czas przyciskając zwierzaka, wyszła smętnym krokiem z tego pomieszczenia, kierując się przed siebie.

z.t.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirdosa
Dorosły


Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz tam trafić.
Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 20:54, 23 Cze 2012 Temat postu:

Oto krokiem powolnym na teren laboratorium wkroczyła Nirdosa. Bez większego trudu przedostała się przez szparę, gdzie to ów drzwi-nie-do-pokonania odstawały od futryny, niezdrowo odgięte. Ucho jej czujnie wyłapywało każdy dźwięk, co jakiś czas poruszając się w tę czy w drugą stronę. Uważne, turkusowe ślepia lustrowały każdy szczegół otoczenia. Co ją tutaj przywiodło, zapytacie. Otóż odpowiedź tkwi bliżej, niźli ktokolwiek by się spodziewał: ciekawość, ta zwyczajna, niepozorna, acz nieuchronnie pchająca naprzód - ciekawość. Jej oko jeszcze do panującego wewnątrz półmroku nieprzystosowane, wyłapywało jedynie słabe zarysy przedmiotów. Zatrzymała się. Co to, duch? W porę się zorientowała, że to jedynie białe prześcieradła. Na jej szczęście! Duchów ostatnimi czasy miała aż nadto, a raczej jednego, który natrętnie nawiedzał ją na każdym kroku. Zatrzymała się w pół kroku, mierząc ciekawskim spojrzeniem półki - zarówno te wysokie, jak i całkiem niskie. Ciekawe miejsce, nie ma co! Ciekawe tylko, do czego służą te wszystkie fiolki? Nie ruszyła w stronę żadnego z korytarzy, przeciwnie - pozostała w głównym pomieszczeniu. Zmarszczyła nieznacznie nos, kiedy dotarła do niego niezwykle nieprzyjemna, raczej niezbyt zachęcająca, woń. Co może tak cuchnąć? Rozkładające się tkanki czy jak?! Nie, wolała tego nie sprawdzać, zdecydowanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morte
Demoniczny Tropiciel


Dołączył: 30 Wrz 2011
Posty: 2102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieznanych
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 10:48, 24 Cze 2012 Temat postu:

Przez stare drzwi, przedostał się chłodny wiaterek. Delikatnie muskał grzbiet wilczycy, jednocześnie doprowadzając do jej nozdrzy jakiś nieprzyjemny zapach. Wszystko było tutaj dziwne, straszne. Małe oraz duże fiolki, były wypełnione podejrzaną substancją. Jeden z korytarzy był ciemny, całkiem ciemny, a z jego czeluści wyłaniała się dziwna sylwetka, cóż to takiego? Na szczęście wilczycy, było to tylko stara, gnijąca i śmierdząca szmatka, którą przywiał wiatr. Po chwili, w sali głównej coś kapnęło. Raz, dwa, trzy, cztery czy pięć razy, nastała głucha cisza. Kiedy nagle.. Jedna z większych fiolek runęła o ziemię i rozbiła się na miliony drobnych kawałeczków. Dziwaczna i zielona substancja szybko wsiąkła w podłoże. Cóż teraz wilczyca pocznie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirdosa
Dorosły


Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz tam trafić.
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 15:38, 24 Cze 2012 Temat postu:

Nirdosa wzdrygnęła się, kiedy ujrzała jakąś sylwetkę. Tak jej się przynajmniej wydawało. Zabawne, jak półmrok może wpływać na świadomość rzeczywistości czy je postrzeganie. Tak czy inaczej, zjeżyła się od łba, aż po kraniec ogona. Na moment oderwała spojrzenie od wszelakich fiolek, naczyń, roztworów i innych chemikaliów po to, by podejść na nieco ugiętych, gotowych do ewentualnego skoku (lub ucieczki) łapach w stronę ów czegoś. Szmata? Zniesmaczona skrzywiła pyska. Jakże mogła dać się aż tak oszukać? Niedobrze. Zmarszczyła nos, oto bowiem do jej nozdrzy uderzył smród zgnilizny, unoszący się od skrawka materiału, który jeszcze przed chwilą zdawał się być przynajmniej jakimś potworem, czyhającym na nieuważne posunięcie ze strony członkini Watahy Wiatru. Cofnęła się. Oby jak najdalej od przykrej woni. Ale... przecież ona unosi się wszędzie, wisi w powietrzu, zewsząd atakując zmysły wilczycy! Po coś tutaj przylazła, głupia? Wzdrygnęła się, słysząc wyraźny odgłos kapania. Szybko obróciła łeb, by dokładnie przyjrzeć się i dokonać analizy tegoż dźwięku. Co to? Bach! Podskoczyła. A, to tylko niewinna fiolka. Swoją drogą w bardzo nieprzyjemny sposób zakończyła swoje istnienie, masa szklanych drobin ani trochę nie zachęca do postawienia tam łapy! Dodatkowo to zielone... coś... O nie, ona tego ruszać nie będzie! Nawet jeśli wsiąknęło w podłoże, mogło być niebezpieczne. Przysiadła więc na zadzie, nadal bacznie rozglądając się dookoła, zupełni zapomniawszy o roztrzaskanym naczynku. Bo i po co pamiętać o czymś, co już tak po prawdzie nie istnieje?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morte
Demoniczny Tropiciel


Dołączył: 30 Wrz 2011
Posty: 2102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieznanych
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 19:20, 24 Cze 2012 Temat postu:

Teraz nastała głucha cisza. Wszystko, absolutnie wszystko zdawało się być martwe. Ciemność, zdawała być się jeszcze straszniejszą niż poprzednio. Nagle, jeden z zawiasów półki, zgrzytnął, tak przeraźliwie, że sierść na grzbiecie od razu się jeżyła. Wiatr znów przywiał jakiś nieprzyjemny zapach, tym razem pochodził on z jednego z korytarzy. I znów ta okropna, mrożąca krew w żyłach cisza. Po chwili, ni stąd ni zowąd, przytoczyła się tu mała buteleczka. Zatrzymała się ona na łapie wilczycy, pozostawiając za sobą echo, zetknięcia szkła z jej pazurami. Buteleczka świeciła bardzo intensywnie, można było oszacować, że na fioletowo. Było to podejrzane, skąd się wzięła ta dziwaczna butelka. Wieczko, nie było dobrze zamknięte i owa fioletowa mazia, zaczęła skapywać na podłoże, tuż przy łapach wilczyc, pozostawiając pod nimi dziurę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirdosa
Dorosły


Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz tam trafić.
Płeć: Samica

PostWysłany: Pon 14:06, 25 Cze 2012 Temat postu:

Cisza. Taa. Jeszcze lepiej! Już chyba wolała ten odgłos kapiące cieczy. Przecież ten brak najmniejszego nawet dźwięku uporczywie i nieprzyjemnie kłuje w uszy, jakby kto jakimi niewielkimi wiertłami postanowił rozdzielić czaszkę na dwie części. Jej bystre, jasne oczy ślizgały się po obskurnych ścianach, jakby w poszukiwaniu... właśnie, czego? Nawet sama Nirdosa zdaje się, że nie ma na ten temat bladego pojęcia. Widocznie wypatrywała czegokolwiek, co mogłoby ją zaintrygować. Powoli wykonała krok, kiedy nagle do uszu jej dotarł nieznośny odgłos obluzowującego się zawiasu. Aha. Tylko czekać, aż stare, spróchniałe półki runą na ziemię, przytłaczając biedną wilczycę swym ciężarem. Rozejrzała się na boki, wpierw kierując ciepło nieco zaskoczonego spojrzenia w prawo, potem zaś w lewo. Nie, chyba nic nie spadło. Jeszcze nie spadło. A może już nie spadnie? Może dwunogi stać na to, aby to, co stworzą, było choć odrobinę trwałe? Tak czy inaczej, wolno przemierzała kolejne kroki, nieświadomie kierując się w stronę korytarza, z którego po chwili przywiana została odrażająca woń. Wadera skrzywiła się z niesmakiem jeszcze bardziej, niźli wcześniej, wykonując kilka gwałtownych kroków do tyłu. Jej ogon powędrował pomiędzy tylne łapy, przylegając ciasno do podbrzusza. Miejsce to przestawało jej się podobać. Ale... chwila, moment... czy ono kiedykolwiek jej się podobało? Głowa jej niczym nakręcana zabawka skakała to w lewo, to znowuż w prawo, gdy spojrzenie przeskakiwało z kolejnych centymetrów ścian na drugą stronę pomieszczenia. Zatrzymała się finalnie, przylegając tylną częścią ciała do jednej z zimnych, jakby nieco wilgotnych, ścian. Ale.. co to? Buteleczka? Wadera mimowolnie uniosła łapę, na której spoczęło naczynko, zupełnie jakby obawiając się o zawartość substancji. Ha! Wcale się nie pomyliła!
- Wspaniale... - szepnęła do siebie z wyraźną dezaprobatą, odsuwając nieco na bok od miejsca, w którym właśnie wyżerała się dziura. Kwas? Fioletowy? Ludzie są dziwni, czego oni nie wymyślą! Uniosła na moment łeb, rozglądając niespokojnie, jakby szukając miejsca, z którego zjawiła się ów buteleczka z dziwną cieczą. Nie, chyba nikt jej nie rzucił. Może ta półka? Może zawias się obluzował, półka przekrzywiła, a naczynko zleciało? Ale... nie, niemożliwe, musiałoby się roztrzaskać przy takim upadku. Ale... Kto znowuż rzekł, jakby ów skrzypiący zawias znajdował się wysoko? Nieważne, Nirdoso, nie zaprzątaj sobie łba takimi głupotami. Wiej, póki jeszcze żyjesz. Wykonała jeszcze kilka kroków, jak je się zdawało, kierując się w stronę wyjścia z laboratorium.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Morte
Demoniczny Tropiciel


Dołączył: 30 Wrz 2011
Posty: 2102
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieznanych
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 17:14, 26 Cze 2012 Temat postu:

Tak jak wilczyca pomyślała tak się stało.. Jeden z zawiasów zgrzytnął, jeszcze bardziej przeraźliwe od swojego poprzednika. Potem cisza i nagle kolejne zgrzytnięcie, tym razem półka runęła na wilczyce. Uderzyła ją w łeb, toteż ta straciła na jakieś czas przytomność. Cios, odrzucił ją jakiś metr dalej. Nirdosa wylądowała tuż przy dziwnym blacie, na którym roiło się od dziwnych słoiczków, buteleczek czy fiolek. I znów, ta upragniona cisza, znów delikatny powiew wiatru, który przedostał się przez szczeliny. Ale co to? Coś, bądź ktoś, ośmielił się przerwać, ten spokój? Tak, był to mały szczur. Najpierw, zaczął dorywać się do owej ściereczki, która była przesiąknięta zgnilizną, potem pognał w stronę korytarza i tyle go widzieli.. Wszystko nie trwało długo, aż tu nagle wyłoniło się kilka sylwetek, lecących w stronę głównej sali. Lecących? Tak, tak, albowiem były to nietoperze. Wielka chmara nietoperzy, wpadła tak szybko i gwałtownie do sali w której znajdowała się nieprzytomna wilczyca, jak i wyleciała. Siejąc spustoszenie i rozbijając wszystko naokoło. W tym, sporej wielkości fiolkę o kolorze turkusowym, która biła dziwnym światłem. Gdy ta została rozbita, ciecz zaczęła skapywać z blatu... Wprost do pyska Nirdosy! Wszystko się rozstrzygnie, kiedy się wybudzi. Czy substancja była niebezpieczna, toksyczna? To dopiero się okaże.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nirdosa
Dorosły


Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 688
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz tam trafić.
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 16:45, 28 Cze 2012 Temat postu:

Zapewne krzyknęłaby czy zareagowała w jakikolwiek inny (zapewne wcale nie racjonalny) sposób, gdyby tylko zdążyła. Ale miała zbyt słaby refleks, aby odskoczyć przed spadającą półką. Zaklęła jedynie na siłę grawitacji, padając niczym martwa na twarde podłoże. Na szczęście płuca jej pracowały, klatka unosiła się i opadała - czyniąc to wszystko w miarę rytmicznie. Powieki trwały sklejone, na łbie zapewne niebawem wyrośnie dość pokaźnych rozmiarów guz - ale nic to. Mało istotny szczegół. Pysk jej nieco roztwarty, twardo przylegał do starych płatek, pokrywających podłogę. Szczur? Nawet nie zdawała sobie sprawy, że taki się pojawił. Widocznie i on nie był zainteresowany losem wadery, bowiem odszedł jak gdyby nigdy nic. Nietoperze? I o nich Nirdosa nie miała bladego pojęcia. Pewnie gdyby była przytomna, inaczej sprawy by się potoczyły. Tak jednak tkwiła na tych zimnych kaflach, spijając krople dziwnego płynu, toczące się prosto do jej ust. Zapewne cieczy nie mogło być zbyt wiele, inaczej bowiem wadera zapewne udusiłaby się. Ale co to... Czyżby jej powieki po chwili poczęły się unosić? Czyżby powracała jej przynajmniej względna świadomość?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Tereny ludzkie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 10, 11, 12  Następny
Strona 11 z 12


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin