Mysie Doły xD

Master

- O co chodzi, Renesmee?- zaniepokoił się, zastrzygł uchem. Wyczuwał czyjąś obecność, ale to zignorował. Skupił się całkowicie na partnerce.

Sheala

- Nie no.. - zarumieniła się lekko. - To jeszcze za wcześnie.. - szepnęła cichutko, najciszej jak potrafiła. Machnęła ogonem.

Master

- Co za wcześnie?- zapytał, nie spuszczał z niej tego uważnego wzroku. Nie uśmiechał się, zaczął się martwić.
- Bądź ze mną szczera, Renesmee... - poprosił cicho.

Mack

Obserwował parę wilków. Lekko się roześmiał w duchu. Nie ukazywał się, pozostał w cieniu drzewa.

Sheala

- Nie już nic. Chyba za wcześnie, żeby o 'tym' rozmawiać. - rzuciła i usiadła gdzieś dalej, koło drzewa. Mógł przecież zakapować, o co chodzi. xd

Master

Siedział bez ruchu.
- Ach, Renesmee...- posmutniał. Czy uważała go za 'takiego'? Zawinął ogon pod siebie i spuścił łeb w dół.

Sheala

- Domyślasz się, o co mi chodzi? - zapytała patrząc na skamieniałego Master'a. - Kochanie... - zaczęła, ale ugryzła się w porę w język.

Master

- Nie wiem, za kogo mnie uważasz- powiedział, podwinął ogon i wstał. Spojrzał na nią przez moment i ruszył przed siebie.
Zraniło go to.

Sheala

Podbiegła do niego, zaszła mu drogę. - No dobrze, nie zauważyłeś, że mam cieczkę i nie zauważyłeś, że chciałabym mieć szczeniaki? - odważyła się w końci mu to powiedzieć. - Ale myślę, że jeszcze jest za wcześnie. - dodała. Westchnęła cicho, wybiegła.

Master

- Nie zauważyłem?! A to, że uprzedzam Cię, żebyś mnie dodatkowo nie kusiła, bo mogę się nie powstrzymać to co?!- krzyknął za nią.
Oczy zaszły mu mgłą. Czy naprawdę uważała go za jakiegoś napaleńca, któremu jeśli powie o cieczce to ją zgwałci i jeszcze co gorsze?
Za bardzo ją szanował. I kochał.

Ahm, Mastuś się wkurzyyył. <33
Jaina - Renesmee.

Desmond

Wielki basior powoli kroczył przed siebie, promienie słońca go wkurzały. Zmrużył slepia ale to nic nie pomogło. Było mu bardzo gorąco, usiadł w cieniu wielkiego drzewa. Owinął łapy ogonem i zapatrzył sie.

Edit: po chwili wyszedł.

Sherii

Przyszła w to miejsce i usiadła na trawie. Było tu cicho i spokojnie tak jak lubiła. Zauważyła białą myszkę która przebiegła pod jej łapkami, załapała ja i zaczęła się nią bawić.

Szasta

Przyszedł zobaczył Sherii-Witaj-rzekł z uśmiechem,dawno jej nie widział.Podszedł usiadł i czekał na jej reakcje.Nie wiedział czy się ucieszy czy zezłości.

Sherii

- Cześć - powiedziała, nie zwracała na niego zbytnio uwagi, wiedziała przecież, że mu nie zależy... Była zajęta zabawą z myszką.

Szasta

Podszedł do niej i bez jej zgody podniósł jej pyszczek i pocałował ją.Patrzył w jej oczy i trzymał ją w objęciu,kocham cię-rzekł.

Sherii

- Nie rób tak i nie kłam, gadałeś, że do swoich byłych partnerek czujesz tylko i wyłącznie przyjaźń, a to raczej nie było przejawem przyjaźni... Nie lubię Cię, bo jesteś zmienny jak pogoda w Wilczej Krainie, a po za tym bawisz się czyimiś uczuciami - powiedziała bez ogródek, była szczera i to dla niej się liczyło, jej szczere zdanie.

Szasta

Wiem jestem okrutny,ale to czas przeszły wybacz mi proszę-rzekł i zrobił słodkie oczka,nie miał zamiaru jej wypuścić z łap.Ścisnął mocniej żeby nie zwiała-Od miłości się nie wywiniesz-dodał z uśmiechem pokazjuąc kły.

Sherii

- Puść mnie, bo będę krzyczeć - warknęła na niego... Nie rozumiała samej siebie, jak ją zostawił to za nim rozpaczała i chciała do niego wrócić, a jak on chciał wrócić to nie dawała mu szansy i go odtrącała... O_o
" Dziwne " - pomyślała.

Szasta

Dobra-rzekł i spuścił ją na ziemie,To nara,jak koniec to koniec-rzekł i szedł ku wyjściu.Oby się zdarzył cud,oby się...-powtarzał w duchu...

Sherii

- Albo po czekaj możemy po rozmawiać, na spokojnie, a nie tak chop siup i od razu wielki powrót... Dobrze wiesz, że ja potrzebuje czasu - powiedziała za wychodzącym Szastą.